niedziela, 14 grudnia 2014

19. The perfect one.

Chciałabym podziękować i zadedykować ten rozdział wspaniałej Tiny Drug, która komentuje każdy rozdział bez marudzenia i są to naprawdę długie i treściwe komentarze. To co piszesz naprawdę mnie motywuje, dlatego chciałabym przeprosić za dedykowanie Ci takiego słabego rozdziału jak ten, ale gdybym miała napisać o dedykacji przy następnym, to pewnie bym zapomniała, hahah. :) 
Życzę wszystkim miłego czytania! :D 

-Justin…- szepnęłam, po pewnym czasie, gdy poczułam, że samo przebywanie w jego ramionach nie jest już dla mnie wystarczające. Potrzebowałam odpowiedzi na męczące mnie pytania.
-Tak, skarbie? – zapytał, nie przestając w kojący sposób głaskać mnie po plecach.
-Co robiłeś wtedy, gdy zobaczyłam cię z Seleną? – przeniosłam na niego swoje niebieskie tęczówki, aby obserwować jego reakcje na zadane przeze mnie pytanie.
 Początkowo uśmiechał się w ten znany tylko jemu sposób, a gdy moje pytanie doszło do jego uszu, wargi ułożył w grymas, podniósł brwi i spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Co masz na myśli mówiąc „kiedy zobaczyłam cię z Seleną”? – no, tak. Justin nie wiedział o mojej obecności, wtedy gdy całował się z Płytką Dziwką. Nieważne co się stanie i tak nie zmienię swojej opinii o niej. Pomijając możliwość, że może ona jeszcze więcej stracić w moich oczach, a moja nienawiść do niej wzrośnie – wtedy wszystko jest możliwe.
-Emm, jakby Ci to powiedzieć…Po tym jak odczytałam ostatni liścik od Ciebie, podążałam za strzałkami i doszłam do przygotowanej przez ciebie niespodzianki w chwili, gdy….całowałeś się z Seleną.
-Skarbie, myślisz że poruszanie tego tematu chwilę po tym jak się pogodziliśmy to dobra decyzja? – spytał zmieszany z niepokojem kryjącym się w jego tęczówkach. Czyżby prawda była aż tak straszna, że bał się, że mnie straci?
Nie,  Jessica, przestań do cholery jasnej dramatyzować. To tylko utrudnia Ci życie, nie widzisz tego?
-A czy ty uważasz, że utrzymywanie mnie w niewiedzy to dobra decyzja? Zła kobieta to najgorsze co może być. – zaśmiałam się, przekręcając się w jego ramionach, tak że opierałam swój podbródek o jego równomiernie unoszącą się klatkę piersiową.
-Okeeey. – przeciągnął Justin, wciąż gładząc mnie po plecach. – Z Seleną łączyła mnie pełna namiętności, uczuć i dram przeszłość i myślałem, że wszystko wygasło po tym jak zakończyliśmy wakacje, jednak gdy wtedy ją ponownie ujrzałem to jakaś iskierka tych dawnych uczuć we mnie odżyła. Jessi, wiesz że jesteś według mnie najpiękniejszą i najseksowniejszą dziewczyną jaką znam, ale trzeba przyznać, że Selena też grzeszy urodą. Teraz wiem, że nic do niej nie czuje oprócz irytacji oraz w pewnym sensie przywiązania. Swoje pierwsze kroki w sprawach chłopak-dziewczyna stawiałem właśnie z nią. Chciałem się upewnić, że już nic do niej nie czuje i dlatego ją wtedy pocałowałem i wiesz co? Czułem się jakbym całował żabę. Niektórzy uważają, że to właśnie duże usta są lepsze, ale myślą tak tylko dlatego, że jeszcze nigdy nie całowali tych twoich idealnych małych usteczek i tak długo jak będziesz ze mną nie będą mieli okazji nawet na nie popatrzeć.
Zachichotałam na jego monolog i przycisnęłam swoje usta do jego. –Kocham Cię. – uśmiechnęłam się, widząc w tęczówkach Justina, coś, co upewniło mnie w przekonaniu, że on również odwzajemnia moje uczucia, tym razem bez żadnego „chyba”. – I dziękuję za to, że byłeś ze mną szczery…oraz za to, że podniosłeś moją pewność siebie, jeśli chodzi o usta. Małe jest piękne, co nie?
Justin wygiął swoje usta w uśmiech numer 99, dla którego z pewnością nie jedna dziewczyna by zabiła. Ale na razie zwolnijcie suki, on jest mój. Może nie do końca, ale to jest nieważne.
-Cooo roobimyy? – zanuciłam pod nosem, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Spróbujemy nie zacałować cię na śmierć. – powiedział Justin, zanim rzucił się na mnie i przycisnął swoje usta do moich, w tym samym momencie, gdy wydałam z siebie pisk, spowodowany spontanicznym działaniem Justina.
~~*~~

-Jessica, wstawaj! Obiecałaś, że pojedziesz ze mną po sukienkę, jeśli pozwolę ci pojechać na randkę z Justinem, cokolwiek ten zwariowany chłopak wymyślił! – zaśmiała się mama, leżąca po drugiej stronie mojego łóżka i od kilku minut próbująca zedrzeć ze mnie kołdrę. Nieudolnie.
-Mamooo! – jęknęłam przeciągle, będąc niezadowoloną z pobudki o tak wczesnej godzinie.
-Córkooo! – powiedziała mama tym samym głosem, korzystając z mojej nieuwagi, gdy poluzowałam ucisk na kołdrze i zdarła ze mnie puchowe okrycie. -Przypomnij mi, aby nigdy więcej już nie ulegać waszemu spojrzeniu szczeniaczka! – powiedziała mama, niby groźnym tonem, niegroźnie grożąc mi palcem. Wszystko co ta kobieta robiła było niegroźne. – Za pół godziny widzę Cię w samochodzie, bo inaczej nie pojedziesz nigdzie z Justniem i zostaniesz starą panną z kotami zamiast męża.
Wciąż ospała, rzuciłam poduszką w jej stronę, jednak w udało jej się uniknąć czarnego puchowego kwadratu, aktualnie leżącego u podnóża jej nóg.
-Czas mija Jessi! Tik-tak, tik-tak. Tak przy okazji to słodkie, że Justin nazywa Cię Jessi! Nikt jeszcze tego nie robił. Omójboże, mogę na ciebie mówić Jessi czy jest to zdrobnienie zarezerwowane specjalnie dla Justina?
-Mamoo, proszę cię. – zaśmiałam się, przecierając zaspane oczy i wygładzając włosy. – Masz 36 lat, nie 13! Nie zachowuj się jak typowa fangirl albo jakaś shipperka!
-I tak widziałam, że się uśmiechasz! 20 minut, pośpiesz się! – krzyknęła Dakota, wychodząc z mojego pokoju.
-Przed chwilą mówiłaś, że 30.
-Kobieta zmienną jest. – zaśmiała się moja rodzicielka już ze schodów, podczas gdy ja ścieliłam swoje łóżko.
Odsłoniłam zasłonki, zauważając, że pokój mojego sąsiada jest również pusty, więc prawdopodobnie jego mama też nie oszczędziła go i zmusiła do towarzyszenia jej w czynnościach dobrze znanych tylko matkom.
Po podłączeniu mojego telefonu do głośników w pokoju, tanecznym krokiem udałam się do łazienki, gdzie wykonałam wszystkie poranne czynności, śpiewając przy tym razem z wokalistami, którzy właśnie mieli prywatny koncert w moim pokoju.
Założyłam na siebie biały i krótki sukienkobluzkopodobny materiał, na który narzuciłam czerwoną koszulę w kratę. Po upięciu swoich włosów w koka i nałożeniu na twarz lekkiego makijażu, który sprawił, że moja twarz wygląda na świeżą i wypoczętą, założyłam na lewą rękę złoty zegarek i kilka grubych bransoletek w tym samym kolorze. Na koniec niechlujnie podwinęłam rękawy koszuli, na stopy założyłam czarne conversy oraz spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do czarnej torebki, z którą gotowa udałam się do kuchni na śniadanie.
-Cześć łobuziaku. – powiedziałam do braciszka, czochrając jego włoski i składając na jego policzku pocałunek. Dylan zaprzestał na chwilę jedzenie kanapek, o ile tak można nazwać wycinanie z chleba ludzików, a następnie jedzenie ich głowy mówiąc przy tym, że jest się potworem i spojrzał na mnie swoimi ciemnobrązowymi tęczówkami, jakich zawsze mu zazdrościłam i zaoferował mi jednego ze swoich ludzików, na co grzecznie mu podziękowałam.
Po zalaniu płatków owsianych mlekiem i dodaniu do nich bananów, truskawek i borówek zaczęłam konsumować swoją owsiankę, popijając ją sokiem pomarańczowym z kartonika, gdyż byłam zbyt leniwa aby nalać go sobie do szklanki.
-Gdzie tak w ogóle jedziemy? – spytałam z pełną buzią, za co mama pacnęła mnie w ramie czytaną przez siebie gazetą.
-Ile razy mam Ci mówić, że nikt nie jest zainteresowany widokiem przeżuwanego przez ciebie jedzenia?
-Ja jestem! – wtrącił się Dylan, patrząc na mamę z pretensją, za to, że zignorowała jego bardzo ważne poglądy.
Mama westchnęła i ignorując Dylana kontynuowała. – Karen była wczoraj u nas z wiadomością, że planują z Erikiem ślub i poprosiła nas, abyśmy pomogły jej dzisiaj przy wyborze sukni ślubnej oraz sukienek dla druhien. A i przy okazji Karen pyta czy nie masz nic przeciwko bycia jej główną drużbą?
-Oczywiście, że nie! To wspaniale! – ucieszyłam się na wieść, że moja najlepsza kuzynka nareszcie się żeni. – A przywiozła ze sobą zaproszenia? – spytałam niby od niechcenia, jednak tak naprawdę byłam bardzo ciekawa, czy dostałam zaproszenie z osobą towarzyszącą.
-Jeśli chcesz się mnie podpytać o to czy Justin może iść z Tobą na ślub, to tak; może. Napomknęłam Karen o fakcie, że masz chłopaka. – poruszyła mama sugestywnie brwiami, podając mi lawendowe zaproszenie.
-On nie jest moim chłopakiem. – od razu zaprzeczyłam studiując zaproszenie napisane kaligraficznym pismem, na którym widniał niechlujny dopisek Karen „+ Justina” przy zdaniu „Serdecznie zapraszamy Jessicę Hamilton(..)”.
-Jeszcze nie jest. – zaśmiała się mama, wkładając naczynia po naszym śniadaniu do zmywarki. –To co dzieciaki, zbieramy się? Nie mamy całego dnia, ruchy, ruchy!
Wzięłam Dylana na ręce i razem z nim udałam się do białego Audi mamy, gdzie posadziłam brata na tylnim siedzeniu w foteliku, natomiast ja zajęłam miejsce kierowcy, wiedząc, że mama lubi wykorzystywać fakt, że również posiadam prawo jazdy.
-Wiesz gdzie jest ten salon? – spytałam mamy, zapinając pasy.
-Nie wiem, poczekaj wpiszę w nawigację.
-A że tak spytam z ciekawości; czemu nie ty projektujesz suknię Karen albo chociażby druhien? – zapytałam, po włączeniu się do ruchu.
-Karen uparła się, że nie będzie mnie wykorzystywać, co jest oczywiście bzdurą i stwierdziła, że jeśli nie pozwolę jej na kupienie sukienki to przyjdzie na ślub w dresie. Jednak nie mam zamiaru poddać się tak szybko. To oczywiste, że sukienka ślubna musi być idealna i niepowtarzalna, a taka będzie tylko wtedy, gdy zostanie ona zaprojektowana!
-Whoa, spokojnie. Czyżby włączył Ci się syndrom projektantki czy coś? – zaśmiałam się, na co mama jedynie westchnęła i kazała mi dalej jechać.
Gdy dojechaliśmy pod salon ślubny o nazwie „The perfect one” zaparkowaliśmy na pustym miejscu, którego było pod dostatkiem, ze względu na tak wczesną godzinę poranną i udaliśmy się w stronę machającej do nas Karen.
-Jessica! – krzyknęła uradowana brunetka, gdy znajdowaliśmy się kilka metrów od niej i z rozprostowanymi ramionami rzuciła się w moją stronę i przycisnęła mnie do swojego opalonego ciała, tym samym wpychając moją głowę w jej włosy, które pachniały jej ulubionymi perfumami, które prawdopodobnie udusiłyby mnie, gdybym trwała kilka chwil dłużej w tym miażdżącym uścisku. –Wyseksowniałaś! – stwierdziła z uśmiechem, odsuwając mnie od siebie na odległość ramion.
-A ty nadal używasz wyimaginowanych słów! – zaśmiałam się, poprawiając swoje ubrania, podczas gdy Karen wzięła na ręce Dylana i zaczęła nad nim swoją słodką torturę.
-Gotowi na kilkugodzinną przeprawę przez salon sukni ślubnych? – spytała brunetka z entuzjazmem, jakiego zawsze jej zazdrościłam. Tak, moja kuzynka jest jednym z tych ludzi, którzy tryskają pozytywną energią nawet wtedy gdy zdechnie im ich ulubiony pupilek.
-Nie! – odburknęła cała nasza trójka, na co przyszła pani Tatum zaśmiała się jeszcze głośniej i powiedziała, że od zawsze kochała w nas ten entuzjazm.
-Masz już jakiś pomysł jak ma wyglądać twoja wymarzona suknia ślubna? – spytałam z ciekawości, gdy przeszliśmy przez próg „Krainy Wiecznego Śniegu” jak to określił Dylan, ze względu na otaczający nas wszędzie biały kolor.
Lawendowe ściany oraz dodatki idealnie pasowały do śnieżnobiałych sukienek, których wydawałoby się, że jest tysiące. Przeczuwam, że za szybko nie opuścimy tego salonu.
-Co do kroju sukni ślubnej… - wtrąciła moja mama, która poszła za Karen w kierunku zbyt szeroko uśmiechającej się jak na mój gust ekspedientki, podczas gdy ja z Dylanem zajęliśmy miejsca na białej kanapie. -…jesteś pewna, że nie chcesz abym zaprojektowała dla Ciebie jakąś sukienkę? – spytała moja rodzicielka, próbując przekonać Karen do swojej idei, jednak wszyscy oprócz niej, zdawali sobie sprawę z tego, że robi to na marne. Kolejna cecha mojej kuzynki; jest najbardziej upartą osobą na świecie i musiałby się wydarzyć cud, aby zmieniła swoją koncepcje.
Karen spojrzała na swoją ciocię ostrzegawczym wzrokiem, na co mama podniosła ręce ku górze. – Okey, okey. Poddaję się! – westchnęła mama, niezadowolona z faktu, że jej się nie powiodło.
-Jest pani projektantką? – spytała z ciekawości blond ekspedientka, która przysłuchiwała się ich rozmowie, chociaż bardziej nazwałabym to monologiem mojej mamy.
-Tak. Dakota Hamilton, miło mi. – przedstawiła się moja mama, wyciągając rękę w kierunku dziewczyny, która uchyliła usta z niewiadomego jak dla mnie powodu.
-O mój boże, to taki zaszczyt poznać panią! Na początku przypominała mi pani kogoś, jednak nie byłam pewne kogo, a teraz już wiem. Uważam, że jest pani wspaniałą projektantką i niepowtarzalną! Nie może sobie pani wyobrazić jak bardzo ucieszyłam się, gdy na urodziny dostałam tą sukienkę, pani projektu! – powiedziała blondynka na jednym wdechu, wskazując na swoją białą sukienkę, która prezentowała się na niej naprawdę dobrze.
-Miło mi to słyszeć. – uśmiechnęła się do niej ciepło moja mama. Blondynka odwzajemniła jej uśmiech, odchrząknęła i wróciła do swojej firmowej postawy, przeznaczając całą swoją uwagę Karen, która mówiła o tym jak chciałaby aby wyglądała jej suknia; błyszczący gorset, bez ramiączek, dużo tiulu. Jest to chyba ideał każdej dziewczyny, która w dzieciństwie oglądała bajki Disneya, czyli również mój.
-Co tam młody? – spytałam Dylana, który grał na telefonie mamy w jaką grę, jednak przestał, słysząc przymiotnik jakiego użyłam.
-Wcale nie jestem młody! Sama jesteś stara! – pisnął oburzony, jednak wyglądał przy tym tak słodko, że mimowolnie się zaśmiałam.
-Okey, a więc co tam u ciebie stary? – droczyłam się z nim dalej, na co mój brat zrobił jeszcze bardziej naburmuszoną minę. Nie mogąc zmarnować widoku słodko naburmuszonego Dylana, wyciągnęłam z kieszeni telefon i szybko pstryknęłam mu zdjęcie, zanim zdążył zaprotestować. – Patrz jak słodko wyszedłeś na tym zdjęciu! – zapiszczałam, pokazując Dylanowi zdjęcie, na co uśmiechnął się i powiedział, że mogę wysłać je koleżankom, aby oprawiły je w ramkę!
Dosłownie czułam jak moja szczęka opada, gdy usłyszałam komentarz mojego brata. Mała rada dla mnie na przyszłość: być gotową na czas, aby Justin nie mógł czekać na mnie w salonie, gdzie uczy mojego brata jego tekstów.
Idąc w poczynania mojego brata, który wrócił do grania na telefonie, zalogowałam się na twittera i dodałam chwilę wcześniej zrobione zdjęcie.

@JessicaQueen: Oficjalnie mam najsłodszego brata na świecie! Wybieramy suknię ślubną. #podekscytowana  #wedding

Postanowiłam przejrzeć jeszcze timeline oraz odwiedzić moje ulubione konta. Gdy czytałam tweeta o tym, że niejaka @queenoflollipop* ma ochotę skakać ze szczęścia, gdyż jej crush odezwał się do niej w szkole zauważyłam, że ktoś o mnie wspomniał w swoim tweecie:

@JustinSexyBieber: @JessicaQueen nie wspominałaś o tym, że już wybierasz sukienkę na nasz ślub?

Zaśmiałam się i postanowiłam podroczyć się trochę z panem Bieberem. Zdecydowanie uwielbiam wkurzać  ludzi.

@JessicaQueen: @JustinSexyBieber może dlatego, że to nie ty jesteś panem młodym?

@JustinSexyBieber: @JessicaQueen to znaczy, że mam konkurencję?

@JessicaQueen: @JustinSexyBieber tak naprawdę nigdy jej nie miałeś…wszyscy pokonywali cię na starcie, skarbie J

Na reakcję zdenerwowanego Justina ze zranionym ego nie musiałam długo czekać, gdyż już po kilku minutach telefon w mojej dłoni rozdzwonił się, przerywając idealną ciszę panującą w salonie.
-Halo? – spytałam z przyzwyczajenia, jednak było to niepotrzebne, Justin już był w połowie swojego monologu.
-Rozumiem, że uwielbiasz mnie denerwować, ale uważam, że żartowanie sobie z mojej osoby na portalu społecznościowym wcale nie jest tak bardzo elokwentne jak mogłoby Ci się wydawać. I zanim zaczniesz się śmiać z tego, że brzmię jak jakiś wykładowca, pozwól, że Ci wytłumaczę, iż najnowsze badania naukowców dowodzą, że łatwiej jest nam zapanować nad chęcią wypowiedzenia czegoś, czego później będziemy żałować, gdy będziemy się wyrażali w inteligentny sposób. A wracając do tematu co jest fajnego w mówieniu, że twój chłopak przegrywa z konkurencją, o której w ogóle nie miał pojęcia? No bo jeśli…czekaj, czy ja się właśnie nazwałem swoim chłopakiem? Pieprzeni naukowcy. Gówno prawda z tą wyrafinowaną gadką. I tak gadam jak potłuczony. Tak w ogóle to nadaj tam jesteś? Jessica? Martwię się, nie słyszę twojego pulsu!
-Jesteś słodki, wiesz? – stwierdziłam, nie przestając się uśmiechać. Uwielbiam te jego momenty, w których z pewnego siebie Justina, zamienia się w pluszowego misia, którego masz ochotę przytulać i całować bez końca.
-Rozumiem, że jest idealny, słodki bla, bla,bla, ale nadal wolę, gdy mówisz, że jestem seksowny!
-Dla mnie i tak zawsze będzie słodziutki! Jednak Jaxon i Dylan nadal są słodsi od ciebie!
-To jest ta moja konkurencja? Nie mogę uwierzyć, że jednemu doradzam jak poderwać dziewczynę, a z drugim żyję pod jednym dachem! Brutusi, wszędzie brutusi.**
-Oj tam, przesadzasz. – zachichotałam i jestem przekonana, że Justin również uśmiecha się teraz sam do siebie. – Wiesz co, muszę kończyć. Zadzwonię do Ciebie wieczorem, pa. – rozłączyłam się pośpiesznie, nie dając mu dość do słowa, gdy zauważyłam jak mama z zaciętą miną przywoływała mnie do siebie gestem ręki, a Kren mówiła bezgłośnie „pomocy”.
-Co się stało? – spytałam, wyczuwając napiętą atmosferę pomiędzy tą dwójką.
-Karen uważa, że moje pomysły są beznadziejne! – odpowiedziała moja mam niczym nadąsana dziesięciolatka. Kiedy jesteś projektantką stwierdzenie od kogokolwiek, że twoje pomysły są beznadziejne to największa obraza na świecie. Przeżyłam już z nią prawie 18 lat***, więc nauczyłam się już, co się powinno, a co nie mówić w otoczeniu projektantki.
-Ciociu, nie powiedziałam, że twoje pomysły są beznadziejne! Po prostu nie odzwierciedlają one mojej wizji, może dlatego, że mamy inne gusta. Gdybym była niezdecydowana z pewnością twoje rady byłyby przydatne, ale ja już wiem czego chcę!
-Ale-
-Mamo. – powiedziałam hardym tonem, posyłając jej ostrzegawcze spojrzenie. – To Karen bierze ślub, nie ty. Rozumiem, że chcesz, żebym wszystko było idealnie, ale jeśli nie pozwolisz jej zrealizować jej pomysłów ten ślub będzie idealny dla Ciebie, nie dla Niej. Chcesz tego?
-Nie. – odburknęła pod nosem mama, po czym uśmiechnęła się przepraszająco do Karmen i przytuliła ją do siebie. – Przepraszam, Kar. Tacy już są projektanci.
-Dobra, dobra, koniec już tych rodzinnych momentów. – zaśmiałam się. – Pora na wybranie sukienki dla głównej drużby!
-I tu wkraczam do akcji ja! – ucieszyła się mama, chwytając w ręce swój brudnopis, z którym się nie rozstawała. Znajdowały się tam wszystkie jej zapiski oraz projekty. – Tak będę wyglądały suknie druhen. – wskazała palcem na szkic sukienki do ziemi, zakładanej na jedno ramię.  – Będą one w kolorze brudnego różu, albo beżowym, jest to jeszcze kwestia do uzgodnienia. Natomiast twoja sukienka będzie taka sama, jednak nasieniem na się pewne poprawki i będzie ci sięgała przez kolano, aby było widać, że jesteś główną druhną.
-Podoba mi się. – uśmiechnęłam się, widząc, że moja sukienka będzie prosta, jednak w swojej prostocie będzie miała to coś, co sprawia, że będzie wyglądała zjawiskowo. Jeśli o chodzi o kwestię sukienek i ślubów to zdecydowanie jestem fanką minimalizmu, bądź pięknej prostoty. -A co z Twoją suknią? – spytałam Karen. – Wybrałaś już?
-Myślę, że tak. Na początku nie byłam pewna, ale po przymierzeniu tych wszystkich innych, stwierdzam, że żadna jej nie dorównuje. Poczekaj, przymierzę i ci ją pokażę. – powiedziała, znikając za kotarą przymierzalni.
-A jak ja ją o to prosiłam to powiedziała, że już ją widziałam i jej się nie chce. – mamrotała pod nosem mama, powodując tym mój wybuch śmiechu. I jak tu nie kochać tej kobiety po trzydziestce zachowującej się jak trzynastolatka?
-Mamo, jak ja będę wybierała sukienkę to przymierzę dla Ciebie każdą nawet po cztery razy.
-Pomimo tego, że brzmi to przeuroczo, to nie śpieszno mi do tego. Mam dopiero 30 lat! – powiedziała, na co odchrząknęłam i spojrzałam na nią z podniesionymi brwiami. – Dobra, mam 36, ale wciąż wyglądam młodo!
-Uwaga, wychodzę! – krzyknęła Karen, po czym odsunęła fioletową kotarę.
-Wyglądasz zjawiskowo! – powiedziałam, obserwując jak welon, który miał chyba z dwa albo trzy metry ciągnie się za nią po ziemi, natomiast śnieżnobiała sukienka idealnie kontrastuje z jej opaloną skórą oraz wygląda na niej zjawiskowo, sprawiając wrażenie, jakby była stworzona specjalnie dla niej.

-BIERZEMY JĄ! – krzyknęła uradowana kuzynka, jednak nie jestem do końca pewna czy radość ta była spowodowana faktem, że nie musi już więcej przymierzać sukienek, albo dlatego, że trafiła na tą jedyną, idealną.

*wymyśliłam chyba najdurniejszą nazwę na świecie.
**inaczej zdrajcy, jeśli ktoś nie załapał

***postanowiłam zmienić wiek Jessicy, bo ułatwi mi to sprawę w wielu poruszanych kwestiach

~~*~~

Jest to najgorszy, najnudniejszy i  najbardziej beznadziejny rozdział jaki do tej pory udało mi się napisać. Nie lubię każdej cząstki tego rozdziału i mam ochotę całego go usunąć, jednak na chwilę obecną jest to maksimum moich możliwości oraz nie chcę Was znowu zawieść i zmuszać do czekania na nowy rozdział kolejny miesiąc, więc...OTO JEST!
Miejmy nadzieję, że następny będzie lepszy.


!65 komentarzy = Nowy rozdział!

Skomentowanie rozdziału wcale nie jest takie trudne jak Wam się powszechnie wydaję. I niszcząc nieprawdziwe przekonania niektórych z Was, stwierdzam, że komentarze są dla mnie ważne nie pod względem ilości, a treści! Czytam każdy z nich, czasem nawet po kilka razy, bo sprawiają one, że uśmiecham się, widząc, że podoba Wam się to moje nieudolne pisanie. :) Czasami, a może powinnam powiedzieć bardzo często, gdy nie mam weny, czytam je i magicznym sposobem mam pomysł na rozdział.

Much love, Paulla :) <33

Ps. Zaczęłam również publikować to opowiadanie na wattpadzie --> KLIK



73 komentarze:

  1. Świetny juz nie mogę doczekać sie następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. szczerze to koncowka nudna haha ale pocztek super ! dawaj następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaaa zajebiste jak zawsze juz chce kolejny /thebestgabi

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie ! Czekam na next ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. aaww słodka była scena z Dylanem i rozmową z Justinem! myśle ,że twoje rozdziały są coraz lepsze i coraz bardziej mi się podobają !Ogólnie kocham cie i twoje ff !

    OdpowiedzUsuń
  6. O podoba mi się nie jest zły i tak podziwiam cię , że piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Booożee! To opowiadanie jest za-je-bis-teeee!!!!! Ha ha xD Sorki poniosło mnie, ale mniejsza z tym. Wracając do opowiadania na prawdę ten rozdział jest niesamowity. Sama piszę opowiadanie, ale to są dopiero początki. Podziwiam Cię, bo masz na prawdę wielki talent ;*** Życzę wennnyyy :D <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu w opowiadaniu są "*"a potem nie są wytłumaczone te słowa? c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, jak dobrze, że zwróciłaś na to uwagę. Zapomniałam ich dodać, już poprawiłam :)

      Usuń
  9. Justin- dziecko
    mama Jessi- dziecko
    Wychodzi, ze Dylan jest najbardziej dorsly :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam sie z Marceliną!Nie jest zły,następny bedzie napewno lepszy;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny :)
    Tak się cieszę, że się pogodzili ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. mnie się bardzo podoba, szczególnie ta " inteligentna " gadka Justina. hahhahaha
    / pati

    OdpowiedzUsuń
  13. Boski !!!! I wcale nie jest beznadziejny jak ja KOCHAM TEGO DYLANA *,*
    Czekam na nexta!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. za mało Justina :(
    no, ale cóż... WYBACZĘ, bo ten jego monolog był obłędny hahah <3
    kocham mamę Jessi, naprawdę... ona jest genialna! <3
    Dylana też uwielbiam... słodziak <3
    w ogóle całe opowiadanie kocham no...! :*
    czeekam na kolejny rozdział z ogromną niecierpliwością.
    NO I WENY ŻYCZĘ, SKARBIE! :*
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak bardzo na ten rozdział czekałam! I bardzo podoba mi się to, że wszystko jest słodkie ale i wystarczająco przemyślane. Uwielbiam to opowiadanie i do póki je piszesz będę tu stałym bywalcą :) nie będę mało orginalna i nie napiszę tu weny życzę bo ją masz i będziesz mieć dopóki będziesz tego chciała ale miej radość z pisania i naszych opini i czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Niezależnie co powiesz ja kocham każdą cząstke tego opowiadania i bede je czytała zawsze :)) wiesz co napisać żeby nas rozbawić i to uwielbiam bo te wszystkie sytuacje typu monolog Justina są talie adhakldhalshj *o* ze wyglądam jak głupek szczerząc się do telefonu xD kocham wszystko i czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Naprawdę super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniały rodział *-* uwielbiam twoje opowiadania bo są napisane świetnym stylem i z humorem :D zdecydowanie najlepsze ff tego roku !

    OdpowiedzUsuń
  19. Fantastyczny rozdział. Podoba mi się strasznie !! I rozmowa jess i Justina hahaha :*** next

    OdpowiedzUsuń
  20. Aż musiałam cztery razy przeczytać dedykację, by dotarło do mnie w końcu, że tam naprawdę znajduje się mój nick hahaha Dziękuję! To naprawdę bardzo miłe z Twojej strony, cieszę się, że mimo wszystko widzisz moje komentarze. Zawsze czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i jak ZAWSZE nie zawodzą mnie. Może i ten jest spokojny, słodki i taki... "normalny", ale w tym właśnie tkwi ta cała magia opowiadania. Jeszcze chwilę temu działo się tak wiele, że mało nie wybuchłam z tej niepewności i nadmiaru emocji, a teraz w końcu spokój i mogę jakoś złapać oddech.
    Co do treści: uwielbiam monolog Justina! Może i było go mało, ale uśmiałam się, nie powiem, że nie. Z racji tej, że rodzina Jess wydaję się być strasznie wyluzowana i zwariowana, czuję, że to wesele będzie naprawdę szalone. Nie mogę się już tego doczekać! Jak będzie wyglądał Justin (oby nie w spodniach, gdzie krok ma przy kostkach) i oczywiście jak zaprezentuje się Jessi. Na pewno nie obędzie się bez jakiejś głupiej sytuacji i liczę na to, że w końcu wydarzy się coś między naszą zakochaną dwójką :D
    Jeszcze raz dziękuję za dedykację, ubóstwiam Cię! <3


    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam wszystkich do głosowania na COLLISION "Blog Miesiąca styczeń"
      http://spisfanfiction.blogspot.com/ (prawa kolumna)
      Z góry dziękuję! :*

      + mogłabyś polecić to pod kolejnym rozdziałem? Bardzo mi zależy na tym.

      Usuń
  21. Boskie :*:) widzę ze panna młoda sie żeni ;p hmm ciekawe :* uwielbiam twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział, jak zwykle. Nie przepadam za jej matką, ale za to uwielbiam Dylana x Jest taki uroczy i jego tekst o tym oprawieniu zdjęcia w ramkę to miazga! haha :D I nauczył się tego od Justina jeej. Czekam na kolejny i mam nadzieję, że dodasz go szybciej niź zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wcale nie jest nudny ten rozdział jest taku słodki, ale troche mało Justina. Ciekawe jak bedzie wyglądał. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowny :* czekam na następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  25. Awww.. *.* czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdział jak zawsze, nie jest nudny. Justin jest taki kocham ahdnabsna Ale i tak najsłodszy i najcudowniejszy jest Dylan. Czy ja mogę prosić o takiego brata?
    Wracając do rozdziału, szkoda że było tak mało Justina, ale jego monolog to trochę naprawił. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej i co wydarzy się na weselu. Po tym można by powiedzieć 'normalnym' rozdziale myślę że stanie się coś szalonego.
    Nie mogę się już doczekać ❤
    Pozdrawiam i życzę dużo weny xx
    @sweetheartjus

    OdpowiedzUsuń
  27. faktycznie. troszke nudny. ale mimo to cudowny. <3

    OdpowiedzUsuń
  28. A mi sie podoba, misia jest cudowny, kocham go xx
    i nie pisz wiecej ze napisalas cos do kosza, bo jestes zajebista i masz wielkie zdolnosci!!!
    nawet jakbys na poczekaniu cos napisala, zakochalabym sie w tym pewnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  29. Super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Świetny rozdział <3 nie mogę się doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Super rozdział :* czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Cooo rozdział nie był zły, jest słodki <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Świeny rozdział już nir moge doczekac sie nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Uwielbiam twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Genialnie piszesz.
    Szkoda, że rozdziały są tak rzadko dodawane, ale mam przeczytane każdy rozdział.
    Blog jest genialny.
    Czekam na następny rozdział.
    Życzę Wesołych Świąt ;*

    http://lifelosesitsmeaning.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  36. http://wykrzycz-mi-szeptem.blogspot.com/?m=1
    Zapraszamy wiem dopiero początek ale mam nadzieje ze sie spodoba

    OdpowiedzUsuń
  37. Vbdghuggbhf *-*

    OdpowiedzUsuń
  38. zajebisty jak zawsze kocham to ff szkoda ze tak zadko nowe rozdzialy / TheBestGabi

    OdpowiedzUsuń
  39. proszę Cię pisz dalej! NAJLEPSZE FF JAKIE CZYTAŁAM

    OdpowiedzUsuń
  40. CZEKAM NA NASTEPNY ROZDZIAŁ!

    OdpowiedzUsuń
  41. Super super super!!!
    Więcej więcej więcej!!! :D
    Szybko nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Super rozdział przeczytałam to wszystko w jeden dzień ;) właśnie skonczylam ( 2:56 ) czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  43. Bracia są słodziaśni :D<3

    OdpowiedzUsuń
  44. świetny rozdział! x

    OdpowiedzUsuń
  45. czytam dużo blogów a to jeden z najlepszych !! ;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Super rozdział. Oni są tacy słodcy. I w końcu są razem yeah :)))
    Nie mogę doczekać się następnego. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  47. Super blog nie dawno go znalazłm i jest super
    Dodaj proszę już rozdział!! Proszę

    OdpowiedzUsuń
  48. Chcem już nexta :-(

    OdpowiedzUsuń
  49. Jest już 65 proszę!!! Dodaj proszę :-* proszę

    OdpowiedzUsuń
  50. Nie jest wcale taki zły przecież :*
    czekam na następny!
    Ps. Wiesz może ile mniej więcej będzie rozdziałów?
    Pozdrawiam xx /J.

    OdpowiedzUsuń
  51. Świetne ff ! :) Znalazłam dzisiaj i od razu przeczytałam :) Wciągająca i interesująca historia :)
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  52. świetna .. jaaaaaa !!!

    OdpowiedzUsuń
  53. Hallo 69 :) komentarzy a tu jeszcze rozdziału nie ma. Zajebiste opowiadanie. Czekam na następny rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  54. I...?? Mialo być 65 jest 70 kom a rozdziału ni ma... :-(
    Dodaj już ;-)

    OdpowiedzUsuń
  55. kiedy nn ?! czekam z niecierpliwoscia !! ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. cudowny kocham tego bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  57. To opowiadanie jest jedno z najlepszych jakie czytam *.*
    /L

    OdpowiedzUsuń