piątek, 9 maja 2014

08. Do you date with me?

 You know that I’m crazy bitch
I do what I want when I feel like it
All I wanna do is lose control
Buy you don’t really give a shit
You go with it, go with it, go with it
‘Cause you’re fucking crazy rock ‘n roll*

-Oh, zamknij się Avril! – wyjęczałam, wciąż leżąc twarzą w poduszce, natomiast prawą ręką próbowałam chwycić sprawcę mojej pobudki.
-Tylko wtedy, gdy wstaniesz. – odpowiedziała mi Avril. Co kurwa?
Moja głowa automatycznie wystrzeliła ku górze, a swój wzrok przeniosłam na złotego normalnego iPhona. Ale czy na pewno normalnego?
-Avril, ty gadasz?
-Ta kurwa, latam od razu. – odpowiedział mi głos z rogu pokoju, na co wypuściłam westchnienie ulgi, gdyż jednak jestem normalna. Dopiero po kilku minutach dotarł do mnie fakt, że nie jestem jedyną osobą przebywającą w tym pomieszczeniu.
Brawo, za spostrzegawczość odezwała się Cassidy. Oh, zamknij się idiotko.
To nie moja wina, że rano kojarzę wolniej fakty. I jednak cofam to co powiedziałam; nie jestem normalna. No bo w końcu kto normalny gada ze swoją podświadomością? No właśnie, nikt.
Powoli odwróciłam głowę w kierunku osoby znajdującej się w moim pokoju, którą z pewnością nie była Demi, gdyż ona spała u Chrisa. Postanowiłam otworzyć prawe oko, natomiast drugie wciąż pozostawić zaciśnięte.
Dostrzegając kto jest moim niezapowiedzianym gościem początkowo się zdziwiłam, jednak chwilę potem zmieniło się to w niewyobrażalny gniew, który postanowiłam wyładować celując poduszką w Justina i trafiając centralnie w jego głowę, która odchyliła się do tyłu z powodu siły uderzenia. Headshot suki!
-Bieber, ty dupku! – przerwałam, aby spojrzeć na wyświetlacz swojego telefonu. – Co ty tu do cholery robisz o 9 rano?
-Ciebie też miło widzieć. – powiedział kompletnie ignorując moją wypowiedź i rozsmarowując prawy policzek.
-Ha ha, bardzo śmieszne. – mój głos wręcz ociekał sarkazmem. – A teraz do rzeczy; co ty tu robisz?
-Trening, czwartek, za godzinę. Mówi ci to coś? – popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym, czy aby na pewno jestem w pełni zdrowa umysłowo, za co miałam ochotę ponownie walnąć go w głowę poduszkami, których miałam na łóżku pod dostatkiem.
-Kurwa. – powiedziałam już za drzwiami łazienki. W duchu pochwaliłam sama siebie, za to, że wykąpałam się pod wieczór, dzięki czemu zyskałam dodatkowe 20 minut.
Po rozczesaniu włosów i wmasowaniu olejku rycynowego w nie udałam się do garderoby, po drodze mijając Justina, który siedział w tym samym miejscu i stukał palcem o swojego złotego Rolexa na lewym nadgarstku mówiąc przy tym Tik Tak, za co jedynie zgromiłam go wzrokiem.
Na fioletową koronkową bieliznę, wciągnęłam obcisłe czarne sportowe spodenki  oraz bokserkę w tym samym kolorze, na którą zarzuciłam luźną ciemnoszarą bokserkę. Gdy byłam już ubrana włosy związałam w luźnego koczka i wyszłam z garderoba.
-Ile można się ubierać? – jęknął szatyn, czego kompletnie nie zrozumiałam, gdyż wszystko zajęło mi jedynie 30 minut.
-Oh, już tak nie marudź. – powiedziałam, kończąc zawiązywać sznurówki od swojego czarnego Conversa do kostki i puszczając mu oczko.
-Woow, Bieber. Widzę, że w końcu zainwestowałeś w nowe ciuszki. – powiedziałam, wskazując na jego dzisiejszy strój składający się z szarej bluzy z kapturem bez rękawów oraz czarnych spodni standardowo opuszczonych w kroku. Natomiast czerwone Supry oraz FullCap w podobnym kolorze doskonale do nich pasowały.  
Dopiero teraz, gdy go obczaiłam, zdałam sobie sprawę z tego jak jego mięśnie idealnie się prezentują. Gdyby nie Cassidy, która zwyzywała mnie wewnętrznie, z pewnością bym ich dotknęła.
-Zdecydowanie wolę, gdy te Twoje całuśne usteczka są zamknięte.
-Zdecydowanie wolę, gdy masz poduszkę na łbie.
-Zdecydowanie wolę, gdy...-
-Gówno mnie obchodzi co ty wolisz. – przerwałam mu i udałam się do kuchni w celu zjedzenia śniadania. Może i jestem dla niego wredna, ale hej! Nie wińcie mnie. Mam okres, więc humorki są normalne, a na dodatek ten debil wywalił mnie o 9 z łóżka, gdzie normalnie śpię do 13.
Ignorując obecność szatyna, zeszłam do kuchni, gdzie chwyciłam zimną butelkę wody z lodówki oraz zielone jabłko. Było to moje typowe „śniadanie” przez treningiem. Było ono lekkie, a pomimo tego dostarczała jak dla mnie wystarczającą ilość energii. Nigdy nie byłam zwolenniczką śniadać, więc  i tak dobrze, że w ogóle coś przełknęłam.
-Gotowa? – zapytał Justin, który pojawił się przy mnie znikąd. Niespodziewając się jego obecności, podskoczyłam i chwyciłam się za serce łomoczące jak cholera.
-Co ty kurwa za ninje robisz? – zapytałam oburzona, a następnie pacnęłam go w ramie.
-Kurwa, wydało się. – powiedział szatyn, z udawanym smutkiem. – Nagrodą za rozszyfrowanie tej jakże trudnej zagadki, jest przejażdżka samochodem z jedynym i jedynym Justiniem Bieberem. A za to, że rozwiązałaś ją tak szybko otrzymujesz bonus, którym jest pojechanie ze mną na stacje beznzynową. Cieszysz się, co nie?
-Skaczę z radości. – powiedziałam przesłodzonym głosem , równie słodko się uśmiechając.

-Włącz radio. – powiedział Justin, gdy byliśmy już w samochodzie i kierowaliśmy się do stacji benzynowej, aby uzupełnić nasz zapas paliwa.
Wykonałam polecenie szatyna i nacisnęłam swoim wypielęgnowanym paznokciem przycisk z napisem „on”. Chwilę później do naszych uszu doszedł głos Nelly’ego w jego piosence Just a dream  na co zapiszczałam.
-Kocham to! – wykrzyczałam, robiąc głośność na full.
-Ugh, znowu to gówno. Ono jest wszędzie. – jęknął Justin, jednak puściłam jego komentarz mimo uszu i zaczęłam śpiewać pierwsze wersy piosenki. {♫}

I was thinking bout her, thinkin bout me (Myślałem o niej, myślałem o mnie)
Thinkin bout us, what we gon’ be (Myślałem o nas, co z nami będzie?)
Opened my eyes yeah, it was only Just A Dream (Otworzyłem oczy, tak, to był tylko sen)
So I travelled back, down that road (Więc wróciłem z powrotem, na tą drogę)
Will she come back, no one knows (Czy ona wróci? Nikt nie wie)
I realiza yeah, it was only Just A Dream (Uświadomiłem sobie to, że to był znowu tylko sen)

Przerwałam śpiewanie by zaczerpnąć oddech, a gdy chciałam ponownie dołączyć do Nelly’ego, ku mojemu zdziwieniu zrobił to za mnie Justin.

I was at the top and now it’s like I’m in the basement (Byłem na szczycie i jakby to powiedzieć spadłem na samo dno)
Number one spot and now she find her a replacment (Między innymi przez to, że ona znalazła sobie innego)
I swear now I can’t Take it, knowing somebody’s got my baby (Przysięgam, nie mogę żyć z myślą, że ktoś inny ma moją ukochaną)
And now you ain’t around baby I can’t think (Teraz już nie jesteś obok, nie mogę tego pojąć)
I should’ve put it down, should’ve got the ring (Powinienem był to skończyć, powinienem kupić ten pierścionek)
Cause I can still feel it In the air (Bo nadal czuję ją w powietrzu)
See her pretty face run my fingers through her hair (Widzę jej śliczną twarz, moje palce przeczesujące jej włosy

Siedziałam oniemiała na fotelu z twarzą odwróconą w jego kierunku i zapewne z uchylonymi wargami. Jego głos był taki melodyjny, jak dla mnie wręcz perfekcyjny, a to jak wspaniale rapował i znał tekst, sprawiało, że jeszcze bardziej pokochałam tą piosenkę.
Słysząc kolejny wers, tym razem śpiewany dołączyłam swój głos i razem zaśpiewaliśmy całą piosenkę, świetnie się przy tym bawiąc, dopóki speaker zapowiadający kolejny kawałek nie przerwał naszej sielanki.
-Gówno, co nie? A i tak znałeś cały tekst na pamięć. Interesujące, nie sądzisz? – zapytałam Justina z kpiną w głosie, pocierając przy tym brodę kciukiem i palcem wskazującym.
-Nie wiem o czym mówisz. – powiedział szatyn z miną niewiniątka, nie spuszczając wzroku z jezdni.
-Taa, jasne. Tak w ogóle to powinnam się na ciebie obrazić. – skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej i udawałam małą, obrażoną dziewczynkę.
-Za co? – Justin przeniósł wzrok ze stacji, do której się zbliżaliśmy na mnie i zmarszczył brwi w zdezorientowaniu.
-Za to, że mi nie powiedziałeś, że masz taki świetny głos! – wyrzuciłam ręce w powietrze.
-Nic specjalnego. – powiedział Justin, wzruszając ramionami i parkując na wolnym miejscu przy stanowisku numer 6. Skinął głową na chłopaka, który je obsługiwał, a brunet z grzywką opadającą na oczy podszedł do uchylonego okna. – Do pełna.
-Pff, nie znasz się. – odpowiedziałam, zrezygnowana opadając w fotelu.
-Oh, kochanie, nie fochaj się. Jeśli powiem, że kupie Ci shake, przestaniesz? – zapytał z miną szczeniaczka.
-Truskawkowego? – wciąż pozostawałam niewzruszona.
-Oczywiście. Truskawkowy shake dla mojej truskaweczki. – chwycił mnie za policzek i zaczął go pieścić tak jak mają to w zwyczaju babcie.
-Pieprz się, Bieber. – zaśmiałam się i wysiadłam z auta, tak samo jak szatyn kilka chwil wcześniej.
Po tym jak zarzucił swoje ramie na moje barki (nie wiem co on z tym ma) udaliśmy się do klimatyzowanego budynku stacji, gdzie zapłaciliśmy za paliwo i mojego shake.
-Justin, doszłam do wniosku, że ja Cię prawie nie znam. – powiedziałam, kiedy wyjeżdżaliśmy już ze stacji.
-A co chcesz o mnie wiedzieć?
-Wszystko. – odpowiedziałam, sącząc napój przez plastikową słomkę.
-Może zagramy w 20 na 20 pytań? – zaproponował, na co skinęłam głową. – Zacznij.
-Uh, okey. A więc ile miałeś dziewczyn?
-A co zazdrosna? – śmiesznie poruszył brwiami i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, na co jedynie popukałam się palcem wskazującym w czoło.
-Nie, po prostu jestem ciekawa.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, skarbie. Nie słyszałaś?
-Gdy ktoś zadaje Ci pytanie, odpowiada się na nie. Nie słyszałeś?
-Dobra, a więc… nie wiem.
-Aż tak dużo? – zapytałam, opierając się plecami o zablokowane drzwi, aby mieć na niego lepszy widok. – Pomogę Ci. Zacznij od tych, których imię zaczynało się na „A”.
-Alyssa, Abigail, Accacia, Amy, Annie, Adrianna, Zoey…-
-Przecież Zoey, nie zaczyna się na „A”. – przerwałam mu, zdezorientowana.
-No tak, ale ona była aniołem. – powiedział Justin, uśmiechając się perliście i puszczając mi oczko.
-Ugh, nie ważne. Kontynuuj.
-Okey, a więc na czym stanąłem. A tak, a więc Anabel, Ana, Aurora, Amelie, Alya, Ashley, Angel, Alice, Alesha, Agnes, Angelina, Amanda, Alma, Ava, Avril, Alyson, Ashlee, Alex, Ariana, Alison…-
-Okey, okey. Zwolnij, zmieniam pytanie. – Justin zaśmiał się na moje słowa i pokręcił głową.
-Sama chciałaś.
-Dobrze, że nie pozwoliłam Ci wymieniać całego alfabetu, bo chyba nie umiem liczyć do trylionów. – zachichotałam i spojrzałam na Justina, który również na mnie popatrzył wzrokiem mówiącym to-nie-było-śmieszne-i-wcale-nie-miałem-tak-dużo-dziewczyn, ale wątpię, że sam w to wierzył.
-Za karę nic Ci więcej nie powiem.
-Justin! – powiedziałam błagalnie i uśmiechnęłam się do niego słodko, jednak to nie pomagało.
 A może się z nim zabawimy? Zaproponowała Cassidy, na co wewnętrze ochoczo pokiwałam głowę.
Korzystając z tego, że stoimy na czerwonym świetle, odpięłam pas i pochyliłam się w stronę Justina, za co otrzymałam od niego zdezorientowane spojrzenie.
-Może jednak coś mi powiesz? – wyszeptałam mu do ucha, przygryzając je. Prawą ręką przeczesałam jego włosy, natomiast lewą jeździłam po jego abs’ie i stopniowo zjeżdżałam dłonią do klamry od spodni.
-Ugh, co ty wypra- zająknął się szatyn, jednak przerwał w połowie, jęcząc gdy moja dłoń przejechała po jego formującym się wybrzuszeniu w spodniach.
Prawdę mówiąc, nie wiem co we mnie wstąpiło; może to alkohol, który pulsował jeszcze moich żyłach, w co wątpię, ale nie obchodziło mnie to. Postanowiłam zapomnieć o konsekwencjach jakie mogą z tego wyniknąć i przenieść swoje ciało na kolana Justina.
-A teraz opowiesz mi coś o sobie? – zapytałam w jego usta, dłońmi wciąż masując go po brzuchu oraz lekko ocierając się swoją dolną strefą o jego. Ta początkowo zabawa stanowczo zaszła za daleko, jednak nie mogłam, albo raczej nie chciałam ją przerywać.
-Kurwa, nie wytrzymam. – powiedział Justin, zanim brutalnie wpił się w moje usta. Początkowe zdezorientowanie zniknęło i chwilę później oddałam pocałunek, uchylając usta i wpuszczając do środka jego zachłanny język. Całowaliśmy się namiętnie i kompletnie nie zwracaliśmy uwagi na otoczenie.
Poczułam jak dłonie szatyna ściskają moje pośladki, na co niechciany jęk wydobył się z moich ust. Chcąc aby on również zajęczał z przyjemności przeniosłam dłoń na jego przyjaciela, pieszcząc go przez materiał spodni. Mały Justin zareagował na to natychmiastowo stając na baczność, natomiast ten większy warknął w moje usta.
Przerwałam pocałunek by zaczerpnąć powietrza, jednak wciąż nie zmieniałam położenia swoich dłoni; zamiast tego zaczęłam z większą intensywnością pieścić intymny obszar Justina, widząc jak odchyla głowę w tył i przymyka powieki w rozkoszy.
Nasz intymny moment przerwał klakson samochodu, znajdującego się za nami, na co odskoczyliśmy od siebie natychmiastowo. Ostatni raz złożyłam pocałunek na ustach Justina i wróciłam na swoje miejsce, obserwując jak brązowooki ciągnie za kosmyki włosów i próbuje wygodnie usadowić się w fotelu.
Od czasu zaistniałej sytuacji jechaliśmy w ciszy, a Justin nie przestawał pocierać swojego przyjaciela, aby w jakikolwiek sposób sobie ulżyć. Jednak mały Bieber postanowił się zbuntować i nie opadać.
-Zatrzymaj się. – powiedziałam wreszcie, mając dość tego jak nie przestaje się borykać z problemem, który ja stworzyłam.
-Co się stało? – zapytał zdezorientowany Justin, jednak i tak wykonał moje polecenie.
-Zrób coś z tym. – powiedziałam, wskazując ręką na jego, bądźmy szczerzy niemały problem.
-A może ty mi w tym pomożesz? – zasugerował z promiennym uśmiechem.
Widząc jak ponownie chcę się usadowić na jego kolanach Justin pokręcił głową na nie i przytrzymał mnie za biodra abym nie mogła się osunąć niżej. – Nie, nie i jeszcze raz nie! Wiem co chcesz zrobić i Ci nie pozwalam. – dopiero teraz dotarło do mnie, że wcześniejsza sugestia Justina, była jedynie żartem.
-Ale dlaczego? – może i zabrzmiałam jak zdesperowana dziwka, ale naprawdę wyrzuty sumienia dawały mi o sobie znać. – To moja wina.
-Hej, księżniczko. – Justin chwycił mnie za policzki i uniósł moją głowę, którą opuściłam w zażenowaniu, ku górze. – Nic się nie stało.
-Przepraszam. – wymruczałam i oparłam się czołem o jego bark. – Nie chciałam.
-Wiem i nic się nie stało. – Justin lekko mnie objął i zaczął się bawić moimi kosmykami włosów.
Siedzieliśmy tak wtuleni siebie przez kilka minut, dopóki nie zorientowaliśmy się, że za kilkanaście minut mamy trening.
-Jeszcze raz przepraszam. – powiedziałam, gdy zauważyłam, że dojeżdżamy do studia.
-A ja jeszcze raz mówię Ci, że nic się nie stało – powiedział Justin, posyłając w moją stronę sympatyczny uśmiech aby upewnić mnie w tym przekonaniu.
Odwzajemniłam uśmiech i wysiadłam z auta, nie przestając się uśmiechać w kierunku Justina, który otworzył i przytrzymywał dla mnie drzwi.
-Bieber, ty gentelmanie. – zaśmiałam się i podeszłam do szklanych drzwi, czekając aż szatyn do mnie dołączy. Gdy tak się stało przekroczyliśmy próg budynku i udaliśmy się do sali 23, gdzie rozciągali się już nasi znajomi.
Uśmiechnęłam się po raz ostatni do Justina i udałam się w kierunku Sylvi i Sophi.
-Hej dziewczyny. – powiedziałam radośnie, spuszczając torbę z mojego ramienia na podłogę.
-Hej chica. – powiedziała Sophie uśmiechając się. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć, ma ona hiszpańskie korzenie i często używa w zdaniu różnych słów z tego języka.
Sylvia skinęła w moim kierunku jakby od niechcenia głową i odeszła od nas, podchodząc do stolika, na którym znajdowały się wody i napoje izotoniczne.
-Nie przejmuj się nią, jest zazdrosna. Jest zadużona w Justinie, odkąd go pierwszy raz zobaczyła. Wiele razy starała się mu zaimponować i wzbudzić u niego jakiekolwiek zainteresowanie, co nie przyniosło żadnych skutków, gdyż uważa on ją za zadufaną w sobie laskę. A fakt, że to ty stałaś się jego nowym obiektem zainteresowań, sprawia, że za tobą nie przepada. – powiedziała Sophia, zauważając moją zdezorientowaną minę.
Postanowiłam posłuchać się brunetki i nie zawracać sobie głowy blondynką. Nie chcąc tracić czasu na bezmyślne stanie i gapienie się na Sophie, zaczęłam się rozciągać. Nie zajęło mi to jednak zbyt długo, gdyż moją uwagę przykuł zmachany blondyn wpadający z hukiem do sali. Jego szerokie ramiona unosiły się szybko, a włosy były poczochrane jednak wciąż dobrze się prezentowały.
Chłopak rozejrzał się po sali zatrzymując swój wzrok na mnie, a jego krzaczaste i ciemne brwi złączyły się tworząc jedną. Poprawił on swoją szarą bokserkę opinającą jego mięśnie i podszedł do mnie pewnym siebie krokiem uśmiechając się równie pewnie.
-My chyba się nie znamy? – zapytał retorycznie, puszczając mi oczko. – Liam jestem, a ty ślicznotko?
-Jessica. – odpowiedziałam wystawiając rękę w jego stronę, aby uścisnąć jego dłoń, jednak zamiast tego on chwycił ją, a następnie złożył na jej zewnętrznej stronie delikatny pocałunek, patrząc przy tym na mnie spod przymrużonych powiek.
Gdyby to był ktoś inny, na przykład Justin (podaję go tylko na przykładu, bez spekulacji!) zapewne robiłabym co w mojej mocy, aby nie roztopić się przed nim jak lód na słońcu, jednak wracając do rzeczywistości zachowałam się obojętnie na gest Liama.
Na pierwszy rzut oka było widać, że jest on arogancki, pewny siebie oraz, że zmienia dziewczyny jak rękawiczki, co z pewnością nie było moją definicją „idealnego chłopaka”.
-Miło mi ciebie poznać, ale wybacz; muszę iść się dalej rozciągać. – powiedziałam grzecznie i wróciłam do wcześniej wykonywanej czynności.
-Dziewczyno, ty to masz branie. – zaśmiała się Sophia, na co Sylvia prychnęła.
Czyżby ktoś wyczuwał zagrożenie?
-Ma się ten urok. – powiedziałam słodko, poprawiając włosy i robiąc minę jak typowy bezmózgi plastik. Najwidoczniej wyglądałam przezabawnie, gdyż Sophia, gdy mnie zobaczyła zaczęła się targać po podłodze ze śmiechu i z pewnością, gdyby nie głos Emilia, robiłaby to zdecydowanie dłużej.
- ¡hola – przywitał się z nami Emilio, na co odpowiedzieliśmy mu tym samym. Emilio również miał pochodzenie hiszpańskie oraz miał takie same przyzwyczajenie jak Sophia; łączenie ze sobą słów z obu języków.
-Dzisiaj mam dla was wspaniałą wiadomość, więc może lepiej usiądźcie. – chytry uśmiech goszczący na jego twarzy, spowodował, że czynność tą wykonaliśmy ze zdziwieniem i lekkim strachem na twarzy.
-Mówi wam coś nazwa „Brodway Dance center”? – zapytał wręcz retorycznie. Każdy tancerz znał tą najbardziej prestiżową szkołę taneczną na świecie.
-Organizują oni konkurs; odbędzie się on na terenie całej Ameryki Północnej i Południowej, a nagrodą są dwutygodniowe warsztaty taneczne prowadzone przez znanych choreografów z tamtej szkoła na Bahamach. – na tą wiadomość, wszyscy zareagowaliśmy piskiem. Rywalizacja z pewnością będzie zawzięta, jednak ta nagroda jest z pewnością tego warta. – Hej, spokój! Jeszcze nie skończyłem. Każdy uczestnik musi wysłać filmik, na którym tańczy, jednak nie będzie to zwykły układ. Musicie wybrać jeden teledysk i zatańczyć dokładnie taką samą choreografię. Wliczając też to, że musicie upodobnić się do danej artystki lub artysty i zatańczyć dokładnie w takiej samej scenerii jak oni. W związku z tym Brodway Dance center przeznacza każdej grupie określony budżet oraz wynajmuje kamerzystę, który będzie kręcił dany teledysk w plenerze. Jest ktoś tym zainteresowany?
Każdy z nas pokiwał głową na tak. Pierwszy raz będę miała okazję wziąć udział w takim przedsięwzięciu, więc to, że jestem podekscytowana jak cholera jest raczej oczywiste.
-W takim razie macie już jakieś propozycje?
-Yeah, co myślisz o Single Ladies Beyonce lub Buttons Pussycat Dolls? – powiedziałam, pierwsze dwa pomysły, które wpadły mi do głowy.
-Zdecydowanie Buttons. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę w tym seksownym wdzianku. – zagwizdał Alfredo, za co zgromiłam go wzrokiem, natomiast Justin walnął w głowę.
-Beyonce to świetny wybór. Jest was odpowiednia ilość i na dodatek choreografia też jest bardzo interesująca. Dobry wybór. – pochwalił mnie Emilio, a następnie zwrócił się do chłopaków. – A nasze czarne owcy mają jakieś pomysły?
Wraz z dziewczynami zachichotałyśmy, a chłopacy oburzyli się na żarty.
-Myślałem o Chrisie Brownie. Można się wykazać w jego choreografiach. – zaproponował Cody.
-Jeśli Brown, to musicie zatańczyć do Turn up the music. Jest to jego najlepszy teledysk, według mnie. – powiedział Emilio, a chłopaki przytaknęli głowami.
-A co z ludźmi? Wątpię, że budżet obejmie zarówno scenografie jak i ludzi. – powiedział Justin.
-Mój wuja jest specjalistą od efektów specjalnych w filmach, więc mogę go poprosić o pomoc. Sprawi, że z trójki osób będzie trzysta. – głos zabrał Liam, który nie przestawał się na mnie gapić i posyłać mi „uwodzicielskich” spojrzeń.
-Wspaniale. A może ktoś z was jest chętny na duet? – Emilio przeleciał wzrokiem po wszystkich w sali.
-Ja z Jessi! – wykrzyknął od razu Justin, za co zmroziłam go wzrokiem.
-Co?! Nie! – zareagowałam od razu, jednak nikt już nie brał mojego zdania pod uwagę.
-Dobry pomysł. Chcę abyście na następne zajęcia, które odbędą się za tydzień mieli już wybrany teledysk. – wraz z Justinem przytaknęliśmy głowami na wypowiedź czarnoskórego.
-Świetnie, w takim razie mamy już wszystko ustalone. – Emilio klasnął w ręce i posłał nam wszystkim swój najlepszy uśmiech numer 9. – A teraz do roboty! Powtarzamy układ z ostatnich zajęci.
W ciągu kilku minut wszyscy staliśmy już na swoich pozycjach i czekaliśmy, aż DJ włączy piosenkę. Kiedy do naszych uszu doszły pierwsze nuty zaczęliśmy równocześnie tańczyć, starając się aby wszystko wyszło idealnie, co nie do końca nam się udało.
Po około dwóch godzinach Emilio w końcu stwierdził, że układ nam wyszedł i to już wszystko na dzisiaj, na co odetchnęliśmy z ulgą. Zmęczona doczłapałam do stolika z napojami, aby zwiększyć poziom swojej energii poprzez wypicie Powerade.
-Witaj ponownie, śliczna. – powiedział Liam, który pojawił się przy moim boku jakby znikąd.
-Uh, hej.
-Wiem, że to może dla Ciebie, zbyt wcześnie, ale mam pytanie… - przerwał, drapiąc się ręką po karku, tak jak Justin w niezręcznych sytuacjach. Przestań ich do siebie porównywać, idiotko! Zbeształam się.
Dobrze wiedziałam, że była to tylko taktyka na podryw. Coś w stylu jestem-nieśmiały-i-słodki-a-dziewczyny-lecę-na-takich-chłopaków-co-nie? Nie, Liam, myśl dalej. Ale pomimo tego starałam się być miłą.
-Kontynuuj, spokojnie nie gryzę. – uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
-Pójdziesz ze mną na randkę? – wydusił w końcu z siebie, a mnie jakby zamurowało.


*fragment piosenki Avril Lavinge - Smile


~~*~~

Rozdział do dupy, tak wiem, przepraszam.
Dziękuję za wszystkie komentarze, kocham Was. 

17 komentarzy:

  1. Rozdzial megaaa *,* kocham to ;****

    nothing-like-us-jilly-blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny ! *.*
    Uwielbiam to! Nie mogę się doczekać nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do dupy?! jest cudowny ! Mam nadzieje ze Cassidy nie pozwoli jej na ta randke , o nie nie nie ! ona ma isc na nia z Justinem i nic inneo nie ma prawa byc i koniec xd czekam na nastepny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi tam całkiem się podoba :) Niezła ta scena Justina i Jess w samochodzie, no po prostu aż nie wierzyłam jak to czytałam xd A i jak będziesz mnie informować następnym razem to w menu jest zakładka Powiadomienia, prosze żebyś tam zostawiałą komentarz :)
    [irreplaceable-gentleness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jebłam na ostatnie zdanie, ale to nic xD Rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawy rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  8. jeju sytuacja w samochodzie hahahah ♥ kocham Jessice!
    nie idź z Liamem błagam! ;3
    czekam na nastęny haha ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Sytuacja w samochodzie byla zajebista, oby wiecej takich :-) Cudooo <3

    OdpowiedzUsuń
  10. woooooooooooooooooow :o ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Ogólnie to swietnie piszesz i to jest dobry rozdział ale szczerze to strasznie irytuje mnie zachowanie głównej bohaterki. Jak dla mnie jest strasznie bezczelna i pewna siebie i w jedyn rozdziale aż kipi jej ripostami co jest dość wkurzające. Wystarcza góra trzy a nie z 10 jak w poprzednim rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  12. nie moge sie doczekac kolejnego ! <3 świetny naprawde :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny jest <33
    /L

    OdpowiedzUsuń