You know that I’m crazy bitch
I do what I want when
I feel like it
All I wanna do is lose
control
Buy you don’t really
give a shit
You go with it, go
with it, go with it
‘Cause you’re fucking
crazy rock ‘n roll*
-Oh, zamknij się Avril! – wyjęczałam, wciąż leżąc twarzą w
poduszce, natomiast prawą ręką próbowałam chwycić sprawcę mojej pobudki.
-Tylko wtedy, gdy wstaniesz. – odpowiedziała mi Avril. Co kurwa?
Moja głowa automatycznie wystrzeliła ku górze, a swój wzrok
przeniosłam na złotego normalnego iPhona. Ale
czy na pewno normalnego?
-Avril, ty gadasz?
-Ta kurwa, latam od razu. – odpowiedział mi głos z rogu
pokoju, na co wypuściłam westchnienie ulgi, gdyż jednak jestem normalna.
Dopiero po kilku minutach dotarł do mnie fakt, że nie jestem jedyną osobą
przebywającą w tym pomieszczeniu.
Brawo, za
spostrzegawczość odezwała się Cassidy. Oh, zamknij się idiotko.
To nie moja wina, że
rano kojarzę wolniej fakty. I jednak cofam to co powiedziałam; nie jestem
normalna. No bo w końcu kto normalny gada ze swoją podświadomością? No właśnie,
nikt.
Powoli odwróciłam głowę w kierunku osoby znajdującej się w
moim pokoju, którą z pewnością nie była Demi, gdyż ona spała u Chrisa.
Postanowiłam otworzyć prawe oko, natomiast drugie wciąż pozostawić zaciśnięte.
Dostrzegając kto jest moim niezapowiedzianym gościem
początkowo się zdziwiłam, jednak chwilę potem zmieniło się to w niewyobrażalny
gniew, który postanowiłam wyładować celując poduszką w Justina i trafiając
centralnie w jego głowę, która odchyliła się do tyłu z powodu siły uderzenia. Headshot suki!
-Bieber, ty dupku! – przerwałam, aby spojrzeć na wyświetlacz
swojego telefonu. – Co ty tu do cholery robisz o 9 rano?
-Ciebie też miło widzieć. – powiedział kompletnie ignorując
moją wypowiedź i rozsmarowując prawy policzek.
-Ha ha, bardzo śmieszne. – mój głos wręcz ociekał sarkazmem.
– A teraz do rzeczy; co ty tu robisz?
-Trening, czwartek, za godzinę. Mówi ci to coś? – popatrzył
na mnie wzrokiem mówiącym, czy aby na pewno jestem w pełni zdrowa umysłowo, za
co miałam ochotę ponownie walnąć go w głowę poduszkami, których miałam na łóżku
pod dostatkiem.
-Kurwa. – powiedziałam już za drzwiami łazienki. W duchu
pochwaliłam sama siebie, za to, że wykąpałam się pod wieczór, dzięki czemu
zyskałam dodatkowe 20 minut.
Po rozczesaniu włosów i wmasowaniu olejku rycynowego w nie
udałam się do garderoby, po drodze mijając Justina, który siedział w tym samym
miejscu i stukał palcem o swojego złotego Rolexa na lewym nadgarstku mówiąc
przy tym Tik Tak, za co jedynie
zgromiłam go wzrokiem.
Na fioletową koronkową bieliznę, wciągnęłam obcisłe czarne sportowe
spodenki oraz bokserkę w tym samym
kolorze, na którą zarzuciłam luźną ciemnoszarą bokserkę. Gdy byłam już ubrana włosy związałam w
luźnego koczka i wyszłam z garderoba.
-Ile można się ubierać? – jęknął szatyn, czego kompletnie
nie zrozumiałam, gdyż wszystko zajęło mi jedynie 30 minut.
-Oh, już tak nie marudź. – powiedziałam, kończąc zawiązywać
sznurówki od swojego czarnego Conversa do kostki i puszczając mu oczko.
-Woow, Bieber. Widzę, że w końcu zainwestowałeś w nowe
ciuszki. – powiedziałam, wskazując na jego dzisiejszy strój składający się z
szarej bluzy z kapturem bez rękawów oraz czarnych spodni standardowo
opuszczonych w kroku. Natomiast czerwone Supry oraz FullCap w podobnym kolorze
doskonale do nich pasowały.
Dopiero teraz, gdy go obczaiłam, zdałam sobie sprawę z tego
jak jego mięśnie idealnie się prezentują. Gdyby nie Cassidy, która zwyzywała
mnie wewnętrznie, z pewnością bym ich dotknęła.
-Zdecydowanie wolę, gdy te Twoje całuśne usteczka są
zamknięte.
-Zdecydowanie wolę, gdy masz poduszkę na łbie.
-Zdecydowanie wolę, gdy...-
-Gówno mnie obchodzi co ty wolisz. – przerwałam mu i udałam
się do kuchni w celu zjedzenia śniadania. Może i jestem dla niego wredna, ale
hej! Nie wińcie mnie. Mam okres, więc humorki są normalne, a na dodatek ten
debil wywalił mnie o 9 z łóżka, gdzie normalnie śpię do 13.
Ignorując obecność szatyna, zeszłam do kuchni, gdzie
chwyciłam zimną butelkę wody z lodówki oraz zielone jabłko. Było to moje typowe
„śniadanie” przez treningiem. Było ono lekkie, a pomimo tego dostarczała jak
dla mnie wystarczającą ilość energii. Nigdy nie byłam zwolenniczką śniadać,
więc i tak dobrze, że w ogóle coś
przełknęłam.
-Gotowa? – zapytał Justin, który pojawił się przy mnie
znikąd. Niespodziewając się jego obecności, podskoczyłam i chwyciłam się za
serce łomoczące jak cholera.
-Co ty kurwa za ninje robisz? – zapytałam oburzona, a
następnie pacnęłam go w ramie.
-Kurwa, wydało się. – powiedział szatyn, z udawanym
smutkiem. – Nagrodą za rozszyfrowanie tej jakże trudnej zagadki, jest
przejażdżka samochodem z jedynym i jedynym Justiniem Bieberem. A za to, że
rozwiązałaś ją tak szybko otrzymujesz bonus, którym jest pojechanie ze mną na
stacje beznzynową. Cieszysz się, co nie?
-Skaczę z radości. – powiedziałam przesłodzonym głosem ,
równie słodko się uśmiechając.
-Włącz radio. – powiedział Justin, gdy byliśmy już w
samochodzie i kierowaliśmy się do stacji benzynowej, aby uzupełnić nasz zapas
paliwa.
Wykonałam polecenie szatyna i nacisnęłam swoim
wypielęgnowanym paznokciem przycisk z napisem „on”. Chwilę później do naszych
uszu doszedł głos Nelly’ego w jego piosence Just
a dream na co zapiszczałam.
-Kocham to! – wykrzyczałam, robiąc głośność na full.
-Ugh, znowu to gówno. Ono jest wszędzie. – jęknął Justin,
jednak puściłam jego komentarz mimo uszu i zaczęłam śpiewać pierwsze wersy piosenki. {♫}
I was thinking bout her, thinkin bout me (Myślałem o niej, myślałem o mnie)
Thinkin bout us, what we gon’ be (Myślałem o nas, co z nami będzie?)
Opened my eyes yeah, it was only Just A Dream (Otworzyłem oczy, tak, to był tylko sen)
So I travelled back, down that road (Więc wróciłem z powrotem, na tą drogę)
Will she come back, no one knows (Czy ona wróci? Nikt nie wie)
I realiza yeah, it was only Just A Dream (Uświadomiłem sobie to, że to był znowu tylko sen)
Przerwałam śpiewanie by zaczerpnąć oddech, a gdy chciałam
ponownie dołączyć do Nelly’ego, ku mojemu zdziwieniu zrobił to za mnie Justin.
I was at the top and now it’s like I’m in the basement (Byłem na szczycie i jakby to powiedzieć
spadłem na samo dno)
Number one spot and now she find her a replacment (Między innymi przez to, że ona znalazła
sobie innego)
I swear now I can’t Take it, knowing somebody’s got my baby (Przysięgam, nie mogę żyć z myślą, że ktoś
inny ma moją ukochaną)
And now you ain’t around baby I can’t think (Teraz już nie jesteś obok, nie mogę tego
pojąć)
I should’ve put it down, should’ve got the ring (Powinienem był to skończyć, powinienem
kupić ten pierścionek)
Cause I can still feel it In the air (Bo nadal czuję ją w powietrzu)
See her pretty face run my fingers through her hair (Widzę jej śliczną twarz, moje palce
przeczesujące jej włosy
Siedziałam oniemiała na fotelu z twarzą odwróconą w jego
kierunku i zapewne z uchylonymi wargami. Jego głos był taki melodyjny, jak dla
mnie wręcz perfekcyjny, a to jak wspaniale rapował i znał tekst, sprawiało, że
jeszcze bardziej pokochałam tą piosenkę.
Słysząc kolejny wers, tym razem śpiewany dołączyłam swój
głos i razem zaśpiewaliśmy całą piosenkę, świetnie się przy tym bawiąc, dopóki
speaker zapowiadający kolejny kawałek nie przerwał naszej sielanki.
-Gówno, co nie? A i tak znałeś cały tekst na pamięć.
Interesujące, nie sądzisz? – zapytałam Justina z kpiną w głosie, pocierając
przy tym brodę kciukiem i palcem wskazującym.
-Nie wiem o czym mówisz. – powiedział szatyn z miną
niewiniątka, nie spuszczając wzroku z jezdni.
-Taa, jasne. Tak w ogóle to powinnam się na ciebie obrazić.
– skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej i udawałam małą, obrażoną
dziewczynkę.
-Za co? – Justin przeniósł wzrok ze stacji, do której się
zbliżaliśmy na mnie i zmarszczył brwi w zdezorientowaniu.
-Za to, że mi nie powiedziałeś, że masz taki świetny głos! –
wyrzuciłam ręce w powietrze.
-Nic specjalnego. – powiedział Justin, wzruszając ramionami
i parkując na wolnym miejscu przy stanowisku numer 6. Skinął głową na chłopaka,
który je obsługiwał, a brunet z grzywką opadającą na oczy podszedł do
uchylonego okna. – Do pełna.
-Pff, nie znasz się. – odpowiedziałam, zrezygnowana opadając
w fotelu.
-Oh, kochanie, nie fochaj się. Jeśli powiem, że kupie Ci
shake, przestaniesz? – zapytał z miną szczeniaczka.
-Truskawkowego? – wciąż pozostawałam niewzruszona.
-Oczywiście. Truskawkowy shake dla mojej truskaweczki. –
chwycił mnie za policzek i zaczął go pieścić tak jak mają to w zwyczaju babcie.
-Pieprz się, Bieber. – zaśmiałam się i wysiadłam z auta, tak
samo jak szatyn kilka chwil wcześniej.
Po tym jak zarzucił swoje ramie na moje barki (nie wiem co
on z tym ma) udaliśmy się do klimatyzowanego budynku stacji, gdzie zapłaciliśmy
za paliwo i mojego shake.
-Justin, doszłam do wniosku, że ja Cię prawie nie znam. –
powiedziałam, kiedy wyjeżdżaliśmy już ze stacji.
-A co chcesz o mnie wiedzieć?
-Wszystko. – odpowiedziałam, sącząc napój przez plastikową
słomkę.
-Może zagramy w 20 na 20 pytań? – zaproponował, na co
skinęłam głową. – Zacznij.
-Uh, okey. A więc ile miałeś dziewczyn?
-A co zazdrosna? – śmiesznie poruszył brwiami i spojrzał na
mnie dziwnym wzrokiem, na co jedynie popukałam się palcem wskazującym w czoło.
-Nie, po prostu jestem ciekawa.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, skarbie. Nie
słyszałaś?
-Gdy ktoś zadaje Ci pytanie, odpowiada się na nie. Nie
słyszałeś?
-Dobra, a więc… nie wiem.
-Aż tak dużo? – zapytałam, opierając się plecami o
zablokowane drzwi, aby mieć na niego lepszy widok. – Pomogę Ci. Zacznij od
tych, których imię zaczynało się na „A”.
-Alyssa, Abigail, Accacia, Amy, Annie, Adrianna, Zoey…-
-Przecież Zoey, nie zaczyna się na „A”. – przerwałam mu,
zdezorientowana.
-No tak, ale ona była aniołem. – powiedział Justin,
uśmiechając się perliście i puszczając mi oczko.
-Ugh, nie ważne. Kontynuuj.
-Okey, a więc na czym stanąłem. A tak, a więc Anabel, Ana,
Aurora, Amelie, Alya, Ashley, Angel, Alice, Alesha, Agnes, Angelina, Amanda,
Alma, Ava, Avril, Alyson, Ashlee, Alex, Ariana, Alison…-
-Okey, okey. Zwolnij, zmieniam pytanie. – Justin zaśmiał się
na moje słowa i pokręcił głową.
-Sama chciałaś.
-Dobrze, że nie pozwoliłam Ci wymieniać całego alfabetu, bo
chyba nie umiem liczyć do trylionów. – zachichotałam i spojrzałam na Justina,
który również na mnie popatrzył wzrokiem mówiącym to-nie-było-śmieszne-i-wcale-nie-miałem-tak-dużo-dziewczyn, ale
wątpię, że sam w to wierzył.
-Za karę nic Ci więcej nie powiem.
-Justin! – powiedziałam błagalnie i uśmiechnęłam się do
niego słodko, jednak to nie pomagało.
A może się z nim zabawimy? Zaproponowała Cassidy, na co wewnętrze
ochoczo pokiwałam głowę.
Korzystając z tego, że stoimy na czerwonym świetle, odpięłam
pas i pochyliłam się w stronę Justina, za co otrzymałam od niego
zdezorientowane spojrzenie.
-Może jednak coś mi powiesz? – wyszeptałam mu do ucha,
przygryzając je. Prawą ręką przeczesałam jego włosy, natomiast lewą jeździłam
po jego abs’ie i stopniowo zjeżdżałam dłonią do klamry od spodni.
-Ugh, co ty wypra- zająknął się szatyn, jednak przerwał w
połowie, jęcząc gdy moja dłoń przejechała po jego formującym się wybrzuszeniu w
spodniach.
Prawdę mówiąc, nie wiem co we mnie wstąpiło; może to
alkohol, który pulsował jeszcze moich żyłach, w co wątpię, ale nie obchodziło
mnie to. Postanowiłam zapomnieć o konsekwencjach jakie mogą z tego wyniknąć i
przenieść swoje ciało na kolana Justina.
-A teraz opowiesz mi coś o sobie? – zapytałam w jego usta,
dłońmi wciąż masując go po brzuchu oraz lekko ocierając się swoją dolną strefą
o jego. Ta początkowo zabawa stanowczo zaszła za daleko, jednak nie mogłam,
albo raczej nie chciałam ją przerywać.
-Kurwa, nie wytrzymam. – powiedział Justin, zanim brutalnie
wpił się w moje usta. Początkowe zdezorientowanie zniknęło i chwilę później
oddałam pocałunek, uchylając usta i wpuszczając do środka jego zachłanny język.
Całowaliśmy się namiętnie i kompletnie nie zwracaliśmy uwagi na otoczenie.
Poczułam jak dłonie szatyna ściskają moje pośladki, na co
niechciany jęk wydobył się z moich ust. Chcąc aby on również zajęczał z
przyjemności przeniosłam dłoń na jego przyjaciela, pieszcząc go przez materiał
spodni. Mały Justin zareagował na to natychmiastowo stając na baczność,
natomiast ten większy warknął w moje usta.
Przerwałam pocałunek by zaczerpnąć powietrza, jednak wciąż
nie zmieniałam położenia swoich dłoni; zamiast tego zaczęłam z większą
intensywnością pieścić intymny obszar Justina, widząc jak odchyla głowę w tył i
przymyka powieki w rozkoszy.
Nasz intymny moment przerwał klakson samochodu, znajdującego
się za nami, na co odskoczyliśmy od siebie natychmiastowo. Ostatni raz złożyłam
pocałunek na ustach Justina i wróciłam na swoje miejsce, obserwując jak brązowooki
ciągnie za kosmyki włosów i próbuje wygodnie usadowić się w fotelu.
Od czasu zaistniałej sytuacji jechaliśmy w ciszy, a Justin
nie przestawał pocierać swojego przyjaciela, aby w jakikolwiek sposób sobie
ulżyć. Jednak mały Bieber postanowił się zbuntować i nie opadać.
-Zatrzymaj się. – powiedziałam wreszcie, mając dość tego jak
nie przestaje się borykać z problemem, który ja stworzyłam.
-Co się stało? – zapytał zdezorientowany Justin, jednak i
tak wykonał moje polecenie.
-Zrób coś z tym. – powiedziałam, wskazując ręką na jego,
bądźmy szczerzy niemały problem.
-A może ty mi w tym pomożesz? – zasugerował z promiennym
uśmiechem.
Widząc jak ponownie chcę się usadowić na jego kolanach
Justin pokręcił głową na nie i przytrzymał mnie za biodra abym nie mogła się
osunąć niżej. – Nie, nie i jeszcze raz nie! Wiem co chcesz zrobić i Ci nie
pozwalam. – dopiero teraz dotarło do mnie, że wcześniejsza sugestia Justina,
była jedynie żartem.
-Ale dlaczego? – może i zabrzmiałam jak zdesperowana dziwka,
ale naprawdę wyrzuty sumienia dawały mi o sobie znać. – To moja wina.
-Hej, księżniczko. – Justin chwycił mnie za policzki i
uniósł moją głowę, którą opuściłam w zażenowaniu, ku górze. – Nic się nie
stało.
-Przepraszam. – wymruczałam i oparłam się czołem o jego
bark. – Nie chciałam.
-Wiem i nic się nie stało. – Justin lekko mnie objął i
zaczął się bawić moimi kosmykami włosów.
Siedzieliśmy tak wtuleni siebie przez kilka minut, dopóki
nie zorientowaliśmy się, że za kilkanaście minut mamy trening.
-Jeszcze raz przepraszam. – powiedziałam, gdy zauważyłam, że
dojeżdżamy do studia.
-A ja jeszcze raz mówię Ci, że nic się nie stało –
powiedział Justin, posyłając w moją stronę sympatyczny uśmiech aby upewnić mnie
w tym przekonaniu.
Odwzajemniłam uśmiech i wysiadłam z auta, nie przestając się
uśmiechać w kierunku Justina, który otworzył i przytrzymywał dla mnie drzwi.
-Bieber, ty gentelmanie. – zaśmiałam się i podeszłam do
szklanych drzwi, czekając aż szatyn do mnie dołączy. Gdy tak się stało
przekroczyliśmy próg budynku i udaliśmy się do sali 23, gdzie rozciągali się
już nasi znajomi.
Uśmiechnęłam się po raz ostatni do Justina i udałam się w
kierunku Sylvi i Sophi.
-Hej dziewczyny. – powiedziałam radośnie, spuszczając torbę
z mojego ramienia na podłogę.
-Hej chica. – powiedziała Sophie uśmiechając się. Z tego co
zdążyłam się dowiedzieć, ma ona hiszpańskie korzenie i często używa w zdaniu
różnych słów z tego języka.
Sylvia skinęła w moim kierunku jakby od niechcenia głową i
odeszła od nas, podchodząc do stolika, na którym znajdowały się wody i napoje
izotoniczne.
-Nie przejmuj się nią, jest zazdrosna. Jest zadużona w
Justinie, odkąd go pierwszy raz zobaczyła. Wiele razy starała się mu
zaimponować i wzbudzić u niego jakiekolwiek zainteresowanie, co nie przyniosło
żadnych skutków, gdyż uważa on ją za zadufaną w sobie laskę. A fakt, że to ty
stałaś się jego nowym obiektem zainteresowań, sprawia, że za tobą nie przepada.
– powiedziała Sophia, zauważając moją zdezorientowaną minę.
Postanowiłam posłuchać się brunetki i nie zawracać sobie
głowy blondynką. Nie chcąc tracić czasu na bezmyślne stanie i gapienie się na
Sophie, zaczęłam się rozciągać. Nie zajęło mi to jednak zbyt długo, gdyż moją
uwagę przykuł zmachany blondyn wpadający z hukiem do sali. Jego szerokie
ramiona unosiły się szybko, a włosy były poczochrane jednak wciąż dobrze się
prezentowały.
Chłopak rozejrzał się po sali zatrzymując swój wzrok na
mnie, a jego krzaczaste i ciemne brwi złączyły się tworząc jedną. Poprawił on
swoją szarą bokserkę opinającą jego mięśnie i podszedł do mnie pewnym siebie
krokiem uśmiechając się równie pewnie.
-My chyba się nie znamy? – zapytał retorycznie, puszczając
mi oczko. – Liam jestem, a ty ślicznotko?
-Jessica. – odpowiedziałam wystawiając rękę w jego stronę,
aby uścisnąć jego dłoń, jednak zamiast tego on chwycił ją, a następnie złożył
na jej zewnętrznej stronie delikatny pocałunek, patrząc przy tym na mnie spod
przymrużonych powiek.
Gdyby to był ktoś inny, na przykład Justin (podaję go tylko
na przykładu, bez spekulacji!) zapewne robiłabym co w mojej mocy, aby nie
roztopić się przed nim jak lód na słońcu, jednak wracając do rzeczywistości
zachowałam się obojętnie na gest Liama.
Na pierwszy rzut oka było widać, że jest on arogancki, pewny
siebie oraz, że zmienia dziewczyny jak rękawiczki, co z pewnością nie było moją
definicją „idealnego chłopaka”.
-Miło mi ciebie poznać, ale wybacz; muszę iść się dalej
rozciągać. – powiedziałam grzecznie i wróciłam do wcześniej wykonywanej czynności.
-Dziewczyno, ty to masz branie. – zaśmiała się Sophia, na co
Sylvia prychnęła.
Czyżby ktoś wyczuwał
zagrożenie?
-Ma się ten urok. – powiedziałam słodko, poprawiając włosy i
robiąc minę jak typowy bezmózgi plastik. Najwidoczniej wyglądałam przezabawnie,
gdyż Sophia, gdy mnie zobaczyła zaczęła się targać po podłodze ze śmiechu i z
pewnością, gdyby nie głos Emilia, robiłaby to zdecydowanie dłużej.
- ¡hola – przywitał się z nami Emilio, na co odpowiedzieliśmy
mu tym samym. Emilio również miał pochodzenie hiszpańskie oraz miał takie same
przyzwyczajenie jak Sophia; łączenie ze sobą słów z obu języków.
-Dzisiaj mam dla was wspaniałą wiadomość, więc może lepiej
usiądźcie. – chytry uśmiech goszczący na jego twarzy, spowodował, że czynność
tą wykonaliśmy ze zdziwieniem i lekkim strachem na twarzy.
-Mówi wam coś nazwa „Brodway Dance center”? – zapytał wręcz
retorycznie. Każdy tancerz znał tą najbardziej prestiżową szkołę taneczną na
świecie.
-Organizują oni konkurs; odbędzie się on na terenie całej
Ameryki Północnej i Południowej, a nagrodą są dwutygodniowe warsztaty taneczne
prowadzone przez znanych choreografów z tamtej szkoła na Bahamach. – na tą
wiadomość, wszyscy zareagowaliśmy piskiem. Rywalizacja z pewnością będzie
zawzięta, jednak ta nagroda jest z pewnością tego warta. – Hej, spokój! Jeszcze
nie skończyłem. Każdy uczestnik musi wysłać filmik, na którym tańczy, jednak
nie będzie to zwykły układ. Musicie wybrać jeden teledysk i zatańczyć dokładnie
taką samą choreografię. Wliczając też to, że musicie upodobnić się do danej
artystki lub artysty i zatańczyć dokładnie w takiej samej scenerii jak oni. W
związku z tym Brodway Dance center przeznacza każdej grupie określony budżet
oraz wynajmuje kamerzystę, który będzie kręcił dany teledysk w plenerze. Jest
ktoś tym zainteresowany?
Każdy z nas pokiwał głową na tak. Pierwszy raz będę miała okazję wziąć udział w takim
przedsięwzięciu, więc to, że jestem podekscytowana jak cholera jest raczej
oczywiste.
-W takim razie macie już jakieś propozycje?
-Yeah, co myślisz o Single
Ladies Beyonce lub Buttons
Pussycat Dolls? – powiedziałam, pierwsze dwa pomysły, które wpadły mi do głowy.
-Zdecydowanie Buttons. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę
w tym seksownym wdzianku. – zagwizdał Alfredo, za co zgromiłam go wzrokiem,
natomiast Justin walnął w głowę.
-Beyonce to świetny wybór. Jest was odpowiednia ilość i na
dodatek choreografia też jest bardzo interesująca. Dobry wybór. – pochwalił
mnie Emilio, a następnie zwrócił się do chłopaków. – A nasze czarne owcy mają
jakieś pomysły?
Wraz z dziewczynami zachichotałyśmy, a chłopacy oburzyli się
na żarty.
-Myślałem o Chrisie Brownie. Można się wykazać w jego choreografiach.
– zaproponował Cody.
-Jeśli Brown, to musicie zatańczyć do Turn up the music. Jest to jego najlepszy teledysk, według mnie. –
powiedział Emilio, a chłopaki przytaknęli głowami.
-A co z ludźmi? Wątpię, że budżet obejmie zarówno scenografie
jak i ludzi. – powiedział Justin.
-Mój wuja jest specjalistą od efektów specjalnych w filmach,
więc mogę go poprosić o pomoc. Sprawi, że z trójki osób będzie trzysta. – głos
zabrał Liam, który nie przestawał się na mnie gapić i posyłać mi „uwodzicielskich”
spojrzeń.
-Wspaniale. A może ktoś z was jest chętny na duet? – Emilio
przeleciał wzrokiem po wszystkich w sali.
-Ja z Jessi! – wykrzyknął od razu Justin, za co zmroziłam go
wzrokiem.
-Co?! Nie! – zareagowałam od razu, jednak nikt już nie brał
mojego zdania pod uwagę.
-Dobry pomysł. Chcę abyście na następne zajęcia, które
odbędą się za tydzień mieli już wybrany teledysk. – wraz z Justinem
przytaknęliśmy głowami na wypowiedź czarnoskórego.
-Świetnie, w takim razie mamy już wszystko ustalone. –
Emilio klasnął w ręce i posłał nam wszystkim swój najlepszy uśmiech numer 9. –
A teraz do roboty! Powtarzamy układ z ostatnich zajęci.
W ciągu kilku minut wszyscy staliśmy już na swoich pozycjach
i czekaliśmy, aż DJ włączy piosenkę. Kiedy do naszych uszu doszły pierwsze nuty
zaczęliśmy równocześnie tańczyć, starając się aby wszystko wyszło idealnie, co
nie do końca nam się udało.
Po około dwóch godzinach Emilio w końcu stwierdził, że układ
nam wyszedł i to już wszystko na dzisiaj, na co odetchnęliśmy z ulgą. Zmęczona
doczłapałam do stolika z napojami, aby zwiększyć poziom swojej energii poprzez
wypicie Powerade.
-Witaj ponownie, śliczna. – powiedział Liam, który pojawił
się przy moim boku jakby znikąd.
-Uh, hej.
-Wiem, że to może dla Ciebie, zbyt wcześnie, ale mam
pytanie… - przerwał, drapiąc się ręką po karku, tak jak Justin w niezręcznych
sytuacjach. Przestań ich do siebie
porównywać, idiotko! Zbeształam się.
Dobrze wiedziałam, że była to tylko taktyka na podryw. Coś w
stylu jestem-nieśmiały-i-słodki-a-dziewczyny-lecę-na-takich-chłopaków-co-nie?
Nie, Liam, myśl dalej. Ale pomimo tego starałam się być miłą.
-Kontynuuj, spokojnie nie gryzę. – uśmiechnęłam się do niego
przyjaźnie.
-Pójdziesz ze mną na randkę? – wydusił w końcu z siebie, a
mnie jakby zamurowało.
*fragment piosenki Avril Lavinge - Smile
~~*~~
Rozdział do dupy, tak wiem, przepraszam.
Dziękuję za wszystkie komentarze, kocham Was.
Rozdzial megaaa *,* kocham to ;****
OdpowiedzUsuńnothing-like-us-jilly-blogspot.com
Rewelacyjny ! *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! Nie mogę się doczekać nexta! <3
Co do dupy?! jest cudowny ! Mam nadzieje ze Cassidy nie pozwoli jej na ta randke , o nie nie nie ! ona ma isc na nia z Justinem i nic inneo nie ma prawa byc i koniec xd czekam na nastepny ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny. !
OdpowiedzUsuńGenialny :)
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny ! <3
OdpowiedzUsuńA mi tam całkiem się podoba :) Niezła ta scena Justina i Jess w samochodzie, no po prostu aż nie wierzyłam jak to czytałam xd A i jak będziesz mnie informować następnym razem to w menu jest zakładka Powiadomienia, prosze żebyś tam zostawiałą komentarz :)
OdpowiedzUsuń[irreplaceable-gentleness.blogspot.com]
meeeeega *.*
OdpowiedzUsuńJebłam na ostatnie zdanie, ale to nic xD Rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńciekawy rozdział xx
OdpowiedzUsuńjeju sytuacja w samochodzie hahahah ♥ kocham Jessice!
OdpowiedzUsuńnie idź z Liamem błagam! ;3
czekam na nastęny haha ♥
Sytuacja w samochodzie byla zajebista, oby wiecej takich :-) Cudooo <3
OdpowiedzUsuńwoooooooooooooooooow :o ♥
OdpowiedzUsuńOgólnie to swietnie piszesz i to jest dobry rozdział ale szczerze to strasznie irytuje mnie zachowanie głównej bohaterki. Jak dla mnie jest strasznie bezczelna i pewna siebie i w jedyn rozdziale aż kipi jej ripostami co jest dość wkurzające. Wystarcza góra trzy a nie z 10 jak w poprzednim rozdziale.
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac kolejnego ! <3 świetny naprawde :3
OdpowiedzUsuńGenialny jest <33
OdpowiedzUsuń/L