-Dzień dobry, piękna. – wymruczał Justin do mojego ucha, gdy
promienie słoneczne przebudziły mnie następnego ranka.
-No witam, seksowny. – ziewnęłam, próbując przeciągnąć się
na łóżku jednak ramiona Justina owinięte wokół mojego ciała mi to uniemożliwiały.
-A jednak jestem seksowny? – spytał Justin z tym swoim
uśmieszkiem. Gdybyśmy grali w jakimś filmie, mogę się założyć o wszystkie moje
pieniądze, że jego zęby zaświeciły by się tak jak te u cyganów. Okey, to się
wytnie, jednak nie myślę zbyt racjonalnie o 8 rano.
-Czy ja wiem. – droczyłam się z nim, gładząc się palcem po
brodzie i zlustrowałam go wzrokiem niczym najlepszy na świecie rentgen. –
Gdybym miała cię oceniać w skali od 1 do 10 dałabym ci solidną 3.
-Trójkę?! – krzyknął oburzony Justin.
-Masz rację, to za dużo; dwójka też jest w porządku.
-Dwójkę?!
-Schodzimy jeszcze niżej? Ojj, Bieber nie wiedziałam, że
masz taką niską samoocenę.
-Jesteś wredna, wiesz? – szatyn zrobił smutną minkę,
wydymając dolną wargę.
-Ojj, nie słodź mi już tak, bo się zarumienię.
-Z chęcią bym zobaczył jak zamieniasz się w małego,
słodkiego buraczka.
-Ha, ha, ha – zaśmiałam się sarkastycznie. – Przezabawne,
Bieber. Ciesz się, że za marzenia nie karają, bo byś dostał dożywocie. –
cmoknęłam ustami w powietrzu, chwilę później chichotając. Lubię gdy mamy te momenty z Justiem. Mam na myśli,
wtedy gdy się nie kłócimy i naprawdę fajnie nam się rozmawia.
-Gdybym dzielił z tobą celę, nie miałbym nic przeciwko temu.
– stwierdził brązowooki składając soczysty pocałunek na moim nosie. – Mój ty
piegusku.
-Że co? – wydusiłam z siebie, poprzez nagły napad śmiechu.
-No tak; masz piegi na nosie i kilka na policzkach, piegusku.
Zmierzyłam Justina podejrzliwym spojrzeniem. – Nie nawdychałeś
się czasem jakiegoś gówna? Podobno gdy powącha się męskie skarpetki noszone
przez tydzień mogą one spowodować uszczerbki na psychice człowieka.
-Czy ty mi sugerujesz, że nie jestem zdrowy psychicznie? –
spytał retorycznie chłopak, próbując powstrzymać uśmieszek cisnący się na jego
usta.
-Ja tego nie powiedziałam! – stwierdziłam, unosząc ręce w
górę.
-A właśnie, że powiedziałaś!
-A wcale, że nie!
-Kłamiesz!
-Sam kłamiesz!
-Czy wiesz, że zachowujemy się jak dzieci?
-Jak na to wpadłeś, geniuszu?
Chwilę później pokój wypełniła salwa naszego szczerego
śmiechu. Turlaliśmy się po łóżku, a łzy leciały z kącików naszych oczu. Tak,
zdecydowanie mieliśmy głupawkę.
-Jesteś takim debilem, Bieber. – stwierdziłam, gdy udało mi
się uspokoić i złapać oddech. Miałam jakąś niewytłumaczalną skłonność do
obrażania tego chłopaka.
-Ty również, Hamilton. Ty również. – uśmiechnął się
delikatnie, niezauważalnie zbliżając się w moją stronę, tak, że byłam wstanie
poczuć na twarzy jego (może niezbyt świeży) oddech.
-Tylko wariaci są coś warci. – powiedziałam, następnie
czując jego pulchne wargi na moich spierzchniętych ustach.
Pocałunek był taki delikatny i słodki, że zapragnęłam aby
nigdy się nie kończył. W takich oto momentach główna bohaterka stwierdza, że
czuje motylki w brzuchu, jednak ja z ręką na sercu mogę stwierdzić, że wewnątrz
mnie znajduje się chmara jakiś pieprzonych owadów. Dosłownie.
-Uwielbiam, gdy masz wypieki na twarzy po każdym naszym
pocałunku. – stwierdził Justin, uparcie wpatrując się w moje tęczówki.
-No chyba sobie żartujesz. Pewnie wyglądam jakbym miała
pizze pepperoni na twarzy z podwójną warstwą ketchupu.
-Mmm. – wymruczał Justin. – Przez Ciebie teraz mam ochotę na
pizze.
-A tak się składa, że umiem zrobić pizzę.
Oczy Justina zaświeciły się, a on sam uśmiechnął się od ucha
do ucha. – Naprawdę? – w odpowiedzi przytaknęłam, na co jego uśmiech jeszcze
bardziej się poszerzył, a wydawałoby się to niemożliwe. – Kobieto, zostań moją
żoną.
-A gdzie pierścionek? – zapytałam z uśmiechem.
-Jeśli ustawię status na facebook’u w związku też będzie się
liczyło?
-Aż tak nisko mnie cenisz? – zapytałam z udawanym
oburzeniem, celując poduszką znajdującą się chwilę wcześniej pod moją głową w
twarz Justina. Boyaah! – Za karę jedziesz do sklepu po wszystkie składniki.
-Pod warunkiem, że jedziesz ze mną.
-Dobra. – zgodziłam się od razu, otrzymując zdziwione
spojrzenie od Justina. – No co? Nie zamierzam sama siedzieć w domu.
-Niech ci będzie. –
powiedział szatyn, wstając z łóżka. – Jeśli chcesz możesz wziąć sobie jakieś ciuchy
z mojej szafy i przebrać się w łazience na korytarzu. Trzecie drzwi na lewo. –
posłał mi ostatni uśmiech i zniknął za drzwiami od jego łazienki.
Poleżałam jeszcze chwilę w łóżku, bez namysłu wpatrując się
w ścianę i po zawziętej walce z leniem wewnątrz mnie zawlekłam swoje cztery
litery do garderoby Justina.
Po kilku minutach poszukiwań zdecydowałam założyć na siebie
czarne koszykarskie spodenki oraz czarną bokserkę, którą związałam pod biustem.KLIK
Po piętnastominutowej wizycie w łazience i stwierdzeniu, że
mogę pokazać się ludziom bez obaw, że kogoś przestraszę, zeszłam po drewnianych
schodach na dół skąd dochodziły okrzyki Justina typu „Gdzie są te pierdolone
klucze” itp.
-Podciąg spodnie ziomek. – powiedziałam „męskim” tonem
widząc jak Justin klęczy na dywanie a jego spodnie ledwo trzymają się jego
tyłka tym samym odsłaniając jego pośladki okryte białymi bokserkami na światło
dziennie. Nie żebym jakoś specjalnie narzekała z tego powodu czy coś.
-Nie teraz, Jessi. – odpowiedział, wciąż przeszukując salon
w poszukiwaniu… no właśnie, czego?
-Czego szukasz? – zapytałam, nalewając sobie soku
pomarańczowego do szklanki. No co? Powiedział, żebym czuła się jak u siebie w
domu, więc tylko wykonuję jego polecenie.
-Kluczyków, które jakimś magicznym sposobem zapadły się pod
ziemię.
Przeskanowałam kuchnie wzrokiem, a pęk czarnych kluczy
znajdujący się na marmurowym blacie przy lodówce rzucił mi się w oczy.
Odchrząknęłam, aby zwrócić na siebie uwagę Justina, jednak on mnie zignorował.
-Justin. – nic.
–Justin. – znowu cisz.
–Justin, jestem taka
napalona, chodźmy się kochać. – uhuu, od razu zadziałało. Szatyn na moje słowa gwałtownie
poderwał się z ziemi, na jego nieszczęście uderzając z całej siły głową o
stolik do kawy.
Wpatrywał się we mnie jak w jakiś kawałek mięsa, nie
przestając oblizywać przy tym warg. – Uspokój się, ogierze. Chciałam tylko
powiedzieć, że kluczyki są na blacie.
Justin jęknął zawiedzony, piorunując mnie wzrokiem. Co tym
razem? – W ten oto sposób, ponownie sprawiłaś, że pomysł na urzeczywistnienie
moich fantazji leg w gruzach.
Słysząc jego słowo, zakrztusiłam się sokiem, cudem
powstrzymując go, od nie wypłynięcia mi nosem. – Przerażasz mnie, gościu.
Naprawdę.
-A co jeśli tak naprawdę nie nazywam się Justin Bieber tylko
Hans von Morderejszyn i spotykam się z tobą tylko dlatego, że chcę cię
poćwiartować w mojej piwnicy tak jak to zrobiłem z tysiącem innych dziewczyn?
-Po pierwsze; ogranicz horrory. Po drugie; lecz się. Po
trzecie; tak poza tym to w domu wszyscy zdrowi?
-Oj tam, oj tam. Sama mówiłaś, że tylko wariaci są coś
warci. – odpowiedział Justin zawiązując sznurówki od swoich butów.
-No właśnie, wariaci, nie świry. – odstawiłam szklankę do
zlewu i poszłam w ślady Justina zakładając szpilki z wczoraj, które nawiasem
mówiąc tak pasowały do mojego ubioru jak Drakuli różowy.
-Zamierzasz iść w tym o 9 rano do sklepu? – spytał szatyn ze
zmarszczonymi brwiami wskazując na moje buty.
Wzruszyłam ramionami. – Nie mam innego wyjścia, a jestem
zbyt leniwa aby przejść przez ogródek i przebrać buty.
-Poczekaj chwilę. – powiedział Justin biegnąc po schodach na
górę. Chwilę później wrócił a czarny karton od gościł w jego dłoniach. –
Trzymaj.
-Co to? – zapytałam, odbierając pudełko.
-Bomba, wiesz. – zironizował brązowooki. – Buty. Kiedyś mama
wysłała mnie do sklepu po jakieś buty dla niej, ale kupiłam za małe, a na
reklamacje było już za późno. Mam nadzieję, że będą ci dobre.
Zdjęłam pokrywkę, a śliczne białe addidasy, na pierwszy rzut
oka przypominające air forcy, ukazały się moim oczą. Szybko otrzepałam swoje
stopy z wszelkiego brudu, gdyż wciąż byłam na boso i nasunęłam na stopę buty,
które lekko cisnęły mnie w palcach, jednak poza tym leżały idealnie. – Pasują,
dziękuję.
Justin posłał mi swój uśmiech w odpowiedzi i uprzednio
przepuszczając mnie w drzwiach, zamknął za nami dom.
-To gdzie chcesz jechać? – spytał, gdy zajęliśmy już miejsca
w jego samochodzie.
-Może pojedziemy do Wal-mart’a? Mama mówiła, że znajduje się
tu gdzieś niedaleko. – przeniosłam wzrok z krajobrazu za oknem za mojego
towarzysza, a on przytaknął na moją propozycję.
-Jak Wam mija ten
dzisiejszy wspaniały poranek? Bo mi doskonale, pomimo tego, że zgubiłem
telefon, jednak to „nic takiego” tak jak mówi tekst najnowszej piosenki Katy
Perry, która według mnie będzie kolejnym hitem tej jakże utalentowanej
artystki. A wy, co o tym sądzicie? To pozostawiam już Wam do ocenienia, a teraz
przed Wami Katy Perry i This is how we do. Podgłośnijcie radio, uwierzcie mi,
warto.
Zaczęłam sobie nucić pod nosem aktualnie wydobywającą się z
głośników piosenkę, widząc, że Justin robi to samo. – Kocham sposób w jaki mówi
„It’s no big deal”. Ughh, albo kocham też brytyjski akcent! Ile ja bym dała,
żeby mieć taki. Albo gdyby mój mąż byłby Brytyjczykiem; prawdopodobnie byłabym
w siódmym niebie i słuchałabym go z twarzą mówiącą „Mów do mnie więcej”.
Justin rzucił na mnie przelotne spojrzenie szczerze się
uśmiechając i kręcąc głową. – Czasami jesteś niemożliwa, naprawdę. Ale tym
razem przyznam Ci rację; też uwielbiam gdy dziewczyna ma akcent.
-A wiesz, tak się składa, że moja babci mieszka w Londynie i
ma akcent. Pasowalibyście do siebie.
-Jessica, czy ty serio myślisz, że mógłbym- -przerwałam mu
nagle.
-Potrafi piec ciastka i szarlotkę.
-Dawaj mi jej numer.
-Hahah, mówisz i masz. Ale uprzedzam; ma tylko telefon
stacjonarny. Możesz już zapomnieć o gorących rozmowach przez telefon w wannie.
-Kurde. – powiedział, zawiedzony Justin. – Masz jeszcze
jakąś inną babcię?
-Nie, ale jakbyś chciał to dziadka też mam niezłego. –
poruszyłam sugestywnie brwiami.
-Zapamiętam sobie na przyszłość. A teraz wysiadka. –
widocznie byłam tak bardzo nieobecna, że nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy
się na parkingu przed marketem.
Doszliśmy do wejścia, gdzie wzięliśmy wózek, a raczej Justin
wziął; uparł się, że to on będzie go pchać.
-No hej maleńka. – podszedł do mnie Justin opierając się o
wózek. – Podwieźć Cię?
Naprawdę z trudem powstrzymałam wybuch śmiechu na jego
„uwodzicielski” wyraz twarzy. – Myślałam, że już nigdy nie spytasz.
W ten oto sposób; ja siedząca w wózku jak małe dziecko, a
Justin stojący na podpórce* i odpychający się jedną nogą wjechaliśmy do
marketu.
-To na jaki dział pierwszy?
-Lodówki! – odpowiedziałam rozradowana.
Gdy dojechaliśmy do naszego celu, zauważałam, że w
zamrażalkach znajduje się zamrożona pizza pepperoni. – Patrz, Justin! Nasze
zadanie zaliczone.
-No chyba sobie żartujesz. – spojrzał na mnie ze smutną
minką. – Mieliśmy ZROBIĆ pizze, a nie odmrozić.
-No już, nie dąsaj się. – zaśmiałam się, przelotnie cmokając
go w usta. – Zrobimy tą pizze. Okey, więc potrzebujemy szynki, sera, masła,
jajek, mąki, mleka, cukru, drożdży, oliwy, koncentratu pomidorowego, papryki i-
-Whoa, whoa. Zwolnij, maleńka. Zgubiłem się już po serze.
Po 30 minutach nasze zakupy skończyły się i prawdopodobnie
gdyby nie nasze durnowate pomysły, zajęłyby nam to mniej czas. Na dziale z
zabawkami wpadliśmy z Justinem na pomysł, aby upodobnić się do Ke$hy, w związku
z czym wysypaliśmy na siebie chyba z siedem tubek z brokatem, śpiewając przy
tym jej piosenki.
-Następnym razem, przypomnij mi abym założył sobie torbę na
głowę zanim wejdę z tobą do sklepu.
-Ejj! – oburzyłam się, wkładając ostatnią torbę z jedzeniem
do bagażnika. – Wcale nie było, aż tak źle.
-Niee, wcale. – zironizował szatyn. – Tylko jakieś z 30
staruszek zmierzyło nas wzrokiem mówiącym „Na stos z nimi!”
-Oj tam, przeginasz.
-Eii, ale ja serio myślałem, że ona zaraz wyciągną jakieś
dzidy lub gaz pieprzowy z tych swoich torebeczek i nas zaatakują.
-Juuuustin.
-Mhmm?
-Odpowiedz mi szczerze na takie jedno pytanie, ale tak
naprawdę szczerze.
-Dajesz mała.
-Czy ty jesteś aby na pewno normalny?
-Wydaje mi się tak, pani psycholog powiedziała, że to
normalne, że po nocach rozmawiam z jednorożcami.
-Ty debilu! – zaśmiałam się, trącając go w ramię, co nie
było zbyt mądre, biorąc pod uwagę, że prowadzi samochód.
-Kobieto, opanuj się! – zaśmiał się Justin, wjeżdżając na
podjazd. Tak szybko? Gdy z nim przebywam, czas zdecydowanie płynie za szybko.
-Okey, a więc od czego zaczynamy? – spytał Justin zakładając
na siebie fartuch.
-Najpierw ciasto. Nauczę cię jak to się robi; przygotuj
jakąś miskę.
Do plastikowej miski wsypaliśmy kolejno mąkę, jajka, wodę,
drożdże i kostkę masła, następnie wszystko ugniatając jednak nie wychodziło to
Justinowi za dobrze.
-Czekaj, pomogę ci. – zaproponowałam, wsuwając się przed
chłopaka, tak, że mnie obejmował. – Daj ręce. – chłopak wykonując moje
polecenie podał mi swoje dłonie, które splotłam ze swoimi, ugniatając ciasto.
-Zgrany z nas duet, Hamilton.
-Też tak myślę, Bieber. – uśmiechnęłam się do niego słodko.
Wspólnymi siłami udało nam się upiec pizze w zaledwie
godzinę, więc aktualnie siedzieliśmy przed telewizorem objadając się nią.
-Tak długo jak będę miała pizzę, będę najszczęśliwszą osobą
na świecie. – zaśpiewałam sobie wymyślony chwilę wcześniej tekst.
-As long as
you la la la la la… To jest to! – wykrzyknął uratowany Justin,
gwałtownie podnosząc się z kanapy w poszukiwaniu notatnik, w którym zaczął coś
szybko pisać.
-Co masz?
-Tekst.
-Jaki tekst?
-Do mojej piosenki.
-Ty piszesz piosenki?
-Tak, od roku.
-Od roku?
-Jessi, możesz przestać? To zaczyna być irytujące.
-Czy mogę przestać?
-Jessica!
-Ugh, sorrki. Za bardzo się wczułam. – Justin uśmiechnął się do mnie, nie
przestając notować swoich pomysłów. – Czemu mi nie powiedziałeś, że piszesz
piosenki? – zapytałam zaintrygowana.
-Nie było czym się chwalić. To nic takiego. – szatyn podrapał
się po karku, uśmiechając się nieśmiało i wzruszając ramionami.
-Nic takiego? Mam słabość do chłopaków grających na gitarze,
nie wspominając już o tych co sami piszą piosenki.
Justin zaśmiał się wraz ze mną. – Z tego co mówisz, wynika,
że wychodzę poza twoją skalę perfekcji.
-Najpierw by musiała istnieć, kolego. – puściłam mu oczko,
nie przestając chichotać.
-I istnieje, koleżanko. Ale wciąż nie masz o niej pojęcie.
Widząc, że szatyn chce kontynuować, szybko go powstrzymałam.
– Zamilcz! Beckham w telewizji! – podgłośniłam telewizor i zaczęłam się
wpatrywać jak zaczarowana w reklamę, w której były piłkarz pozuje w samych
bokserkach. – Beckham jest jak wino – im starszy tym lepszy. – stwierdziłam,
podziwiając jego ciało. Kiedyś specjalnie chodziłam na zakupy do H&M, aby
otrzymać reklamówkę z jego podobizną.
-Kobiety też są jak winno – im starsze tym dłużej się je
powinno trzymać w piwnicy. – zarechotał Justin, na swój wyborny żart.
-Wal się, Bieber.
-Tylko z tobą skarbie. – oznajmił, przytulając mnie do
siebie. – Co chcesz teraz robić?
-A na co ty masz ochotę?
-Nie wierze, że to mówię, ale mam ochotę obejrzeć jakieś
romansidło.
Popatrzyłam przez chwilę zdezorientowana na Justin. – Widzę,
że przeszłeś na ciemną stronę mocy. – zachichotałam. – Przełącz na HBO; tam
zawsze leci coś ciekawego.
I tym razem się nie pomyliłam. Trafiliśmy, bodajże na 10
minutę filmu „Miłość bez końca”, do którego dość długo się zamierzałam.
-Zostaw. – wyszeptałam, bardziej wtulając się w Justina. – Podobno fajny.
-Zdaję się na ciebie. – odpowiedział Justin, wygodnie
usadawiając się na kanapie.
„[…]Moja pierwsza miłość była wszystkim. Taka, o której nie
zapominasz. Nie próbujesz. Nie chcesz. Miłość tak duża, silna, że nigdy nie
umiera, nie zamiera, nie traci swojej energii. Taka, o którą walczysz. I
chłopak, taki o którego warto walczyć.”
-Ten film był piękny. – pochlipywałam w ramię Justina.
-Ostatnio zbyt często płaczesz, gdy jesteś ze mną. –
zażartował szatyn, próbując rozweselić atmosferę.
-Możee odrobinkę. – zaśmiałam się, patrząc na napisy
końcowy. – Juuustin. – zajęczałam do ucha szatyna.
-W czym ci mogę pomóc, piękna?
-Poprzytulasz się ze mną? – zrobiłam smutną minkę, mówiąc o
tym, czego właśnie potrzebowałam.
-Nie mógłbym Ci odmówić. – uśmiechnął się szatyn, cmokając
mnie w usta.
Leżeliśmy przytuleni do siebie na łóżku i pomijając fakt, że
jestem w jego ramionach, nadal jestem wolna i to chyba najgorsze uczucie na
świecie – nie być Jego.
~~*~~
Jest druga nad ranem, a ja dodaje rozdział. IS IT NORMAL? :)
Wypalam się, co nie?
Znowu NUDAA.
Postaram się aby następny rozdział był ciekawszy, obiecuję.
Dziękuję za wszystkie komentarze; motywują mnie i to dla nich chcę się pisać, bo to jedyny odzew z Waszej strony na to co publikuję. :)
55 komentarzy = Nowy rozdział
Much love, Paulla <33 :)
Ps. Zapraszam wszystkich na najlepszego bloga ever, a mianowicie disclosure-yourself. Opowiadanie jest tak zajebiste, zarówno jak film, na którym opiera się fabuła. GORĄCO POLOCEM. :))
Ps2. Panienko qeroui z w/w bloga - jeśli to czytasz - to kiedy następny rozdział? Ja tu usycham :oo
Jeju jak slodko. I do tego justin pisze piosenki jgddoyrtf dawaj nastepny
OdpowiedzUsuńRozdział świetnyy ;-) As long as you love me
OdpowiedzUsuńczekam na nn :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nic się nie dzieje, ale moim zdaniem to końcówka jest najważniejsza. Poza tym cały rozdział jest naprawdę śmieszny i poprawia humor :) Wątpię, żebyś się wypalała. Zawsze jest potrzebny taki luźny rozdział :) Czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
jaka nuda? rozdział super!!! uwielbiam to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńświetny nie mogę doczekać się nn :)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń@DREWSOSJ
nuda?! Ty chyba nie wiesz jak nuda wygląda! :O
OdpowiedzUsuńcudny rozdział <3
taki śmieszny, a zarazem uroczy... jejku jak ja to kocham! <3
czekam na NN :*
Boski czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńGenialny ;)
OdpowiedzUsuńjejku chce już nowy
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńDziękuje za ten rozdzia,l bo przyniósł mi wiele śmiechu. Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńSUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!!! :-)
OdpowiedzUsuń"-Justin. – nic.
OdpowiedzUsuń–Justin. – znowu cisz.
–Justin, jestem taka napalona, chodźmy się kochać. – uhuu, od razu zadziałało. Szatyn na moje słowa gwałtownie poderwał się z ziemi, na jego nieszczęście uderzając z całej siły głową o stolik do kawy."
WYJE HAHAHAHAHAHAHAHA
tak cudownie piszesz! hahaa ♥
cały rozdział taki hahsuidjgieurg XD
nie mogę sie doczekać następnego! :)
@justinsxhomie
OSZ KURWA MAC JAK TY MOZESZ PISAC ZE TO JEST NUDNE XD
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAL JEST ZAJEBISTY, A KONCOWKA NAJLEPSZA ♥
O KURWA TO JEST NAJLEPSZE OPOWIADANIE CZAISZ!!!
OdpowiedzUsuńNIE MA LEPSZEGO!!
nie mogę się doczekać następnego, aw ♥
@sweetyofbieber
Oni są tacy kochani.
OdpowiedzUsuńJak się kłócą dla żartów to już wg :''))
Rozdział świetny @Belieberswag561
Uwielbiam zreszta jak zawsze :-P
OdpowiedzUsuńŚwietny;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny !! *.* niech oni będą razem! Kocham to! <33
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze! :)
OdpowiedzUsuńNiech oni bądą razem!!!!
świetny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńJeju ale cudo :( w niektoych momentavh plakalam ze smievhu hahaha ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D Strasznie podoba mi się końcówka, tzn. cała ta akcja z filmem. czekam!
OdpowiedzUsuńSłodki rozdział. No idealny ♥
OdpowiedzUsuńten rozdział był taki sdjfgawykefguykef <3 smiałam sie jak głupia :)) kocham te ich momenty kiedy sie dogadują i wgl ;/ nie psuj tego :) <3
OdpowiedzUsuńCudowny! Nie mogę doczekać się następnego 💞
OdpowiedzUsuńOjejciu jaki slodki rozdzial<3
OdpowiedzUsuńCudowne kochana♥♥ chce więcej! !!
OdpowiedzUsuńcudowne ♥
OdpowiedzUsuńCudne
OdpowiedzUsuńPiękne! Super! Ekstra!:D czekam nn
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać nn
OdpowiedzUsuńJaka tam nuda rozdział super.Mam nadzieje że Justin nie będzie sławny jakoś nie przepadam za takimai opowiadaniami.Czekam na następny
OdpowiedzUsuńHdiscudjdif yakie o ;)
OdpowiedzUsuńomg! super
OdpowiedzUsuńCzasami powalają mnie teksty Justina i Jessicy, serio, że aż leże ze śmiechu na podłodze, a mama pyta się czy aby na pewno nie potrzebuję iść do psychologa xD dziewczyno ja już chcę kolejny rozdział! Musimy jak najszybciej dobić te 55 kom!
OdpowiedzUsuńOooooo uroczo! <3 czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńOoo jaki cudowny :)
OdpowiedzUsuńHm, co by tu napisać. Przeczytałam całość bodajże wczoraj i komentuję. Cóż, opowiadanie jest napisanie strasznie prosto, zbyt prosto jak dla mnie, co sprawiało, że w połowie miałam ochotę przerwać czytanie, ale tego nie zrobiłam. Twój styl nie powala, ale nadrabiasz historią, więc na pewno będę tutaj wpadać. Nie obrażaj się na mnie, ale po prostu lubię czasem wyrazić szczerą opinię, która nie jest przesłodzona, to nie był hejt w żaden sposób:) Fajne jest to, że dodajesz outfity Miley, bo to pomaga mi się tak jakby wczuć. Fabuła może nie jest jakaś mega oryginalna, ale nie jest też banalna tak jak większość teraz. Ta przyjaźń Jessicy i Justina jest specyficzna, ale nie będę kłamać - chciałabym takiego przyjaciela. Okej, przestaję zanudzać i lecę komentować inne blogi, które przeczytałam:) Życzę weny i chyba zarobiłaś kolejnego czytelnika.
OdpowiedzUsuń@DistanceSMGomez
[theschooljanitor-tlumaczenie.blogspot.com]
Jeśli moje opowiadanie i styl mojego pisania jest zbyt prosty to nie czytaj. :)))) Jestem pewna, że znajdziesz sobie opowiadanie, które nie będzie dla Ciebie takie prymitywne. Do widzenia. :)))
UsuńNie chciałam cię w żaden sposób urazić, wyraziłam tylko swoją opinię, a jeśli nie potrafisz tego docenić to już twoja sprawa.
UsuńJa również wyraziłam swoją opinię. Jeśli opowiadanie ci się nie podoba to zacznij czytać inne, tyle. :))
UsuńOmg jaki totalnie uroczy rozdział <3 kocham tego bloga ! <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie znalazłam tego bloga i CHOLERA! - jestem więcej niż zakochana! *-*
OdpowiedzUsuńWspaniały *.*
OdpowiedzUsuńAaaaawwww <# Jeeejcuuuu <3 Wspaniały ! . Dodawaj kolejny rozdział kicia :* ♥
OdpowiedzUsuńsuper czekam na następny !!!!!!!:)
OdpowiedzUsuńja juz chce nowy
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy ..Mam nadzieję że on również coś do niej czuje a nie tylko pożądanie.. Mam nadzieje że odwiedzi ją znowu w jej domu jej były i sprawi że Justin będzie zazdrosny :) Najbardziej podobało mi sie dzisiaj w rozdziale to jak ona podawała mu w punktacji które miejsce zajął .. mam nadzieje że mnie zrozumiesz i wiesz o co chodzi :) Czekam na koleny :)
OdpowiedzUsuńania
Awwwww jacy oni słodcy ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego o boziuu ja też chce tak pisać. Odjęło mi mowę już nie wiem co napisać. ;D adsxaihdcniuasnsjsndiuashiudsab ;D Miłego pisania ;P
OdpowiedzUsuńco rozdział coraz bardziej się wciągam i chce WIĘCEJ
OdpowiedzUsuńświetne
Idealny !! Ten blog jest idealny ! Czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńBosh... cudowny! ;** ,,-Justin jestem taka napalona, choćmy się kochać!-'' hahahah
OdpowiedzUsuńWow, wczoraj zaczęłam czytać bloga i zakochałam się w nim <3
OdpowiedzUsuńPo prostu pisz to dalej... :'(
OdpowiedzUsuńno to czekam ze zniecierpliwieniem na nn / marta
OdpowiedzUsuńAaaałiiiii ^^ Fajnyy ^^ ja chcę kolejny rozdział :'( ♥♥♥♥ / Zzuza
OdpowiedzUsuńKiedy następny>
OdpowiedzUsuńO ja pipkam xd ^^ Rewelacyjny rozdział ( jak każdy :3 ) :* . Skarbie dodawaj kolejny rozdział <3 czekam z niecierpliwością <3 :**
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńOficjalnie zostaje stałą czytelniczką :D
OdpowiedzUsuń/L