Od kolacji u nas z udziałem Bieberów minęło dwa tygodnie.
Dwa tygodnie podczas których sprawy
przyjęły nieoczekiwany obrót. Podczas tych dwóch długich tygodni treningi „The
Snipers” szły pełną parą, a moja znajomość z Justinem wkraczała na nowy poziom.
Przez pierwsze cztery dni po naszym „gorącym momencie” odtrącałam go i starałam
się unikać. Czułam się głupio i za każdym razem gdy patrzyłam w te jego
karmelowe tęczówki, które w słońcu przybierają zielony odcień przed oczami
miałam to jak ociera się o mnie, a ja jęczę jak jakaś dziwka. Było mi po prostu
wstyd. Wyśmiewałam się z dziewczyn, które bez żadnych skrupułów wchodziły
Justinowi do łóżka, a jedna chwila, podczas której mu uległam, sprawiła, że
przystąpiłam do ich grona.
Jednak pomimo tego jak bardzo starałam ignorować Justina, do
niego to jakby nie docierało i z każdym dniem był coraz bardziej zdesperowany,
aby się ze mną spotkać i wszystko wyjaśnić. Tłumaczył mi, że nie powinnam czuć
się zażenowana zaistniałą sytuacją, gdyż był to jego najlepszy suchy seks w
życiu.
Pewnie dlatego, że innych to już nawet nie pamięta z powodu ich
ogromnej ilości.
Seksowny dupek aka Justin Bieber, który z każdym dniem
wkurzał mnie coraz bardziej w końcu dopiął swego i pewnego wieczoru wchodząc do
mojego pokoju przez okno, wręcz zmusił mnie do tego, żebym zaprzestała swojego
dziwnego zachowania i wróciła do naszej relacji, przed tą niezręczną sytuacją.
Ale czy wróciliśmy?
Niekoniecznie.
Otóż tak, wciąż byliśmy przyjaciółmi, jednak zależy co kto
rozumie pod pojęciem „przyjaźń”. U nas definicją tego słowa jest zachowywanie
się jak przyjaciele, którzy zachowują się jak para lub para, która wciąż chce
pozostać przyjaciółmi. Co kto woli, to i tak nie zmienia faktu, że to co jest
między nami jest…dziwne.
-Jessica, Justin przyszedł! – krzyknęła mama z salonu.
O wilku mowa.
W lustrze szybko poprawiłam swój cropped top oraz luźnego koka na czubku mojej głowy i szybko zbiegłam na dół, gdzie
zastałam szatyna bawiącego się z moim bratem.
Odchrząknęłam by zwrócić na siebie ich uwagę. Justin
zauważając mnie uśmiechnął się i podszedł do mnie, składając pocałunek na moim
policzku.
-Cześć piękna, niezły brzuszek. – uśmiechnął się arogancko,
za co oberwałam ode mnie z łokcia w brzuch, jednak niezbyt mocno, gdyż
obejmował mnie w talii i moje ruchy były ograniczone.
-Heej, zośtaw ją! – krzyknął oburzony Dylan, podnosząc się z
podłogi i podbiegając do mnie. – Ona jest moją, znajdź śobie własną! – malec
ciągnął mnie za nogę, aby w pewien sposób odciągnąć mnie od Justina.
Zaśmiałam się, biorąc Dylana na ręce. – Spokojnie mały. On
nawet Tobie nie dorównuje.
-Heej! – tym razem oburzył się Justin. Utknęłam tu z dwoma
bachorami!
-Oh, zamknij się i mów po co przyszedłeś. – cmoknęłam
braciszka w nos i puściłam go, aby wrócił do swoich zabawek.
-Po pierwsze jedziemy razem na trening, który nawiasem
mówiąc jest za pół godzinny, więc się pośpiesz, a po drugie dotrzymuję
obietnicy i dzisiaj zabieram cię do kina.
Pamiętliwy dupek.
Wspominałam Wam o tym, że podczas tych dwóch tygodni również
polepszyłam swoje relacje z Zaynem? Nie? Uups, tak jakoś wyszło… Z Malikiem
spotykałam się bardzo często, co budziło zazdrość Justina, gdyż podczas tych
spotkań można by powiedzieć, że nie mieliśmy „żadnych zahamowań” i dochodziło
pomiędzy nami do bliższych zbliżeń takich jak pocałunki (i coś więcej, ale w to
już nie będę Was wtajemniczała), a fakt, że Justin przypadkowo był ich
świadkiem sprawił, że dość często robił mi bezpodstawne sceny zazdrości i
podczas jednej z nich obiecał, że to on, a nie Malik spełni moje małe marzenie
i zabierze mnie na premierę długo wyczekiwanego przeze mnie filmu.
-Dzisiaj obiecałam mamie, że… - próbowałam coś powiedzieć,
jednak przerwał mi szatyn kładąc palec wskazujący na moje wargi.
-Cii…gadałem z twoją mamą i powiedziała, że sama da radę
pojechać na zakupy.
-Ugh, okeey, niech ci będzie. To na którą mamy seans? –
zapytałam Justina wchodząc z nim po schodach.
-Coś koło siódmej. Mniejsza z tym, bądź gotowa na 18. – w
odpowiedzi jedynie przytaknęłam głową i zaczęłam pakować do swojej czarnej
torby na ramię potrzebne rzeczy.
-Aaa i zapomniałbym. Ubierz coś seksownego. – szatyn
rozłożył się na moim łóżku i puścił mi oczko, uśmiechając się arogancko, za co
oberwał ode mnie z ręcznika w głowę.
-Dupek. – wymamrotałam pod nosem, jednak wystarczająco głośno,
aby Justin usłyszał.
-Kochanie, ostatnio zdecydowanie zbyt często używasz tego
słowa. Dodaj jakieś przymiotniki, na przykład; seksowny dupek, przystojny lub
zajebisty dupek. W ostateczności mogę się zgodzić na jeden wielki mix;
zajebiście seksowny i przystojny dupek aka najgorętszy bóg seksu pod słońcem.
-Jak to jest, że niektórzy są tacy nieśmiali i mają taką
niską samoocenę, a ty jesteś chyba najbardziej pewnym siebie facetem w całym
stanie?
-Życie, kochanie. Życie. – odpowiedział Justin, przekręcając
się na plecy i patrząc w sufit.
Niezauważalnie przewróciłam oczami, chwytając w rękę czarną
torbę na ramię. – Możemy już jechać? – spytałam Justina, zawiązując sznurówki w
moich czarnych trampkach.
Szatyn podniósł się z łóżka i wyszedł z mojego pokoju,
uprzednio przepuszczając mnie w drzwiach. Bracia i siostra, koniec jest blisko.
Ten zarozumiały dupek ma jednak w sobie coś z gentelmana.
-Wychodzę! – krzyknęłam na cały dom, mając nadzieję, że mama
mnie usłyszy.
-Weź kluczę! – odkrzyknęła mi mama przypuszczam, że z ogrodu.
Wykonując jej polecenie chwyciłam w rękę pęk kluczy z
różnorodnymi zawieszkami znajdujący się na stoliku i schowałam go do przegródki
w torbie.
Powtarzając poczynania Justina wyszłam z domu i wsiadłam do
jego czarnego samochodu zaparkowanego przy krawężniku.
-Powiedziałeś już Emilio o naszej małej zmianie planów? –
przerwałam ciszę panującą w samochodzie spoglądając na skupionego Justina.
-Tak.
-Może coś więcej?
-Co mam ci mówić? Jak zawsze zgodził się i kazał ci
przekazać, że dzisiaj zaprezentujecie ten układ.
-Że co? Czemu mi o tym nie powiedziałeś? – zapytałam lekko
zdenerwowana.
-Wyleciało mi z głowy? – bardziej spytał niż stwierdził, za
co oberwałby ode mnie w głowę, gdyby nie fakt, że prowadzi.
Wraz z Justinem postanowiliśmy zrezygnować z naszego duetu,
a zamiast niego zaprezentować wymyślony przeze mnie układ. Wszystko było by w
porządku, gdyby nie fakt, że układ jest na pięć osób i w dodatku płci
żeńskiej, w związku z czym musieliśmy
poprosić o pomoc koleżanki Sophie, które na szczęście się zgodziły, jednak z
powodu zbyt małej ilości czasu nie zdążyłam dopracować wykonywanej przez nas
choreografii, co było głównym powodem mojego zdenerwowania. Emilio jest
perfekcjonistą i przywiązuję dużą wagę do detali, które w naszym układzie są
niedopracowane, co może spowodować, że odrzuci od mój pomysł.
-Hej, nie denerwuj się. – powiedział Justina, gładząc mnie
ręką po kolanie. – Wypadniecie świetne.
-Pff, nie odzywaj się do mnie. Mam teraz na ciebie focha. –
zaczęłam zgrywać nadętą panienkę, która była głównym powodem podniesionego
ciśnienia u Justina. Tak, jestem wredną i zawistną suką.
-Jessica…- powiedział Justin, ostrzegawczym tonem, jednak
przerwałam mu i wyciągnęłam w powietrzu dłoń w jego stronę w geście „mów do
ręki”, co go jeszcze bardziej zirytowało.
Szczerze to podziwiam go. Wątpię, że ktokolwiek byłby w
stanie wytrzymywać tak dużo ilość moich humorków jak Justin. Jednak działa to
też w dwie strony. Wątpię, że ktokolwiek oprócz mnie byłby w stanie znieść tak
aroganckie zachowanie.
Yep, zdecydowanie jesteśmy siebie warci.
Widząc, że samochód zatrzymał się pod studiem, chwyciłam
torbę i wysiadłam z pojazdu idąc w stronę budynku. Nie musze być jasnowidzem,
żeby wiedzieć, że Justin przybiegnie do mnie za 3…2…1…
-Jessica, zaczekaj! – a nie mówiłam?
Po takiej ilości sprzeczek każdy jego ruch jest już zbyt
przewidywalny.
-Nie gniewaj się. – powiedział słodkim tonem, splatając ze
sobą nasze palce. – Co powiesz na shake na zgodę? – zaproponował, wydymając
wargę.
-Truskawkowego u Billego? – zapytałam obojętnym tonem,
próbując się nie uśmiechnąć.
-Inny nie wchodzi w grę. – zaśmiał się Justin, składając
soczystego buziaka na moim policzku, na co zachichotałam.
-Wiesz co? Jednak lubię te nasze kłótnie, bo zawsze po nich
robimy coś fajnego. – powiedział Justin, uśmiechając się i machając naszymi
rękami.
-Wiesz co? Ja też. – odwzajemniłam uśmiech i otworzyłam
drzwi do Sali, gdzie już trwała rozgrzewka.
-Okey, widzę, że już jesteśmy w komplecie. Dziewczyny,
możemy zaczynać? – zapytał Emilio, podnosząc się z kanapy ustawionej w rogu
pomieszczenia.
-Daj nam chwilę. – odpowiedziałam, podchodząc do dziewczyn.
– Macie ze sobą ubrania? – w odpowiedzi wszystkie skinęły głowami, udając się
za mną do toalety, aby się przebrać.
Szybko pozbyłam się swoich sportowych ubrań, a zastąpiłam je
jeansowi szortami z wysokim stanem, czarnym Gortem przed pępek oraz czerwoną
koszulą w czarną kratę bez rękawów, natomiast na nogi wciągnęłam czarne,
skórzane kozaki za kolano.
-Gotowe? – spytałam się dziewczyn, zakładając na głowę
również czarny fullcap.
-Urodziłam się gotowa. – powiedziała dumnie Sophie, czym
wywołała śmiech u wszystkich.
Cała nasza piątka wróciła na salę, gdzie ustawiłyśmy się i
czekałyśmy na pierwsze nuty piosenki Beyonce – Yonce.
Słysząc takowe dźwięki rozpoczęłyśmy nasz układ, początkowo
przeskakując z nogi na nogę, a następnie obracając się o 180 stopni i
kontynuując wcześniejszą czynność.
{układ dziewczyn, możecie sobie obejrzeć, jeśli
chcecie KLIK}
„Like, like, like
liquor” zaśpiewała Beyonce ostatni wers swojej piosenki, a my wykonałyśmy
ostatnią część naszej choreografii.
-I jak? – zapytałam zdyszana Emilio, który wraz z chłopakami
oglądał nas z kanapy.
-Zajebiście! – wykrzyknął od razu Alfredo, za co oberwał w
głowę od Emilio.
-Słownictwo. – zbeształ go brunet.
Alfredo jęknął i pomasował się po głowie. – Jessica gdzieś
ty była całe moje życie? Jesteś tak zajebiście seksowna.
Tym razem Flores oberwał w głowę od Justina, który mroził go
wzrokiem. –Auu?! – jęknął oburzony. – Co to dzisiaj jakiś dzień bicia Fredo?
-Tak, kiedy będziesz tak gadał o mojej dziewczynie.
-Twoje niedoczekanie, Bieber. – wtrącił się Liam.
-Chłopaki, ogarnijcie się. – Emilio popatrzył na nich kręcąc
z politowaniem głowę, a następnie przenosząc wzrok na naszą piątke. –
Dziewczyny byłyście świetne! Znalazło się kilka błędów, ale kilka treningów
więcej i będzie idealnie!
Wszystkie wydałyśmy z ciebie westchnienie ulgi, a następnie
przybiłyśmy sobie piątkę.
-A teraz jeszcze raz przećwiczymy układy do konkursu! No,
już, już. Nie opierdalamy się! I raz, dwa, trzy, cztery…- zaczął dopingować nas
Emilio klaskając w dłonie, aby zagłuszyć nasze jęki niezadowolenia.
~~*~~
-Mam dość. – powiedział Justin, wsiadając do samochodu po
kilkugodzinnym treningu.
Nasz trener jak zawsze nas nie oszczędził i dał nam porządny
wycisk, po którym bolą mnie wszystkie mięśnie, nawet te, o których istnieniu
nie miałam pojęcia.
-Ja też. – wyjęczałam, kierując podmuch z klimatyzacji na
moją twarz. – Nasze plany wciąż aktualny, czy jesteś zbyt zmęczony?
-Pff, kochanie, chyba sobie żartujesz, myśląc, że odpuszczę
sobie shake u Bilego.
Zaśmiałam się melodyjnie, opierając głowę o okno. – Jesteś
taki przewidywalny, Bieber.
-Chciałabyś, skarbie.
-Nie muszę pragnąć rzeczy, które już mam. – okey, jak to się
stało, że takie bezsensowne zdanie wyszło z moich ust?
-Czyli sugerujesz mi, że jestem w twoim posiadaniu?
-Nie? Sugeruję ci, że jesteś debilem. – odpowiedziałam mu z
wrednym uśmieszkiem. – I możesz przestać łapać mnie za słówka?
-Wszystko dla ciebie, aniele.
-Serio, Bieber? Aniele? Marsjanki przedawkowałeś czy za dużo
cukru się nażarłeś? – zapytałam ze zmarszczonymi brwiami.
-I weź tu spróbuj być romantyczny, a wezmą cię za ćpuna. –
stwierdził Justin w udawaną irytacją w głosie, czym spowodował mój śmiech.
-Oh, nie dąsaj się już tak. Shake osłodzi ci życie.
-Ty również możesz. Wystarczy chcieć. – spojrzał na mnie
dwuznacznym spojrzeniem, sugestywnie poruszając brwiami i uśmiechając się
prowokacyjnie. Zboczony dupek. Ugh, odkąd go spotkałam zdecydowanie zbyt często
używam tego słowa.
-Ciesz się, że za marzenia nie karają, bo być dostał
dożywocie. – wysiadłam z auta, zatrzaskując za sobą drzwi, gdy dojechaliśmy do
naszego celu.
-Ejj! Uważaj na moje kochanie! – opieprzył mnie Bieber, bo
za mocno trzasnęłam drzwiami. (?) Okeey, nigdy nie zrozumiem logiki facetów. –
A tobie nic cię nie stało Rebeca? – tym razem swoje słowa skierował do
samochodu, głaszcząc go po masce. Tak, a wy dalej twierdzicie, że to kobiety są
dziwne.
-Przypomnij mi następnym razem, abym się nie pokazywała z
Tobą w miejscach publicznych.
-Przypomnij mi następnym razem, abym woził cię rowerem, a
nie moim skarbem.
-Skąd masz pewność, że będzie następny raz? – zapytałam,
otwierając drzwi od lokalu i szukając w nim wolnego miejsca, które od razu
znalazłam przy ścianie zapełnionej różnorodnymi zdjęciami.
-A ty skąd masz pewność, że go nie będzie? – odpowiedział mi
pytaniem na pytanie szatyn, irytując mnie coraz bardziej.
-Denerwujesz mnie, Bieber.
-Nie pierwszy raz i nie ostatni. – odpowiedział z tym swoim
typowym uśmieszkiem. Nie zdziwcie się, jeśli pójdę do więzienia za zabójstwo
tego kretyna.
-Mogę przyjąć wasze zamówienie? – do naszego stolika
podeszła opalona brunetka, ubrana w biały uniform, na którym znajdowało się
logo baru oraz czarna plakietka z jej imieniem. Maddi – podoba mi się.
-Truskawkowego shake z bananami i bitą śmietaną.
-A dla ciebie? – popatrzyła na Justina maślanymi oczami, na
co wewnętrznie przybiłam sobie face palma.
Powtórka z rozrywki?
Następnym razem założę Justinowi papierową torbę na głowę, zanim wyjdziemy z
domu, aby te wszystkie panny przestały się ślinić na jego widok. To jest już
takie irytujące!
-Czekoladowy shake z bitą śmietaną, posypany orzechami i
polany karmelem. – uśmiechnął się i puścił jej oczko na co się zarumieniła. Ten
sam nudny schemat.
Kelnerka zachichotała słodko i „przypadkowo” upuściła
notatnik, następnie się po niego schylając i umieszczając swój tyłek centralnie
przed twarzą Justina.
Czy wszystkie kelnerki w tym mieście są takie głupie? Ugh,
zabijcie mnie zanim sama to zrobię.
~~*~~
Była 16:45, a ja wciąż stałam przed szafą i próbowałam
wybrać swój strój na dzisiejszy wieczór tak, aby spełniał wymagania Justina czyli
był seksowny. Jednak po piętnastym zmienianiu kreacji miałam już dość.
Nie zawsze dostajemy to czego chcemy, Justinie.
Pozbyłam się ze swojego ciała ciepłych dresów oraz wygodnego
podkoszulka, a zastąpiłam je czarną bluzką bez ramiączek włożoną w granatowe disco pants.
Powoli robiło się już ciemno, więc mój skromny makijaż
składał się jedynie z podkreślonych różową pomadką ust i mocno wytuszowanych
rzęs. Założyłam na szyję kilka złotych naszyjników, pasujących do również
złotych bransoletek na mojej lewej ręce.
Gdy skończyłam spinać włosy w koczek, założyłam na nogi
pomarańczowe buty na wysokim obcasie, które odrobinę rozjaśniły mój out fit.
Gotowa przejrzałam się w lustrze i skromnie mówiąc, moja pupa świetnie się
prezentowała w tych jeansach.
Schodząc po schodach poczułam wibrowanie w tylniej kieszeni
spodni. Wyjęłam telefon, widząc, że czeka na mnie jedna nowa wiadomość od
Justina.
Od: Justin aka Dupek
Czekam pod domem, pośpiesz się xoxoxo
Drogi Justinie, przejście kilku metrów do mojego domu i
zadzwonienie do drzwi wcale nie jest trudne, ani męczące.
Po szybkim pożegnaniu się z mamą wyszłam przed dom, wzrokiem
szukając samochodu Justina, jednak zamiast tego ujrzałam szatyna siedzącego na,
i teraz moi drodzy szykujcie się na zaskoczenie; na ścigaczu!
Czy on sobie kurwa kpi?
Prędzej zginę niż wsiądę na to cholerstwo w
dziesięciocentymetrowych szpilkach i na dodatek z odkrytymi plecami. Jego
niedoczekane.
-Gdzie twoje auto? – zapytałam od razu, nie racząc go nawet
żadnym przywitaniem.
-Jeśli nikt go nie ukradł to wciąż w garażu. – nie ważne
jaka to pora dnia, mu zawsze dopisywało poczucie humoru.
-Pytam poważnie, Bieber. Gdzie. Twoje. Auto. – dokładnie
zaakcentowałam każde słowo, krzyżując ręce na piersi i patrząc na niego z
wyczekiwaniem.
-W garażu. Dalej Jessi, wsiadaj i nie marudź, bo inaczej
spóźnimy się na film, a chyba tego nie chcesz? – miał racje. Zależało mi na
obejrzeniu tego filmu i tylko to przekonało mnie do zajęcia miejsca za
Justinem.
-Tylko jedź ostrożnie. – powiedziałam do jego ucha, od razu
owijając ręce wokół jego bioder.
-Zawsze tak jeżdżę. – odpowiedział Justin, chowając
kopnięciem nóżkę i wyjeżdżając na ulice.
Kino znajdowało się około 25 minut od mojego domu, a ja już
po kilku minutach byłam zmarznięta i nie miałam siły mocno trzymać się Justina,
dlatego poluzowałam ucisk i ulokowałam swoje dłonie poniżej linii bioder
Justina.
Trzymałam je w tej pozycji przez kilka minut co chwilę je o
siebie pocierając, aby w pewnym stopniu je ogrzać, dopóki nie poczułam pod ich
powierzchnią czegoś… wystającego? Przejechałam kilka razy palcami po wypukłej
powierzchni jednak nie pomogło mi to zidentyfikować co to może być za
przedmiot.
-Umm, Jessica?
-Tak? – odkrzyknęłam, próbując przekrzyczeć wiatr.
-Mogłabyś przenieść ręce wyżej, bo mi niewygodnie? – spytał
Justin za skrępowaniem w głosie, a ja dopiero teraz zrozumiałam o co chodzi.
Jaka ze mnie idiotka!
Wystający przedmiot poniżej linii bioder, który nieświadomie
pocierałam dłońmi; jak myślicie co to może być? Bingoo! Erekcja Justina, którą
spowodowałam! O boże, miałam ochotę się zarumienić i schować głowę w
zagłębieniu szyi chłopaka, po czym wybuchnąć śmiechem, bo ta sytuacja była tak
samo niezręczna jak i komiczna.
-Eee… jasne. – odpowiedziałam, od razu spełniając jego
prośbę.
Westchnienie ulgi wydobyło się z moich ust na widok kina,
pod którym zaparkowaliśmy. Byłam bardziej zmarznięta niż podczas całodobowego
szusowania na stoku w Austrii zeszłej zimy przy minusowej temperaturze.
Justin Bieber, niemożliwe staję możliwe. Taa, z pewnością
byłby to dobry chwyt reklamowy.
-Mówiłam ci już, że cię nienawidzę? – spytałam retorycznie,
patrząc jak Justin podciąga rękawy swojej bluzy.
-Mówisz, że mnie kochasz, bo jestem taki zajebisty. Aww,
Jessie jesteś taka słodziutka. – przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej
ciasno obejmując.
-Nie nazywaj mnie tak. – powiedziałam z naburmuszoną miną,
jednak czując jak składa pocałunek na moim nosie zachichotałam, szeroko się
uśmiechając.
-Przestań. – zaśmiałam się, gdy zatrzymaliśmy się przy
kasie, a szatyn nie przestawał kontynuować swoich pieszczot.
-Dobry Wieczór, w czym mogę pomóc? – zapytał chłopak
prawdopodobnie w naszym wieku, poprawiają na nosie swoje okulary kujonki, w
których o dziwo było mu do twarzy.
-Poprosimy dwa bilety na „Gwiazd naszych wina”. –
odpowiedział Justin patrząc na repertuar, wyświetlony na telewizorze plazmowym.
-Czy te miejsca wam odpowiadają? – upewnił się blondyn
oferując nam dwa miejsca w ostatnim rzędzie, na co przytaknęliśmy. – Świetnie,
życzycie sobie coś do jedzenia?
-Yep, poproszę dużo popcorn i dużą cole.
-Pff, popcorn jest dla luzerów. Dla mnie duże nachosy z
podwójnym sosem serowym. – skończyłam
swoje zamówienie posyłając Justinowi słodki uśmiech, który szatyn zignorował i
wciąż posyłał mi przerażające spojrzenie za nazwanie go luzerem.
-Oto wasze zamówienia i bilety. Należy się 40$. – Justin
pomimo moich sprzeciwów, wyciągnął z kieszeni wymienioną sumę i wręczył ją
kasjerowi. Pomimo tego, że jest to „randka” nie lubię gdy ktoś za mnie płaci.
Wolę być niezależna. – Dziękuję, sala numer sześć. Życzę wam udanego seansu.
Skinęliśmy głowami i udaliśmy się do wyznaczonej sali, gdzie
już kończyły się reklamy, a zamiast nich pojawił się komunikat z prośbą o
wyciszenie telefonów i informacja o zakazie filmowania.
Pośpiesznie udaliśmy się do naszego rzędu, który nie licząc
trzech nastolatek był pusty i ulokowaliśmy się w swoich siedzeniach
umieszczając jedzenie w stojaczkach. Oparłam się wygodnie o fotel i oparłam
głowę o ramię Justina, który od razu objął mnie ramieniem.
Myślcie co chcecie i tak nie jesteśmy parą.
-Zaczyna się. – wyszeptał mi Justin do ucha, na co od razu
wyjęłam paczkę chusteczek z kieszeni i byłam gotowa na ten półtoragodzinny
seans.
~~*~~
-I jak ci się podobał film? – zapytał Justin, gdy
przekraczaliśmy próg kina.
-B-był.. p-piękny. – wyszlochałam, ocierając łzy powoli
zasychające na moich policzkach.
Mogę szczerze powiedzieć, że przepłakałam cały film, jednak
nie byłam jedyną osobą na sali, której łzy nieustanie płynęły w dół twarzy.
Zauważyłam nawet, że Justinowi zakręciła się łezka w oczku, jednak wytłumaczył
to tym, że przetarł oko palcami tłustymi od popcorny. Zgadliście, nie
uwierzyłam mu.
-Na co masz teraz ochotę? – włożył mi kask na głowę i go
zapiął. Byłam w takim amoku, że nawet nie zauważyłam kiedy dotarliśmy do
ścigacza.
-Na łóżko i dużą porcję gorącej czekolady.
-Się robi księżniczko. Wskakuj, pojedziemy do mnie, rodzice
są u znajomych. – złożył pocałunek na moim czole i poczekał aż zajmę miejsce za
nim, poczym ruszył przed siebie.
Moją głowę cały czas zajmowały myśli o wspaniałym filmie,
jaki miałam okazje obejrzeć. Często tak miałam, że po takich typowych
wyciskaczach łez często nad nimi rozmyślałam. Posiadałem przekonanie, że w
każdym filmie jest przesłanie zawarte przez jego autora, które chce przekazać
widzowie. Dlatego byłam tak rzadkim gościem w kinach; nie miałam tam czasu na
spokojnie przemyślenie filmu i znalezienie przesłania.
Gdy cyferki na moim telefonie ustawiły się w godzinę 20:25
weszliśmy do domu Justina, od razu udając się do kuchni, gdzie szatyn włączył
ekspres, obserwując jak brązowa ciecz wypełnia wysoką szklankę.
-Mam doła. – stwierdziłam, bezsensownie wpatrując się w
kremową ścianę.
-Zawsze tak masz po tego typu filmach? – spytał Justin,
polewając nasze gorące napoje bitą śmietaną i posypując wiórkami czekoladowymi.
Skinęłam głową, jednak chłopak był odwrócony do mnie
plecami, przez co nie zauważył mojego gestu, więc musiałam odpowiedzieć na
głos. – Miałam tak już od dziecka. Dziwne przyzwyczajenie.
-Czemu tak sądzisz? – spytał retorycznie, chwytając nasze
czekolady i prowadząc do swojego pokoju. – Ja bym bardziej stwierdził, że
oryginalne, co czyni cię niepowtarzalną.
-Nie patrzyłam na to z tej stronny. – przyznałam, kosztując
brązową ciecz.
-Coś czuję, że to będzie noc naszych filozoficznych
przemyśleń.
-Lubię takie coś. – położyłam się plecami na łóżku wpatrując
się w sufit.
-Ja też. – stwierdził Justin, kładąc się obok mnie.
Leżeliśmy obok siebie w milczeniu przez pewien czas, dopóki
nie przemówił szatyn. – To jest ta jedna z tych niezręcznych ciszy?
-Okropne, co nie? – zaśmiałam się bez krzty humoru. – To
krępujące milczenie. Czemu rozmawianie o bzdetach uważamy za wyraz
nieskrępowania? Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć się
i wspólnie sobie pomilczeć.
-Może taka osoba jest blisko ciebie, jednak coś sprawia, że
jej wciąż nie zauważasz?
-Nie wiem czy chcę ją zauważać. Chciałabym przeżyć taką
prawdziwą miłość jak Hazel i Gus, jednak nie chcę cierpieć z powodu nieudanych
miłości w poszukiwaniu tej jedynej i prawdziwej., co jest bardziej niż
prawdopodobne. Widziałam jak miłość umiera, zbyt dużo razy.
-Albo po prostu nie chcesz zauważyć tej osoby, bo po prostu…
-Nie chcę o tym rozmawiać. – przerwałam Justinowi, podnosząc
jego ramię i wtulając się w jego klatkę piersiową.
~~*~~
Cześć i czołem, jestem matołem. :)) Hahahaha, what?
Rozdział przeciętny, pod koniec czarny humor. Taka odmiana.
Przepraszam za tak długi okres oczekiwania.
Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie z tego powodu...
Nudzi mi się, więc zapraszam na mojego instagrama <-- KLIK
Oddaję wszystko z powiadomień. :)
55 komentarzy = Nowy rozdział
Jezu cudowny sjxhsbsbd
OdpowiedzUsuńCudowny 😍
OdpowiedzUsuńcudowny!
OdpowiedzUsuńPiękny ;(
OdpowiedzUsuńBoże to jest cudowne! <3
OdpowiedzUsuńOni musza byc razem dodbdkd
OdpowiedzUsuńBoski ;)
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem
Boski! Czekam na nn nie mogę się doczekać aż będą razem
OdpowiedzUsuńDoskonały. Chcę już następny ♥
OdpowiedzUsuńjej. cudowny. jak wspomniałaś o GNW to aż mi się płakać zachciało. i jeszcze ten koniec. wow. <3
OdpowiedzUsuńŚwietny, dziwne relacje między nimi, ale to właśnie jest ciekawe :) czekam na next
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to *-* Już chcę, aby oni byli razem <3
OdpowiedzUsuńnajlepszy !
OdpowiedzUsuńSwietny
OdpowiedzUsuńo mój boże czekam na nastepny! skalahdja
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne! <3
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale miałam takie przeczucie pod koniec rozdziału, że Justin chce jej powiedzieć że coś do niej czuje xd
Czekam na następny i życzę weny ;*
PEOFJKEROPJGF świetne jejuu ♥
OdpowiedzUsuńoni sa tacy iudirogjoiergj
czekam na następny! :)
@sellylovey
super ;))
OdpowiedzUsuńBoże jaki Justin jest słodki i w ogóle rozwala mnie to swoją pewnością siebie xD Rozdział cudowny jak zawsze. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńKobieto dlaczego to robisz siedzę i jak idiotą się uśmiecham bo jestto na maxa słodkie kurde kocham Cię heh ♡♡♡ właśnie cie obserwuje (6confident9)
OdpowiedzUsuńWarto czekać kochanie :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, juz czekam na nn <3
Kocham tego bloga!;* Czekam x ;)
OdpowiedzUsuńKocham <33 czekam na następny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :))))
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńPS nie wiesz z jakiego filmu jest gif? :)
Gwiazd naszych wina omg piękna książka filmu niestety nie widziałam. :c
OdpowiedzUsuńKońcowa scena *,*
świetny <3
OdpowiedzUsuńperfect :')
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Czekam na nn 💕💕
OdpowiedzUsuńkurde no jacy oni cudni, ja nie wierze :( oddajcie mi tego Justina <3 co do rozdziału to musze przyznac ze nie jest nadzwyczajny, czekam na obrot wydarzen :) ale za to wielkie brawa bo piszesz.. NIE WIEM JAK TO OKRESLIC, BRAK SLOW! rozpisujesz sie co bardzo lubie :) czekam na nastepny.
OdpowiedzUsuń💛💙💜💚❤💗💓💕💖
OdpowiedzUsuńRozdzial ciekawy, choc nic wielkiego sie nie dzieje, ale to jak piszesz wciaga. Jestem ciekawa co bedzie dalej, nie moge sie doczekac :)-@akaqomez
OdpowiedzUsuńwiadomość od Justin aka Dupek hahahahaha :D rozdział taki świetny *.*
OdpowiedzUsuń@sweetyofbieber
Cudowny
OdpowiedzUsuńcEkam na nn
OdpowiedzUsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuńTo jest boskie WOW o.O
OdpowiedzUsuńCudooo
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac kolejnego rozdziału!! <3
OdpowiedzUsuńAle emocje benskahwnskw
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział. Tak bardzo bym chciała, żeby oni byli razem... A Bieber chyba mięknie, może w końcu coś do niej poczuje, wyzna jej to i będą razem. Oby!
Mam nadzieję, że nowy będzie szybko, bo nie mogę się doczekać
Uuu, robi się coraz lepiej! A końcówka taka urocza, awh. :')
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać następnego, nich już oni w końcu będą razem, haha.
Cudowny
OdpowiedzUsuńCudooo
OdpowiedzUsuńUwielbiaam ! ♡ do następnego. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Z GNW miałam tak samo jak Jessica, tez tyle czekałam.:) czekam nn
OdpowiedzUsuńSuper, czekam nn
OdpowiedzUsuńIdealny *-*
OdpowiedzUsuńRewelacyjny!! *.*
OdpowiedzUsuńKocham to! <3
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńIdealny 💕
OdpowiedzUsuńWkrecona !! O_O
OdpowiedzUsuńNAJCUDOWNIEJSZY <3333
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY!
OdpowiedzUsuńJejku kocham to tak słodziutko xxx
OdpowiedzUsuńCzekam nn 💜😊
<3
OdpowiedzUsuńKocham jak piszesz ♡
OdpowiedzUsuńRozdział cudny
Czekam nn 💜
Aww, romantyczny Justin! Mam nadzieję, że będą razem :)
OdpowiedzUsuńJa już chcę następny! :c to jest piękne i mam nadzieję, że Jessi i Justin będą razem i to będzie taki toksyczny związek :3 do następnego ♥
OdpowiedzUsuńI gdzie rozdział kochana wariuje tutaj ♡
OdpowiedzUsuńteraz tylko di następnego♥
OdpowiedzUsuńsiema matole!XDD
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial,kiedy nastepny?xc
Bloga polecila mi kuzynka i zaczelam czytac dzisiaj wiec chce cie poinformowac ze masz nowa czytelniczke ;** czekam na next !! ^,^ ~ Wiktoria Markowska
OdpowiedzUsuńHej tak przypatkowo tutaj zawitałam i wiesz co? ZOSTAJE do końca :) Super piszesz czasem tam mały błąd się wkradnie ale to chyba każedmu się czasem trafi.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOMG SWIETNE :DD chce wiecej takich opoeiadan :((
OdpowiedzUsuńG E N I A L N Y rozdział :-)
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńMega *.*
OdpowiedzUsuń/L