sobota, 12 kwietnia 2014

06. A little party never killed nobody

Przepełniona szczęściem rzuciłam się na szyję blondynce stojącej przede mną. Dopiero teraz gdy ją zobaczyłam, zdałam sobie sprawę z tego jak cholernie za nią tęskniłam. Ta dwutygodniowa rozłąka była dla nas niczym dwa miesiące, biorąc pod uwagę to, że w Nowym Jorku rozstawałyśmy się tylko na 10 godzin, które były poświęcone na sen, jednak nie w pełni, gdyż często zdarzało nam się rozmawiać przez telefon lub Skypa dzięki czemu zarywałyśmy nockę.
 Demi odwzajemniła uścisk również z taką siłą przez co poczułam jak zgniata mi żebra, lecz nie przeszkadzało mi to. Był to nasz moment, którego nie dane było mi doznać ostatnimi czasy.
Tak bardzo byłam szczęśliwa lub to, że stałam plecami do salonu sprawiło, że nie zauważyłam Justina, który opierał się o framugę drzwi i patrzył na nas z tym swoim uśmiechem za milion dolarów. Dopiero gdy Demi powiedziała mi do ucha coś na kształt „co to za ciacho patrzy się na nas” lecz nie jestem pewna, gdyż bardziej skupiłam się na ślinie wydobywającej się z ust przyjaciółki prosto do mojego ucha z powodu bliskości w jakiej się obecnie znajdowałyśmy. Gdy wreszcie blondynce udało się wyplątać z moich sideł, postanowiłam przedstawić sobie moich towarzyszy.
-Demi poznaj mojego sąsiada Justina. Justin poznaj moją przyjaciółkę Demi. – powiedziałam, wykonując w powietrzu ruch dłonią pomiędzy tą dwójką. Gdy gładkie dłonie Demi zetknęły się z dużymi dłońmi Justina mogłam wyczytać z jej twarzy, że rozpływa się pod jego dotykiem. Dosłownie.
-Miło mi cię poznać Demi. Jessica opowiadała mi o tobie same pozytywne rzeczy. – gówno prawda. Nie mu o niej nie mówiłam, więc w co on próbuje grać?
-Tak? Mi natomiast nie wspomniała o tobie ani słówka. – mówiąc ostatnią część zdania blondynka posłała piorunujące spojrzenie w moją stronę, na co jedynie wzruszyłam ramionami.
-Wolała trzymać taki skarb jak ja w ukryciu. – arogancka wypowiedź szatyna spowodowała, że zaczęłam dusić się śliną, zapewne wyglądając przy tym jak wieloryb na brzegu duszący się z braku wody.
-Uważaj Bieber, bo jeszcze wpadniesz w samouwielbienie.
-Hamilton, mówiłem Ci już, że nie lubię jak się do mnie zwracasz po nazwisku.
-A ja już mówiłam, że gówno mnie to obchodzi. – wspominałam coś ostatnio, że zamierzam pozbyć się w sobie tej wrednej i zbyt pewnej strony? A więc przy Bieberze do niemożliwe. Sam jego widok powoduje, że mam zamiar coś rozwalić. Najlepiej jego głowę. O zlew.
W dzieciństwie byłam małą złośnicą, więc mama często powtarzała mi, że złość piękności szkodzi. Po raz pierwszy postanowiłam posłuchać jej rady i przerwać konwersacje z szatynem w tym celu chwytając Demetrie za rękę i ciągnąc ją w stronę schodów, aby mogła się rozpakować. Taka krótka wymiana zdań potrafiła sprawić, że z ledwością hamowałam się aby nie doszło do rękoczynów, więc mój chwyt na nadgarstku przyjaciółki był zbyt mocny, przez co zasyczała z bólu. Posłałam jej jedynie przepraszające spojrzenie i kontynuowałam wędrówkę w stronę swojego pokoju, zostawiając w korytarzu Justina, który nie przejmując się zaistniałą sytuacją udał się do salonu, gdzie rozwalił się na kanapie i kontynuował wcześniej przerwane oglądanie telewizji.
Otworzyłam białe drzwi i przepuściłam blondynkę w przejściu. Demi rozejrzała się po pokoju, a jej oczy świeciły się jakby znajdowały się w nich małe iskierki. Obydwie jesteśmy podobne, lecz oprócz tego mamy też takie same zainteresowania, poglądy, gusty i marzenia, więc po minie brązowookiej wywnioskowałam, że moja sypialnia również jest dla niej definicją wymarzonego pokoju.
-I jak się podoba? – spytałam, opierając się prawym ramieniem o lawendową ścianę.
-Jest piękny. – odpowiedziała Demi, wciąż trwając w amoku. Potrząsnęła głową w celu wyrwania się z niego i zaczęła zasypywać mnie pytaniami, czego spodziewałam się odkąd przekroczyła próg tego domu. – Czemu do cholery byłaś taka wredna dla tego Adonisa na dole i czemu mi o nim nic nie mówiłaś?!
-Uspokój się. Może jest Adonisem, ale również dupkiem. Denerwuje mnie, okey? Jesteś moją przyjaciółką, więc powinnaś wiedzieć, że jest tylko nieliczna grupa osób, którą toleruje. – usadowiłam się na swoim łóżku obserwując poczynania Demi. Zaczęła wypakowywać swoje ubrania, których miała dość sporo jak na kilka dni i układać je na półce w mojej szafie przeznaczonej dla niej, poświęcając mi przy tym całą swoją uwagę.
-Ugh, jak zawsze. Wyglądają jak ciasteczka, smakują jak ciasteczka, ale to tylko frajerzy. – obydwie zaczęłyśmy chichotać, co chwilę później przemieniło się w wybuch śmiechu. Cholernie brakowało mi tej beztroskości, którą czułam tylko wtedy gdy znajdowałam się w towarzystwie tego anioła.
-Takie jest życie. Ale uwierz mi, że znam kogoś lepszego i całkowicie w twoim guście. – posłałam w jej stronę promienny uśmiech i sugestywnie poruszyłam brwiami, za co oberwałam w twarz białą bokserką Demi. Może i jesteśmy niczym dwie krople wody, ale jeśli chodzi o chłopaków mamy kompletnie inne gusty, co mnie bardzo cieszy. Nie mam ochoty kłócić się z przyjaciółką, a co gorsza stracić ją z powodu jakiegoś faceta.
-Zielone oczy, wysoki, ciemne blond włosy, promienny uśmiech oraz jest przyjazny i zabawny. O ile dobrze pamiętam to twój ideał, zgadza się? – blondynka popatrzyła na mnie z niedowierzanie, że znam osobę, która według niej wyginęła razem z dinozaurami i podleciała do mnie, po drodze cudem nie przewracając się o jej walizkę i porozwalane ciuchy znajdujące się na podłodze.
-Gadaj. Kurwa. Jak. Ma. Na. Imię. – dokładnie wycedziła każde słowo, podkreślając jak bardzo zależy jej na tej informacji. Yeep, zdecydowanie to jej ideał.
-Hmm…A co będę z tego miała? – podrapałam się po brodzie, udając, że głęboko nad czymś myślę.
-Jessica, wiesz, że nienawidzę gdy się ze mną droczysz. – dlatego to robię.
-Okey, okey. Zluzuj majty. Przyjdzie tu dzisiaj, więc go poznasz. – jeśli wciąż nie domyśliliście się kogo mam na myśli, to chodzi mi o Chrisa. Zdecydowanie jest on definicją jej idealnego chłopaka, a z rozmów z Chrisem, wywnioskowałam, że moja przyjaciółka również spełnia jego wymagania.
-O kurwa. – wysapała Demi, wachlując sobie ręką twarz jakby w pokoju było minimum 40 stopni. – Nie zdążę się wyszykować. – wykrzyczała do mnie już z garderoby. Nie musze tam wchodzić, aby domyślić się, że właśnie zrzuca moje ciuchy z półek w poszukiwaniu tego idealnego outiftu sprawiając, że pomieszczenie to wygląda jak po przejściu tornado.
Ku mojemu zdziwieniu zaledwie 15 minut wystarczyło Demi na wyszykowanie się. Wiadomość, że chłopacy pojawią się tu za niecałą godzinę zmotywowała ją. Czarne rurki, bokserka w tym samym kolorze oraz piaszczysta chusta we wzory sprawiały, że wyglądała jakby nie próbowała się stroić i nikomu zaimponować (co dobrze wiemy, że nie jest prawdą), a zarazem wyglądała olśniewająco.
-Mówiłam Ci przecież, że ładnemu we wszystkim ładnie. – uśmiechnęłam się w jej stronę, na co Demi zachichotała i pokręciła głową.
Postanowiłam, że będę dobrą gospodynią i dotrzymam Justinowi towarzystwa, podczas gdy Demi będzie kontynuowała rozpakowywanie się. Zeszłam do salonu, zastając tam Justina całkowicie pochłoniętego przez serial o ile dobrze przypuszczam Inna. Czemu by nie wykorzystać tej okazji?
Kroki, które zaczęłam stawiać w kierunku kanapy były ciche, dopóki całkowicie nie ucichły gdy dotarłam do swojego celu. Delikatnie pochyliłam się w stronę ucha, wciąż o niczym nie wiedzącego szatyna.
-Buuu! – wykrzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam, osiągając tym samym zamierzony cel. Z jednym małym wyjątkiem. Nie zauważyłam szklanki coli w dłoni szatyna, a obecnie znajdującej się na bluzce mojego kuzyna. Mina szatyna i to jak się wystraszył było najlepszym, a zarazem najśmieszniejszym widokiem jaki do tej pory widziałam, więc nie powinno Was dziwić to, że tarzałam się po podłodze, trzymając za brzuch, który bolał mnie już od śmiechu.
 Najwidoczniej szatyna nie rozbawiła ta sytuacja, gdyż stał nade mną, ciskając w moją stronę piorunami, gdyż zabicie wzrokiem nie jest możliwe.
Nagle poczułam jak unoszę się w powietrzu i kieruje w nieznanym mi kierunku. Seksowny tyłek Justina zasłaniał mi całą widoczność, więc nie mogłam się domyślić jaki tym razem durny pomysł wpadł do jego równie durnowatej główki. Chyba muszę przestać tak bardzo go obrażać w swoich myślach… albo i nie.
Nagle poczułam jak moje ciało, znajdujące się na ramieniu Justina jest oblewane przez strumień lodowatej wody, a następnie do moich uszu dotarł śmiech Justina. Ten idiota wszedł ze mną pod prysznic i to na dodatek w ciuchach!
-Bieber, ty pieprzony palancie puszczaj mnie! – pozycja, w której się obecnie znajdowałam nie sprzyjała na moją korzyść, więc ciosy, które zadawałam moimi małymi piąstkami trafiały w jędrne pośladki mojego „porywacza”.
-Skarbie, jeśli chcesz uprawiać ze mną seks pod prysznicem wystarczy powiedzieć, zamiast spłaszczać mój tyłek. – kurwa, teraz to przegiąłeś.
-Masz kurwa 3 sekundy na puszczenie mnie, bo w innym razie już nigdy nie będziesz miał dzieci.
-Seks bez gumki jest lepszy, więc chyba nie będę jakąś ubolewać z tego powodu.
-Jesteś głupi czy głupi? Urwę Ci jaja, jeśli zaraz nie postawisz mnie na podłodze. – tym razem moja groźba chyba doszła do szatyna, gdyż chwilę później poczułam jak moje stopy dotykają brodzika.
-Gratuluję Ci inteligencji. Przemoczyłeś kolejną parę ciuchów.                                                     
-Jakbyś zauważyła ściągnąłem dresy, a koszulka i tak byłaby mokra. Tak, dzięki mnie twoje marzenia staną się rzeczywistością i zobaczysz mnie bez koszulki. – ponownie ten pewny siebie uśmieszek znalazł się na jego twarzy.
-Wkurwiasz mnie Bieber.
-I tak mnie kochasz!
-Marz dalej! – odkrzyknęłam mu już w połowie drogi do swojego pokoju.
Demi spojrzała na mnie zdezorientowana widząc, że jestem cała przemoczona, na co jedynie pokiwałam głową na znak, że ma nie pytać. Nie miałam ochoty na kolejny dobór ciuchów, więc weszłam do łazienki z ciuchami, które jako pierwsze wpadły mi w rękę. Na swoje wysuszone białym puchowym ręcznikiem ciało założyłam luźną grafitową koszulką oraz jasne dżinsowe szorty.  Koszulka była o kilka rozmiarów mi za duża, więc odsłaniała moje jedno opalone ramię, ukazując czarne ramiączko od mojego koronkowego stanika.
Odpuściłam sobie suszenie włosów i jedynie je rozczesałam, pozwalając aby opadały na moje plecy i wyschły naturalnie. Po opuszczeniu łazienki zastałam pusty pokój, więc pokierowałam się do salonu z nadzieję, że znajdę tam Demi. Nie pomyliłam się i tym razem.
Moja przyjaciółka siedziała na kanapie rozmawiając z Justinem, który opierał swoje nogi o stolik do kawy i o cholera zabijcie mnie, on tam siedział bez koszulki. Z bliska jego mięśnie były bardziej zarysowane a tatuaże wyraźniejsze. Ugh, ogarnij się ty napalona idiotko.
Zajęłam jedyne wolne miejsce pomiędzy nimi i zaczęłam przysłuchiwać się ich rozmowie o motoryzacji. NUDA! Pomimo tego, że Demi interesowała się tym tematem, ja nadal nie potrafiłam rozróżnić Audi R7 od Audi R5. Auto to auto, więc nie rozumiem po co są te śmieszne modele.
Pilotem zaczęłam przeskakiwać po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego co w końcu udało mi się znaleźć na MTV. Właśnie leciał kolejny odcinek Ekipy z New Jersey. Uwielbiałam ich oglądać jednak ostatnio zaprzestałam tej czynności z powodu braku czasu.
W tym odcinku Snooki oraz JWoww ponownie ruszały na podbój miasta po kolejnej kłótni ze swoimi obecnymi partnerami, czyli Vinnym i Ronniem. Uśmiech samowolnie wpełzł na moją twarz na widok Snooki, która pomimo 15 centymetrowych szpilek, nadal sięgała swojej towarzyszce zaledwie do piersi. Bardzo lubiłam tą niską brunetkę, jednak nie byłam zwolenniczką jej stylu ubierania oraz sposoby zachowania. Łagodnie mówiąc wyglądała tandetnie, a swoimi stylem bycia przypominała stereotypową, pustą blondynkę.
Jednak i tak jej przygody potrafiły mnie wciągnąć, co stało się i tym razem, gdyż nawet nie zauważyłam jak chłopacy wtargnęli do salonu, nie wspominając już o tym, że nawet nie słyszałam dzwonka.
-Witam piękną koleżankę. Może zdradzisz mi swoje imię? – kobieciarska strona Ryana przejęła kontrolę i stał on już przy mojej przyjaciółce delikatnie całując wierzch jej wyciągniętej dłoni. Czy oni zawsze całują nowo poznane osoby w dłoń? Poczynania Ryana jednak przyniosły odwrotny efekt i zamiast ją uwieźć, rozśmieszył i z lekka ośmieszył się w jej oczach.
-Odsuń się debilu, zanim do końca się zbłaźnisz. – tak Chris, do boju Chris! – Cześć shawty. Jestem Chris, a ty? – BINGO!
-Demi. Miło mi. – to spojrzenie, o taak! Przypadli sobie do gustu. Wewnętrznie tańczyłam swój własny taniec szczęścia.
-Mi również. Ciesz się, że dałem się namówić Jessi, aby tu przyjść.
-Aww.. – ups, wymknęło mi się. Myśl Jessi, myśl. Nie mogę się dowiedzieć, że chcę ich ze sobą wyswatać. – Chaz, jesteś taki słodki. – Serio?
Chłopak słysząc swoje imię oderwał się od penetrowanej przez siebie paczki chipsów i skupił swoją uwagę na mnie, posyłając mi pytające spojrzenie.
-Co ja takiego zrobiłem?
-Ty nic, ale twoja słodkość tak. – wysapał Justin pomiędzy przerwami w śmianiu się. Najwidoczniej jest bardziej inteligentny niż sądziłam i zdążył zrozumieć całą sytuację. – Musisz przestać jeść chipsy, bo jeszcze Jessi nam rzygnie tęczą. – dupek.
-Tylko nie Jessi!
-Twoje życzenie dla mnie rozkazem, Jessi. A może chcesz zobaczyć Chaza jedzącego kebab? Jest wtedy cały upaprany sosem i sałatką. No mówię Ci, czysta słodycz.
Chaz widząc, że nie dowie się czemu jest obiektem naszych żartów jedynie pokręcił głową, wracając do wcześniej przerwanej czynności, natomiast ja dołączyłam do Justina. Jego żarty były tak głupie, że aż śmieszne.
Zapewne gdyby ktoś wszedł teraz do pokoju, pomyślałby, że przebywa z bandą umysłowo upośledzonych nastolatków; Chris z Demi byli zajęci flirtowaniem, Ryan z Chazem oglądali Disney Channel kłócąc się o ostatniego chipsa, natomiast ja z Justinem z trudem łapaliśmy oddech, nie zaprzestając naszej głupawce.
Po chyba dopiero 10 minutach ogarnęliśmy się i zajęliśmy miejsca przez telewizorem obok naszych przyjaciół. Kanapa była 4 osoba, więc musieliśmy z Justinem zadowolić się miejscami na podłodze. Pomimo koca i kanapy, która stanowiła moje oparcie, wciąż nie mogłam się wygodnie usadowić.
Justin widząc moje zachowanie zachichotał i owinął swoje ramiona wokół mojej tali, usadawiając mnie na swoich kolanach. Przemilczałam jego czyn z uwagi na to, że jego nogi były naprawdę wygodne.
-Ryan, może my też się przytulimy? Czuję się tak jakoś dziwnie bez drugiej połówki. – wypowiedź Chaza spowodowała, że razem z karmelowookim zachichotaliśmy; on w moje włosy, natomiast ja w jego szyję, próbując zahamować czwarty już tego dnia wybuch śmiechu.
-Pierdol się stary.  – Ryanowi najwidoczniej propozycja przyjaciela nie przypadła do gustu, co mówiła jego mina typu stary-czy-ty-aby-na-pewno-nie-jesteś-gejem.
Pomysłodawca jedynie fuknął urażony. – Nie wiesz nawet co tracisz.
-Myślę, że przeżyję bez tego doświadczenia.
-Pff, myślisz, że dlaczego wybuchają wojny? Wszyscy chce się do mnie przytulić, a ty tak po prostu to ignorujesz.
-Nie, stary. Ludzie toczą wojny, bo ktoś musi się do ciebie przytulić, a nikt nie chce.
-Zamknijcie się do cholery. Film się zaczyna. – poduszka rzucona przez Chrisa w ich kierunku, skutecznie przerwała dalsze zakłócanie przez nich filmu.
Z białego napisu, który wyświetlił się na ekranie mojego telewizora dowiedziałam się, że nasz wybór padł na „Wyjątkowe urodziny”, co mnie zdziwiło, gdyż nie przypominam sobie, abyśmy go wypożyczali.
-Chłopaki go przynieśli. – wyszeptał mi do ucha Justin jakby słysząc moje myśli, lub po prostu domyślił się widząc moją zdziwioną minę.
Fabuła filmu okazała się niezbyt wysokich lotów, żeby nie powiedzieć, że była beznadziejna, więc już w połowie przerwaliśmy oglądanie go. Z tego powodu aktualnie siedzimy bezczynnie w salonie i robimy tak zwaną burze mózgów. Nie mieliśmy ochoty oglądać kolejnego filmu, a wszystkie inne pomysły nie były wystarczająco interesujące.
-Mam pomysł. – powiedział uradowany Chaz, czym szczerze mnie zdziwił i przestraszył. Rzadko zdarza mu się wymyślać jakieś genialne pomyły, lecz gdy to się już stanie, po wysłuchaniu go wiesz, że nie skończy się on niczym dobrym. – Mój znajomy robi dzisiaj domówkę, więc może wpadniemy do niego? – cofam to co powiedziałam. Czasami doznaje olśnienia.
-Bro, zasługujesz na order. Po raz pierwszy udało ci się wymyślić coś dobrego. – głos zabrała Ryan, który jak zawsze potrafił zmotywować swojego przyjaciela. Wyczujcie sarkazm, suki.
-Dzięki stary. Zawsze potrafisz podnieść moją pewność siebie.
-Ugh, mam już dość tych waszych debilnych rozmów. – muszę zanotować sobie, że znudzony Justin to zrzędliwy i irytujący Justin. – Tak poza tym to nie pójdę na imprezę w dresach, a nie mam kluczy od domu.
-I ponownie z opresji uratuję cię ja, czyli jakże wspaniały, wielkoduszny, idealny, przystojny…
-Przejdź do konkretów Narcyzie.
-Tylko jeśli powiesz, że jestem wspaniałym i bardziej przystojniejszym od ciebie gościem.
-No chyba cie popierdoliło! – oburzył się Justin.
-Dobra ludzie, zbieramy się. Justin zostanie i popilnuje domu.
-Ugh, niech ci będzie. Jesteśwspaniałymibardziejprzystojniejszymgościemodemnie. – powiedział Justin na jednym wdechu, pod nosem przez co zrozumienie go było niemożliwe.
-Co tam bełkoczesz pod nosem, stary? – Chaz przyłożył dłoń do ucha i nachylił się bardziej w stronę Pana Zrzędy.
-Jesteś wspaniałym i bardziej przystojniejszym gościem ode mnie. – powiedział zrezygnowany Justin.
-Dobry dzieciak. Nie można było tak od razu? – Chaz skończył droczyć się z Justinem widząc jego zirytowaną minę. – Okey, okey. Spokojnie. Wdech i wydech. Ostatnio zostawiłeś u mnie ciuchy, więc możemy pojechać do mnie i się przebierzesz.
-Przy okazji ja z Ryanem również pojadę się ogarnąć. – wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami i rozeszliśmy się w dwie strony; chłopacy do drzwi, natomiast my do mojego pokoju, wcześniej ustalając, że przyjadą pod mój dom za pół godzinny.
Demi w naszym nocnym wyjściu widziała kolejną okazję na zaimponowanie Chrisowi, co nawiasem mówiąc udało już jej się osiągnąć. Jej opaloną skórę okryła materiałem limonkowej sukienki w czarne wzorki, natomiast na ramiona zarzuciła zgniłozieloną prawie podchodzącą pod czarny ramoneske ze skóry węża. Swoje włosy spięła w koka na czubku głowy, a makijaż jej był standardowy i naturalny, dzięki czemu to jej kreacja i nogi w czarnych 10 centymetrowych szpilkach bardziej przyciągały uwagę.
 Co do mojego ubioru nie był on jakiś wybitny, gdyż składał się z czarnej obcisłej sukienki sięgającej mi do połowy ud oraz jasnobrązowej skórzanej kurtki. Jeśli chodzi o makijaż postanowiłam pójść w ślady przyjaciółki i nie przesadzać z nim. Według mnie podkreślone kości policzkowe, wytuszowane rzęsy i jasnoróżowa szminka były odpowiednie jak na domówkę, tak samo jak moje rozpuszczone w swoim naturalnym stanie jasnobrązowe włosy sięgające mi do bioder.
Niezbyt czasochłonne przygotowania zajęły nam jedynie 20 minut, więc znalazłyśmy jeszcze czas na odwiedzenie barku mojej mamy. Naszym rytuałem przed każda imprezą było wypicie jednej szklanki Malibu z mleczkiem kokosowym lub sokiem ananasowym.
Punktualnie o 20:30 czekałyśmy na chłopaków w wyznaczonym miejscu z odrobiną promili w krwi. Zbyt duża jak dla nas ilość wolnego czasu spowodowała, że jedna szklanka zamieniła się w cztery wypite duszkiem. Miałam silną głowę, więc było to dla mnie jak wypicie bezalkoholowego piwa, jednak tego samego nie mogła powiedzieć moja przyjaciółka. Według niej świat już był piękniejszy, a jednorożce istniały.
Słysząc warkot silnika odwróciłam głowę w prawo zatrzymując swój wzrok na czarnym Range Rover’ze prowadzonym przez Ryana. Chris zajmował miejsce pasażera, natomiast Justin z Chrisem tylne siedzenia.
Gdy auto zatrzymało się przy nas otworzyłam drzwi i pomogłam Demi wejść do środka. Wysokość jej szpilek nie działała korzystnie na jej obecny stan, więc musiałam trzymać ją, aby nie przewróciła się podczas zajmowania miejsca. Kiedy chciałam pójść w ślady przyjaciółki i wsiąść  do samochodu zauważyłam, że wszystkie miejsca są pozajmowane. Z powodu zaistniałej sytuacji byłam zmuszona zająć miejsce na kolanach Justina, który uśmiechał się triumfalnie i poklepywał swoje nogi.
Droga zajęła nam około 20 minut, lecz dla mnie dłużyła się w nieskończoność. Dłonie szatyna, które przez całą drogę masowały moje biodra początkowo mnie rozpraszały, jednak z biegiem czasu zaczęło się to stawać irytujące, gdy pomimo tego jak dużo razy je zrzuciłam, wracały na swoje miejsce i kontynuowały, to co im przerywałam.
Gdy auto zatrzymało się na krawężniku wysiadłam z niego jak oparzona. Chciałam jak najszybciej uwolnić się od Justina i jego uroku, który musiałam niestety przyznać, powoli zaczął na mnie wpływać.
Przez tą krótką znajomość zdążyłam zrozumieć, ze Justin jest typem faceta, który wykorzystuje swój seksapil, aby uwodzić kobiety na jedną noc i nie bawi się w związki. Kompletne przeciwieństwo mnie. Jestem dziewczyną, która wciąż marzy o chłopaku, który będzie ją traktował jak najpiękniejszą księżniczkę na świecie.
Przyznaje się do tego, że często flirtuje z chłopakami na imprezach, lecz na tym koniec. Swój pierwszy i jedyny jak do tej pory seks, przeżyłam ze swoim byłym chłopakiem Chadem, któremu ufałam. Byliśmy razem już dwa lata, kochałam go i traktowałam ten związek na poważnie, lecz czas pokazał mi, że tylko ja. Powodem naszego zerwania było to, że zdradził mnie ze szkolna dziwką Brittany. Zdrada jest dla mnie niewybaczalna, ten kto zdradził raz może to zrobić ponownie, więc zerwanie z nim, było dla mnie bardzo trudne i odbiło się na mnie emocjonalnie. Dopiero po 2 miesiącach wróciłam do żywych, co zawdzięczam Demi, która potrafiła siedzieć ze mną w ciszy i czekać, aż w końcu się wypłaczę i zechce z nią porozmawiać.
Nie chcąc sobie psuć humoru, przerwałam swoje rozmyślenia i podreptałam za przyjaciółmi do białego domu, z którego dudniła muzyka. Chaz otworzył drzwi i jak na dżentelmena przystało przepuścił mnie z Demi w drzwiach. Po dotarciu do środka do moich uszu dotarła moja ulubiona piosenka Stronger Kayne’go West’a . {♫}
Chwyciłam w dłoń czerwony plastikowy kubek z bliżej mi nie znanym napojem i  udałam się z przyjaciółką na parkiet, gdzie dałyśmy się ponieść muzyce. Kręciłyśmy biodrami w powietrzu z rękami wyciągniętymi ku górze, tańcząc do rytmu pomiędzy nastolatkami, którzy ocierali się o siebie co przypominało jakby właśnie uprawiali suchy seks.
Imprezowiczów było zbyt dużo, abyśmy w tłumie mogły dostrzec osoby, z którymi tutaj dotarłyśmy. Zanim podeszłyśmy do barku zdążyłam jedynie zauważyć jak Chaz wita się z jakimś chłopakiem, który prawdopodobnie był gospodarzem imprezy. Chris i Ryana podeszli do grupki chłopaków, zapewne swoich kumpli aby się również przywiać, natomiast Justin już wyrywał jakąś łatwą panienkę. Tym razem jego wybór padł na typową solarę z doczepkami w kolorze jasnego blondu, ubraną w różową bluzkę i czarne szorty ze skóry. Ubrania te wyglądały jakby w każdej chwili mogły pęknąć i na dodatek z ledwością cokolwiek zakrywały. Ugh, co ona sobą reprezentuje i co Justin w niej widzi?
Niespodziewanie poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach, które przyciągnęły mnie do dobrze zbudowanego ciała. Alkohol w  moich żyłach spowodował, że nie przejęłam się tym zbytnio i jedynie obróciłam głowę w tył napotykając wzrokiem opalonego bruneta z perlistym uśmiechem. Gdyby nie to, że jego oczy były niebieskie zdecydowanie uznałabym go za Taylora Lautnera.
Nasze przylegające do siebie ciała zaczęły zgodnie poruszać się do muzyki wydobywającej się z głośników. Nie zwracałam uwagi na to co mnie otaczało, ponownie przez alkohol w moich żyłach, którego przybyło gdy chwyciłam i wypiłam duszkiem kieliszek trzymany przez jakiegoś nastolatka na tacy. Przez charakterystyczne palenie w gardle doszłam do wniosku, że była to wódka.
To właśnie dzięki niej moje ruchy stały się odważniejsze i zaczęłam ocierać się o krocze mojego partnera, pobudzając jego kolegę do życia. Ucisk jego dłoni na moich biodrach wzmocnił się, przez co zasyczałam z bólu, a on zajęczał z przyjemności.
Przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej, o ile w ogóle to było możliwe i kontynuowałam moje poczynania. Wypukłość w jego spodniach zaczęła rosnąć tak samo jak nasze podniecenie. Czułam jak materiał moich czarnych koronkowych majtek zwilżył się z powodu moich szalejących hormonów.
Nagle poczułam jak ucisk na biodrach maleje, dopóki nie zniknął całkowicie, a zastąpił go inny; również męski, lecz bardziej pewniejszy. Nie przejmując się tym, zaczęłam robić to samo co z poprzednim tancerzem.
Chłopakowi najwidoczniej się to spodobało, gdyż przyciągnął mnie do siebie i zaczął ssać moją szyję. Skóra w tamtym miejscu zaczęła mnie palić i szczypać, przez co domyśliłam się, że mam malinkę. Jednak i to mnie w tym momencie nie interesowało.
Poczułam jak nieznajomy nachyla się do mojego ucha i przygryza je lekko. Chwilę później do moich bębenków dotarł jego ochrypły głos.
-Cholernie mnie podniecasz, skarbie. – cholera, znam ten głos.

~~*~~

Witam Was misiaczki w ten jakże piękny i słoneczny dzień. :)
Przepraszam, że dość długo nie było rozdziału, ale szkoła - to ona jest winna. xd 
Ale dzisiaj jak sobie myłam okna z mamą jakoś naszła mnie wena i TADAM!
Oto jest 6 rozdział, jak Wam się podoba?

Dziękuję za komentarze i głosowanie w ankiecie, z której wynika, że opowiadanie czyta 42 osoby :o. 

Standardowo zapraszam Was na mojego ask'a, do zakładki PROPOZYJCE oraz do komentowania.


WASZE KOMENTARZE NAPRAWDĘ MNIE MOTYWUJĄ :) <33

Czytasz = Komentujesz

Much love, Paulla :) <33

43 komentarze:

  1. Bosko ;)
    Czyżby to był Justin?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chcesz usunąć to tło, to do worda wklej i taką opcję "czyszczenia tekstu" czy coś w tym stylu. Teraz Ci nie powiem dokładnie, bo jestem na telefonie, ale wpisz na google o usuwaniu białego tła spod tekstu.
    Rozdział gabsbzjjshzisjsjisjsjs a ten chłopak to pewnie Justin habsbzjazbjxnx

    OdpowiedzUsuń
  3. ja to robie ze wklejam to co ma biale tlo do komentarzy zaznaczam drugi raz kopiuj i qklejam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeeee Bieber wkroczył do akcji.
    Hajajajja genialny rozdział=genialna ty ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. ckjnsdfksdnfkjnsdkfk nie mogę boskie to <3!

    OdpowiedzUsuń
  6. mogę się założyć że to Justin <3 jeju boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Na 100% Justin ! Xd
    Genialny rozdział! *.*
    Kocham tego bloga ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu genialny ! <3 Ja chce jak najszybciej następny ! Proszę napisz go szybko , proszę ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. JEZU! kocham to! nie mogę się doczekać następnego ! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Myśle że to Bieber, nie no co ja mówie na 100 to Bieber :D Kocham to <33 cudowny rozdział, jak zawsze zresztą *___* czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Matkoooo jaki boski! <3 i to na stowe Justin :-D

    www.whenever-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham to, wiesz? Jesteś cudowna :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczelam czytac prolog i tak skonczylam na 6 rozdziale xd
    Swietny blog, chyba sie w nim zakochuije XDDD
    Nie serio, baardzo podoba mi sie ta historia :)
    Czekam z niecierpliwoscia na kolejne rozdzialy,
    @luuv_my_riri

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaczęłam czytać i zakochałam się.
    Rozdział boski *-* Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG świetny o czekam NN :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahahaha mega rozdział. Ciekawe co to za facet? Czekam na następny
    @VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział. To pewnie Justin! Jak nic to on <3 czekam na następny....

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekam na następny;) bardzo fajne opowiadanie;*

    OdpowiedzUsuń
  19. świetne, czekam na nn :) jak można to proszę o informowanie o nowych rozdziałach na ask.fm/KarolinaGrzeskow :)

    OdpowiedzUsuń
  20. aaaaaaaaaaa, niech zgadnę! :D
    Justin! :DDDDD <3

    OdpowiedzUsuń
  21. z niecierpliwością czekam na następny! podoba mi się przedstawianie Justina w formie niegrzecznego chłopaczka z sąsiedztwa :D Powodzenia!

    a w między czasie zapraszam do siebie :)
    bardzo różniący się blog od Twojego. Cudowna historia Justina i pięknej Julii.
    http://mystorybieberx3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Boże pisz dalej nie mogę doczekać się następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy będzie następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  24. dziś wpadłam na bloga i jejku jaki on cudowny! świetnie piszesz ♥
    nie mogę się doczekać kolejnego.
    halo halo Justina podnieca Jessica halo halo
    czeeekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. O BOŻE!!! CUDO!!! ♥
    ŻYCZĘ WIĘCEJ WOLNEGO CZASU, MNIEJ NAUKI I WIĘCEJ WENY! :D
    KTÓRA SIĘ DOBRZE SPISUJE, BO ROZDZIAŁY SĄ BOSKIE ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wpadłam na bloga i OMójBoże, mam zamiar zostać na dłuzej! Zazwyczaj nie czytam opowiadań, w których jakąkolwiek rolę ma pan Bieber, ale tu jestem oczarowana *.* Jest może opcja informowania mnie o nowościach? :D
    [irreplaceable-gentleness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  27. Jejku, cudowne !
    To musi być Justin, nie wierze, że może to być ktoś inny.
    Świetnie tłumaczysz, gratuluję. :)
    Zapraszam do mnie:

    www.tlumaczenie-bound.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. aaaa kocham *.* od dzis czytam to opowiadanie i naprawde nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu ! :) <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Naprawdę cię kocham za to opowiadanie!! <3 Dziękuję że piszesz <3
    OMG! Wiedziałam że to Juss.. Ciekawe co teraz? Pójdą do łóżka? Juss zazdrosny bo zostawił solare :D Ahh kiedy będą razem? Jeju są wspaniali <3
    @trouvdag

    OdpowiedzUsuń
  30. Naprawdę zabijasz wszystkich konkurentów, a nie.. Ty ich nie masz, jesteś za dobra. Boże.. uwielbiam to opowiadanie *.*
    /L

    OdpowiedzUsuń
  31. Love love love ♥

    OdpowiedzUsuń