poniedziałek, 17 listopada 2014

18. I'm still learning about him.

Widzę, że zaszło małe nieporozumienie i większość z Was nie zrozumiała ostatniego one shota, co spowodowało, że musiałam czytać wasze wypowiedzi na asku i nie tylko tam, że spieprzyłam całe opowiadanie, nie wiem nawet o czym pisze (lol), że cała fabuła jest już do dupy i co tylko. 
Najpierw może przytoczę Wam definicje One shota;
One shot - fragment, który nigdy się nie wydarzył i nie wydarzy, jest to jednorazowa historia. 
Ja wykorzystałam tylko bohaterów, ta historia nigdy nie będzie miała miejsce w rozdziałach i nie ma ona żadnego wpływu na fabułę opowiadania, bo nawet do niej nie nawiązuje! Jakbyście czytali dokładnie to zauważylibyście taki fakt, że Justin powiedział, że jest z Jessicą ponad pół roku, a w "rzeczywistości" znają się niecałe trzy miesiące, więc zanim napiszesz ponownie, że spieprzyłam całe opowiadanie dodając beznadziejny rozdział, najpierw spójrz na to co czytasz! Naprawdę mnie rozśmieszyło wasze zachowanie, nie wiedziałam, że można bawić się w krytyka i wypowiadać się na temat o którym nie ma się zielonego pojęcia, ale cóż....
Miłego czytania

~~*~~

W życiu każdego z nas nastają dni kiedy mamy dość wszystkiego; otaczającego nas świata, rodziny, szkoły, przyjaciół, a w szczególności samych siebie. Denerwują nas te beznadziejne i nieprzemyślane wybory, które teraz dają nam się odczuć i sprawiają, że nie możemy pogodzić się z myślą jak dużo błędów już popełniliśmy, jak bardzo głupi byliśmy i jak dużo osób przez to straciliśmy. Podjęcie głupiej decyzji zajmuje nam bodajże siedem sekund, natomiast wyrzuty sumienia dręczą nas ponad siedem dni. Jednak nie ważne jest to jak bardzo głupia była  podjęta przez Ciebie decyzja dopóki  będziesz walczył, aby naprawić siebie i wszystko co zrobiłeś źle. Poddanie się to najgorsza możliwość, to droga na skróty, która w przyszłości da nam ponownie o sobie znać i sprawi, że znienawidzimy siebie jeszcze bardziej.
I prawdopodobnie taki, a nie inny monolog wygłoszę sobie w myślach, gdy wspomnieniami wrócę do tej właśnie w chwili, w której się poddaję.
Po prostu jestem już tak bardzo zmęczona życiem i osobą jaką się stałam, że nie mam już ani siły ani zapału, aby walczyć o to na co mi zależy. Jeśli kogoś kochasz daj mu odejść; jeśli naprawdę Cię kocha to wróci.
Gówno prawda.
Weźmy za przykład sytuację, gdy dziewczyna rozstaje się z chłopakiem z bliżej nieznanych przyczyn. Czy będzie on o nią walczył, nawet jeśli widzi, że każda cząstka jej go nienawidzi? Oczywiście, że nie. Zdecyduje się wyjść z kumplami do klubu, gdzie upije się do nieprzytomności po to aby przestać myśleć o tym jak bardzo ją zranił i jak bardzo ją kocha, poderwie jakąś cycatą blondynkę, a następnie prześpi się z nią, po to aby naprawić swoje zranione ego.
I wiem, że dokładnie tak samo będzie z Justinem, więc wolę zgasnąć na starcie, niż wypalać się powoli. Tak jest po prostu łatwiej...I mniej boli.
-Cholera, nie…- wyjęczałam żałośnie, czując, że gula w moim gardle stopniowo rośnie i niedługo znowu doprowadzi mnie do płaczu.
Podniosłam z ziemi nieduży kamień i z całej siły, która była wprost proporcjonalna do wypełniającej mnie złości rzuciłam go do jeziora, obserwując jak wpada do bezdennej głębiny.
-Idiotka, idiotka, idiotka! – powtarzałam te słowa jak mantrę i próbowałam pogodzić się z ich znaczeniem; jestem idiotką, a moje decyzje są idiotyczne. Poprawka; jestem beznadziejnie zakochaną idiotką w równie beznadziejnym idiocie, a to co jest między nami jest tak samo idiotyczne jak moje decyzje względem swojego życia. Idiotycznie, co nie?
Przysiadłam na konarze drzewa, w frustacji przeczesując swoje włosy i próbując się uspokoić. Liczyłam wdechy i wydechy, wpatrując się w jezioro.
Znajduję się w pięknym i zacisznym miejscu, do którego od dawna chciałam przyjechać wypocząć, więc dlaczego kiedy mam ku temu sposobność nie robie tego?

Bo widok Justina i Seleny razem skutecznie rujnuje twój dobry nastrój? napomknęła Cassidy. Oh, witamy wśród żywych, dawno cię tu nie było, co?

Paulo Coelho w swojej książce „Być jak płynąca rzeka”, która jest jedynym jego utworem przeczytanym przeze mnie, powiedział, że wtedy kiedy mamy okazję warto usiąść w ciszy i zapominając o otaczającym nas świecie  wysłuchać swojej duszy, która ma nam wiele do powiedzenia.
Co prawda on zrobił to podczas ulewy na swoim ogródku, jednak pomijając to, postanowiłam pójść w jego ślady.
Usiadłam w siadzie skrzyżnym z zamkniętymi oczami i wsłuchałam się w głos swojej duszy, nie przywiązując uwagi do tego jak bardzo szalenie to brzmi.
Siedziałam tak już kilka dobrych minut, a moje wewnętrzne ja wciąż milczało. Czemu do cholery milczysz?!
Westchnęłam zirytowana i opadłam plecami na piasek, myśląc o tym co teraz zrobić.
Moją zadumę przerwało wibrowanie i wydawanie z siebie denerwującej dla uszu melodyjki przez mój telefon. Niechętnie spojrzałam na zarysowany wyświetlacz i uśmiechnęłam się lekko, widząc przypomnienie:

DZIKA NOC W FACE CLUBIE Z ZAYNEM I DEMI! J
PS. PIĘCIOMIESIĘCZNICA ZNAJOMOŚCI Z ZAYNEM.

Najwidoczniej musiałam je ustawić, gdy mieszkałam jeszcze w Nowym Jorku, a teraz kompletnie o tym zapomniałam.
Ciekawe co teraz robi Zayn, nie rozmawiałam z nim odkąd…To jest to!
Dziękuję Ci czuwająca nade mną osobo za tą podpowiedź!
Kliknęłam w ikonkę kontaktów i przewijałam je tak długo w dół, dopóki nie najechałam na szukany przeze mnie numer, który szybko wybrałam.
Stukałam paznokciami o chropowatą powierzchnię drzewa, w myślach przeklinając bruneta, który był zbyt leniwy by za pierwszym razem odebrać telefon. Ponownie nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż Maik raczy odebrać, co uczynił dopiero po trzecim sygnale.
-Halo? – wychrypiałam, zaspanym głosem. Czyżbym przeszkodziła w popołudniowej drzemce, leniu?
-Zayn, przyjedziesz po mnie?

~~*~~

Odetchnęłam z ulgą, gdy udało mi się dostać do namiotu niezauważoną. Wiedząc, że z reguły moje szczęście nie trwa długo w pośpiechu zaczęłam zbierać swoje rzeczy, których na szczęście było niewiele i pakować je do torby.
Czułam się jakbym co najmniej uciekała z Alcatraz czy coś, jednak naprawdę chciałam uniknąć konfrontacji z moimi przyjaciółmi, wiedząc, że byłaby ona nieprzyjemna.
Może nie tyle co nieprzyjemna, a z pewnością trudna dla mnie;  założę się o każde pieniądze, że Demi porządnie by na mnie nakrzyczała za ten pomysł, a  Chaz jęczał by i zachowywał się jak dziecko, po to abym została, a ja uległabym im widząc  słodkie maślane oczy Ryana i Chrisa.
Zdecydowanie błędne koło.
Dopięłam torbę i spięłam swoje włosy w kitkę, aby w końcu przestały wchodzić mi do buzi. Utrzymując pozory, że wszystko jest okej wychyliłam się z namiotu, aby zeskanować otoczenie i z radością stwierdzić, że nikogo nie ma w pobliżu. W innym okolicznościach wydałoby mi się to dziwne, jednak teraz nie miałam na co narzekać, bo działało to jedynie na moją korzyść.
Elektroniczny zegarek w telefonie mówił, że Zayn powinien tu być za jakieś piętnaście minut, więc chwyciłam torbę i postanowiłam wyjść mu na spotkanie, uprzednio upewniając się, że pozostawiłam kartkę z informacją o moim wyjeździe w widocznym miejscu. Nie chciałam aby zepsuli sobie pobyt tutaj szukaniem mnie na próżno po lesie i zamartwianiem się o mnie.
Dość szybko pokonałam odcinek dzielący mnie od samochodów zaparkowanych koło lasku, gdzie mogłam spokojnym krokiem dojść do drogi, pozostając przy tym niezauważoną. Jednak mój spokój nie trwał długo.
-Co ty myślisz, że robisz? – zaskoczył mnie męski głos zza moich pleców.
Przestraszona podskoczyłam i obróciłam się o 180 stopni stając twarzą w twarz z Panem Pieprzony Dupek. – Nie Twój interes, Bieber.
-Interesuję mnie wszystko co z Toba związane, więc łaskawie odpowiedz co robisz. I co w Ciebie znowu wstąpiło? Znowu będziesz grała zimną, niedostępną sukę? – zacisnęłam szczękę, aby nie wybuchnąć i policzyłam w głowie do dziesięciu. Osiem, dziewięć, dziesięć… okey zadziałało, uspokoiłam się.
-A kto powiedział, że kiedykolwiek przestałam nią być? – zapytałam retorycznie i odwróciłam się na pięcie, kontynuując wędrówkę.
-Zmieniłaś się! – krzyknął szatyn z tego samego miejsca. Albo on jest naćpany albo powoli zaczęła mu się udzielać głupota Seleny. Kim on myśli, że jest, żebym stwierdzić po niespełnych  trzech miesiącach znajomości, że się zmieniłam?
-Ty też przytyłeś! – odpowiedziałam, nie odwracając się.
Uśmiech, który pojawił się na moje twarzy na widok głównej drogi, skutecznie znikł, gdy poczułam jak coś unosi mnie w powietrzu i niesie w przeciwnym kierunku.
-Puść mnie ty pieprzony idioto! – wyrywałam się, miotałam, wymachiwałam rękami, a on wciąż pozostawał jak jakaś pieprzona skała i nie poluzował ani trochę uścisku.
-Przejrzałam cię; chcesz wyjechać, a ja Ci na to nie pozwolę. O co ci znowu chodzi? Nie rozumiem cię.
Teraz to już zdecydowanie przegiął. O co mi chodzi? Oh, nie bój się kochaniutki, zaraz się o tym dowiesz. – Ty mnie nie rozumiesz?! Ja to powinnam powiedzieć. Jesteś najbardziej bipolarną osoba jaką kiedykolwiek poznałam i największym dupkiem na świecie. Najpierw organizujesz jakieś pieprzone romantyczne podchody, żebym Ci wybaczyła, potem piszesz, że zakochałeś się we mnie od pierwszego wejrzenia, a na końcu całujesz się z Seleną! Nadal uważasz, że to ja mam jakiś problem, huh?!
-Słucham? Nic takiego nie miało miejsca, to po prostu nie to na co wyglądało, ja tylko…- wyłączyłam się po tych słowach wiedząc, że zaraz z jego ust wyjdą kolejne kłamstwa, w które naiwne ja uwierzę.
Szatyn nabrał już takiej wprawy w kłamaniu, że gdyby powiedział mi, że Barack Obama jest biały i razem z Michaelem Jacksonem mieszkają na farmie w Teksasie i razem hodują krowy, a niedługo wszyscy razem idziemy na zakupy, to niechętnie musze przyznać, że nawet w to bym mu uwierzyła.
-Oszczędź sobie tych wymówek wymyślonych na poczekaniu i przyznaj się, że po prostu grasz na dwa fronty! Powinnam o tym wiedzieć od samego początku, ludzie się nie zmieniają, oni tylko stwarzają pozory, że to zrobili! A głupia naiwna ja dałam Ci się owinąć wokół palca. Tego chciałeś, co? Jesteś usatysfakcjonowany? Ulżyło Ci? Moje najszczersze gratulację, udało ci się! Sprawiłeś, że coś do Ciebie poczułam, a następnie zraniłeś mnie, chociaż obiecałeś, że nigdy tego nie zrobisz! Kłamałeś, ale co mnie to dziwi. Taki już jest Justin pieprzony Bieber i nigdy się nie zmieni. Wracaj do swojej tajemniczej dziewczyny numer dwa, a mi daj spokój! Nie chcę cię już znać… – słowa wypływały ze mnie niekontrolowanie tak samo jak łzy z moich oczu. Miałam dość. – Po prostu pozwól mi odejść, nic więcej od Ciebie nie oczekuję. – wydukałam żałośnie, posyłając mu ostatnie spojrzenie i podbiegając do samochodu Zayna, który zaparkował przed nami.
Torbę rzuciłam na tylnie siedzenia, natomiast sama usadowiłam się z przodu karząc Zaynowi jak najszybciej jechać. Nie chciałam aby Justinowi przyszedł do głowy jakiś głupi pomysł taki jak bieg za samochodem, a z drugiej strony nie chciałam patrzeć na jego karmelowe tęczówki pozbawione blasku i wyrażające jedynie ból.

Przestań się obwiniać, on nie miał skrupułów przed doprowadzeniem Cię do płaczu. 

Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu moje sumienie stanęło po mojej stronie, cóż za miła odmiana.
-Nawet nie pytaj. – westchnęłam widząc zaciekawienie w tęczówkach mulata, jednak nie dowie on się niczego, dopóki ja sama w pełni nie przeanalizuje tej sytuacji. Wszystko działo się pod wpływem impulsu i możliwe, że pamiętam jedynie połowę ze swojego monologu, który teraz po krótkim czasie wydaje mi się żałosny.
Minęło dopiero pół godzinny, a mój telefon już nie przestawał wibrować. Przetarłam skronie widząc łącznie 37 nieodebranych połączeń od swoich przyjaciół oraz kilka wiadomości, które postanowiłam przeczytać.

Od: Demi Queen <33
Masz szczęście, że nie ma mnie w pobliżu, bo bym cię zabiła na miejscu. Martwię się…Zadzwoń jak będziesz mogła MUSIMY (!!!) porozmawiać. I nie myśl nawet, że Ci odpuszczę.

Od: Chaz :)) <3
Justin pojechał za Tobą. Tak tylko uprzedzam; jest wściekły tak samo jak Selinka, że Romeo ją zostawia.

Ps. Będzie gorący seks na zgodę? ;)


Cholera, cholera, cholera! Czego ten idiota jeszcze ode mnie chce? Czy nie wyraziłam się jasno, że nie chcę go więcej znać?
Zdenerwowana wyłączyłam telefon i nie przejmując się tym co mu się może stać, z całej siły rzuciłam go na tylnie siedzenie.
-Okey, może wreszcie powiesz mi o co chodzi?
-Justin. - westchnęłam, przenosząc wzrok na widok przede mną.
-Więcej nie musisz mówić. Samo jego imię krzyczy kłopoty. – zaśmiał się przyjaciel, na co lekko się uśmiechnęłam.  – A teraz mów co tym razem zrobił ten debil.
-Nie powiedział mi o tym, że ma dziewczynę, potem powiedział mi, że mnie kocha, a chwilę później całował się z tą Płytką Dziwką, tak nadałam jej pseudonim, a na koniec wszystkiego się wypierał, czy ty to rozumiesz?
-Tego co jest pomiędzy wami? Nie, tego nie ogarniam za cholerę. Ale za to rozumiem skąd autorzy „Mody na sukces” brali inspirację.
-Oh, zamknij się! – zaśmiałam się, lekko szturchając go w ramię, tak aby nie stracił panowania nad kierownicą. – To nie jest zabawne, to jest…
-Przezabawne? – ponownie wybuchł śmiechem Zayn.
-Zayn... – powiedziałam ostrzegawczym tonem, mrożąc go wzrokiem.
-Rozumiem, rozumiem. To ten moment w którym mam się przymknąć, wysłuchać cię, a na końcu powiedzieć, że będzie dobrze, Justin to dupek, nie jest ciebie wart, tego kwiatu jest pół światu, bla bla bla…
-Chcę żebyś zachowywał się jak przyjaciel, a nie psycholog z magazynu dla nastolatek.
-Aww, skarbie. Zawsze do twoich usług. – spojrzał na mnie przez krótką chwilę uśmiechając się ciepło, a następnie ponownie przeniósł wzrok na jezdnię. – A więc na czym skończyliśmy?
-Skończyliśmy na momencie, w którym miałeś mi powiedzieć kto jest tą szczęściarą.
-O czym mówisz? – zapytał brunet, udając, że nie wie co mam na myśli. Przejrzałam Cię na wylot, ośle, więc przestań udawać.
-No proszę cię, przyznaj się, że spotkałeś jakąś dziewczynę, przez którą uśmiechasz się jak to słoneczko w teletubisiach. Tak poza tym kobieca intuicja nigdy się nie myli. A teraz mów jak ma na imię?
-Alicia Reed. – wymruczał po dość długiej przerwie, co było lekko podejrzane. Prawdopodobnie znowu coś mi się ubzdurało więc jedynie  uśmiechnęłam się promiennie i klasnęłam w dłonie.
-Wiedziałam! Jak się poznaliście?
-Eee…naprawdę chcesz tego słuchać? Nie jest to coś niesamowitego; nie złapałem jej, gdy spadała z wysokiej wieży, ani też nie przybyłem w lśniącej zbroi i na białym rumaku, gdy potrzebowała kogoś kto wyciągnie ją z opresji. Spotkaliśmy się i tyle. – widać, że łapał się każdej deski ratunku po to, aby nie dzielić się ze mną przeżyciami dotyczącymi jego życia uczuciowego.
-Zamknij się. Jesteś moim przyjacielem, więc to chyba oczywiste, że chcę wiedzieć jak spotkałeś swoją przyszłą dziewczynę. Tak Malik, to pewne że będziesz z dziewczyną, na której wspomnienie rumienisz się i uśmiechasz jakbyś był naćpany. – szybko powiedziałam, kiedy chłopak chciał mi zaprzeczyć. – No, a teraz mów jak poznałeś tą piękną dziewoję?
-Pamiętasz Tylera?
-Tuckera? – Zayn spojrzał na mnie i przytaknął. – No jasne, że tak! Tego gościa nie da się zapomnieć. – zachichotałam, na wspomnienie moich przygód z beztroskim blondynem o błękitnych oczach, który był również największą niezdarą jaką kiedykolwiek znałam.
-A więc wrócił on tydzień temu z warsztatów malarskich, gdzie poznałam jakąś dziewczynę. Okazało się, że o ile dobrze pamiętam Maresa wprowadziła się jakieś 30 kilometrów od jego domu i koniecznie chciał się z nią umówić, ale ona chciała zabrać również swoją przyjaciółkę, która przyjechała do niej na wakacje i to jest miejsce w którym wkraczam ja. Poszliśmy do wesołego miasteczka i świetnie się bawiliśmy. I nie zgadniesz co się potem stało?
-Dajesz. – uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, widząc ile radości sprawia mu same opowiadanie o niej. Pewnie gdy przebywa w jej towarzystwie wygląda jak to słoneczko z Teletubisiów.
-Dowiedziałem się, że ona również gra w kapeli i uwielbia Star Wars’y oraz Harrego Pottera! Rozumiesz to? Taka dziewczyna trafia się raz na milion?
-Więc nigdy nie pozwól jej odejść.
-I nie zamierzam. – odpowiedział Mulat, uśmiechając się do mnie ciepło, w chwili gdy przekraczaliśmy tablicę z napisem Stratford.
Zapomniałam już jak szybko może minąć podróż, gdy się cały czas rozmawia.
-Cieszę się, że w końcu jakieś dziewczynie udało się usidlić w swoje ramiona miłości pana Zayna Nigdy Nie Będę Miał Dziewczyny Malika. Woow, niemożliwe staje się możliwe. – uścisnęłam jego policzki, śmiejąc się razem z nim.
-Czy to właśnie ten moment w którym uświadomiłaś sobie, że twoja szansa na zostanie przyszłą panią Malik przepadła?
-Chyba chciałeś powiedzieć, że nareszcie mogę odetchnąć z ulgą, że nie skończysz jako stary kawaler, a ja jako twoja jedyna i dobroduszna przyjaciółka wraz z moim seksownym mężem, który będzie potrafił gotować, nie będę musiała cię przygarniać oraz zapewniać noclegu twojej zgrai kotów.
-Zawsze kochałem w Tobie tą niepowtarzalną i wybujałą wyobraźnię.
-Dobrze wiesz, że właśnie tak byś skończył, pączusiu.
-Jessico Jolene Hope Hamilton, w skrócie JJHH powiedz, że właśnie nie użyłaś tego znienawidzonego przeze mnie słowa.
-Zaynie Javaddzie Malik, tak, właśnie użyłam tego słowa. Może powinieneś iść do laryngologa? Martwię się o Ciebie, pączusiu. – zaśmiałam się głośno, widząc pełne nienawiści spojrzenie mulata posłane w moją stronę.
-Kiedyś przez Ciebie zwariuję, kobieto.
-Pamiętaj, że tylko wariaci są coś warci. – przytoczyłam słowa z jego ulubionego filmu.
-Wariaci, a nie psychicznie chorzy ludzie, kotku. – dopowiedział Zayn, wjeżdżając na moją ulicę.
Odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu razem z Malikiem, który upierał się, że zaniesie moją torbę do domu.
Powlokłam swoje ciało pod drzwi wejściowe, które przytrzymałam dla mulata, od razu zanoszącego mój bagaż do pokoju.
-Mamo?! Wróciłam. – krzyknęłam na cały dom, rzucając torebkę na stolik oraz niechlujnie zdejmując swoje buty.
-Coś się stało? – spytała moja mama, która była ubrana w czarną sportową bokserkę oraz krótkie spodenki w tym samym kolorze, czyli w zestaw jaki służył jej do ćwiczeń. Jeśli myśleliście, że ciało utrzymane w tak dobrej formie robi się samo z siebie, byliście w błędzie.
-Nie, czemu pytasz? – pocałowałam ją w policzek i poszłam do kuchni, gdzie z lodówki wyjęłam sok pomarańczowy dla siebie oraz wodę, którą rzuciłam spoconej rodzicielce.
-Z tego co pamiętam to miałaś wrócić za kilka dni. Pokłóciłaś się z kimś?
-Miałam małe spięcie z Justinem. – wymamrotałam niechętnie.
-Ah, ci faceci. O co poszło? – zapytała, zaciekawiona, przysiadając przy wyspie obok mnie.
Ku mojemu szczęściu od dalszego przesłuchania, uratował mnie Zayn, który z wielkim uśmiechem na ustach wkroczył do kuchni, od razu witając się z moją mamą.
-Dzień dobry, pani mamo Jessici. – nie pytajcie mnie skąd przyszło mu to do głowy, ale jest to niezmienna część jego powitania. – Czas mija, a pani wciąż pozostaje w nienagannej formie.
-Oh, Zayn, przypomnij mi czemu mój mężczyzna mnie tak nie komplementuje? – zaśmiała się mama, obdarowując chłopaka krótkim uściskiem.
-Może dlatego, że go nie masz? Jedynie, że masz na myśli Dylana; wtedy powodem jest to, że w jego słowniku nie ma jeszcze definicji komplementu, ani odpowiednich słów, więc nie liczyłabym na dużo z jego strony. – zaczęłam się śmiać wraz z Zaynem, a moja mama wystawiła mi język.
-Śmiejcie się, śmiejcie. I za to kocham Dylana, on mi chociaż nie przypomina, że się starzeje.
-Bo jeszcze nie umie. – dopowiedział Zayn, powodując u nas kolejną salwę śmiechu.
Tak samo jak moi przyjaciele traktowałam moją mamę jak dobrą przyjaciółkę, więc nasze relacje z nią były luźne, a dokuczanie sobie nawzajem było dla nas normalne i nie traktowaliśmy tego zbyt poważnie.
-Jak to powiedziała Miley Cyrus: „Odwróć się i odejdź, dając im możliwość podziwiania twojego wspaniałego tyłka”, a więc adios i podziwiajcie widoki! – stwierdziła blondynka na odchodne.
-Mamo!
-Też Was kocham, dzieciaki!
-Proszę pani! – tym razem, jęknął oburzony Zayn, słysząc, że moja mama nazwała nas dziećmi.
Z Zaynem spędziłam ponad godzinę na rozmowie i śmianiu się z naszych wspomnieć, jednak musiałam się już z nim pożegnać, gdyż był już umówiony na spotkanie z Tylerem z dziewczynami, więc po umówieniu się na kolejne spotkanie, obdarowałam go soczystym buziakiem i odprowadziłam go do drzwi, przytulając go tam ostatni raz.
Z myślą, że nareszcie będę miała chwilę samotności wyłącznie dla siebie, weszłam do swojego pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko. Jednak mała część mnie, która posiadała ADHD, sprawiła, że długo tak nie wytrzymałam, więc postanowiłam rozpakować swoją torbę.
Po skończonej czynności zamknęłam drzwi od garderoby, uprzednio chowając na półce torbę i wróciłam na swoje łóżko, po drodze chwytając ładowarkę do laptopa. Kiedy zajęłam wygodną pozycję, opierając swoje plecy o wezgłowie łóżko i umieszczając ładującego się laptopa na swoich kolanach.
Przejrzałam wszystkie fora społecznościowe, na których miałam konta, jednak nie zajęły one moich myśli, tak, żeby przestać myśleć o Justinie. Zrezygnowana włączyłam youtube i zaczęłam przeglądać utworzone przez siebie playlisty.
Gdy zauważyłam składankę zatytułowaną „Taylor Swift” puściłam ją, wcześniej podłączając laptopa do głośników.
Z szczotkąą w ręce przetańczyłam oraz prześpiewałam przez lustrem „I knew you were trouble”, „shake it off” oraz „blank space”, która była najnowszą jej piosenką, jednak już zdążyła zdobyć miasto mojej ulubionej.
Słysząc jak zaczyna się kolejna piosenka tym razem zatytułowana „We Are Never Ever Getting Back Together”.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam kręcić się po pokoju śpiewając na cały głos razem z Taylor.

Ale tym razem mówię ci, mówię ci

My nigdy przenigdy przenigdy nie wrócimy do siebie
My nigdy przenigdy przenigdy nie wrócimy do siebie
Idziesz porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi
Porozmawiać z moimi przyjaciółmi, aby
Porozmawiali ze mną
Ale my nigdy przenigdy przenigdy przenigdy nie wrócimy do siebie
Naprawdę nigdy


-A słyszałaś kiedyś o czymś takim jak druga szansa? Myślę, że zasługuję na nią. – powiedział ktoś zza moich pleców, na co szybko przestraszona i zażenowana, że ktoś był świadkiem mojego małego pokazu, odwróciłam się o 180 stopni i zdziwiona rozchyliłam usta, widząc Justina ze skruszoną miną stojącego w framudze moich drzwi z bukietem biało-czerwonych róż w jednej dłoni i z białym misiem, trzymającym w łapkach czerwone serduszko z napisem „I’m sorry. I love you” w drugiej ręce.
-C-Co ty tu robisz? – wyjąknęłam zszokowana jego obecnością tutaj.
-Przyszedłem do dziewczyny, która jest najlepszą rzeczą jaką mnie w życiu spotkała, po to aby prosić o drugą szansę. – powiedział zbliżając się do mnie. Początkowe zachwycenie i chęć wybaczenia mu minęły tak szybko jak się pojawiły, gdy tylko fala wspomnień zalała mój umysł, sprawiając, że pragnienie uduszenia go gołymi rękami, zapłonęło we mnie na nowo.
-Niestety, ale dla twojej informacji, ta dziewczyna nie uznaje czegoś takiego jak druga szansa. O, i nie toleruje jeszcze zakłamanych dupków, więc skłamałabym, gdybym powiedziała Ci, że przykro mi, że przyszedłeś tu na marne.
-Jessi… - jęknął szatyn, opuszczając zrezygnowany ręce.
-Tak mogą nazywać mnie tylko przyjaciele, a z tego co sobie ostatnio przypominam to ty do nich nie należysz. – brnęłam dalej w swoje. Tym razem mu tak szybko nie odpuszczę, a może nawet i w ogóle.
-Proszę cię, wszystko to jedno wielkie nieporozumienie, a ty jeszcze bardziej wszystko pogarszasz, zamiast mnie po prostu wysłuchać. Naprawdę myślisz, że mógłbym Ci to zrobić.
-Ja cię tak naprawdę nie znam, Justin. Nie wiem do czego jesteś zdolny. – przyznałam szczerze, zrywając nasz kontakt wzrokowy. Dopiero teraz zrozumiałam, że pomimo tego, że spędzaliśmy ze sobą tak dużo czasu, ja go tak naprawdę wcale nie znałam.
Nie wiedziałam jakie są jego najbardziej żenujące wspomnienia, te z których jest dumny lub te, które powodują uśmiech czy smutek na jego twarzy. Chciałam wiedzieć o nim wszystko, począwszy od jakieś durnej błahostki, a kończąc na tym, co sprawia, że jest taki jaki jest. Chciałabym wiedzieć, czy lubi moknąć w deszczu, a może kocha czuć promienie słońca na skórze, czy za każdym razem gdy patrzy w niebo próbuje odgadnąć kształt chmur, czy czasem posiada dni, w których jest mu źle i chce się odizolować od świata, jaki jest jego ulubiony film, zespół, książka. Mogłabym go spytać o to jaki jest jego ideał dziewczyny, o ile takowy posiada, co chciałby robić w przyszłości, czy lubi dzieci i ile chciałby ich mieć, jakie nadałby im imiona i jak nazwałby swojego psa, o ile nie woli kotów, albo w ogóle nie lubi zwierząt. Wiedziałabym również jaką zamówić mu kawę w kawiarni, gdyby okazało się, że jest spóźnialski, albo czy odsłuchuje swoją pocztę głosową. Byłam ciekawa czy pije na śniadanie kawę, a może herbatę, którą słodzi, albo czy po prostu wypić szklankę mleka lub soku pomarańczowego i zjeść płatki?
Chciałabym pewnego dnia obudzić się z uśmiechem na ustach i z czystym sumieniem stwierdzić, że znam go na wylot, że wiem kiedy kłamie, bo wtedy marszy nos, lub drapie się po karku i wiedziałabym co powoduje, że uśmiecha się sam do siebie, albo o czym myśli gdy przygląda mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy tak jak teraz.
-Jessica, proszę cię wybacz mi, a obiecuję, że poznasz o mnie wszystko. Naprawdę chcę się przed Tobą otworzyć, ale musze być pewny, że mi wybaczyłaś i że już więcej nie uwierzysz w żadną podłą intrygę Seleny. Skarbie, proszę Cię, powiedz coś. Tęsknię za przebywaniem z Tobą, za śmianiem się z naszych głupich pomysłów lub za przytulaniem się z Tobą na komediach romantycznych, które ty uwielbiasz, a ja nienawidzę. A wiesz czemu? Bo ja Cię chyba kocham…tak serio, serio. – wyznał szatyn, na co po prostu nie potrafiłam się nie uśmiechnąć.
-Wiesz co? Ja Cię chyba też kocham tak serio, serio. – i tylko tyle dla niego wystarczyło, aby pochwycić mnie w swoje umięśnione ramiona i przypieczętować nasze wyznanie gorącym, pełnym uczuć pocałunkiem.
-To znaczy, że mi nareszcie wybaczyłaś? – spytał, z nadzieją w jego karmelowych tęczówkach, wciąż ciężko oddychając po naszym pocałunku.
Przytaknęłam głową, odwzajemniając jego szczery uśmiech. – Po tym wszystkim, nie potrafiłabym się na Ciebie dłużej gniewać. Chyba jestem jedną z tych beznadziejnych romantyczek.
Następnie szatyn ponownie złączył nasze wargi w pocałunku, twierdząc, że musi się mną nacieszyć.
Aktualnie leżeliśmy na moim łóżku przytuleni do siebie. Rysowałam bliżej nieznane wzorki na klatce piersiowej Justina, a on bawił się moimi włosami opowiadając mi o sobie. Kończąc wypowiedź o swoich ulubionych wykonawcach muzycznych, uśmiechnął się do mnie i złożył pocałunek na moich włosach, śpiewając mi do ucha swoim anielskim głosem, słowa, które sprawiły, że zapragnęłam trwać w tym momencie wieczność:

All I ever wanted Wszystko czego kiedykolwiek pragnąłem
All I ever needed Wszystko czego kiedykolwiek potrzebowałem
Is here in my arms Jest tutaj, w moich ramionach
Words are very unnecessary Słowa są naprawdę nie potrzebne,

They can only do the harm One potrafią tylko ranić

~~*~~


Jak zawsze nie sprawdzam błędów, więc chyba nie muszę mówić, że z góry przepraszam za wszelkie literówki.
I jakie wrażenia po rozdziale?
Zadowoleni, że jak na razie zażegnaliśmy dramę? :)  do czasu buahhaha

Nie mam chyba nic więcej do przekazania Wam, więc jedynie podziękuję z całego serduszka osobą, które skomentowały ostatniego One Shota i ten rozdział jest zadedykowany dla Was moje słoneczka! :) 

Zapraszam również na mojego ask'a --> http://ask.fm/DopeShawtyBitches
 Lubię sobie z Wami pogadać, nawet o jakiś pierdołach xd

Jest tak samo jak z rozdziałami: chcieli go wszyscy, a skomentowało go jedynie 25 osób, więc się 
 nie dziwcie, że daje Wam ultimatum odnośnie komentowania. 

55 komentarzy = Nowy rozdział 

Ps. Ostatnio myślałam nad rozpoczęciem pisania kolejnego opowiadania o kompletnie innej fabule. Bylibyście nim zainteresowani? :)

Much love, Paulla :) <33







66 komentarzy:

  1. jezu jak dobrze ze ich pogodzilas bo doslownie ja
    r o z p a c z a l a m xd
    super rozdzial, a jak nowe opowiadanie to super tylko prosze z justinem

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, ze nie komentuje, ale czytam. Ciesze sie, ze wkoncu sie pogodzili :) Kiedy przeczytalam koncowke poprzedniego to krzyknelam " Co do cholery!" hahah az tak na mnie dziala twoje ff. Tak btw jestem ciekawa co Selenka tam robila, bo to pominelas. Oczywiscie czekam na nn xx
    Przy okazji zapraszam do siebie, o ile bedziesz chciala. Przepraszam tez za brak polskich znakow, ale klawiatura mi szwankuje :/
    ineedangelinmylife.blogspot.com
    my-life-is-a-beautiful-nightmare-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. jak dobrze że się pogodzili, czekam na kolejny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  4. Wowowowo pogodzili się <3 ale i tak Justin to dupek xx

    OdpowiedzUsuń
  5. nic tylko napisać KOCHAM TO OPOWIADANIE! dosłownie wczoraj przeczytałam zaległe dwa rozdziały i ten dzisiejszy to dla mnie zbawienie <3 kurcze aż się popłakałam :') nie będę się rozpisywać bo nie jestem pewna czy czytasz komentarze czy może patrzysz tylko na ich liczbę ale rozdział świetny chociaż myślałam że jeszcze trochę to przeciągniesz i nie pogodzą się tak szybko :D ale i tak bomba <3
    A co do nowego ff Twojego autorstwa - tylko jedno CZYTAŁABYM :3
    #muchlove i czekam na nn
    @trouvdag (ta która zaniedbuje komentowanie - przyznaję się;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, cudowny! jak zwykle mnie nie zawiodłaś x
    I oczywiście będę czytać Twoje kolejne ff!
    Pozdrawiam xxx
    @myprettyJowita

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki słodki na koniec! Lubię takie!! Czkam na nn i życze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to ff <3 czekam na nn :* nie przejmuj sie hejtami. Twoje ff jest najlepsze <3 Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny cudny cudny !!!! Chce wiecej i wiecej mam nadzieje ze szybko dodasz kolejny :)

    Zapraszam do mnie :) http://jb-realy-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest swietne! Kocham to ff, serio.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog... I błagam nie katuj nas bo będziemy musieli dkugi czekać na nowy rozdział zanim będzie 55 komentarzy :/ życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  12. aaaaaa! czekałam na to! nareszcie są razem! <3
    czekam na kolejny, Skarbie! :*
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  13. nie wiem co mam napisać po prostu świetny rozdział jestem w szoku wreszcie są razem ! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdział *.* Może i na początku straszna drama, może i Jess wydała się ze swoimi uczuciami, może i myślałam, że Justin to oleje, ale... WOW. Spodziewałam się innego zakończenia rozdziału :< Trochę przereklamowane, ale jakże słodkie! Justin naprawdę bardzo się stara. Cieszę się, ze jest taki długi i zajął mi trochę czasu. Czekam na kolejny!


    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, byliśmy zainteresowani kolejnym opowiadaniem ;) rozdział jest taki hdhgfggdgjihyh ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Super !!!
    Co do nowego opowowiadania jeśli bedzie o Justinie to z chęcią

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny. Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Boski i w ogóle *O* gdvgbjgvcbvfjskal Czekam na NN itp. nie będę tutaj słodzić xD Zapraszam do mnie : http://life-is-brutal-33.blogspot.com/ ~~InnaAleTakaSama

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham! Kocham! KOCHAM!!! Chcę już następny♡

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak słodko <3~ Mrs.Bieber

    OdpowiedzUsuń
  22. Blagam dodaj rozdział kocham Twojego bloga !!!:*:) ludzie zbierać dupe w troki i komentować :) plisssss

    OdpowiedzUsuń
  23. OMFG! Cudowny rozdział czekam na następny <3333

    OdpowiedzUsuń
  24. Znalazlam to opowiadanie przypadkiem i juz wiem ze jest cudowne <33333

    OdpowiedzUsuń
  25. Bosskie :* pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Najlepsze o jezu !:)

    OdpowiedzUsuń
  27. poplakałam się matko boska :')

    OdpowiedzUsuń
  28. Boski jak zawsze czeam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  29. O matko boska! Oni są tacy cudowni i uroczy ❤ Świetny rozdział jak zawsze x Nie mogę doczekać się następnego ��

    OdpowiedzUsuń
  30. Jeju Kocham ... Niv więcej nie mogę powiedzieć ! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Super ze sie pogodzili :) i pewnie pisz kolejne !!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Jsnnxnndnxjndndjndmsmzmxndnxnjdjnxndnnxnnxnndjxjdndjjdndnjxjfmsm - tak wiem , bardzo kreatywny komentarz XD ♥

    OdpowiedzUsuń
  33. Rozdział świetny :) już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  34. jejku to ff jest genialne, pls informuj mnie o nowych rodziałach xx @perfcari

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie mogę się doczekać następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  36. Kocham to opowiadanie cieszę się ze dalam się namówić przyjaciolce na przeczytanie go *.*

    OdpowiedzUsuń
  37. Najlepsze fanfiction ever *-*

    OdpowiedzUsuń
  38. Cudowne chce juz następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  39. Kocham to opowiadanie *-*

    OdpowiedzUsuń
  40. OOOOOOOOOOO KOCHAM <3 KOACHAM TW FF<3

    OdpowiedzUsuń
  41. Świetny rozdział :* a w sprawie drugiego opowiadania to już zależy od ciebie. Jeżeli masz czas i pomysł to pisz <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Jeju cudowny rozdział uwielbiam <333

    OdpowiedzUsuń
  43. Jejku ! Kocham to ff !! Jesteś świetna oby tak dalej :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  44. Cudowny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  45. ale mega mi sie podoba zaczełam czytać wczoraj nie moge sie opamiętać kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  46. jejejejjejeej mega

    OdpowiedzUsuń
  47. Czytam od weekendu,mialam czytac lekture a trafiłam na to ff hahaha. Z nuecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial bo jakos mi sie nie spieszy do czytania tej lekturyxD♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  48. świetny rozdział !! kiedy nowy ?

    OdpowiedzUsuń
  49. kiedy nowy juz jej 55 komentarzy nast epnym razem nie komentuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wiem jak to opowiadanie będzie wyglądało, więc po co je tutaj publikuje?

      Usuń
  50. Kiedy nastepny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń