niedziela, 22 czerwca 2014

11. If you don't want have a broken heart you have to affect that you don't have it.

Czy nie uważacie, że związek Jess z Jusem byłby zbyt przewidywalny? :))))))))))
+ NOTATKA 

Obudziłam się następnego ranka, czując jak dosłownie płonę z gorąca. Prawdopodobnie było to spowodowane zbyt grubą kołdrą przykrywającą mnie, aż po szyję lub ciepłem pochodzącym z drugiego ciała, leżącego obok mnie. Myślę, że te dwie rzeczy w połączeniu dadzą mi teraźniejszy efekt, który był powodem mojej pobudki o 7 rano w sobotę. Wspaniale.
Usiadłam na łóżku, przecierając przy tym oczy, które posklejały się od niezmytego zeszłej nocy makijażu. Geniuszem,  to jednak trzeba się urodzić  zakpiłam wewnętrznie, przenosząc wzrok na Zayna, wciąż pogrążonego w swoim głębokim śnie. Chyba nawet wycie syreny przy jego uchu, nie byłoby w stanie go obudzić. Od zawsze był śpiochem i tak chyba pozostanie. Niektóre rzeczy po prostu nigdy się nie zmieniają.
-Zayn, Zayn…Obudź się! – podniosłam głos, nie przestając trząść ciałem mulata. Z jego pełnych ust wydobyło się krótkie i ciche mruknięcie, a następnie przekręcił się na drugą stronę, ponownie zatapiając głowę we wrzosowej, miękkiej poduszce, ignorując przy tym moje poczynania.
Ooo nie, tak się bawić nie będziemy.
Czym prędzej wygrzebałam się ze swojego łóżka, próbując przy tym nie upaść z powodu prześcieradeł i kołder pomiędzy moimi nogami i udałam się do łazienki, po drodze chwytając w dłonie butelkę po wodzie. Chyba się domyślacie jakie były moje niecne zamiary.
Napełniłam przedmiot najbardziej lodowatą wodą jaką się dało i powróciłam do pokoju, po to aby chwilę później wylać ciecz na niczego nieświadomego bruneta.
Na jego reakcję nie musiałam długo czekać, gdyż chwilę potem rozbudził się całkowicie, a następnie wciąż zszokowany zaistniałą sytuacją, spadł na twardą podłogę.
-Tak się kończy, gdy się ignoruję Jessicę Hamilton. – zaśmiałam się, obserwując jak chłopak podpiera się jedną ręką o dywan, natomiast drugą ociera twarz z wody.
-Jessica…- powiedział Zayn, groźnym tonem. Nie zorientowałam się nawet kiedy ciemnooki podniósł się z zawrotną prędkością i chwilę później ruszył w pościg za mną.
Zapiszczałam, a chwilę później zaczęłam uciekać przed roześmianym chłopakiem, który gonił mnie po domu i nie przeszkadzały mu w tym nawet rzucane mu pod nogi przeze mnie przedmioty. Liczyłam na to, że w pewnym stopniu go spowolnią, jednak nie wzięłam pod uwagę tego, że Zayn jest zręczny i wysportowany jak mało kto.
-Karma to suka, więc pamiętaj, że kiedyś Cię dopadnę! – wykrzyczał, przeskakując co trzy stopnie i zbliżając się do mnie coraz bardziej. Dopiero teraz poczułam skutek licznych ucieczek z lekcji wychowania fizycznego, po ty by udać się na kaloryczną bombę do Starbucks’a w postaci czekoladowej muffinki  oraz karmelowego frappuccino.
-Okey, okey. Poddaję się! – wysapałam, podnosząc ręce do góry, jednak zrobiłam to tak gwałtownie i niespodziewanie, że rozpędzony za mną Zayn nie był w stanie wyhamować, w skutek czego wpadł z rozpędem na moje ciało, powodując tym samym, upadek naszej dwójki.
 Déjà vu?
Z Justinem było lepiej i wygodniej jak zawsze musiała wtrącić coś od siebie Cassidy. Próbuję o nim nie myśleć i dobrze się bawić, jednak ona skutecznie mi to uniemożliwia.
-Boli cię coś? – zapytał zmartwiony chłopak, podnosząc się z zimnych i twardych płytek.
Pokręciłam jedynie przecząco głową i chwyciłam wyciągniętą w moją stronę dłoń Zayna, oferującego mi swoją pomoc przy wstawaniu. W podzięce posłałam mu lekki uśmiech, strzepując przy tym niewidzialny kurz ze swoich ciuchów.
-W nagrodę osłodzę ci dzień i przygotuję wyborne śniadanie by Zayn.
-Oh, czym sobie zasłużyłam na ten zaszczyt? – zapytałam, udając wniebowziętą, za co Zayn klepnął mnie w tyłek. Ja go walę gdziekolwiek się da, a on mnie klepie w tyłek; tak to już działa.
-Myślisz, że dlaczego toczą się wojny? Wszyscy chcą spróbować moich potraw, a tylko nieliczni mają ten zaszczyt. – powiedział, przybierając dumną pozę.
-Nie, baranie. – pokręciłam z politowaniem głową. – Wojny toczą się dlatego, bo nikt nie chce spróbować twojej kuchni, a ktoś musi.
Kurde, znowu to samo. Znowu mam Déjà vu. Serio?
-Hej! To nie prawda! – powiedział, oburzony chłopak.
-Wlewaj sobie, wlewaj. – powiedziałam, wychodząc z kuchni i zostawiając ją na pastwę Zayna.
Wchodząc po schodach zdałam sobie sprawę z tego, że w domu jest cicho. Za cicho. Jednak pomimo tego jak bardzo wysilałam swoją mózgownicę, nie mogłam wpaść na pomysł, czym było to spowodowane.
Mama będzie dopiero popołudniu i to samo tyczy się Dylana, Zayn siedzi w kuchni, a Demi… o kurwa! Zgubiłam swoją przyjaciółkę!
Szybko wróciłam pamięcią do wczorajszego wieczoru, próbując sobie przypomnieć co się wczoraj wydarzyło. Zazwyczaj miałam „twardą głowę”, a urwany film był dla mnie czymś obcym, jednak tak było do wczoraj.
Moje wczorajsze wspomnienia ograniczają się jedynie do dość dużej ilości szotów wypitych przeze mnie, Zayna i Demi w zawrotnej prędkości, a następnie w mojej pamięci znajduje się jedna wielka czarna dziura. Dosłownie.
Pokonałam wszystkie stopnie w kilka sekund i niczym huragan wpadłam do swojego pokoju, od razu go skanując w poszukiwaniu swojego złotego telefonu.
Szpilki, sukienka, kosmetyki, książki, ciuchy Zayna, poduszka, kartka z pismem Demi, portfel, aparat…. Czekaj co?
Podeszłam do biurka, na którym znajdowała się biała kartka popisana zamaszystym pismem mojej przyjaciółki.

Pojechałam wcześniej do domu, a nie chciałam was budzić, bo wyglądaliście tak słodko.
Pozdrów Zayna, mamę i Dylana. Do zobaczenia (mam nadzieję), że za niedługo.
                                                                                                              
      Buziaczki, Demi.
PS. Najpierw Justin, teraz Zayn… Nie szalej za bardzo chicka. ;)

Zaśmiałam się czytając treść wiadomości, a następnie wyrzuciłam ją do kosza. Najbardziej zaskoczyło mnie jej ostatnie zdanie. Czy ona myśli, że pomiędzy mną a Justinem lub Zaynem  jest coś więcej?
Okey, może sama nie wiem co jest pomiędzy nami, jednak z pewnością nie jest to chemia, którą ma na myśli Demi.
Justin jest raczej typem chłopaka nie bawiącego się w związki, a nawet jeśli są to tylko krótkie i jednorazowe przygody, kończące się najczęściej zdradą ze strony szatyna, gdyż nie jest on zdolny do wytrzymania przy boku jednej i tej samej dziewczyny.
Natomiast co do Zayna, uważam, że obydwoje nie jesteśmy gotowi i raczej nie chcemy ponownie być razem. Tak, tak ponownie. Zaskoczenie?
Może teraz kilka słów wyjaśnienia kim jest Zayn i jaką on odgrywał, a może i wciąż odgrywa rolę w moim życiu.
Myślę, że początki naszej przyjaźni idealnie opisuje przysłowie „Kto się czubi, ten się lubi”. Znaliśmy się od przedszkola, jednak w drugiej klasie zakończyliśmy naszą znajomość i pozostaliśmy względem siebie obojętni. Moja ponowna  nienawiść do niego zaczęła się, gdy w szóstej klasie, kiedy brałam prysznic po wuefie, ukradł mi ciuchy z szafki, przez co byłam zmuszona gonić go po szatniach owinięta jedynie ręcznikiem, który nie przestawał opadać. Natomiast te dwa lata przepełnione walkami i dogryzaniem sobie lata, skończyły się, gdy można by rzec, że dojrzaliśmy psychicznie i spojrzeliśmy na siebie z innej perspektywy. Z tej perspektywy, w której Zayn spełniał wszystkie moje wymagania na idealnego chłopaka; wysoki, dobrze zbudowany i inteligentny brunet o hipnotyzujących oczach z niepowtarzalnym poczuciem humoru. Tak, to zdecydowanie była definicja Malika.
Nasza długotrwała przyjaźń zamieniła się w również długotrwały związek, który budził zazdrość u innych. Nie chcę się przechwalać, ale był on wręcz idealny. Był to zarówno mój jak i jego pierwszy związek, dzięki czemu był on tak bardzo niepowtarzalny. Obydwoje wszystkiego się uczyliśmy i razem odkrywaliśmy świat. To właśnie z mulatem przeżyłam swój pierwszy pocałunek, pierwszą randkę oraz pierwsze kłopoty w raju.
Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy i taki sam los spotkał więź między nami. Okres dorastania był dla nas bardzo kłótliwym okresem, w którym każde z nas pokazywało swój czarny charakterek, raniąc tym samym drugą osobę. Obydwoje byliśmy zmęczeni psychicznie jak i fizycznie, więc postanowiliśmy zaprzestać temu zrywając.
Należeliśmy do jednych z tych par, które rozstały się w zgodzie, a po rozstaniu kontynuowały przyjaźń. Jednak wraz z końcem pierwszego roku w liceum, oddaliśmy się od siebie i nie próbowaliśmy nawet naprawić przepaści między nami, która z każdym dniem się powiększała, aż w końcu zamieniła się w dziurę nie do załatania.
Następnie do mojego życia wkroczył Kevin, a wraz z tym Zayn poszedł kompletnie w odstawkę.
Pierwszej miłości się nigdy nie zapomina i doskonale o tym wiedziałam, jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wraz z ponownym zobaczeniem swojego przyjaciela moja wszystkie uczucia…odżyją.
Od razu klepnęłam sobie porządnie w czoło z otwartej ręki za swoją bezmyślność. Widzę go ponownie po kilku latach, a już planuję z nim najbliższą przyszłość, nic nawet o nim nie wiedząc. Może ma dziewczynę, albo on nie czuje do mnie tego samego co wcześniej, a co jeśli…?
Jessica, przestań! Sprowadziła mnie na ziemię Cassidy. Naprawdę zachowywałam się jak jakiś bezmózg. Bezmózg, który zaproponował osobie, z którą się nie widział 3 lata, nocleg w jednym łóżku.
Dobra, przyznaję się. To było nieprzemyślane!
Dopiero teraz dotarło do mnie, że stoję od kilkunastu minut jak jakiś kołek na środku pokoju i gadam sama do siebie. Spojrzałam na zegarek w swoim telefonie, zauważając, że od powrotu mojej mamy dzielą mnie jedynie trzy godziny, a dom wciąż wygląda jak Sodoma i Gomora.
Widząc, że dzisiejsza sobota będzie jednym z tych dni, w których temperatura nie spada poniżej 35 stopni, wybrałam z szafy jedne z moich przewiewnych ciuchów.
Standardowo swój pobyt w toalecie rozpoczęłam od prysznica, który zdecydowanie mnie orzeźwił tak samo jak cytrusowy żel pod prysznic. Gdy byłam pewna, że dokładnie wytarłam swoje ciało, wsunęłam na nie komplet czarnej, koronkowej bielizny z Victoria’s secrets, a następnie zaczęłam się malować.
Nie chciałam pobrudzić swoich ciuchów kosmetykami, co było bardziej niż prawdopodobne, więc postanowiłam wykonać tę czynność w bieliźnie. Przez uchylone okno w łazience dostawało się do pomieszczenia duszne i gorące powietrze, więc od razu zrezygnowałam z nakładania fluidu, wiedząc, że dosłownie będę się pod nim gotować, nie wspominając już o tym, że obawiałam się tego, że tak po prostu słynie.
Stąd też mój dzisiejszy make-up składał się z podkreślającej moje usta i rzucającej się w oczy różowej pomadki i cienkich kreskach eyelinerem na powiekach.
Spoglądając na swoje odbicie uznałam, że jestem gotowa. Następnie włożyłam na swoje ciało żółty neonowy i prześwitujący sweterek, który wsunęłam w czarne, postrzępione szorty z wysokim stanem.
Doskonale pomyślałam, przewiązując granatową bandamę w kwiatki wokół głowy.
-Mmm…Co tak smakowicie pachnie? – zapytałam wchodząc do kuchni.
Zayn stał przy kuchence w różowym fartuchu mojej mamy i ze skupieniem wymalowanym na twarzy podrzucił naleśnika na patelni, a następnie szybko uniósł metalowy przedmioty na odpowiednią wysokość, aby złapać spadającego naleśnika. Widząc, że „misja” zakończyła się sukcesem, zgiął prawą dłoń w pięść, przysuwając swój łokieć do biodra i wykrzykując pod nosem „O yeah”.
-Nalaśniki by Zayn. – odpowiedział mi mulat wyłączając kuchenkę.
Podeszłam do niego i opierając swój podbródek o jego plecy, objęłam go rękami w pasie. – Pomóc ci w czymś? – spytałam, obserwując jak układa naleśniki i dodatki na talerzu w artystyczny sposób. Typowy Zayn; wszystko co robi musi być oryginalne i mieć w sobie coś charakterystycznego dla Malika. W tym przypadku były to jego inicjały znajdujące się na bitej śmietanie i zrobione z sosu czekoladowego.
-Nie trzeba, mała. - powiedział, nie zaprzestając wykonywać wcześniejszej czynności.
Postanowiłam, że w pewien sposób pomogę przyjacielowi i nakryję do stołu, jednak pozycja, w której się znajdowałam była tak wygodna, albo raczej perfumy mulata były tak bardzo oszałamiające i wręcz hipnotyzujące, że nie mogłam w sobie znaleźć żadnej motywacji, aby się od niego odczepić.
-Gotowe. – Zayn przekręcił się w moich objęciach i obrócił nas o 180 stopni, tak, że teraz to ja byłam oparta o szafki i znajdowałam się z mulatem twarzą w twarz. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i czułam dosłownie jak tonę w czekoladowej głębi jego tęczówek, jednak nie chciałam by ktokolwiek mnie ratował. Chciałam utopić się w jego oczach i prawdopodobnie by do tego doszło, gdybym nie poczuła białej substancji na czubku mojego nosa.
Wybudzając się z transu zauważyłam rozchichotanego przyjaciela. Dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę z tego, że to ja jestem obiektem jego kpin, a tak dokładnie to śmietana znajdująca się na moim nosie, co zawdzięczam Zaynowi aka rozchichotanemu dupkowi znajdującym się przede mną.
-Oh, nasza mała Jessi się pobrudziła? – zapytał retorycznie przesłodzonym tonem. – Biedne dziecko, nie umie kulturalnie jeść. – teraz to zaczął się śmiać do rozruchu, jednak powoli się uspokoił widząc, że zaistniała sytuacja ani trochę mnie nie bawiła. Tak naprawdę to miałam ochotę wybuchnąć śmiechem widząc zasmuconą miną przyjaciela, jednak powstrzymałam się i przybrałam jeszcze bardziej obojętny wyraz twarzy.
-Oh, skarbie. Nie gniewaj się. – Zayn głaskał mnie po policzku i zakręcał pukiel moich włosów na palcu, jednak ja wciąż pozostawałam nieugięta. – Zrobię ci czekoladę. – zaśpiewał melodyjnym głosem, ale ja wciąż nie reagowałam. – Z posypką czekoladową, piankami i podwójną porcją bitej śmietany. – nie wytrzymałam. Jeśli chodzi o słodycze, to wręcz nie byłam w stanie odmówić, a Malik doskonale to wiedział. Chłopak widząc, że wygrał uśmiechnął się zwycięsko i pocałował mnie w noc, tym samym ścierając porcję śmietany z jego czubka. – A teraz zapraszam na godzinę rozkoszy w moim towarzystwie.
Po tym jak Zayn poprowadził mnie do stołu i odsunął mi krzesło, ponownie wrócił do kuchni, z której wrócił z dwiema porcjami naleśników i dwiema szklankami wyciśniętego soku z pomarańczy. Gdyby nie taca, na której to wszystko się znajdowało, mogę się założyć o wszystkie moje pieniądze, że próby Malika, aby unieść wszystko i niczego nie pogubić byłyby uznane za najśmieszniejszą rzecz wszechczasów.
-Bon appétit (Smacznego).  – powiedział Zayn po francusku, gdy zajął już miejsce przede mną.
-Merci  et mutuellement(Dziękuję i wzajemnie). – odpowiedziałam w tym samym języku.
Gdy wraz z Zaynem byliśmy dziećmi nasze mamy postanowiły, że już w dziecięcych latach rozpoczną naszą edukację, więc wraz z chłopakiem uczęszczałam na lekcje francuskiego kilka razy w tygodniu. Język ten bardzo się nam spodobał i według naszych przekonań tylko nieliczni go znali, więc postanowiliśmy go nazwać „naszym tajnym językiem”, którego używaliśmy wtedy, gdy chcieliśmy o czymś porozmawiać i aby nikt nie wiedział co było tematem naszej rozmowy.
Możecie sobie wyobrazić jak wielki był nasz zawód, gdy w pierwszej klasie pani Clark ogłosiła nam, że będzie naszą nauczycielką do francuskiego. Oczywiście, wraz z Zaynem byliśmy uznawani na jej lekcjach za najlepszych, jednak to i tak nie zmniejszyło naszego smutku, że teraz większość będzie wiedziała o czym rozmawiamy.
-Tu m'as manqué (Tęskniłem za Tobą). – Zayn nie podniósł na mnie wzroku, a zamiast tego wciąż bawił się widelcem owocami na talerzu.
-Tu me manques trop (Ja za Tobą też). –odłożyłam sztućce i całą swoją uwagę skupiłam na Zayn’ie. - Et nos conversations en français aussi. (I za naszymi rozmowami po francusku też). – dodałam, aby jakoś rozluźnić atmosferę, która powoli się zagęszczała.
Zayn zachichotała melodyjnie i posłał mi swój wspaniały uśmiech. – I co tam u Ciebie słychać? Długo nie rozmawialiśmy.
Zayn odchrząknął. – Tak, zdecydowanie zbyt długo. Jak na razie wszystko powoli zmierza w dobrą stronę. Przeprowadziłem się na Florydę, miałem już dość życia w ciągłym biegu. Tam poznałem Perrie z którą roczna znajomość zakończyła się tym, że miałem złamane serce. Od tamtego czasu w pełni poświęciłem się muzyce i już niedługo wydam swoją pierwszą płytę. Jestem tym tak bardzo podekscytowany, ciężko nad nią pracowałem i z tego powodu w ogóle nie poświęcałem czasu swoim bliskim, co postanowiłem im teraz wynagrodzić, stąd też moja wizyta w Kanadzie. Przyjechałam na tydzień do cioci Klarissy i ruszam dalej. A u Ciebie? Strasznie się zmieniłaś. – uśmiechnął się i spojrzał na mnie wyczekująco, opierając swoją głowę o prawą dłoń.
-Uhh… u mnie natomiast za dużo się nie pozmieniało. W pełni oddałam się tańcu, jednak moje życie wciąż nie jest tak ciekawe jak twoje. – zachichotałam. – Woow, naprawdę się nie spodziewałam, że czyjeś życie może się tak bardzo zmienić w przeciągu niespełna dwóch lat. Pamiętam jeszcze jak byłeś nieokiełzanym łamaczem serc na początku liceum, a teraz jesteś taki odpowiedzialny i… wow, aż brak mi słów. Naprawdę się zmieniłeś.
Zayn w odpowiedzi jedynie się nieśmiało uśmiechnął. Następne kilka godzin podczas, których dowiedziałam się kilka nowych interesujących faktów o przyjacielu oraz, że mulat ma na oku pewną dziewczynę (która z opisu Zayna złudnie przypomina mnie, lub po prostu chcę, żeby tak było) minęło bardzo szybko i nawet się nie zorientowałam, kiedy dostałam od mamy sms-a z informacją, że wkrótce będzie w domu.
-Mama będzie niedługo w domu. Bardzo chciałabym spędzić więcej czasu z Tobą, jednak dzisiejszy dzień jest zarezerwowany przez mamę. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać w tym tygodniu. – powiedziałam, odprowadzając Zayna do drzwi.
Naprawdę chciałabym aby czas się zatrzymał, dzięki czemu mogłabym spędzić więcej czasu z chłopakiem. Czułam się naprawdę dobrze w jego towarzystwie, oraz to świetne uczucie móc mieć swojego przyjaciela z powrotem, jednak to już nie o to chodzi. Podczas tych kilka godzin spędzonych z Malikiem, nie opuszczało mnie uczucie, że nasza przyjaźń weszła na nowy poziom, jednak nie jest on już etapem przyjaźni. Bynajmniej tak ja to odczuwam.
-Też mam taką nadzieję. Cieszę się, że dałem się wczoraj namówić Carlowi na ta imprezę. – zaśmiał się Zayn, czekając ze mną przed domem na jego taksówkę.
Chciałam mu odpowiedzieć, jednak moją uwagę przykuły otwierające się drzwi, a w nich Justin wraz z Panią Dziwką z wczoraj. Tak, postanowiłam ją tak nazwać.
Szybko z powrotem przeniosłam wzrok na Zayna, czując, że teraz cała uwaga Justina jest skupiona na nas. Udawałam, że z ogromnym zainteresowaniem słucham Zayn, co po części było prawdą, jednak większą uwagę skupiałam na tym, aby sprawić, żeby Justin w pewnym stopniu poczuł się tak samo jak ja. O ile w ogóle go to ruszy.
-Tylko mi się zdaje czy naprawdę twój sąsiad wypala mi dziurę w plecach?
-Zdaję ci się, baranie. Jest zbyt zajęty swoją dziewczyną. – skłamałam, uśmiechając się słodko dla niepoznaki. Tak naprawdę, to zabawka Justina z zeszłej nocy odjechała już spod jego domu, a szatyn stoi na werandzie i z zaciętą miną obserwuje mnie i Malika.
-Ooo, to moja taksówka. Zdzwonimy się jeszcze. Do zobaczenia, mała. – mulat nachylił się w moim kierunku aby złożyć pocałunek na moim policzku, jednak niespodziewanie przekręciłam głowę, sprawiając, że nasze usta spotkały się w gorącym pocałunku.
-O boże, przepraszam. Myślałam, że widzę osę i dlatego chciałam się odsunąć. Jeszcze raz przepraszam. – wszystko powiedziałam z udawaną, jednak nie zauważoną przez Malika skruchą w głosie, natomiast moja twarz pokazywała (specjalnie dla Justina), że czuję się świetnie, po najlepszym pocałunku w całym moim życiu.
Nie wiem po co i dlaczego to robię, jednak myślę, że moje poczynania po prostu nie posiadają usprawiedliwienia.
-Nic nie szkodzi. Tak przy okazji to dobrze całujesz. – stwierdził Zayn przytulając mnie na pożegnanie i puszczając mi po drodze oczko.
Widząc jak odjeżdża spod mojego domu, pomachałam mu na pożegnanie, a następnie udałam się w kierunku mojego domu, po drodze udając, że nie zauważyłam Justina, jednak kątem oka mogłam zauważyć jak zaciska pięści tak, że jego kostki stawały się, aż białe, a jego mina mówiła, że lepiej się do niego nie zbliżać bez kija bejsbolowego. A wszystko to z hmm… mojego powodu.
Dochodząc do drzwi odwróciłam głowę w jego kierunku na chwilę nawiązując z nim kontakt wzrokowy i uśmiechając się do niego jakby nigdy nic.

Jeśli nie chcesz mieć złamanego serca, musisz udawać, że go nie masz. 




~~*~~

Helloł słoneczka! :)
Tutaj ponownie ja z nowym rozdziałem. 
Jak się podoba? Spodziewaliście się tego? 
Piszcie swoje przypuszczenia w komentarzach, uwielbiam je czytać. 

A teraz ta sama sprawa co ostanio; CO SIĘ Z WAMI DZIEJE?
Znowu to samo; nie komentujecie. Z 50 komentarzy jesteście w stanie spaść do 30, nie mówiąc już o tym, że opowiadanie łącznie czyta około 90 osób. Nie wykazujecie nawet żadnego zainteresowania tym opowiadaniem i zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest ono jakieś wybitne, ale naprawdę kilka zdań zawierających waszą opinię nie jest jakimś mega trudnym i skomplikowanym wyczynem. Może przesadzam, ale tak ja to odczuwam. To jest naprawdę smutne i ani trochę mnie nie motywuję. Piszę to opowiadanie zarówno dla siebie jak i dla Was i chcę, aby to co piszę miało jakiś odzew; pozytywny lub nie. Równie dobrze mogę usunąć to opowiadanie lub dokończyć je tylko dla siebie i nie opublikować żadnego rozdziału. Chcecie tego?

Jeśli się nie poprawicie to wprowadze coś w stylu PEWNA ILOŚĆ KOMENTARZY = NOWY RODZIAŁ. Nigdy nawet nie myślałam i nie chciałam, żeby do tego doszło, ale w pewnym sensie zmuszacie mnie do tego. Mam nadzieję, że się poprawicie. 
Również to kiedy pojawi się nowy rozdział będzie zależało od Was. Wszystko w Waszych rękach.

Możecie myśleć, że strasznie histeryzuje, wymuszam itp. i przyznam Wam się, że miałam taką samą opinię o blogerkach, które publikowały notki tego typu (za co jest mi strasznie głupio) jednak, gdy zaczęłam prowadzić własne blogi zrozumiałam co one czują i to wcale nie jest najlepsze uczucie. 
To wszystko; jak już pisałam WSZYSTKO zależy od Was. 

Czytasz = Komentujesz

Much love, Paulla :) <33





54 komentarze:

  1. wspaniale piszesz x czekam na następny
    Aww Justin. zazdrosny oni powinni być razem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kocham To czekam na następny mam nadzieje ze będzie częściej bo przecież będzie dużo wolnego czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. o mój boże JAK TY ŚWIETNIE PISZESZ WEIFKEOIGJERIG
    "Z Justinem było lepiej i wygodniej" kocham Cassidy hahaha ♥
    zazdrosny Justin boże hahahahah cudownie!
    czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam twój blog, uwielbiam ten rozdział i się nie spodziewałam takiej akcji :) a do twojej notki : niemal codziennie sprawdzam czy jest nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział z niecierpliwością czekam na następny :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. aaaaaaaaaaaaaaaaaaa co dalej?!
    super, hiper, bombastyczne XDDDDDDD
    kc ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha nie zła akcja na końcu *-*
    Rozdział świetny :) Czekam nn <3
    ~heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobrze, że Justin jest zazdrosny. Teraz wie, jak czuła się Jessica. Jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na następny i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. super jest to opowiadanie, szkoda że nie było sceny z Justinem, ale i tak świetne, ja już chce następny rozdział nie mogle się doczekać <3 życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. obozebozeboze, jess jest taka suka, kocham ja! ej, czy tylko ja tak mam, ze jak czytam o justinie i dochodzi do jakiegos zblizenia to czuje takie uklucie w klatce piersiowej? haha, nie moge sie doczekac nn, duzo weny zycze, luv ya

    OdpowiedzUsuń
  13. to-opowiadanie-jest-idealne

    OdpowiedzUsuń
  14. Justin i Jessica muszą być razem !!
    Genialny rozdział! *.*
    Zazdrosny Justin :D
    Kocham to ! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam to :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajny rozdział ^^ czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niech zayn wpierdala :) chcem tylko justina :) czekam na kolejny @biebsile

    OdpowiedzUsuń
  18. Liczę na to ze jess i Justin będą razem
    A jess jest taka suka, Lubie to!!!
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  19. bardzo mi się podoba :))
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  20. Umarłam :)) Kurwa nie spodziewałam się. Ale szkoda mi jej... Serio szkoda. Bieber to dupek. Może ona teraz będzie z Zaynem, żeby Bieber był zazdrosny? :o Oby nie *trzyma kciuki*
    Kocham,
    @justsmilebizzle ❤️

    OdpowiedzUsuń
  21. Jest niesamowity *.* Już nie mogę sie doczekać kolejnego, bo coś przeczuwam ze Justin zrobi nie małą scene zazdrości ; D

    OdpowiedzUsuń
  22. Zazdrosny Jus. Niech on będzie z Jess. ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział jak zawsze świetny. Kocham to opowiadanie. Czekam nn i życzę weny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Hahaha :D Kocham końcówkę! Czekam na kolejny:*

    OdpowiedzUsuń
  25. spróbuj mi kicia powiązać Jessi i Malika to przyjadę do ciebie i cię uduszę. Justin i Jessi mają być razem,ale nie mówię mała zazdrość dobrze zrobi. Dziękuję za rozdział i czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  26. Podoba mi się , jest mega <3333

    OdpowiedzUsuń
  27. Dala mu popalic i dobrze a do tw pytania jestem za ich związkiem awwwwwww moze jakas perspektywa justina ?? :* kocham

    OdpowiedzUsuń
  28. Ahdjxjjennfmfncjcjxjdksjshbfjcd kocham

    OdpowiedzUsuń
  29. OMG zupełnie nie tego się spodziewałam ale to jest świetne !

    OdpowiedzUsuń
  30. Uuu Bieber coraz bardziej robi sie zazdrosny;) Swietny rozdzial, czekam na następny:D
    Klaudia.xd

    OdpowiedzUsuń
  31. Czekam na nn, i wole Justina ;/ lol

    OdpowiedzUsuń
  32. Kocham to opowiadanie <3 jessica z justinem są slodcy jak sie kloca xo czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  33. Kocham jak Jessica z Justinem się kłócą. Są wtedy tacy słodcy.. I jak Justin jest zazdrosny.. *.* Nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Chcę już nowy, zdecydowanie ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  35. Oh, Bieber zazdrosny? I bardzo dobrze haha
    Czekam na następny! ;)
    @olazawszespoko

    OdpowiedzUsuń
  36. OMG! Oni sa słodcy, Jus zazdrosny HAHAHA wyobrażam sobie jego minę XD czekam NN

    OdpowiedzUsuń
  37. OMG! OMG! OMG! Love love tak bardzo <33
    Rozpływam się *.*
    /L

    OdpowiedzUsuń
  38. Trochę żałosne, że wymuszasz komentarze -.-
    Nie lubię opowiadań, w których wszyscy zakochują się w głównej bohaterce. Mam nadzieję, że lepiej poprowadzisz wątek z Justinem albo jakimś innym, ale jednym chłopakiem, bo to nienaturalne :p Pozdrawiam i weny.

    OdpowiedzUsuń