środa, 2 lipca 2014

12. You've been the best.

Mogą wystąpić sceny 18+. Czytacie na własną odpowiedzialność, zboczuszki. :)

Leżałam w łóżku i przeglądałam facebooka, czując jak umieram z nudów. Cholera, jak to możliwe, że te suki mają tyle lajków?
Wstaw swoje zdjęcie nago – będziesz miała dwa razy tyle zaproponowała jak zawsze błyskotliwa Cassidy.
Gdy byłam w trakcie (jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi) wymyślania ciętej riposty do samej siebie, usłyszałam przekręcania zamka w drzwiach i słodki śmiech mojego braciszka. Cholernie stęskniłam się za tym małym brzdącem zarówno jak i za moją mamą, więc już minutę później uwieszałam się na ich szyi, ciesząc się z ich powrotu.
-Co tym razem zrobiłaś? – spojrzała na mnie podejrzliwie mama, gdy w końcu udało jej się uwolnić z moich objęć.
-Rodzina XXI wieku. – udałam westchnienie. – Już nie można się stęsknić za najukochańszą mamą na świecie?
-Okeey…- powiedziała moja rodzicielka śpiewającym (i dziwnym) tonem wchodząc do kuchni. Nagle odwróciła się w zawrotnym tempie i powiedziała do mnie tym głosem jak ci „źli” gliniarze w filmach:
-Pamiętaj, że jak coś zrobiłaś to i tak się dowiem. Jestem jak ninja. – przyłożyła palec wskazujący i środkowy do oczu a następnie skierowała je w moją stronę, mówiąc tym samym, że mnie obserwuje.
Tak, zdecydowanie ma dzisiaj dobry humor zachichotałam do siebie, kręcąc głową. I za to właśnie najbardziej kocham moją mamę. Jest jak mieszanka 5 w 1; gdy ją potrzebuję potrafi być psychologiem, najlepszą przyjaciółką, zwariowaną nastolatką oraz troskliwą i kochającą, a jeśli czasem trzeba to i surową matką.
-Jessica! – krzyknęła do mnie Dakota (tak czasami zwracam się do mojej mamy po imieniu) z kuchni co mnie lekko przeraziło. Idąc w kierunku pomieszczenia przez moją głowę przewijało się kilkanaście różnych możliwości, nie muszę chyba wspominać, że samych najgorszych, co się mogło stać. Może to Zayn coś zepsuł, albo znalazła w koszu tubki po jej ulubionym peelingu, albo butelki po piwie, albo…
Oh, przymknij się. Może po prostu ci coś kupiła? W tym przypadku Cassidy miała rację, jak zawsze musiałam dramatyzować.
 Może nie byłam święta i doskonale sobie zdawałam z tego sprawę, jednak w oczach mojej mamy byłam aniołem z aureolom nad głową, (która tymczasowo nie świeci z powodu przepalonych żarówek)i nie chciałam mniszyć jej tego wyobrażenia, jakie było przepustką dla mnie na nieograniczone zaufanie, z powodu małej wpadki.
-Tak? – przybrałam najsłodszą, a zarazem najbardziej niewinną minę na jaką było mnie stać.
Mama przestała kartkować najnowszy numer Vogua i przeniosła na mnie wzrok. – Zapomniałam cię poinformować, że dzisiejszego dnia będziemy mieli gości. Przyjdzie mój nowy klient z rodziną. O ile się nie mylę ma on syna w twoim wieku i dwójkę młodszych dzieci kilka lat starszych od Dylana. Będę oni około 18, więc w czasie gdy będę przygotowała jedzenie, mogłabyś nakryć do stołu i zająć się Dylanem?
-Jasne. – uśmiechnęłam się promiennie, wewnętrznie wzdychając z ulgą. Houston, już po problemie.
Blondynka w odpowiedzi posłała mi spojrzenie mówiące „dziękuję” i wróciła do przeglądania magazynu.
Swoje kroki skierowałam do salonu, gdzie mój młodszy brat znalazł sobie zajęcie, polegające na włączaniu i wyłączaniu światła. Mówiłam mamie, że światło działające na klaskanie to zły pomysł.
-Hej szkrabie. – zajęłam miejsce obok Dylana na dywanie, siadając w siadzie skrzyżnym. – Dzisiaj będziemy mieli gości, więc zrobimy się na bóstwo i będziesz mógł iść na podryw. Cieszysz się?
Brązowooki ochocze pokiwał głową, ukazując w uśmiechu swoje wszystkie ząbki, które nie były w komplecie z powodu wypadania mleczaków.
-No to idziemy! – wzięłam małego na ręce, po drodze zabierając również jego małą walizkę, z którą skierowałam się do królestwa małego.
Po wejściu do niebieskiego pokoju, w którym głównym motywem były wyścigówki, posadziłam małego przed mini telewizorem i włączyłam mu powtórkę „Hanna Montanna”. Czasami naprawdę nie ogarniam tego dzieciaka.
Miałam spokój na czas trwania programu, czyli około czterdzieści minut, które postanowiłam przeznaczyć na rozpakowanie walizki brata. Najpierw zrobiłam selekcję ubrań na te brudne i czyste, a następnie poskładałam ubrania nadające się jeszcze do ubrania i schowałam je do szafy, w której panował jednym słowem burdel.
Uważaj młody, bo Ci się jeszcze dziwki zalęgną. Idiotko, on ma tylko pięć lat!
W ten oto sposób spędziłam pół godziny, na kolanach robiąc porządki w szafie brata. Rozumiem, że jest on mały jednak to nie znaczy, że jego szafa musi być tak niska, że hobbit ledwo by się tam zmieścił.
-Dylan, czas na myju, myju. – zaśpiewałam, obserwując jak chłopczyk ochoczo kiwa głową.
Kompletne przeciwieństwo mnie. Ja w jego wieku unikałam kąpieli jak ognia, w związku z czym chowałam się w przeróżnych kątach, tylko po ty by uniknąć tych „tortur”. I nie było to spowodowane tym, że wolałam być brudasem, czy coś w tym stylu. Po prostu żyłam w przekonaniu, że jestem syreną, a wchodząc do wanny mój sekret wyjdzie na jaw. Zdecydowanie zbyt dużo Disney Channel.
Chwytając brata za rękę, udałam się z nim do mojej łazienki, gdzie napuściłam ciepłej wody do wanny, w której chwilę później umieściłam rozchichotanego Dylana.
-No to co dzisiaj wybieramy mały? Czekoladę, truskawkę, owoce tropikalne czy zielone jabłko?
-Cekolade, cekolade!
Wylałam czekoladowy żel na rękę, następnie umieszczając go na drobnym ciałku mojego brata. Ta wydawałoby się prosta czynność, wcale taka nie była! Mały skutecznie unikał mojej ręki z żelem lub kierował ją na mnie, na dodatek był nie do okiełzania, więc cała moja łazienka była zalana, a ja wyglądałam jak mokry kundel.
-Okey, Dylan teraz umyję ci włoski. – powiedziałam powoli, utrzymując kontakt wzrokowy z bratem. – Więc musisz być grzeczny i mi nie uciekać, bo wtedy przyjdzie pani Helga i cię ogoli na łyso!
Tak, wiem jestem wredną starszą siostrą, ale inny sposób nie przygodzi mi do głowy. Przerażony szatyn chwycił się rękami za swoje włoski i z przerażeniem pokiwał głową. Musicie sobie wyobrazić jak komicznie to wyglądało.
-Teraz zamknij oczka, zatkaj nosek i zanurz się pod wodę. Nurkuj Oli, nurkuj! – zachichotałam i pomogłam Dylanowi zamoczyć głowę.
Mycie włosów zajęło nam mało czasu, więc już po kilkunastu minutach osuszałam mokre ciało chłopczyka puchowym ręcznikiem, następnie go nim okrywając i udając się z Dylanem na rękach do jego pokoju. Posadziłam brata na łóżku w kształcie wyścigówki i podeszłam do jego garderoby by wybrać mu strój na dzisiejszą kolację.
-Co my tu mamy. – powiedziałam sama do siebie, skanując zawartość szafy.
Dres – zbyt sportowo, garnitur – zbyt elegancko, hawajki – zbyt wakacyjnie, koszulka z gwiezdnych wojen – zdecydowanie nie. Gdy myślałam, że już nic ciekawego nie znajdę mój wzrok padł na biały t-shirt z dekoltem w serek i jasne poprzecierane dżinsy.
Czym prędzej ubrałam małego w wcześniej wybrany zestaw na koniec sznurując na jego małych nóżkach czarne trampki za kostkę.
-No, pokaż mi się przystojniaku.
Dylan szybko zeskoczył z łóżka i udając modela, przeszedł się po pokoju z poważną miną. Naprawdę, cudem udało mi się powstrzymać wybuch śmiechu widząc sposób w jaki porusza się mój brat. Jednak musiałam przyznać, że w tym wydaniu prezentował się bardzo modnie i gdyby lekko opuścić mu spodnie w kroku i postawić włosy na żel, zdecydowanie uznałabym go za młodszą wersję Justina.
-No, no, Dylan dzisiaj wszystkie dziewczyny są twoje. – zaśmiałam się czochrając mu włoski. – Teraz pomożesz ubrać się siostrze, zgoda?
Malec skinął głową i od razu pobiegł do mojego pokoju. Wiedząc, że moje przygotowanie nie będą tak szybkie jak Dylana, postanowiłam czymś go zająć w tym celu dając mu swój telefon, żeby mógł pograć w Temple Run 2. Uwielbiał tą grę, zresztą tak samo jak ja.
Fakt, że jednym z naszych dzisiejszych gości będzie chłopak i to na dodatek w moim wieku spowodował, że za swój cel ustawiłam sobie wyglądać piekielnie seksowanie, a zarazem elegancko.
Do boju, Jessica!
Przeglądałam z dokładnością każdy wieszak z sukienką wyobrażając sobie jak będę w niej wyglądać i czy będzie ona spełniała moje wymagania. Po kilkunastu minutach, gdy już traciłam zapał i nadzieję moje palce natrafiły na materiał czarnej obcisłej sukienki. Idealnie. Następnym razem zacznę sprawdzać od końca, tak będzie zdecydowanie szybciej.
Sukienka była bardzo opinająca, więc mój wybór odnośnie bielizny padł na czarne stringi i nakładki trzymające piersi zamiast stanika. Czując podmuch zimnego powietrza na swoim wręcz gołym ciele, szybko wsunęłam na siebie sukienkę, do której założyłam kilka dodatków, składających się z długiego naszyjnika z krzyżem, czterech bransoletek na lewym nadgarstku, błyszczącej kamizelki i nieodłącznej części mojego stroju czyli pierścionkach zdobiących palce mojej prawej i lewej dłoni.
Pierwszy etap zakończony, pomyślałam wchodząc do łazienki. Dzisiejszego wieczoru chciałam głównie podkreślić swoje usta oraz oczy, więc postanowiłam dolną powiekę pomalować kredką, natomiast na górną nałożyć eyeliner, poczym wytuszowałam swoje rzęsy, uzyskując oczekiwany efekt, czyli maksymalnie powiększone i maksymalnie pogrubione. Co do ust, to obrysowałam ich kontury brązową kredką, na którą nałożyłam warstwę czerwonej szminki.
Z włosami nic nie robiłam, loki jakie miałam idealnie pasowało do mojego dzisiejszego ubioru.  Na koniec założyłam na nogi parę czarnych szpilek z czerwoną podeszwą.
-I jak się podoba? – zapytałam Dylana, gotowa wychodząc z garderoby i okręcając się wokół własnej osi.
-Woow… Czy jesteś z laski? Bo tam są właśnie takie Alaski. – powiedział dumny ze swojej wypowiedzi Dylan.
Zachichotam pod nosem na nędzną próbę podrywu mojego brata. – Dylan na odwrót. Tak w ogóle kto cię tego nauczył?
-Justin. – powiedział malec, puszczając mi oczko. What the fuck?
-Jak to Justin? Ten Justin, którego mam na myśli?
-Justin z sąsiedztwa. Bawiłem się na dworze i on mnie tego nauczył.
-Nauczył cię czegoś jeszcze? – zapytałam z ciekawością, co jeszcze przyszło do głowy temu debilowi. Jak go spotkam to przysięgam, że go walnę patelnią w głowę, może zmądrzeje.
-Tak, uczyłem się tego całą drogę do cioci. – odpowiedział dumny chłopczyk. – Czesc mała, czy jesteś zbudowana z selenu, potasu i krzemu?
Posłałam mu zdezorientowane spojrzenie, a on kontynuował. – Bo jesteś SeKSi. – przysięgam, zabiję tego gnoja, Biebera.
-O mój boże, młody nie mów tego żadnej dziewczynie! Żadnej! Inaczej zostaniesz singlem do końca życia. – wydusiłam pomiędzy napadami śmiechu. Jeśli Bieber kiedykolwiek wyrwał na to jakąś dziewczynę, to jestem ciekawa jej poziomu inteligencji. Przecież nawet mój chomik (jeślibym go miała) by na to nie poleciał!
-Okey, Romeo. Chodź pomożesz mi zastawić do stołu. – Dylan podbiegł do mnie i chwycił moją rękę. Razem udaliśmy się do salonu, gdzie rozeszliśmy się w dwie różne strony; mój brat udał się do pokoju z prześcieradłami, ręcznikami i innymi pierdołami po obrus, natomiast ja wyjęłam z szafy pozłacaną zastawę mojej mamy.
-Tadam! – wykrzyknął Dylan, wbiegając do pokoju owinięty białym koronkowym obrusem. – Jestem Batmanem!
-O bożee… - wyszeptała mama wchodząc do pokoju i obserwując poczynania jej syn, która biegał po całej powierzchni salonu, depcząc przy tym jej ulubiony obrus. – Dylan, zatrzymaj się!
I zaczęło się… Mama biegała po pokoju za Dylanem, który wbrew jej próśb nie zwalniał, a zamiast tego biegał jeszcze szybciej, powodując jeszcze większe szkody na materiale.
-Jessica, do cholery zrób coś! – jak zawsze to mi się oberwie. A za co? No właśnie, proszę państwo; ZA NIC!
Szatyn biegł w stronę kanapy przy której się znajdowałam, więc korzystając z sytuacji, rozłożyłam ramiona, następnie chwytając w nie nasze małego „uciekiniera”.
-Dy-Dylan pobaw się… a ty… Jessica, przygotuj stół. – wysapała mama, opierając się rękami o kolana. Bieganie w szpilkach za pięciolatkiem, który ma w sobie zdecydowanie zbyt dużo energii potrafi zmęczyć. – Ja w tym czasie pójdę się przygotować.
Skinęłam jedynie głową, posyłając bratu piorunujące spojrzenie, a on w odpowiedzi uśmiechnął się do mnie promieniście i puścił mi oczko! Zdecydowanie muszę ograniczyć jego spotkania z Justinem do minimum.
-Pobaw się, prześpij… cokolwiek. Tylko proszę cię, nie zdemoluj przy tym domu. – malec jedynie skinął głową, biegnąc już po schodach w kierunku swojego królestwa zabaw.
Westchnęłam ciężko idąc po nowy obrus, uprzednio ściągając szpilki, wiedząc, że czeka mnie dużo chodzenia. Chwyciłam w ręce pierwszy lepszy obrus, który przykuł moją uwagę, udając się z nim do jadalni, gdzie rozłożyłam materiał w kolorze ekri na dębowym stole ze szklanym blatem.
Z wiadomości przekazanych mi przez mamę wynika, że na dzisiejszej kolacji będzie osiem osób, w związku z czym rozłożyłam tyle samo czerwonych serwetek, na których umieściłam zastawę mojej mamy.
Na środku stołu postawiłam również szklany wazon z białymi różami, pośród których na samym środku znajdowała się jedna czerwona. Na trzy krzesła na których będą siedziały maluchy położyłam specjalne duże poduszki, aby umożliwić im sięgnięcie do stołu.
-Ślicznie to wygląda. – powiedziała mama wchodząc do pokoju ubrana w swój nowy zakup, czyli krwisto czerwoną sukienkę sięgającą jej przed kolana z trzy czwartymi rękawami i kremowe szpilki na platformie. Jej zazwyczaj proste blond włosy były pofalowane, natomiast oko lekko podkreślone. Nie muszę chyba mówić, że wyglądała prześlicznie.
-Whoa, whoa… czy to na pewno jest tylko biznesowa kolacja? – zapytałam z chytrym uśmiechem.
-Jessica! – oburzyła się na żarty mama, uśmiechając się. – Czy ty coś mi sugerujesz?
-Ja? Nie, skąąąd. Sugeruję ci tylko, że prześlicznie wyglądasz.
-Oh, nie słodź mi tak, bo się zarumienię. – odpowiedziała mi w drodze do kuchni.
-Mamo! – oburzyłam się. – To mój tekst!
-Też cię kocham! – odkrzyknęła mi, śmiejąc się.
-Hej, ten tekst też jest mój!
-Oj tam, oj tam. Pamiętasz co mi ostatnio powiedziałaś; „Co twoje to i moje.” Nie zapominaj, że to działa w dwie strony.
-Ale mamo… - jęknęłam wchodząc do kuchni. – Tu chodzi tylko o twoje ubrania.
-Oh, czyli nie potrzebujesz moich kosmetyków, butów i torebek?
-Potrzebuję! Ale, ugh…. Nieważne. Następnym razem jak je powiesz, dodaj chociaż kto jest ich autorem.
-Chodzi ci o Google? – zapytała mama z kpiącym uśmiechem.
-Nie mamo, chodzi mi o twoją córkę, czyli o mnie.
Pamiętacie jak mówiłam, że tęskniłam za tą kobietą? Otóż, tęskniłam, aż do teraz.
Dalszą konwersację uniemożliwił nam dzwonek do drzwi.
-JA, JA, JA otworzę! – krzyczał Dylan, zbiegając na zabój ze schodów.
-Nie, bo ja! – krzyknęłam, również biegnąc do drzwi, po drodze zgarniając w ręce swoje szpilki.
-Dzieciaki, ogarnijcie się! – również krzyknęła mama.
-Oki, lazem. – aww, jak ja kocham to jak on sepleni.
Skinęliśmy głowami, nawzajem poprawiając swój wygląd.
-Na trzy… - powiedziałam do brata.
-Raz.
-Dwa.
-Trzy! – wykrzyknął malec, otwierając na oścież drzwi.
-Dobry wieczór, proszę wchodzić. – przybrałam firmowy uśmiech, zapraszając naszych gości do środka.
-Jestem Jessica, a to mój brat Dylan. – przedstawiłam się małżeństwu i ich dwójce dzieci stojących przed nami. 
-Miło cię poznać. Jestem Patti, a to mój mąż Jeremy. Natomiast to są nasze dzieci Jazmyn i Jaxon, natomiast nasz najstarszy syn Justin, wkrótce do nas dołączy. – uśmiechnęła się do mnie brunetka ubrana w srebną sukienkę idealnie opinającą i podkreślającą jej kształty, niespodziewanie mnie przytulając.
-I zwracaj się do nas po imieniu. – dodał mężczyzna w białej koszuli włożonej w czarne spodnie, również delikatnie mnie obejmując.
-Ooo, Jeremy, Pattie miło was ponownie widzieć! – powiedziała mam, dołączając do małego zbiorowiska w holu. – Zapraszam do stołu, wszystko już gotowe.
Przytaknęliśmy głową, zajmując nasze miejsca przy stole. Mama oraz Jeremy zajęli miejsca naprzeciwko siebie przy krótszych bokach stołu, natomiast pani Bieber zajęła miejsce naprzeciwko mnie, a po jej obu stronach zasiadły jej dzieci. Pozostało jeszcze jedno wolne miejsce dla syna naszych gości, które znajdowała się po mojej lewej stronie.
Początkowo sztywna i formalna atmosfera panująca przy stole szybko wyparowała i zastąpiła ją ta luźna i przyjazna.
-Tak, a później gdy poszliśmy na bazar spotkaliśmy człowieka, który sprzedawał owoce i  chciał nam je sprzedać, a my kiwamy głową na nie, że nie chcemy tych owoców, a on nam ich pakuje jeszcze więcej. To wtedy my nie znając jego języka znowu kręcimy głową na nie, a on pakuje ich jeszcze więcej. Dopiero gdy zostaliśmy z kilkoma  kilogramami owoców, dowiedzieliśmy się, że u nich kręcenie głową na „nie” znaczy „tak” i na odwrót. – Pattie dokończyła opowiadać historię z ich wakacji, na co wszyscy zareagowaliśmy salwą śmiechu.
Jeremy chciał coś dopowiedzieć do historii swojej żony, jednak zostało mu to uniemożliwione poprzez dzwonek do drzwi.
-To pewnie Justin. Jessica pójdziesz otworzyć, a ja w tym czasie pójdę przynieść dania. – skinęłam jedynie głową na wypowiedź mamy, wstając i idąc do drzwi. Po drodze niezauważalnie poprawiłam swój biust oraz sukienkę. Nie wiem jak gorący może być chłopak stojący przed moimi drzwiami, a ostrożności nigdy za dość.
-Cześć, ty pewnie jeste…. Co ty tu do cholery robisz? – spytałam oburzona, patrząc na osobnika przede mną.
-Przyszedłem na kolację. – odpowiedział pewnie, mijając mnie w drzwiach i bez zaproszenia wchodząc do domu.
-Spieprzaj stąd! Moja mama ma gości…Czy ty mnie do cholery ignorujesz? – zapytałam oburzona szatyna, jednak on jakby nigdy nic szedł dalej przed siebie do jadalni.
-Wyjdź stąd, bo jak nie…
-Ooo, Justin co tak długo? Jessica poznaj mojego syna Justina. – powiedziała Pattie uśmiechając się promienie w naszą stronę.
-My już się znamy mamo. – odpowiedział za nas dwóch Justin, gdyż ja nie byłam wstanie.
-Zamknij buzię, skarbie. – tym razem szatyn zwrócił się do mnie, palcem wskazującym unosząc mój podbródek.
-Ooo, ty pewnie jesteś Justin. Miło mi ciebie poznać.
-Panią również, pani Hamilton. Cudownie dziś pani wygląda. – powiedział, całując dłoń mojej mamy. Co za dupek!
-Oh, dziękuję. – zarumieniła się delikatnie moja mama, jednak wymieszało się to z różem znajdującym się na jej policzkach. Że co kurwa? Czy to jakiś żart, prima aprilis czy inne gówno? - Jessica, bądź tak miła i idź do kuchni nalej wina.
-Pomogę jej…-
-Nie! – przerwałam niekulturalnie Justinowi, za co mam zmroziła mnie wzorkiem. – Jesteś gościem, a tak poza tym dam sobie radę.
Posłałam wszystkim ostatni grzeczny uśmiech i udałam się do kuchni spełnić prośbę mojej mamy. Przeczuwam, że na koniec dnia będą mnie bolały mięśnie twarzy od tego wiecznego uśmiechania.
-Czemu mi nie powiedziałaś, że masz takiego przystojnego przyjaciela? – zapytała mnie od razu mama, przychodząc po kolejne porcje.
-Proszę cię, może i jest przystojny, ale za to jest strasznym zapatrzonym w siebie dupkiem.
-Ale to i tak nie zmienia faktu, że jest nieziemsko przystojnym bogiem sexu. Gdyby tylko była w twoim wieku, to od razu bym się za niego brała.
-Mamo! – jęknęłam, krztusząc się kosztowanym przeze mnie winem. – Przestań, nie chcę tego słuchać!
Czym prędzej wyszłam z kuchni, słysząc chichot mojej mamy. Postawiłam lampki do wina na stole dla wszystkich (nie wliczając dzieciaków), chwilę później nalewając do nich wina.
-Smacznego! – powiedziała moja mama przynosząc ostatnią porcję lasagne dla każdego.
-To jest wyborne, pani Hamilton. – ponownie podlizywał się mojej mamie ten dupek. Boże, jak on mnie dzisiaj denerwuje.
-Dziękuję Justin. Naprawdę miło słyszeć takie słowa.
Następne pół godziny przeleciało bardzo szybko i spędziłam je na przysłuchiwaniu się pogawędce dorosłych, która kompletnie mnie nie interesowała.
-To może przejdziemy do spraw biznesowych. Jeremy, z tego co przeczytałam, wynika, że… - i ponownie odleciałam.
Znudzona przyglądałam się winu znajdującym się w lampce wina, którą trzymałam w dłoni. Skierowałam naczynie do ust, gdy poczułam czyjąś dłoń sunącą po odsłoniętym udzie, co spowodowało moje natychmiastowe zakrztuszenie, które przykuło uwagę wszystkich obecnych.
-Ugh, przepraszam. Zakrztusiłam się. – dorośli skinęli jedynie głowami i wrócili do wcześniejszej pogawędki, natomiast ręka na mojej nodze zaczęła się posuwać coraz wyżej i wyżej.
Strąciłam ją i przenosiłam wzrok na Justina, który ze znudzeniem patrzył na swój prawie pusty talerz. Początkowo stwierdziłabym, że jest niewinny, gdyby nie jego chytry uśmieszek, który z całych sił próbował się pozbyć. Mówiłam już, że jest dupkiem?
Tak, chyba już po raz tysięczny dzisiaj odpowiedziała Cassidy.
Szatyn ignorując moje wcześniejsze czyny znów wrócił swoją dłonią na moją nogę, tym razem znajdując się minimalnie przy mojej bieliźnie.
-Mówiłem ci, że już wyglądasz dzisiaj piekielnie seksownie? – zapytał ręką dotykając tkaniny moich stringów. Pomimo tego, że mój mózg z całych sił krzyczał „nie”, Cassidy i moje ciało krzyczały „tak”. I to one wygrały. – I… o kurwa, kochanie, ty masz stringi.
Jego ręce krążyły w okolicy mojej części intymnej, co mnie niezmiernie podniecało. Jego rękę „przypadkowo” musnęła już przemoknięty materiał mojej bielizny, a z moich ust, wydobył się niechciany jęk, który na szczęście zagłuszyłam ręką.
Kretyn obok mnie cieszył się jak głupi z zaistniałej sytuacji, a we mnie się zaczęło gotować i nie, nie tylko z podniecenia.
Ktoś tu chyba zapomniał, że dwóch może grać w tą grę.
Uśmiechnęłam się do siebie chytrze skanując otoczenie; rodzice wciąż byli zajęci rozmową, a dzieciaki zabawą i nikt z nich nie miał pojęcia o sytuacji mającej miejsce pod stołem.
-A ja ci już mówiłam, jak niezmiernie mnie dzisiaj irytujesz, dupku? – zrobiłam dokładnie to samo co on, czyli wyszeptałam mu to seksownie do ucha, lekko przygryzając jego płatek i umieszczając swoją dłoń na jego przyrodzeniu, delikatnie ją zaciskając.
Szatyn gwałtownie zassał powietrze, lekko odchylając głowę w tył. O tak, skarbie. Jessica wchodzi do gry.
Pocierałam materiał jego ciemnych jeansów, czując jak ukryty pod nimi penis od razu się podnosi. Justin zacisnął ręce na oparciu krzesła, tak, że zbladły mu kostki i z całych sił starał się powstrzymać od warknięcia.
-My pójdziemy na górę! – gwałtownie się podniósł, ciągnąc mnie za sobą, aby nikt nie był w stanie zauważyć jego wzwodu.
-Będziemy oglądać film, nie przeszkadzajcie nam! – dodałam, idąc, a wręcz biegnąc za szatynem.
-Ktoś tu jest zdesperowany. -  zanuciłam sobie pod nosem.
Gdy weszliśmy do mojego pokoju Justin od razu zamknął drzwi, przekręcając w nich zamek i łapczywie wpił się w moje usta.
-Zabijasz mnie kobieto. – wysapał, podnosząc mnie za uda. Posłuchałam jego wskazówki i objęłam go nogami w biodrach. Poruszyłam się delikatnie w zamian od razu uzyskując jęknięcie.
-O kurwa… - zajęczał wprost do mojego ucha, przygwożdżając mnie do ściany, na co zajęczałam, jednak tym razem z bólu.
Moja sukienka uniosła się do góry, odsłaniając moją dolną część. Justin zaczął się ocierać swoim sztywnym kutasem o moje stringi powodując u nas obojga jęk.
-Szy-szybciej. – wyjęczałam nie wiedząc co się dokładnie ze mną dzieje.
Szatyn chwycił mocniej mój tyłek, abym nie spadła przy tak szybkim tempie i zaczął poruszać swoimi biodrami jeszcze szybciej, co spowodowała, że jeszcze głośniej jęczałam w jego szyję. Justin natomiast oddychał coraz ciężej, na zmianę ściskając i rozluźniając palce na moich pośladkach.
-O-o-o taaak! – zajęczałam, czując ciepło powstając w dole. Justin przeniósł swoje usta z mojej szyji na moje usta, aby zagłuszyć w pewien sposób nasze jęki. Nasze pocałunki były szybkie, gorące i niechlujne i potęgowały nasze podniecenie.
-Cholera. – jęknął, a jego głos był bardziej seksowny niż wcześniej. Nagle przestał i poczułam jak niesie mnie na łóżko, na którym chwilę później wylądowałam.
Obydwoje głośno sapaliśmy, patrząc sobie w oczy. Zapragnęłam widzieć ciało Justina, więc umieściłam palce na rogach jego koszulki, sygnalizując mu, że chce ją zdjąć. Szatyn uniósł ręce do góry, a ja podwijałam materiał ujawniając coraz to więcej jego opalonej skóry.
-Cholera. – zaklnęłam, znajdując się twarzą w twarz z jego nieziemsko wyrzeźbionym torsem. Przejechałam delikatnie palcami po jego wyrzeźbionym absie zjeżdżając coraz to niżej, aż moje place dojechały do włosów prowadzących do jego przyjaciela.
 Chłopak zajęczał na ten ruch i zaczął się ponownie o mnie ocierać na co mu zawtórowałam. Jego ruchy były mocniejsze, szybszy i dostarczały mi więcej przyjemności.
-Ju-justin n-nie prze-stawaj. – wysapałam mu do ucha, wplątując palce w jego włosy, ciągnąc za ich końce.
-Nie mam zamiaru, skarbie. – odpowiedział, przyspieszając jeszcze bardziej, o ile w ogóle było to jeszcze możliwe.
Przycisnęłam swoje krocze do jego strefy intymnej, dłońmi zjeżdżając na jego tyłek, który ścisnęłam. Marzyłam o tym, odkąd tylko zobaczyłam jego zgrabne pośladki.
Poczułam jak mój brzuch się skurcza, co zasygnalizowało mi nadejście orgazmu, którego od tak dawna nie doznałam.
-O mój boże, ja- - nie byłam nawet w stanie dokończyć zdania. Dopiero teraz doszło do mnie co robię i nie mogę uwierzyć, że robię to z nim!
-Ja też, skarbie. – wydyszał, pocierając się o mnie. Zawinęłam jeszcze ciaśniej nogi wokół jego bioder, licząc na to, że przyspieszy to nasz orgazm.
-Och, kurwa, cholera.. Jaaay! – wykrzyczałam w jego bark. Jego ciało było tak blisko mojego.
Uczucie wewnątrz mnie wzrastało, gdy widziałam, że Justin też dochodzi. Jego usta były uchylone, brwi złączone, a kropelki potu spływały z jego czoła.
-Jessica. – zajęczał po raz ostatni, zwalniając, gdy orgazm rozlał się po naszych ciałach. Justin wykonał jeszcze kilka pchnięć, zanim zmęczony opadł na moje ciało.
Chwyciłam jego szczękę i przywarłam swoimi ustami do jego, łącząc je w pełnym namiętności pocałunku. Szatyn czym prędzej go oddał, lokując swoje palce w moich włosach.
Położyłam jedną rękę na jego szyi, pieszcząc tam jego skórę. Był spocony, jednak to tylko sprawiało, że był jeszcze bardziej gorący. Jego ręce krążyły wokół mojej talii, a do mnie powoli dochodziło co zrobiliśmy. Ale w tym momencie po prostu cieszyłam się z naszej bliskości i odpychałam od siebie wszystkie myśli o konsekwencjach.

W końcu odsunęliśmy się od siebie, a nasze nosy się dotykały. Natychmiast zabrakło mi jego pulchnych ust na moich. Powoli otworzyłam oczy, patrząc w jego jasno złote oczy, które wydawały się jaśniejsze niż zwykle.

Po tym wszystkim, co trwało około trzydziestu minut, zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego co zrobiliśmy. Przez wyraz twarzy Justina, muszę powiedzieć, że myślał o tym samym. Skrzywił się lekko, a mnie zalała fala wątpliwości.
Czy on żałuje? Czy byłam niewystarczająco dobra? O boże, jestem taką idiotką!
-Wiesz, co kochanie? – zapytał, wyrywając mnie z moich niezbyt pozytywnych myśli.
-Hmm?

-Właśnie uprawialiśmy suchy seks. Najlepszy w całym moim życiu. – uśmiechnął się do mnie szczerze, co odwzajemniłam, ponownie łącząc nasze usta w gorącym pocałunku. 

~~*~~

~ I jak się podoba Wam nowy rozdział? Znajdują się w nim może niezbyt pikantne, ale na Waszą prośbę uwzględnione sceny erotyczne. :) 
~ WOOW, WOOW, WOOW. 50 KOMENTARZY. NOWY REKORD :) TAAK BARDZO WAM ZA NIE DZIĘKUJĘ. 
~Jak na razie nie wprowadzę nic, że będę wymagała od Was pewnej ilości komentarzy, jednak będzie tak do czasu, aż będziecie ładnie komentować, a widzę, że potraficie. 
~ Zapraszam również na mojego ask'a. Możecie mi tam zadawać pytania, nawet nie dotyczące opowiadanie. Po prostu uwielbiam, je od Was otrzymywać. :)
~ Przepraszam również za błędy. Nigdy nie sprawdzam rozdziału. 

Czytasz = Komentujesz
To nic trudnego. Wystarczy napisać swoją opinię na temat rozdziału w białym polu znajdującym się pod postem. :) 

Much love, Paulla :) <33 

51 komentarzy:

  1. fksdfnkdsnfk Świetny <3 !

    OdpowiedzUsuń
  2. cholera, niesamowity rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  3. NIE, W OGÓLE NIE UMARŁAM BANSKSJWBSMSISNNSS

    OdpowiedzUsuń
  4. YHGFDIJEIGVHERIGUBERHI UMARŁAM
    NO NIE WIERZE IASJDIOWEJGORE
    OD RAZU NIE MOGŁAM SIĘ ODERWAĆ OD ROZDZIAŁU GDY ZOBACYZŁAM NA GÓRZE SCENY EROTYCZNE OMG OSDJFOIGJO ♥
    W KOŃCU AAA ♥
    no jest świetny rozdział kurdeee
    czekam na następny! :)
    @gooddreamtrip

    OdpowiedzUsuń
  5. ghskuhkehfggggggggskdjfgtryskhskjfhgkjfsghoiurshgfslkjjglrkesyhjdkhguerghjfdhhfehtugrugejnfeiofhebjkdfjireothd;furthf yuehoehtoiuerhtuhdfoihrehreihgoie
    FUCK !!!!
    ŚWIETNY / sirbizxzle

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow. Nic więcej nie wydusze Wow.

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAA NAPRAWDĘ AAAAA
    wspaniale! :D
    najlepszy był początek, pod stołem haha xd
    czekam na następny :)
    @olazawszespoko

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju ciekawe co dalej będzie między Jessicą a Justinem i czy to coś zmieni między nimi :) Czekam na nn : >

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko to chyba była najlepsza scena +18 jaką kiedykolwiek w życiu czytałam, romantycznie ale i mega seksownie, plus za to że od razu nie zaczęli się "pieprzyć" tylko narazie taka gra wstępna. Po za tym masz bardzo lekki styl pisania i jednocześnie lepiej się czyta, zakochałam się w tym fanficu.
    @grandegazm <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Po prostu wiedziałam, że na tą kolacje przyjdzie ktoś znajomy. Cudowny rozdział. Opłaciło się na niego czekac. Jestem strasznie ciekawa następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow ! tego się nie spodziewałam :D Myślałam ,że będzie trudniejsza do zdobycia :p Ale taka jest lepsza mam nadzieję ,że szybko będą razem <3 Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  12. W takim momencie? Cytuje ' Zabijasz mnie kobieto!'. (bez podtekstów) czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Oh My God! To było .. gorące ;) Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam ale cóż .. wspaniale zaskakujące jest to opowiadanie ♥ czekam na kolejny ilysm ♥
    @trouvdag

    OdpowiedzUsuń
  14. Rewelacyjny! To było niesamowite! *.*
    Niech oni będą razem! Kocham to ! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskie ;)
    Uwielbiam cię ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Najlepszy <3. Kocham Twojego bloga !!! :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny, więcej takich :))
    Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Uuuu gorąco <3 świetny rozdział :) czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. OMG OMG TO BYŁO GENIALNE! Haha, czekam nn!!! Z niecierpliwością !:)

    OdpowiedzUsuń
  20. To jest booskiee *O* Kocham tego bloga ... Czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG ostro XD Nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  22. AAAAAAAAAAAAAAAAAAA5 lipca 2014 08:09

    O NA CHUJA PANA JA PIERDOLE SIKORA KURWA MAĆ JA PIERDOLĘ CHOLERA JASNA COŚ SIĘ TRZASKA BRZUCH MNIE BOLI, JUSTIN Z JESS NA SUCHO SIĘ PIERDOLI, KURWA STARA ZAJEBANA KURWA MAĆ, NIE PÓJDĘ SPAĆ
    KURWA KURWA KURWA KURWA
    JEZU
    JFJSABFJKSABFJKSBAFJKABFJKSABFSA
    TO BYŁO TAK KUREWSKO ZAJEBISTE, ŻE JA PIERDOLĘ!!!!
    WŁAŚNIE KURWA CZEKAŁAM NA TAKIE MOMENTY W TYM FF!
    JA PIERDOLE!
    TO
    BYŁO
    ZAJEBISTE
    KURWA
    MAĆ
    JEZU KOCHAM TO
    UWIELBIAM
    CAŁUJE
    KURWA!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

    OdpowiedzUsuń
  23. Jezu kocham ten rozdział ! Wiecej takich scen

    OdpowiedzUsuń
  24. omb, idealny :')

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział tak samo jak inne! *_*
    Dopiero dzisiaj trafiłam na tego bloga i opowiadanie, ale to jest świetne! <3
    Btw, zapraszam do siebie również. :)
    love-quintessence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny <33 nie moge sie doczekać kontynuacji

    OdpowiedzUsuń
  27. Uwielbiam, nie mogę się doczekać nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. hyhyhyh kocham to! oni sa tacy awww :3 ale troche bez sensu, bo Pattie powiedziala ze przyjdzie jej syn JUSTIN i Jessica potem powiedziala do niej 'Pani BIEBER' wiec dziwne ze sie nie domyslila ze chodzi o Justinaz Biebera xd ale tak yo mega, czekam na kolejny misia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radzę czytać uważniej. Nigdzie Jessica nie zwraca się do Pattie "Pani Bieber", gdyż od razu przechodzą na "ty".

      Usuń
  29. więcej takich rozdziałów :)))
    cudowny, czekam na kontynuację :3

    OdpowiedzUsuń
  30. Wczoraj zaczęłam czytać to opowiadanie, świetne jest <3

    OdpowiedzUsuń
  31. O matko! Uwielbiam!<

    OdpowiedzUsuń
  32. Zajebisty rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Pożyczysz talentu? :)
    Zakochałam się w tym opowiadaniu <3
    /L

    OdpowiedzUsuń