-Sio! Sio! No dalej, spadaj stąd. Nara irytujący
żółtodziobie!
Rozciągnęłam się na prowizorycznym łóżku i zakryłam głowę
poduszką próbując spać dalej, jednak Justin skutecznie mi to uniemożliwiał
krzycząc i machając rękami jak opętany.
-Co ty odwalasz? – jęknęłam w końcu zdenerwowana gdy po raz
3 oberwałam od szamoczącego się szatyna.
-Próbuje odpędzić te głupie mewy, które zjadły śniadanie,
które dla Ciebie uszykowałem. – odpowiedział zarówno zirytowany i zadowolony
chłopak, gdy udało mu się pozbyć szkodników.
-Co zrobiły? – zaśmiałam się siadając na łóżku.
-Zjadły grzanki i jajecznice, które dla ciebie uszykowałem.
Zostawiłam talerz tylko na chwile by iść po sok, a gdy wróciłem te pomarańczowe
darmozjady wcinały twoje śniadanie.
-Pomarańczowe? – zapytałam zdezorientowana, próbując się nie
roześmiać bardziej.
-Tak, pomarańczowe. Staram się nie przeklinać, więc Jaxon
zaproponował żebym mówił pomarańcza. Jednak to brzmi tak debilnie, że chyba
znowu zacznę przeklinać.
-Oj tam, przestań się dąsać i choć do mnie. – uśmiechnęłam
się rozciągając ręce w jego kierunku. – Wciąż nie dostałam mojego porannego buziaka.
Justin uśmiechnął się słodko i podszedł do mnie cmokając
mnie w usta, jednak chwilę potem pocałunek ten zamienił się bardziej namiętny.
-Idziemy zaraz na plażę? – zaproponowałam, leżąc na piersi
Justina i patrząc na swoje ciało, które było słabo opalone. Jest końcówka
sierpnia a ja wyglądam jakby spędziła jedynie kilka godzin na słońcu.
-Nie chce mi się. – jęknął protestująco chłopak. – Nie
możemy poleżeć dzisiaj przytuleni na kanapie i oglądać komedie romantyczne?
-Równie dobrze możemy robić to w domu, więc zbieraj dupsko i
szykuj się na plażę. – cmoknęłam go w policzek, poczym udałam się do walizki po
nowy strój kąpielowy, wiedząc że poprzedni wciąż nie wyschnął i jest w nim
pełno piasku.
Chwyciłam do ręki czarno-szare dość skąpe bikini i udałam
się z nim do łazienki aby się przebrać.
-Cholerne majtki. – jęknęłam zirytowana czując jak brzydko
powiedziawszy dolna część stroju wżyna mi się w tyłek. Majtki były zdecydowanie
bardzo wycięte i po zrolowaniu się, łudząco przypominały stringi, jednak
postanowiłam się poświęcić dla opalonych pośladków i przetrwać w nich resztę
dnia.
Następnie założyłam na siebie czarną obcisłą sukienkę bez
ramiączek ß https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8y6IV4CzbH_U0QE81o0kWBDTifeCSvkShEMlAdAgT3FSSeshNmKdaPY60fYPPHPK8AA-XmAtajSqEqAb6I8mzXyT4wAJCataqNF1zD0AbVho5KZdPU3GUKWZXliLOfrq9uSmGLmiFoFQ/s9000/Miley%252BCyrus%252Bditches%252Bworkout%252Bgear%252Bsexy%252BLBD%252Blittle%252Bblack%252Bdress%252Bpilates%252Bclass%252B6.jpg
i gotowa zaczęłam pakować torbę na
plażę, do której wrzuciłam co najmniej z 5 przyspieszaczy do opalania. Dzięki
odziedziczonej karnacji po mamie wiedziałam, że moje opalenizna przybierze
kolor ładnego brązu zamiast czerwonego, dlatego nie bałam się o spalone ciało.
-Gotowy? – spytałam Justina, który wciąż kręcił się po pokoju.
-Nie mogę znaleźć swoich klapek.
-Są pod łóżkiem. – odpowiedziałam od razu przypominając
sobie jak Justin połowę swoich rzeczy rozrzucał wczoraj po pokoju, z czego
większość z nich wylądowała pod materacem.
-Dziękuję, skarbie. Jesteś najlepsza. – pocałował mnie
szatyn w policzek, splatając ze sobą nasze palce i ciągnąc mnie na dół.
-A parawan? – przypomniałam chłopakowi widząc, że nie niesie
ze sobą żadnego bagażu, podczas gdy ja ledwo zapięłam swoją torebkę przez ilość
jedzenie jakiego Justin mi do niej wpakował.
-Zaraz wracam. – uśmiechnął się szatyn uroczo, wracając się
do pokoju. – Teraz możemy iść. - stwierdził zadowolony, zakluczając za nami
domek.
Po krótkim spacerku dotarliśmy na plaże i ku mojej uciesze
nie było jeszcze dużo ludzi dlatego udało nam się zając miejsce pierwsze od
brzegu. Gdy na dworze panuje taki skwar jak dzisiaj, bryza morska wiejąca od
morza to dosłownie zbawienie.
-Justin, posmarujesz mi plecy przyspieszaczem? – spytałam
gdy po kilku godzinach opalania, przewróciłam się na brzuch, stwierdzając że
jest on dostatecznie opalony.
-Spoko, ale ostrzegam; jak się wciągnę to na plecach nie
skończę. – uśmiechnął się cwaniacko, puszczając mi oczko i siadając na moich
pośladkach.
-Justin, złaź ze mnie! Jesteś ciężki. – jęknęłam, jednak
szatyn zamiast się mnie posłuchać, jeszcze ciężej usiadł na moim tyłku i zaczął
się na nim kręcić, dosłownie mi go spłaszczając.
-Nie denerwuj się, bo złość urodzie szkodzi. – zaśmiał się
chłopak, wylewając olejek na moje plecy. – A teraz daj się ponieść fantazji i
oddaj się moim boskim dłonią.
Gdy Justin skończył smarować moje ciało, stwierdził, że
idzie dla nas po lody, jednak jak dotąd nie wrócił, a minęło już 30 minut.
Podnosząc się ze swojego legowiska spojrzałam na budkę z lodami znajdującą się
kilkanaście metrów od nas i w kilkuosobowej kolejce nie dostrzegłam swojego
chłopaka, dlatego zaczęłam skanować plażę w jego poszukiwaniu.
Gdy dostrzegłam swoją zgubę ulga, że się nie zgubił szybko
zamieniła się w zazdrość, widząc, że stoi on przy brzegu i w najlepsze gawędzi
sobie z prześliczną blondynką. Zazdrość tym bardziej we mnie wzrosła gdy
zauważyłam jak świetnie się ona prezentuje. Opalone i ewidentie wyćwiczone
ciało przyzdabiał skąpy strój kąpielowy, natomiast cała jej lewa rękę była w
tatuażach, które tworzyły imponująco wyglądający rękaw.
Z burzejącą we mnie zazdrością udałam się w ich stronę,
układając swoje usta w najbardziej sztuczny uśmiech. – Justin, co z tobą? Całe
lody się już roztopiły. – jęknęłam, wskazując na jego oblepione rozpuszczonymi
lodami dłonie, w których jedyne co zostało to puste wafelki. Zajebiście.
-O, Jess, wybacz zapomniałem o nich. Zagadałem się z Noah i
tak jakoś wyszło. – uśmiechnął się przepraszająco szatyn, myśląc, że mnie tym
zmiękczy. Nie tym razem kochanieńki. – Tak w ogóle to poznajcie się Noah –
Jessica, Jessica – Noah.
Nie pozbywając się z twarzy sztucznego uśmiechu, podałam
blondynce rękę, mówiąc cierpkie „Miło mi cię poznać”.
-Noah też przyjechała tutaj ze swoim bratem na weekend, więc
zgadaliśmy, że dzisiaj wszyscy razem pójdziemy do jakieś knajpy wieczorem, co
ty na to skarbie? – kontynuował Justin, który jako jedyny z całej naszej trójki
nie przestawał tryskać entuzjazmem.
-Świetnie. – nie, cholera, wcale nie jest świetnie.
-No to ustalone. – klasnęła w dłonie, uradowana Noah. – Do
zobaczenia wieczorem Justin! I Jessica. – uśmiechnęła się do nas po raz
ostatni, po czym odeszła wzdłuż plaży.
Gdy byłam pewna, że blondynka nas już nie usłyszy,
odwróciłam się w stronę szatyna zirytowana. – Co to do cholery miało być?
-O co ci chodzi? – spytał chłopak i jakby nigdy nic, udał
się w stronę naszego miejsca plażowego.
-O co mi chodzi? To ty idziesz po lody, a zamiast tego
wracasz z jakąś blond przybłędą! – wyrzuciłam ręce ku górze zirytowana.
-Jessica, przestań. Noah jedynie była miła i to ty
zachowujesz się jakby to był koniec świata.
Teraz to przegiąłeś
pomyślałam coraz bardziej wkurzona, po czym posłałam mu zdecydowanie zbyt
słodki uśmiech. – Świetnie, w takim razie ja idę być miła dla jakiegoś blondyna
przy brzegu.
Szansa za zemstę przyszła do mnie sama w postaci
przystojnego blondyna biegnącego wzdłuż brzegu plaży, któremu z kieszeni wypadł
futerał na słuchawki.
-Hej, to chyba twoja. – podbiegłam do blondyna, podając mu
jego zgubę.
-O, dzięki. Nie zauważyłem nawet kiedy mi to wypadło. –
mruknął, zakładając blond kosmyki włosów, które wypadły mu z kucyka za ucho.
Ten chłopak jest zdecydowanie gorący, a wygląd typowego australijskiego surfera
daje mu wielkie +100 do wyglądu.
-Nie musisz mi tego mówić, doskonale to znam. Prawdopodobnie
gdyby mój brat wypadł z wózka nie zorientowałabym się dopóki by nie zaczął
płakać. – uśmiechnęłam się słodko, mając nadzieję, że odciągnę tym uwagę od
mojego żenującego żartu. Cholera, co mnie podkusiło z tym kiepskim żartem?
-Współczuje twojemu bratu, całe życie na krawędzi. – zaśmiał
się blondyn, a ja razem z nim.
Gdy chciałam kontynuować naszą przyjemną i luźną rozmowę,
przerwały mi w tym ramiona oplatające mnie w tali i soczysty pocałunek składany
na moim policzku. I kto tu jest
zazdrosny? Zanuciła sobie wesoło Cassidy, gdy zorientowałam się, że panem
nieznajomym jest Justin.
-Kochanie, co tak długo? Miałaś iść tylko po lody.
-Lody nie uciekną, natomiast mój kolega tak i to w dodatku
bez futerału na słuchawki. – zaśmiałam się wraz z blondynem, natomiast Justin
jedynie zacieśnił swój ucisk na mojej talii.
-Dobra, nie rozumiem co jest w tym takiego śmiesznego i
chętnie bym się dowiedział, jednak moja ochota na lody jest większa, także
pożegnaj się i idziemy. – stwierdził Justin ciągnąc mnie za rękę z dala od nowo poznanego chłopaka.
-Pa blond nieznajomy, miło było cię poznać! – pomachałam mu
na pożegnanie, posyłając mu przy tym miły uśmiech.
-Mam na imię Eric! Ciebie też było miło poznać pani śliczna
nieznajomo. – Eric również mi odmachał po czym pobiegł dalej wzdłuż brzegu.
-Co to miało być? – syknął zirytowany Justin, mocniej mnie
do siebie przyciągając.
-Dobre zachowanie jednego obywatela społeczeństwa wobec
drugiego polegające na pomocy w potrzebie.
-Ciekawe czy gdy ja i mój mniejszy obywatel będziemy w
potrzebie, również będziesz taka skora do pomocy. – szatyn sugestywnie poruszał
brwiami, za co oberwał ode mnie kuksańca w bok.
-Nienawidzę cię. – mruknęłam zła siadając na kocu.
-Też cie nienawidzę, skarbie. – uśmiechnął się słodko mój
chłopak przyciągając mnie do siebie i łącząc nasze usta w gorącym pocałunku.
-Masz szczęście, że mam dobre serce i ci wybaczę, bo inaczej
czekałaby się kolejna noc na balkonie, tym razem samemu. – uśmiechnęłam się
złośliwie, ponownie łącząc nasze usta w pocałunku. Smak jego ust to moja druga
ulubiona rzecz, zaraz po smaku gorącej pizzy kebab.
Stwierdzając z Justinem, że mamy już na dzisiaj dość
plażowych dram zebraliśmy się z plaży i udaliśmy się do miło wyglądającej
knajpki by zjeść coś na obiad.
Po około dwóch przyjemnie spędzonych godzinach w
restauracji, Justin stwierdził, że musimy wracać, gdyż za półtorej godziny
jesteśmy umówieni z Noah i jej bratem. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo
uszczęśliwiła mnie ta informacja.
Pomimo mojego nieustanego marudzenia i narzekania na złe
samopoczucie brązowooki nie odpuścił, dlatego aktualnie siedzę w łazience i
szykuję się na wieczór w tempie żółwia, po cichu licząc, że spóźnimy się przez
to na spotkanie, a Noah i jej brat zawiedzeni naszą nieobecnością szybko sobie
pójdą.
Plan doskonały, gdyby nie jeden malutki szczegół w postaci
mojego chłopaka, który od kilku minut stoi pod drzwiami łazienki informując
mnie, że gdy się nie pośpieszę, wyciągnie mnie stamtąd siłą. Postanowiłam nie
kwestionować jego obietnic i po raz ostatni spojrzałam na siebie w lustrze i
naburmuszona otworzyłam drzwi.
-Zadowolony?
-Z tego jaką seksowną mam dziewczynę? Zdecydowanie. – szatyn
uśmiechnął się po czym kolejny raz tego dnia złączył nasze usta w pocałunku.
-To może spędzimy ten wieczór tutaj? Tylko we dwoje…-
uśmiechnęłam się seksownie składając kilka pocałunków na jego szyji, jednak
uśmiech szybko zszedł z mojej twarzy gdy poczułam jak unosze się nad ziemie. –
Justin!
-Jeśli myślisz, że uda ci się nas zatrzymać w ten sposób w
domku, to się mylisz. – stwierdził Justin trzymając mnie w ramionach w stylu
panny młodej i schodząc po schodach.
-Kiedy będziesz miał ochotę na seks też ci tak powiem. –
fuknęłam zła, zaczynając szamotać się w jego ramionach. – Puść mnie panie
irytujący, mam nogi, mogę iść sama.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, panienko. – ukłonił się
śmiesznie Justin, stawiając mnie na ziemi.
-Daleko jeszcze do tej knajpy? – spytałam, gdy szliśmy od
kilkunastu minut promenadą, a naszego celu podróży wciąż nie było widać.
-Zaraz będziemy.
Po kilku minutach weszliśmy do dość obleganego przez osoby
blisko w naszym wieku lokalu, szukając wzrokiem Noah i jej brata.
-Tam są. – wskazał szatyn na dwójkę blondynów siedzących przy
stoliku w środkowym rzędzie, do którego chwilę później się przysiedliśmy. – Hej
wam.
-O cześć. – uśmiechnęła się Noah przytulając Justina na
powitanie, natomiast mi posyłając sztuczny uśmiech. Przepraszam bardzo, ale co
ona sobie wyobraża?
-Jeśli znasz jakiś dobry sposób na zabijanie wzrokiem,
podziel się – chętnie go na niej wypróbuje. Tak w ogóle to jestem Brad. –
przywitał się ze mną przystojny blondyn z najbardziej błękitnymi oczami jakie kiedykolwiek w życiu widziałam.
-Jak na razie nie znam, ale nie przestanę na niej próbować
aż do skutku. Miło mi cię poznać Brad, jestem Jessica i jestem pewna, że się
dogadamy. – zaśmiałam się siadając obok niego.
Kątem oka spojrzałam na Justina z Noah pogrążonych w
głębokiej konwersacji.
Prychnęłam na to jak zignorowali mnie i Brad i postanowiłam,
że odpłacę się im pięknym za nadobne.
-Brad co zamawiasz? – spytałam śledząc menu i kompletnie nie
wiedząc co wybrać, a byłam cholernie głodna.
-Zamów sobie pizze, mają najlepszą na świecie. – wtrącił Justin
jednak puściłam jego opinię mimo uszu.
-Ja chyba się skuszę na kebab. – odpowiedział mi blondyn,
odkładając menu.
-Skoro ty, to ja też. – również odłożyłam swoje menu i
usiadłam wyprostowana czekając na kelnerkę bądź kelnera.
-Jessica, a co chcesz do picia? – spytał Justin, jednak
znowu go zignorowałam, udając zainteresowaną swoimi nogami.
Nazwijcie mnie gówniarą z humorkami, ale mam to gdzieś.
Justin dobrze wiedział na co się pisze zabierając mnie tutaj, a to, że zbliża
mi się okres i jestem niezrównoważona emocjonalnie to tylko taki bonus.
Wszyscy przy stoliku milczeliśmy; Noah z Justinem głęboko zainteresowani
w spis menu, a Brad w listę drinków jakie tutaj oferują.
Już myślałam, że do końca wieczoru będziemy skazani na taką
cisze, dopóki nie usłyszałam ratującego mnie z opresji głosu didżeja.
-Witam was wszystkich w tą gorącą sobotę w najlepszym klubie
pod palmami! Impreza do białego rana zagwarantowana, a teraz wszyscy ruszamy na
parkiet wraz z Demi Lovato i jej piosenką „Cool for the summer”. Nie dajcie się
długo prosić!
-Brad, zatańczysz? – spytałam się blondyna na co ten ochoczo
skinął głową. – Zamówcie dla nas po kebabie i jakimś dobrym drinku. –
skierowałam swoje słowa do Noah i Justina po czym pociągnęłam Brada na parkiet.
-Widzę, że tobie również nie podoba się bycia piątym kołem u
wozu na randce twojego brata z moją siostrą. – powiedział mój towarzysz, gdy
znajdowaliśmy się już na parkiecie.
-Słucham? – rozumiem, że podobny kolor włosów może zmylić o
moim pokrewieństwie z Justinem ale bez przesady. – Jestem dziewczyną Justina, a
nie jego siostrą.
-Siostrą? Noah powiedziała mi co innego.
-No i wszystko jasne. – mruknęłam zirytowana, mając ochotę
przerwać ten taniec i iść pogadać z Justinem, ale byłoby to niegrzeczne.
Jednak moja rozmowa z szatynem nie musiała być na długo
odkładana, gdyż wraz z końcem piosenki odbił on mnie Bradowi.
-Czemu jesteś dzisiaj taka niemiła? – spytał obracają mnie
do rytmu piosenki Chrisa Browna „Five More Hours”.
-Byłabym milsza, gdyby Noah nie powiedziała Bradowi, że
jestem twoją siostrą.
-Serio to zrobiła? A wydawała się miła.
-Wilk też się wydawał miły dopóki nie chciał zjeść
czerwonego kapturka. – burknęłam pod nosem, jednak niezbyt cicho, gdyż Justin
zaśmiał się na moją wypowiedź i pocałował mnie w nos.
-Gdyby nie fakt, że jeśli chodzi o ciebie jestem równie
zazdrosny już dawno bym ci prawił kazania. – zaśmiałam się wraz z brązowookim
bardziej się w niego wtulając.
-Kocham cię, Justin i nie chcę się z tą kłócić o jakieś
blond czupiradło.
-Też cię kocham skarbie. – szatyn pocałował mnie w usta. – I
żadne blond czupiradło nas nie poróżni.
"Pomyliłem się. To nie do wiary, nie to, że się
pomyliłem, ale że mogłem się pomylić do tego stopnia; (...)"
William Faulkner "Dzikie palmy"
~~*~~
Tam tam ra ra (czy jak to tam szło)
Była mini kłótnia? Była.
Będzie duża drama? Będzie :)
Dramy to najlepsze co może być więc nie mogło ich zabraknąć
w moim opowiadaniu, które nawiasem mówiąc jest takie przewidujące i aż
dziecinne? XD Tak, doszłam do tego po głębszej analizie.
A teraz przejdźmy do tematu, który zapewne wiele z Was
nieustannie nurtuje, a mianowicie: "Czemu mnie nie było aż pół
roku?"
Szczerze to sama nie wiem, nie ma wytłumaczenia. Tak po
prostu wyszło i tego nie zmienie jednak mam nadzieje, że była to ostatnia tak
długo przerwa tego typu :)
A teraz przejdźmy do pytania, które mnie nurtuje:
a) ilu z was zostało ze mną? :))
b) w skali od 1 do 10 jak bardzo mnie nienawidzicie?
100? 200? 300? A możemy mamy jakiś rekord tak samo jak w
wyświetleniach?
Tak Ladies and more Ladies dobiłyście do 200K wyświetleń!
Mam nadzieję, że gify odpowiednio pokazują to jak się teraz
czuje :))
Zakładając tego bloga nawet nie przeszło mi przez myśl, że po półtorej roku ten blog dobije do takiej liczby, liczyłam na max 80K, ale 200K? To jest wspaniałe i dziękuję Wam za to, bo gdyby nie wy i wasze wsparcie to prawdopodobnie dzisiaj nie spięłabym tyłka i nie napisała tego rozdziału.
Jesteście THE BEST! <3
Tak wiem, za dużo gifów, ale.. WHO CARES? NOT ME :)
Ps. Myślałam o tym, żeby zablokować komentarze, bo teraz ten blog to będzie moja odskocznia i odstresowanie od wszystkiego i nie chce czuć przymusu do pisania go, także...
PSS. Ale dajcie mi (może) po raz ostatni radość z czytania waszych komentarzy i skomentujcie go dla mnie. Ładnie proszę
To ostatni już gir, przysięgam XD
No to co? Do następnego miśki
Much love , Paulla :) <33
Tęskniłam :( ale cieszę się, że już wrocilaś i czekam na te dramy XD Co do rozdziału, świetny :D Much love <3
OdpowiedzUsuńO matko wreszcie wróciłaś :D Świetny rozdział, ale nie każ mi więcej tyle czekać ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się z tego rozdziału ! Myślałam, że już nas opuściłaś a tu takie zaskoczenie♥'
OdpowiedzUsuńRozdział fajny:) czekam nn:))
Rozdział cudowny! Dobrze, ze wróciłaś. Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńno ekstra, aż mnie zatkało, jak zobaczyłam, że jest nowy i mówię, nie ma że się spać chce, wchodzę i czytam :P i nie żałuje :3 czekam na dramę mała :***
OdpowiedzUsuńTo było moje ulubione ff.Nie chce hejtować czy coś tylko moim zdaniem ten rozdział był po prostu słaby.Przepraszam ale tak właśnie jest.Myślę, że Jessica powinna bardziej być zła na Justina tzn. on tylko podszedł a ona zapomina o wszystkim co się stało wcześniej.Byłoby naprawdę super gdyby następny rozdział byłby z perspektywy Justina.
OdpowiedzUsuńNa reszcie jesteś! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! ;) Ja chce już następny... ;c
Kocham Bardzooo! ;*** <3
Wybaczam nieobecność, ale szybko nn!!
OdpowiedzUsuńMimo, że nie przepadam za Miley to ten blog od razu przypadł mi do gustu. Byłam z Tobą prawie od samego początku, ale ostatnio jest jakiś nudnawy. Też tak jak ty kocham dramy, dlatego nie mogę się doczekać następnych 'fragmentów'. W sumie dobrze, że nie jest cały czas ciekawy, bo nie da się cały czas wypuszczać czegoś dobrego, aczkolwiek, mam nadzieję, że już niedługo pojawią się ciekawe rozdziały i będzie co czytać 100 razy! xoxo
OdpowiedzUsuńgenialny wpis , rób to dalej bo masz talent :)
OdpowiedzUsuńcierpieniepokrytetatuazem.blogspot.com