Czy nie uważacie, że związek Jess
z Jusem byłby zbyt przewidywalny? :))))))))))
+ NOTATKA
Obudziłam się następnego ranka, czując jak dosłownie płonę z
gorąca. Prawdopodobnie było to spowodowane zbyt grubą kołdrą przykrywającą
mnie, aż po szyję lub ciepłem pochodzącym z drugiego ciała, leżącego obok mnie.
Myślę, że te dwie rzeczy w połączeniu dadzą mi teraźniejszy efekt, który był
powodem mojej pobudki o 7 rano w sobotę. Wspaniale.
Usiadłam na łóżku, przecierając przy tym oczy, które
posklejały się od niezmytego zeszłej nocy makijażu. Geniuszem, to jednak trzeba się
urodzić zakpiłam wewnętrznie,
przenosząc wzrok na Zayna, wciąż pogrążonego w swoim głębokim śnie. Chyba nawet
wycie syreny przy jego uchu, nie byłoby w stanie go obudzić. Od zawsze był
śpiochem i tak chyba pozostanie. Niektóre rzeczy po prostu nigdy się nie
zmieniają.
-Zayn, Zayn…Obudź się! – podniosłam głos, nie przestając
trząść ciałem mulata. Z jego pełnych ust wydobyło się krótkie i ciche
mruknięcie, a następnie przekręcił się na drugą stronę, ponownie zatapiając
głowę we wrzosowej, miękkiej poduszce, ignorując przy tym moje poczynania.
Ooo nie, tak się bawić nie będziemy.
Czym prędzej wygrzebałam się ze swojego łóżka, próbując przy
tym nie upaść z powodu prześcieradeł i kołder pomiędzy moimi nogami i udałam
się do łazienki, po drodze chwytając w dłonie butelkę po wodzie. Chyba się
domyślacie jakie były moje niecne zamiary.
Napełniłam przedmiot najbardziej lodowatą wodą jaką się dało
i powróciłam do pokoju, po to aby chwilę później wylać ciecz na niczego
nieświadomego bruneta.
Na jego reakcję nie musiałam długo czekać, gdyż chwilę potem
rozbudził się całkowicie, a następnie wciąż zszokowany zaistniałą sytuacją,
spadł na twardą podłogę.
-Tak się kończy, gdy się ignoruję Jessicę Hamilton. –
zaśmiałam się, obserwując jak chłopak podpiera się jedną ręką o dywan,
natomiast drugą ociera twarz z wody.
-Jessica…- powiedział Zayn, groźnym tonem. Nie zorientowałam
się nawet kiedy ciemnooki podniósł się z zawrotną prędkością i chwilę później ruszył
w pościg za mną.
Zapiszczałam, a chwilę później zaczęłam uciekać przed
roześmianym chłopakiem, który gonił mnie po domu i nie przeszkadzały mu w tym
nawet rzucane mu pod nogi przeze mnie przedmioty. Liczyłam na to, że w pewnym
stopniu go spowolnią, jednak nie wzięłam pod uwagę tego, że Zayn jest zręczny i
wysportowany jak mało kto.
-Karma to suka, więc pamiętaj, że kiedyś Cię dopadnę! –
wykrzyczał, przeskakując co trzy stopnie i zbliżając się do mnie coraz bardziej.
Dopiero teraz poczułam skutek licznych ucieczek z lekcji wychowania fizycznego,
po ty by udać się na kaloryczną bombę do Starbucks’a w postaci czekoladowej
muffinki oraz karmelowego frappuccino.
-Okey, okey. Poddaję się! – wysapałam, podnosząc ręce do
góry, jednak zrobiłam to tak gwałtownie i niespodziewanie, że rozpędzony za mną
Zayn nie był w stanie wyhamować, w skutek czego wpadł z rozpędem na moje ciało,
powodując tym samym, upadek naszej dwójki.
Déjà vu?
Z Justinem było lepiej i wygodniej jak zawsze musiała wtrącić coś od siebie
Cassidy. Próbuję o nim nie myśleć i dobrze się bawić, jednak ona skutecznie mi
to uniemożliwia.
-Boli cię coś? –
zapytał zmartwiony chłopak, podnosząc się z zimnych i twardych płytek.
Pokręciłam jedynie
przecząco głową i chwyciłam wyciągniętą w moją stronę dłoń Zayna, oferującego
mi swoją pomoc przy wstawaniu. W podzięce posłałam mu lekki uśmiech, strzepując
przy tym niewidzialny kurz ze swoich ciuchów.
-W nagrodę osłodzę ci
dzień i przygotuję wyborne śniadanie by Zayn.
-Oh, czym sobie
zasłużyłam na ten zaszczyt? – zapytałam, udając wniebowziętą, za co Zayn
klepnął mnie w tyłek. Ja go walę gdziekolwiek się da, a on mnie klepie w tyłek;
tak to już działa.
-Myślisz, że dlaczego
toczą się wojny? Wszyscy chcą spróbować moich potraw, a tylko nieliczni mają
ten zaszczyt. – powiedział, przybierając dumną pozę.
-Nie, baranie. –
pokręciłam z politowaniem głową. – Wojny toczą się dlatego, bo nikt nie chce
spróbować twojej kuchni, a ktoś musi.
Kurde, znowu to samo.
Znowu mam Déjà vu. Serio?
-Hej! To nie prawda! –
powiedział, oburzony chłopak.
-Wlewaj sobie, wlewaj.
– powiedziałam, wychodząc z kuchni i zostawiając ją na pastwę Zayna.
Wchodząc po schodach
zdałam sobie sprawę z tego, że w domu jest cicho. Za cicho. Jednak pomimo tego
jak bardzo wysilałam swoją mózgownicę, nie mogłam wpaść na pomysł, czym było to
spowodowane.
Mama będzie dopiero
popołudniu i to samo tyczy się Dylana, Zayn siedzi w kuchni, a Demi… o kurwa!
Zgubiłam swoją przyjaciółkę!
Szybko wróciłam
pamięcią do wczorajszego wieczoru, próbując sobie przypomnieć co się wczoraj
wydarzyło. Zazwyczaj miałam „twardą głowę”, a urwany film był dla mnie czymś
obcym, jednak tak było do wczoraj.
Moje wczorajsze
wspomnienia ograniczają się jedynie do dość dużej ilości szotów wypitych przeze
mnie, Zayna i Demi w zawrotnej prędkości, a następnie w mojej pamięci znajduje
się jedna wielka czarna dziura. Dosłownie.
Pokonałam wszystkie
stopnie w kilka sekund i niczym huragan wpadłam do swojego pokoju, od razu go
skanując w poszukiwaniu swojego złotego telefonu.
Szpilki, sukienka, kosmetyki, książki, ciuchy
Zayna, poduszka, kartka z pismem Demi, portfel, aparat…. Czekaj co?
Podeszłam do biurka,
na którym znajdowała się biała kartka popisana zamaszystym pismem mojej
przyjaciółki.
Pojechałam wcześniej do domu, a nie chciałam was budzić, bo wyglądaliście
tak słodko.
Pozdrów Zayna, mamę i Dylana. Do zobaczenia (mam nadzieję), że za niedługo.
Pozdrów Zayna, mamę i Dylana. Do zobaczenia (mam nadzieję), że za niedługo.
Buziaczki, Demi.
PS. Najpierw Justin, teraz Zayn… Nie szalej za bardzo chicka. ;)
Zaśmiałam się czytając treść wiadomości, a następnie
wyrzuciłam ją do kosza. Najbardziej zaskoczyło mnie jej ostatnie zdanie. Czy
ona myśli, że pomiędzy mną a Justinem lub Zaynem jest coś więcej?
Okey, może sama nie wiem co jest pomiędzy nami, jednak z
pewnością nie jest to chemia, którą ma na myśli Demi.
Justin jest raczej typem chłopaka nie bawiącego się w
związki, a nawet jeśli są to tylko krótkie i jednorazowe przygody, kończące się
najczęściej zdradą ze strony szatyna, gdyż nie jest on zdolny do wytrzymania
przy boku jednej i tej samej dziewczyny.
Natomiast co do Zayna, uważam, że obydwoje nie jesteśmy
gotowi i raczej nie chcemy ponownie być razem. Tak, tak ponownie. Zaskoczenie?
Może teraz kilka słów wyjaśnienia kim jest Zayn i jaką on
odgrywał, a może i wciąż odgrywa rolę w moim życiu.
Myślę, że początki naszej przyjaźni idealnie opisuje
przysłowie „Kto się czubi, ten się lubi”. Znaliśmy się od przedszkola, jednak w
drugiej klasie zakończyliśmy naszą znajomość i pozostaliśmy względem siebie obojętni.
Moja ponowna nienawiść do niego zaczęła
się, gdy w szóstej klasie, kiedy brałam prysznic po wuefie, ukradł mi ciuchy z
szafki, przez co byłam zmuszona gonić go po szatniach owinięta jedynie
ręcznikiem, który nie przestawał opadać. Natomiast te dwa lata przepełnione
walkami i dogryzaniem sobie lata, skończyły się, gdy można by rzec, że
dojrzaliśmy psychicznie i spojrzeliśmy na siebie z innej perspektywy. Z tej
perspektywy, w której Zayn spełniał wszystkie moje wymagania na idealnego
chłopaka; wysoki, dobrze zbudowany i inteligentny brunet o hipnotyzujących
oczach z niepowtarzalnym poczuciem humoru. Tak, to zdecydowanie była definicja
Malika.
Nasza długotrwała przyjaźń zamieniła się w również
długotrwały związek, który budził zazdrość u innych. Nie chcę się przechwalać,
ale był on wręcz idealny. Był to zarówno mój jak i jego pierwszy związek,
dzięki czemu był on tak bardzo niepowtarzalny. Obydwoje wszystkiego się
uczyliśmy i razem odkrywaliśmy świat. To właśnie z mulatem przeżyłam swój
pierwszy pocałunek, pierwszą randkę oraz pierwsze kłopoty w raju.
Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy i taki sam los
spotkał więź między nami. Okres dorastania był dla nas bardzo kłótliwym
okresem, w którym każde z nas pokazywało swój czarny charakterek, raniąc tym
samym drugą osobę. Obydwoje byliśmy zmęczeni psychicznie jak i fizycznie, więc
postanowiliśmy zaprzestać temu zrywając.
Należeliśmy do jednych z tych par, które rozstały się w
zgodzie, a po rozstaniu kontynuowały przyjaźń. Jednak wraz z końcem pierwszego
roku w liceum, oddaliśmy się od siebie i nie próbowaliśmy nawet naprawić
przepaści między nami, która z każdym dniem się powiększała, aż w końcu
zamieniła się w dziurę nie do załatania.
Następnie do mojego życia wkroczył Kevin, a wraz z tym Zayn
poszedł kompletnie w odstawkę.
Pierwszej miłości się nigdy nie zapomina i doskonale o tym
wiedziałam, jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wraz z ponownym
zobaczeniem swojego przyjaciela moja wszystkie uczucia…odżyją.
Od razu klepnęłam sobie porządnie w czoło z otwartej ręki za
swoją bezmyślność. Widzę go ponownie po kilku latach, a już planuję z nim
najbliższą przyszłość, nic nawet o nim nie wiedząc. Może ma dziewczynę, albo on
nie czuje do mnie tego samego co wcześniej, a co jeśli…?
Jessica, przestań!
Sprowadziła mnie na ziemię Cassidy. Naprawdę zachowywałam się jak jakiś
bezmózg. Bezmózg, który zaproponował
osobie, z którą się nie widział 3 lata, nocleg w jednym łóżku.
Dobra, przyznaję się. To było nieprzemyślane!
Dopiero teraz dotarło do mnie, że stoję od kilkunastu minut
jak jakiś kołek na środku pokoju i gadam sama do siebie. Spojrzałam na zegarek
w swoim telefonie, zauważając, że od powrotu mojej mamy dzielą mnie jedynie
trzy godziny, a dom wciąż wygląda jak Sodoma i Gomora.
Widząc, że dzisiejsza sobota będzie jednym z tych dni, w
których temperatura nie spada poniżej 35 stopni, wybrałam z szafy jedne z moich
przewiewnych ciuchów.
Standardowo swój pobyt w toalecie rozpoczęłam od prysznica,
który zdecydowanie mnie orzeźwił tak samo jak cytrusowy żel pod prysznic. Gdy
byłam pewna, że dokładnie wytarłam swoje ciało, wsunęłam na nie komplet
czarnej, koronkowej bielizny z Victoria’s secrets, a następnie zaczęłam się
malować.
Nie chciałam pobrudzić swoich ciuchów kosmetykami, co było
bardziej niż prawdopodobne, więc postanowiłam wykonać tę czynność w bieliźnie. Przez
uchylone okno w łazience dostawało się do pomieszczenia duszne i gorące
powietrze, więc od razu zrezygnowałam z nakładania fluidu, wiedząc, że
dosłownie będę się pod nim gotować, nie wspominając już o tym, że obawiałam się
tego, że tak po prostu słynie.
Stąd też mój dzisiejszy make-up składał się z podkreślającej
moje usta i rzucającej się w oczy różowej pomadki i cienkich kreskach
eyelinerem na powiekach.
Spoglądając na swoje odbicie uznałam, że jestem gotowa.
Następnie włożyłam na swoje ciało żółty neonowy i prześwitujący sweterek, który
wsunęłam w czarne, postrzępione szorty z wysokim stanem.
Doskonale
pomyślałam, przewiązując granatową bandamę w kwiatki wokół głowy.
-Mmm…Co tak smakowicie pachnie? – zapytałam wchodząc do kuchni.
Zayn stał przy kuchence w różowym fartuchu mojej mamy i ze
skupieniem wymalowanym na twarzy podrzucił naleśnika na patelni, a następnie
szybko uniósł metalowy przedmioty na odpowiednią wysokość, aby złapać
spadającego naleśnika. Widząc, że „misja” zakończyła się sukcesem, zgiął prawą
dłoń w pięść, przysuwając swój łokieć do biodra i wykrzykując pod nosem „O yeah”.
-Nalaśniki by Zayn. – odpowiedział mi mulat wyłączając
kuchenkę.
Podeszłam do niego i opierając swój podbródek o jego plecy,
objęłam go rękami w pasie. – Pomóc ci w czymś? – spytałam, obserwując jak
układa naleśniki i dodatki na talerzu w artystyczny sposób. Typowy Zayn;
wszystko co robi musi być oryginalne i mieć w sobie coś charakterystycznego dla
Malika. W tym przypadku były to jego inicjały znajdujące się na bitej śmietanie
i zrobione z sosu czekoladowego.
-Nie trzeba, mała. - powiedział, nie zaprzestając wykonywać
wcześniejszej czynności.
Postanowiłam, że w pewien sposób pomogę przyjacielowi i
nakryję do stołu, jednak pozycja, w której się znajdowałam była tak wygodna,
albo raczej perfumy mulata były tak bardzo oszałamiające i wręcz hipnotyzujące,
że nie mogłam w sobie znaleźć żadnej motywacji, aby się od niego odczepić.
-Gotowe. – Zayn przekręcił się w moich objęciach i obrócił
nas o 180 stopni, tak, że teraz to ja byłam oparta o szafki i znajdowałam się z
mulatem twarzą w twarz. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i czułam dosłownie jak
tonę w czekoladowej głębi jego tęczówek, jednak nie chciałam by ktokolwiek mnie
ratował. Chciałam utopić się w jego oczach i prawdopodobnie by do tego doszło,
gdybym nie poczuła białej substancji na czubku mojego nosa.
Wybudzając się z transu zauważyłam rozchichotanego przyjaciela.
Dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę z tego, że to ja jestem obiektem
jego kpin, a tak dokładnie to śmietana znajdująca się na moim nosie, co
zawdzięczam Zaynowi aka rozchichotanemu dupkowi znajdującym się przede mną.
-Oh, nasza mała Jessi się pobrudziła? – zapytał retorycznie
przesłodzonym tonem. – Biedne dziecko, nie umie kulturalnie jeść. – teraz to
zaczął się śmiać do rozruchu, jednak powoli się uspokoił widząc, że zaistniała sytuacja
ani trochę mnie nie bawiła. Tak naprawdę to miałam ochotę wybuchnąć śmiechem
widząc zasmuconą miną przyjaciela, jednak powstrzymałam się i przybrałam
jeszcze bardziej obojętny wyraz twarzy.
-Oh, skarbie. Nie gniewaj się. – Zayn głaskał mnie po
policzku i zakręcał pukiel moich włosów na palcu, jednak ja wciąż pozostawałam
nieugięta. – Zrobię ci czekoladę. – zaśpiewał melodyjnym głosem, ale ja wciąż
nie reagowałam. – Z posypką czekoladową, piankami i podwójną porcją bitej
śmietany. – nie wytrzymałam. Jeśli chodzi o słodycze, to wręcz nie byłam w
stanie odmówić, a Malik doskonale to wiedział. Chłopak widząc, że wygrał
uśmiechnął się zwycięsko i pocałował mnie w noc, tym samym ścierając porcję
śmietany z jego czubka. – A teraz zapraszam na godzinę rozkoszy w moim
towarzystwie.
Po tym jak Zayn poprowadził mnie do stołu i odsunął mi
krzesło, ponownie wrócił do kuchni, z której wrócił z dwiema porcjami
naleśników i dwiema szklankami wyciśniętego soku z pomarańczy. Gdyby nie taca,
na której to wszystko się znajdowało, mogę się założyć o wszystkie moje
pieniądze, że próby Malika, aby unieść wszystko i niczego nie pogubić byłyby uznane
za najśmieszniejszą rzecz wszechczasów.
-Bon appétit (Smacznego).
– powiedział Zayn po francusku, gdy
zajął już miejsce przede mną.
-Merci et mutuellement(Dziękuję i wzajemnie). – odpowiedziałam
w tym samym języku.
Gdy wraz z Zaynem byliśmy dziećmi nasze mamy postanowiły, że
już w dziecięcych latach rozpoczną naszą edukację, więc wraz z chłopakiem
uczęszczałam na lekcje francuskiego kilka razy w tygodniu. Język ten bardzo się
nam spodobał i według naszych przekonań tylko nieliczni go znali, więc
postanowiliśmy go nazwać „naszym tajnym językiem”, którego używaliśmy wtedy,
gdy chcieliśmy o czymś porozmawiać i aby nikt nie wiedział co było tematem
naszej rozmowy.
Możecie sobie wyobrazić jak wielki był nasz zawód, gdy w
pierwszej klasie pani Clark ogłosiła nam, że będzie naszą nauczycielką do
francuskiego. Oczywiście, wraz z Zaynem byliśmy uznawani na jej lekcjach za
najlepszych, jednak to i tak nie zmniejszyło naszego smutku, że teraz większość
będzie wiedziała o czym rozmawiamy.
-Tu m'as manqué (Tęskniłem
za Tobą). – Zayn nie podniósł na mnie wzroku, a zamiast tego wciąż bawił
się widelcem owocami na talerzu.
-Tu me manques trop (Ja
za Tobą też). –odłożyłam sztućce i całą swoją uwagę skupiłam na Zayn’ie. - Et
nos conversations en français aussi. (I
za naszymi rozmowami po francusku też). – dodałam, aby jakoś rozluźnić
atmosferę, która powoli się zagęszczała.
Zayn zachichotała melodyjnie i posłał mi swój wspaniały
uśmiech. – I co tam u Ciebie słychać? Długo nie rozmawialiśmy.
Zayn odchrząknął. – Tak, zdecydowanie zbyt długo. Jak na
razie wszystko powoli zmierza w dobrą stronę. Przeprowadziłem się na Florydę, miałem
już dość życia w ciągłym biegu. Tam poznałem Perrie z którą roczna znajomość
zakończyła się tym, że miałem złamane serce. Od tamtego czasu w pełni poświęciłem
się muzyce i już niedługo wydam swoją pierwszą płytę. Jestem tym tak bardzo
podekscytowany, ciężko nad nią pracowałem i z tego powodu w ogóle nie
poświęcałem czasu swoim bliskim, co postanowiłem im teraz wynagrodzić, stąd też
moja wizyta w Kanadzie. Przyjechałam na tydzień do cioci Klarissy i ruszam
dalej. A u Ciebie? Strasznie się zmieniłaś. – uśmiechnął się i spojrzał na mnie
wyczekująco, opierając swoją głowę o prawą dłoń.
-Uhh… u mnie natomiast za dużo się nie pozmieniało. W pełni
oddałam się tańcu, jednak moje życie wciąż nie jest tak ciekawe jak twoje. –
zachichotałam. – Woow, naprawdę się nie spodziewałam, że czyjeś życie może się
tak bardzo zmienić w przeciągu niespełna dwóch lat. Pamiętam jeszcze jak byłeś
nieokiełzanym łamaczem serc na początku liceum, a teraz jesteś taki
odpowiedzialny i… wow, aż brak mi słów. Naprawdę się zmieniłeś.
Zayn w odpowiedzi jedynie się nieśmiało uśmiechnął. Następne
kilka godzin podczas, których dowiedziałam się kilka nowych interesujących
faktów o przyjacielu oraz, że mulat ma na oku pewną dziewczynę (która z opisu
Zayna złudnie przypomina mnie, lub po prostu chcę, żeby tak było) minęło bardzo
szybko i nawet się nie zorientowałam, kiedy dostałam od mamy sms-a z informacją,
że wkrótce będzie w domu.
-Mama będzie niedługo w domu. Bardzo chciałabym spędzić
więcej czasu z Tobą, jednak dzisiejszy dzień jest zarezerwowany przez mamę. Mam
nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać w tym tygodniu. – powiedziałam, odprowadzając
Zayna do drzwi.
Naprawdę chciałabym aby czas się zatrzymał, dzięki czemu
mogłabym spędzić więcej czasu z chłopakiem. Czułam się naprawdę dobrze w jego towarzystwie,
oraz to świetne uczucie móc mieć swojego przyjaciela z powrotem, jednak to już
nie o to chodzi. Podczas tych kilka godzin spędzonych z Malikiem, nie
opuszczało mnie uczucie, że nasza przyjaźń weszła na nowy poziom, jednak nie
jest on już etapem przyjaźni. Bynajmniej tak ja to odczuwam.
-Też mam taką nadzieję. Cieszę się, że dałem się wczoraj
namówić Carlowi na ta imprezę. – zaśmiał się Zayn, czekając ze mną przed domem
na jego taksówkę.
Chciałam mu odpowiedzieć, jednak moją uwagę przykuły
otwierające się drzwi, a w nich Justin wraz z Panią Dziwką z wczoraj. Tak,
postanowiłam ją tak nazwać.
Szybko z powrotem przeniosłam wzrok na Zayna, czując, że teraz
cała uwaga Justina jest skupiona na nas. Udawałam, że z ogromnym zainteresowaniem
słucham Zayn, co po części było prawdą, jednak większą uwagę skupiałam na tym,
aby sprawić, żeby Justin w pewnym stopniu poczuł się tak samo jak ja. O ile w
ogóle go to ruszy.
-Tylko mi się zdaje czy naprawdę twój sąsiad wypala mi
dziurę w plecach?
-Zdaję ci się, baranie. Jest zbyt zajęty swoją dziewczyną. –
skłamałam, uśmiechając się słodko dla niepoznaki. Tak naprawdę, to zabawka
Justina z zeszłej nocy odjechała już spod jego domu, a szatyn stoi na werandzie
i z zaciętą miną obserwuje mnie i Malika.
-Ooo, to moja taksówka. Zdzwonimy się jeszcze. Do
zobaczenia, mała. – mulat nachylił się w moim kierunku aby złożyć pocałunek na
moim policzku, jednak niespodziewanie przekręciłam głowę, sprawiając, że nasze
usta spotkały się w gorącym pocałunku.
-O boże, przepraszam. Myślałam, że widzę osę i dlatego
chciałam się odsunąć. Jeszcze raz przepraszam. – wszystko powiedziałam z
udawaną, jednak nie zauważoną przez Malika skruchą w głosie, natomiast moja
twarz pokazywała (specjalnie dla Justina), że czuję się świetnie, po najlepszym
pocałunku w całym moim życiu.
Nie wiem po co i dlaczego to robię, jednak myślę, że moje
poczynania po prostu nie posiadają usprawiedliwienia.
-Nic nie szkodzi. Tak przy okazji to dobrze całujesz. –
stwierdził Zayn przytulając mnie na pożegnanie i puszczając mi po drodze oczko.
Widząc jak odjeżdża spod mojego domu, pomachałam mu na
pożegnanie, a następnie udałam się w kierunku mojego domu, po drodze udając, że
nie zauważyłam Justina, jednak kątem oka mogłam zauważyć jak zaciska pięści
tak, że jego kostki stawały się, aż białe, a jego mina mówiła, że lepiej się do
niego nie zbliżać bez kija bejsbolowego. A wszystko to z hmm… mojego powodu.
Dochodząc do drzwi odwróciłam głowę w jego kierunku na
chwilę nawiązując z nim kontakt wzrokowy i uśmiechając się do niego jakby nigdy
nic.
Tutaj ponownie ja z nowym rozdziałem.
Znowu to samo; nie komentujecie. Z 50 komentarzy jesteście w stanie spaść do 30, nie mówiąc już o tym, że opowiadanie łącznie czyta około 90 osób. Nie wykazujecie nawet żadnego zainteresowania tym opowiadaniem i zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest ono jakieś wybitne, ale naprawdę kilka zdań zawierających waszą opinię nie jest jakimś mega trudnym i skomplikowanym wyczynem. Może przesadzam, ale tak ja to odczuwam. To jest naprawdę smutne i ani trochę mnie nie motywuję. Piszę to opowiadanie zarówno dla siebie jak i dla Was i chcę, aby to co piszę miało jakiś odzew; pozytywny lub nie. Równie dobrze mogę usunąć to opowiadanie lub dokończyć je tylko dla siebie i nie opublikować żadnego rozdziału. Chcecie tego?
Jeśli się nie poprawicie to wprowadze coś w stylu PEWNA ILOŚĆ KOMENTARZY = NOWY RODZIAŁ. Nigdy nawet nie myślałam i nie chciałam, żeby do tego doszło, ale w pewnym sensie zmuszacie mnie do tego. Mam nadzieję, że się poprawicie.
Również to kiedy pojawi się nowy rozdział będzie zależało od Was. Wszystko w Waszych rękach.
Możecie myśleć, że strasznie histeryzuje, wymuszam itp. i przyznam Wam się, że miałam taką samą opinię o blogerkach, które publikowały notki tego typu (za co jest mi strasznie głupio) jednak, gdy zaczęłam prowadzić własne blogi zrozumiałam co one czują i to wcale nie jest najlepsze uczucie.
To wszystko; jak już pisałam WSZYSTKO zależy od Was.
Czytasz = Komentujesz
Much love, Paulla :) <33
wspaniale piszesz x czekam na następny
OdpowiedzUsuńAww Justin. zazdrosny oni powinni być razem :)
Świetny <3 !
OdpowiedzUsuńSuper kocham To czekam na następny mam nadzieje ze będzie częściej bo przecież będzie dużo wolnego czekam
OdpowiedzUsuńIdealny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń:) cudownyy :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńo mój boże JAK TY ŚWIETNIE PISZESZ WEIFKEOIGJERIG
OdpowiedzUsuń"Z Justinem było lepiej i wygodniej" kocham Cassidy hahaha ♥
zazdrosny Justin boże hahahahah cudownie!
czekam na następny! :)
WOW
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
Czekam nn
uwielbiam twój blog, uwielbiam ten rozdział i się nie spodziewałam takiej akcji :) a do twojej notki : niemal codziennie sprawdzam czy jest nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział z niecierpliwością czekam na następny :)))
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaa co dalej?!
OdpowiedzUsuńsuper, hiper, bombastyczne XDDDDDDD
kc ♥
Haha nie zła akcja na końcu *-*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :) Czekam nn <3
~heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Bardzo dobrze, że Justin jest zazdrosny. Teraz wie, jak czuła się Jessica. Jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na następny i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńsuper jest to opowiadanie, szkoda że nie było sceny z Justinem, ale i tak świetne, ja już chce następny rozdział nie mogle się doczekać <3 życzę weny :)
OdpowiedzUsuńświetny ♥
OdpowiedzUsuńobozebozeboze, jess jest taka suka, kocham ja! ej, czy tylko ja tak mam, ze jak czytam o justinie i dochodzi do jakiegos zblizenia to czuje takie uklucie w klatce piersiowej? haha, nie moge sie doczekac nn, duzo weny zycze, luv ya
OdpowiedzUsuńWow *.*
OdpowiedzUsuńto-opowiadanie-jest-idealne
OdpowiedzUsuńJustin i Jessica muszą być razem !!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! *.*
Zazdrosny Justin :D
Kocham to ! <3
uwielbiam to :*
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ^^ czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńNiech zayn wpierdala :) chcem tylko justina :) czekam na kolejny @biebsile
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńBoski :-)
OdpowiedzUsuńLiczę na to ze jess i Justin będą razem
OdpowiedzUsuńA jess jest taka suka, Lubie to!!!
Czekam na następny
Uuuu.. Justin zazdrośnik :3
OdpowiedzUsuńgeeeeeniaaalny
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba :))
OdpowiedzUsuń@SwaglandJB
Umarłam :)) Kurwa nie spodziewałam się. Ale szkoda mi jej... Serio szkoda. Bieber to dupek. Może ona teraz będzie z Zaynem, żeby Bieber był zazdrosny? :o Oby nie *trzyma kciuki*
OdpowiedzUsuńKocham,
@justsmilebizzle ❤️
Jest niesamowity *.* Już nie mogę sie doczekać kolejnego, bo coś przeczuwam ze Justin zrobi nie małą scene zazdrości ; D
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńZazdrosny Jus. Niech on będzie z Jess. ;)
OdpowiedzUsuńdajesz nexta <3 suuper!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. Kocham to opowiadanie. Czekam nn i życzę weny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńHahaha :D Kocham końcówkę! Czekam na kolejny:*
OdpowiedzUsuńspróbuj mi kicia powiązać Jessi i Malika to przyjadę do ciebie i cię uduszę. Justin i Jessi mają być razem,ale nie mówię mała zazdrość dobrze zrobi. Dziękuję za rozdział i czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńPodoba mi się , jest mega <3333
OdpowiedzUsuńDala mu popalic i dobrze a do tw pytania jestem za ich związkiem awwwwwww moze jakas perspektywa justina ?? :* kocham
OdpowiedzUsuńAhdjxjjennfmfncjcjxjdksjshbfjcd kocham
OdpowiedzUsuńOMG zupełnie nie tego się spodziewałam ale to jest świetne !
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńUuu Bieber coraz bardziej robi sie zazdrosny;) Swietny rozdzial, czekam na następny:D
OdpowiedzUsuńKlaudia.xd
Czekam na nn, i wole Justina ;/ lol
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3 jessica z justinem są slodcy jak sie kloca xo czekam na następny
OdpowiedzUsuńKOCHAM TE ICH DRAMY <3
OdpowiedzUsuńKocham jak Jessica z Justinem się kłócą. Są wtedy tacy słodcy.. I jak Justin jest zazdrosny.. *.* Nie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńChcę już nowy, zdecydowanie ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńOh, Bieber zazdrosny? I bardzo dobrze haha
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! ;)
@olazawszespoko
OMG! Oni sa słodcy, Jus zazdrosny HAHAHA wyobrażam sobie jego minę XD czekam NN
OdpowiedzUsuńOMG! OMG! OMG! Love love tak bardzo <33
OdpowiedzUsuńRozpływam się *.*
/L
Trochę żałosne, że wymuszasz komentarze -.-
OdpowiedzUsuńNie lubię opowiadań, w których wszyscy zakochują się w głównej bohaterce. Mam nadzieję, że lepiej poprowadzisz wątek z Justinem albo jakimś innym, ale jednym chłopakiem, bo to nienaturalne :p Pozdrawiam i weny.
Djsls
OdpowiedzUsuń