poniedziałek, 20 października 2014

17. I can't believe it.

Nie chciało mi się sprawdzać błędów, sorki.

-Jessica, wstawaj. No dalej, mała. - oh, znowu?
Nie miałam siły podnieść głowy z czegoś co było niezaprzeczalnie miękkie jak moja poduszka, jednak było zdecydowanie za małe by nią być.
 Pewnie znowu zasnęłam na kanapie w salonie, podczas oglądania kolejnego sezonu Pretty Little Liars.
 -Mamooo, daj mi spać. - wyjęczałam, wciąż mając zamknięte oczy.
-Gdybym był dziewczyną z pewnością chciałbym być taką gorąca mamuśką jak Dakota, ale że jestem facetem, nie jest to dla mnie komplement. - zarechotał z pewnością Chaz.
Tylko on może użyć w jednym zdaniu takich słów jak "twoja mama" i "gorąca mamuśka" w jednym zdaniu, co tym razem postanowiłam puścić mimo uszu i oszczędzić sobie pokazywania odruchu wymiotnego. Przecież to moja mama!
-Co ty robisz w moim salonie? - zapytałam co pierwsze przyszło mi na myśl, wtulając się jeszcze bardziej w wygodne coś.
 -D (Demi), serio miała rację, że jesteś taka jakaś zajebana w akcji zaraz po przebudzeniu.  - słysząc, że nie jestem w miejscu, w którym docelowo myślałam, że jestem, otworzyłam szeroko oczy i rozejrzałam się wokół, przypominając sobie, że jesteśmy na biwaku...z Seleną.
 -Wal się. - wstałam z kłody, która zdecydowanie spłaszczyła mój tyłek i zamierzałam udać się do namiotu, jednak dopiero w połowie głowy zorientowałam się, że nawet nie wiem w którym śpię. - Kto śpi w którym namiocie? - równie dobrze mogłam zapytać, tylko o to, który jest nasz, jednak zżerała mnie ciekawość, czy Justin śpi z Seleną.
-Chris z Demi, Justin, my, Ryan z Seleną. - chłopak kolejno wskazywał palcem na żółty, zielony, pomarańczowy i niebieski namiot.
Nie żeby coś, ale odetchnęłam z ulgą słysząc, że Justin śpi sam.
-Selena nie pchała mu się do namiotu? -zapytałam ze zdziwieniem.
-Oh, żałuj, że tego nie widziałaś; Selena piszczy i ciągnie Justina do swojego namiotu, a on trzyma się drzewa i krzyczy, że woli spać z karaluchami niż z nią. Jej mina była bezcenna!
-Żartujesz sobie? Jak mogłeś mnie nie obudzić?! - wysapałam, zanim zaczęłam się śmiać, tak bardzo, że aż nie mogłam złapać oddechu. Zdecydowanie, musiałam się czegoś nawdychać, gdy spałam.
 -Cichooo. - Chaz przyłożył palec do ust. - Obudzisz wszystkich, chodźmy spać.
-No dooobra, idę. – przeciągnęłam, potulnie idąc za Chazem do namiotu.
Myślałam, że nie uda mi się zasnąć po drzemce, jednak czując poduszkę przy policzku, odepchnęłam od siebie te myśli. Tak, zdecydowanie jestem śpiochem.
-Dobranoc, Chaz.
-Dobranoc Jessi. – odpowiedział brunet, przeciągle ziewając.
Nie tylko ja jestem wymęczona tym dniem.

~~*~~

-Pojebało Cię do reszty? – przebudziłam się, słysząc jak ktoś krzyczy szeptem nad moim uchem. Nie chciało mi się otwierać oczu, więc jedynie bardziej wtuliłam się w koc i jednym uchem dalej wysłuchiwałam co się dzieje.
-Stary, proszę Cię, zrób to dla mnie. – w głosie chłopaka, dało się wysłyszeć, hmm… desperacje?
-Jesteś mi dłużny do końca życia. – odpowiedział inny głos i usłyszałam jak zasuwa od namiotu otwiera się, a następnie zamyka.
-Wyglądasz tak słodko kiedy śpisz księżniczko. – ktoś pogładził mnie po włosach i złożył lekki pocałunek na moim czole, jednak byłam już na granicy krainy snów, więc nawet nie zareagowałam, powoli zasypiając, z czyjąś ręką obejmującą mnie w pasie.

~~*~~

Telefon, który chwyciłam od razu do ręki po przebudzeniu, wskazywał godzinę 11:30.
Przetarłam oczy i przekręciłam się w ciasnym uścisku Chaza, twarzą do niego, by obudzić go, zanim prześpimy cały dzień.
 -Chaz, no dale..Aaaaaa! - wykrzyknęłam na cały głos, zauważając, że nie znajduję się w uścisku przyjaciela, tylko jakiegoś innego obcego faceta!
-Co do cholery? - jęknął zaspany nieznajomy, przykrywając twarz kocem, przez co nie mogłam rozpoznać jego tożsamości.
 -Kim ty do cholery jesteś?! - zapytałam zdenerwowana, odsuwając się od niego tam daleko na ile pozwał mi śpiwór.
 -Ugh...chyba nigdy się w pełni nie wyśpię. - oświadczył chłopak, zdejmując z twarzy koc i patrząc na mnie karmelowymi tęczówkami.
-Co ty tu do cholery robisz?! - momentalnie zmieniałam ton swojego głosu z zdezorientowanego na wściekły, gdy okazało się, że to Justin jest nieproszonym gościem.
-Jessica, daj mi-
-Liczę do trzech i jeśli w tym czasie nie wyjdziesz z tego namiotu zacznę krzyczeć z całej siły.  - stwierdziłam stanowczo, wskazując palcem na wyjście z namiotu.
-Księżniczko, ja-
 -Raz.
-Daj mi chocia-
 -Dwa.
-Czemu jesteś taka upar-
 -Trzy. - i gdy już nabierałam powietrza by wrzasnąć z całej siły, Chaz wszedł do namiotu ze skrzyżowanymi rękami i zwycięskim uśmieszkiem skierowanym do Justina.
-Mówiłem, że to zły pomysł, stary. - wzruszył ramionami, wkładając ręce do kieszeni żółtego bezrękawnika, zarzuconego na szarą bluzę z kapturem, o jeden odcień jaśniejszą od dresów luźno zwisających na jego biodrach.
-Daj sobie spokój. - odparł Justin, opadając plecami na posłanie i nerwowo przeczesując włosy.
-Czy tylko ja nie wiem o co chodzi? - zapytałam retorycznie mierząc ich wzrokiem.
-Oh, to nic takiego. - machnął ręką Chaz. - Tylko Twój Romeo wymyślił sobie, że budzenie mnie o trzeciej nad ranem i zmuszanie to opuszczenia własnego namiotu, tylko po to by spać z Tobą, będzie cholernie romantyczne, a gdy się obudzisz rzucisz mu się w ramiona.
-To nie prawda! - ożywił się Justin, mrożąc bruneta wzrokiem.
-Przyznaj się stary, że taki był Twój plan i łudziłeś się, że Ci się uda. Mogłeś jej chociaż rybę złowić na śniadanie lub grzybów nazbierać, a nie wpraszać jej się do śpiwora i na dodatek strasząc ją na śmierć! Tak bardzo romantico. - zarechotał Chaz, widząc jak zażenowany Justin, spuszcza głowę.
 Aww, jak słodko!
Przyglądałam im się z boku i zwalczałam w sobie chęć przytulenia Justina i stwierdzenia jak bardzo słodki jest kiedy się nieudolnie stara, abym mu wybaczyła, co chyba już zrobiłam, jednak po co się przyznawać i psuć sobie zabawę?
 Jedynie zaśmiałam się na ich widok, mówiąc:
-Jesteście nienormalni. - i wyszłam z namiotu, wdychając świeże powietrze i delektując się ciszą panującą dookoła.
Zadrżałam lekko, gdy zimny wiatr otulił moje ciało. Wzdrygnęłam się ponownie i poszłam do auta po swoją torbę z rzeczami, która zostawiłam w bagażniku, aby żadnym mięczakom takim jak ślimaki nie udało się dotrzeć do moich ciuchów.
Wypakowałam szarą bluzę i dżinsy, w które szybko się ubrałam, uprzednio rozglądając się czy nikogo nie ma w pobliżu.
Brudne ubrania spakowałam do osobnej przegródki i zamknęłam bagażnik, w tym samym czasie gdy auto chłopaków zaparkowało obok mnie.
Demi obładowana papierowymi torebkami z logiem pewnej restauracji oraz Chris trzymający podstawkę z siedmioma jeszcze parującymi kawami wysiedli z auta, uśmiechając się do mnie promiennie.
-Dzień Dobry. - powiedzieli zgodnie stając obok mnie.
-Witajcie zbawiciele. - odpowiedziałam, wyrywając Demi jedną torebkę i zabierając kawę od Chrisa. Nie wiedziałam, że byłam głodna, dopóki nie zobaczyłam jedzenia.
-Tylko się nie udław.- zachichotała blondynka zostawiając sobie jedną papierową torbę, a pozostałe wręczając Chrisowi, który z trudem je utrzymał. 
-Chodź, zjemy na pomoście. - zaproponowała, biorąc pierwszego łyka kawy, którą chwilę wcześniej udało jej się zabrać od Chrisa, zanim od nas odszedł.
 Usiadłyśmy na skrzypiących deskach i rozpakowałyśmy swoje torby, rozkoszując się pysznymi kanapkami z kurczakiem.
-Więc… - zaczęła Demi, kończąc przeżuwać ostatni kęs. – Jak się sprawy mają z Justinem?
Wzięłam łyka kawy i westchnęłam, przenosząc wzrok na otaczające nas jezioro. – Nie wiem co mam zrobić.
-Kochasz go? – spytała prosto z mostu przyjaciółka.
Spojrzałam na nią od razu i pokręciłam głową. – Co? Niee! Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?
-No nie wiem… Widziałam jak się zachowujecie zanim się pokłóciliście, byliście tacy słody. I jeszcze ten sposób, którym na Ciebie patrzył! – zapiszczała blondynka, uśmiechając się perliście.
-W jaki sposób się na mnie patrzył? – zapytałam, próbując grać obojętną, co było trudne ze względu na stado motyli z ADHD szalejące w moim brzuchu.
-Nie wiem jak to określić. Patrzył na Ciebie, jakby...jakbyś była dla niego wszystkim i, czasami się wydawało, że nawet w sali pełnej ludzi był w wstanie dostrzec tylko Ciebie. Ugh, wy jesteście zdecydowanie zbyt słodcy! Musicie się pogodzić!
-Nie wiem, co mam zrobić. – przyznałam, kręcąc młynki kciukami.
-Zależy Ci na nim. – stwierdziła Demi, uśmiechając się przerażająco.
-Coś ty znowu wymyśliła?
-Zależy Ci na nim i to cholernie mocno i boisz się przyznać do tego!
-Demi, proszę Cię, odpuść.
-Ale-
-Demi! - wysyczałam.
-Okey, niech Ci będzie. Ale najpierw spójrz mi w oczu i powiedz, że Ci na nim nie zależy i jesteście tylko przyjaciółmi.
Rozmyślałam nad tym chwilę i postanowiłam spróbować ją okłamać. Tak, przyznaję, że zależy mi na Justinie, jednak wciąż nie mogę się do tego sama przed sobą przyznać, a co dopiero przed inną osobą!
-N-Nie zależy mi na nim i…cholera, nie potrafię! – opadłam zrezygnowana na deski, słysząc jak Demi się cieszy, że miała rację. Chyba naprawdę lubię lubię Justina.
-Czuję, że miłość wisi w powietrzu…- zanuciła przyjaciółka, opadając na pomost obok mnie.
-Nie ma jakiegoś środku miłościobójczego? – zapytałam z nadzieją, na co blondynka uśmiechnęła się do mnie.
-Nie ma lekarstwa na miłość.
-Na raka to potrafią wymyślić, a jeśli chodzi o miłość, to nawet syropów nie ma. – zaśmiałam się wraz z przyjaciółką ze swojego suchego żartu.
Humor sytuacyjny, i tak nie zrozumiecie.
-Wybaczysz mu? – zapytała Demi, po długiej chwili milczenia.
-Chciałabym, ale się boję, że znowu mnie zawiedzie. Naprawdę nie chcę dawać mu kolejnej szansy i na każdym kroku obawiać się, że jakaś inna dziewczyna, albo Selena mi go sprzątnie sprzed nosa, a on powie mi, że „sorry, ale tak musiało być”. Wiesz dobrze o tym, że jestem cholernie zazdrosna. Tym bardziej, że Justin ma naturę podrywacza, wcale nie polepsza sytuacji. Ja, ja po prostu się boję, że wtedy gdy ponownie komuś zaufam, ta osoba zrani mnie tak, że nie będę miała siły się podnieść. Nie chcę tak jak mama, latami zmagać się z depresją, ja po prostu wolę omijać miłość szerokim łukiem… Tak po prostu będzie lepiej, dla wszystkich.
Odetchnęłam głęboko, czując jak ulga obejmuje moje ciało, gdy podzieliłam się wszystkimi moimi zmartwieniami z osobą, której najbardziej ufam. Demetria spojrzała na mnie smutno i otarła niechcianą łzę z mojego policzka, a następnie mocno mnie do siebie przytuliła, mówiąc, że wszystko będzie dobrze i żebym spróbowała z  Justinem, abym wkrótce nie pluła sobie w brodę, za to, że nie dałam sobie szansy na bycie szczęśliwą.
-Kocham Cię. Dziękuję, że jesteś. – wyszeptałam, wciąż ją mocno przytulając.
-Od tego są przyjaciele. – uśmiechnęła się do mnie i odsunęła na wyciągnięcie ramion. – Chodź, wstajemy i idziemy pokazać Justinowi o co ma się bardziej starać.
Zaśmiałam się i chwyciłam w rękę papierki po jedzeniu i wraz z przyjaciółką zeszłam z pomostu. Wyrzuciłyśmy śmieci do kosza i udałyśmy się na poszukiwania chłopaków, którzy jakby zapadli się pod ziemię.
-Chris, gdzie jesteś? – zapytała głośno blondynka, a ja niczym echo powtórzyłam jej słowa i rozglądałam się po bokach, za jego blond czupryną.
-Buu! – wykrzyknął jakiś głos za nami, mało co nie doprowadzając do mojej papitulacji  serca.
-Ty idioto. – wydyszałam, trzymając rękę na sercu, które waliło jak opętane.
-Przestraszyłeś nas! – również zbeształa go Demi, uderzając go piąstką w klatkę piersiową.
-Wybacz skarbie, ale nie mogłem się powstrzymać. – ponownie głośno się zaśmiał. – Żałuj, że nie widziałaś swojej miny.
-Wybacz skarbie, ale nie mogę się powstrzymać… - powtórzyła jego słowa przyjaciółka. - …ale śpisz z Justinem. Żałuj, że nie widzisz swojej miny! Aaa i pamiętaj, że nie żartuję!
-Co?! Kochanieee, przepraszam. Naprawdę, nie chciałem. – Chris objął Demi od tyłu i kołysał nimi na boki, składając delikatne pocałunki na jej odkrytej szyi, a blondynka próbowała wciąż grać obrażoną, jednak wiedziałam, że nie uda jej się długo wytrzymać.
-Jestem dla Ciebie, zdecydowanie zbyt dobra. – uśmiechnęła się do niego słodko dziewczyna, na co blondyn odwzajemnił jej uśmiech i połączył ich wargi w gorącym pocałunku.
A ja stałam sobie jak kołek i patrzyłam na nich z boku, wyobrażając sobie na ich miejscu siebie i Justina, przez co było mi jeszcze bardziej smutno. Ciekawe co on teraz robi.
-Chris, gdzie ty się włóczysz? – o wilku mowa. Justin podszedł do naszej trójki i nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem, pośpieszał przyjaciela. – Dalej, nie mamy czasu.
-Przepraszam kochanie, ale musimy załatwić kilka spraw. Będziemy  niedługo, a Chaz i Selena zostaną z Wami. Bawcie się dobrze! – krzyknął, podążając za Justinem, który wręcz dobiegł do auta i szybko wyjechał z polany, jakby się paliło.
Okeey? Ktoś mi powie co się tutaj dzieje?
-Nawet mnie nie pytaj, bo sama nie wiem o co chodzi. – odpowiedziała Demi, na moje niezadane pytanie.
-Więc cooo rooobimy? – przeciągnęłam, bujając się na piętach.
-Idziemy poszukać Chaza. – stwierdziła, strzepując ze spodni mikroskopijny kurz. – Ten dzieciak sam w lesie nigdy nie wróży nic dobrego.
Roześmiałam się radośnie, jednak cały mój dobry nastrój minął tak szybko jak się pojawił, gdy zauważyłam zbliżającą się w naszą stronę Selenę. Nie chce się jeszcze bardziej irytować, więc wspomnę tylko, że zdecydowanie nie jest ubrana odpowiednio do lasu. Jednak patrząc na to z drugiej strony krótkie szorty i crop top, który odsłania fiszbiny stanika nigdzie nie jest odpowiedni, pomijając oczywiście miejsca dla łatwych panienek.
Tak, zdecydowanie jestem wredna.
-Masz przy sobie jakieś psie żarcie?
-Coo? – spojrzała na mnie Demi ze zmarszczonymi brwiami, a jej mina mówiła czy-ty-na-pewno-dobrze-się-czujesz. – Oczywiście, że nie. A czemu pytasz?
-Bo ta suka zbliża się w naszą stronę, więc pomyślałam, że wyczuła jakieś psie chrupki czy coś. – wzruszyłam ramionami, widząc jak Demi poczerwienia na twarzy i wybucha głośnym i zaraźliwym śmiechem, przez co obecnie obydwie klęczymy na ziemi i płaczemy ze śmiechu, przez co Selena posłała nam dziwne spojrzenie.
-Co was tak śmieszy? – zapytała swoim piskliwym głosikiem. Jak to jest, że odkąd ją poznałam wszystko mnie w niej irytuje?
-Sam twój wyraz twarzy jest powodem do śmiechu. – odpowiedział Chaz, pojawiając się przy nas znikąd i uśmiechając się niewinnie do brunetki, której tylko brakowało parującej pary z uszów aby pokazać jak bardzo jest nami zirytowana. Lajf is brutal, bejbe.
-Ugh, utknęłam z bandom idiotów. – jęknęła dziecinnie, tupiąc nogą.
-Gdybyś była tak wysoka jak głupia, mogłabyś piwo na księżyc podawać. – zripostowała dumna z swojej wypowiedzi Demi. Odkąd tata nauczył ją tej riposty w piątej klasie, używała jej przy każdej możliwej okazji.
-Jesteście żałosne. Ż-A-Ł-O-S-N-E. Żałosne, zrozumiano? – spojrzałam na siebie z Demi i Chazem, po czym wszyscy zgodnie wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
 Gdy nasza głupawka dobiegła końca, rozejrzeliśmy się i zauważyliśmy, że Selinka opuściła nasze towarzystwo.
-To co, moje drogie panie. – klasnął uradowany w dłonie Chaz. – Co powiecie na małą wyprawę kajakiem?
-Trzy razy tak, przechodzisz dalej! – pisnęłam szczęśliwa. W dzieciństwie uwielbiałam przebywanie w wodzie i jej pobliżu w każdej postaci, a w szczególności uwielbiałam jeżdżenie z rodzicami na spływy kajakowe, co robiliśmy dość rzadko, więc może dlatego szczególnie doceniałam i starałam się zapamiętać każdą sekundę z takiego wypadu.
-Jeej! Jak fajnie! - zapiszczał Chaz, dziewczęcym głosem o trzy oktawy za wysokim dla moich uszu. -Zaczyna się. - jeknęła Demi, nie będąc takim samym fanem wody jak ja. -Oh, daj spokój. Będzie fajnie. - uśmiechnęłam się pokrzepiającą do przyjaciółki, ciągnąc ją za ramię w kierunku jeziora.

~*~

-Przestań! - krzyknęła D, mocniej zaciskając sznurki od swojego kapoka.
Stwierdziła, że w pobliżu Chaza, a w szczególności na wodzie w jednym kajaku nie jest bezpieczna, więc uparła się, że bez kapoka się nie ruszy. Brunet bojąc się, że histeria blondynki może spowodować ich kąpiel w jeziorze również założył neonowo pomarańczową kamizelkę ratunkową  i nawet fakt, że był on damski w rozmiarze XS nie odwiódł go od tego pomysłu.
 -To ty przestań panikować i zacznij wiosłować! - nie potrafili się zgrać, więc pływali w kółko, gdyż zarówno Demi jak i Chaz wiosłowali w różnych kierunkach, różnymi tempami; ruchy blondynki były szybkie i nieprecyzyjne, natomiast bruneta spokojne i dokładne.
 A ja obserwowałam ich kłótnie ze swojego kajaka i naprawdę, żałowałam, że nie posiadam w tej chwili popcornu lub jakieś innej przekąski.
 -Weź te swoje blond kudły sprzed mojej twarzy! One są wszędzie!
-I tak są cenniejsze niż ty!
To nie tak, że się nie lubią czy coś. Moja przyjaciółka również bardzo polubiła się z Chazem, a kłótnie, które nie są na poważnie, jedynie utwierdzają ich więź.
Bądźmy sczerzy; jak można nie lubić tego przezabawnego bruneta lub tej uroczej blondynki?
 No właśnie, nie da się!
 -Hey! - krzyknęłam, aby zwrócić ich uwagę. - Chodźcie, wracamy na brzeg. Chłopacy już wrócili. - kiwnęłam głową w kierunku trzech postaci, stojących na brzegu i machających do nas.
 -Nareszcie. - odetchnęła z ulgą Demi, za co została ochlapana przez Chaza wiosłem. - Eyy!
 -Oh, wybacz. Nie zauważyłem cię. - zarechotał Chaz, uśmiechając się niewinnie.
Demi oddała mu, po czym uśmiechnęła się niewinnie. -Naprawdę? Ja ciebie również. Akcja i reakcja, kotku.
-Dość. - zaśmiałam się, wiedząc, że jeśli nie opanują się w odpowiednim momencie to obydwoje skończą w wodzie.
-Ale to on zaczął!
 -Ale to ona zaczęła! - wykrzyknęli w tym samym czasie.
 -Wcale, że nie! - to również udało im się powiedzieć w tym samym momencie.
-Bachory. - powiedziałam pod nosem, tak aby usłyszeli, zaczynając wiosłować w stronę brzegu.

-Odnieś kapoki do auta, a ja wyciągnę kajaki na brzeg. - powiedział Ryan.
 Po tym jak udało nam się dopłynąć na brzeg Demi i Chaz ulotnili się równie szybko, twierdząc że "muszą od siebie odpocząć".
Oczywiście to na głowie mojej i Ryana zostało ogarnięcie wszystkiego, gdyż inni nagle sobie przypomnieli, że mają coś innego do załatwienia. Pieprzone lenie.
 -Okeey. - uśmiechnęłam się i chwytają kapoki poszłam do auta.
 -Jessi, coś ci wypadło. - wskazał Chaz na żółty kawałek leżący przy moich butach.
-To nie moje.
-Tak, to twoje. – brnął w zaparte przyjaciel.
-Ale Chaz, chyba wiem co jest moje.
-Po prostu weź ten pieprzony kawałek papieru! - krzyknął i odszedł szybkim krokiem.
Zaintrygowało mnie jego dziwne zachowanie, więc wzdychając schowałam papier do tylnej kieszeni i ruszyłam dalej w tym samym kierunku.
Po odłożeniu kapoków, poszłam na pomost, aby trochę porozkoszować  się ciszą, gdzie przypomniałam sobie o skrawku papieru znajdującym się w mojej kieszeni. Rozwinęłam pomiętą kartkę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to niezbyt staranne pismo Justina.
Wiem, że ostatnio sprawy pomiędzy nami się pokomplikowały i wciąż nie są wyjaśni one, jednak pomimo tego chcę abyś coś dla mnie zrobiła. Podążaj za wskazówkami, które znajdziesz po drodze. Każda z nich doprowadzi cię do jednej z pięciu róż. Pierwsza jest czerwona.
Powodzenia skarbie. ;)
Od dziecka uwielbiałam niespodzianki, zabawy w podchody i ogólnie wszystko co było ukryte. Może to powód dla którego tak bardzo lubiłam Justina? On…on był jak księżyc. Jedna część od niego była zawsze ukryta. Ale…ugh, nieważne.
Schowałam liścik i rozejrzałam się dookoła, zauważając prowadzącą w prawo strzałkę z liści. Jednak jej kształt dawał wiele do życzenia, więc z obawą, czy to jedynie nie jest wybryk wiatru, który ułożył te liście w taką a nie inną kombinację udałam się w wskazywanym kierunku. Po kilku krokach dopiero dotarło do mnie, że mamy dopiero końcówkę pierwszej połowy sierpnia, więc jakim cudem zieloniutkie liście znalazłyby się na ziemi? To z pewnością nie była sprawka natury, tylko Justina i jego chochlików aka Ryana i Chrisa.
Zanim zrobiłam jakikolwiek krok rozejrzałam się ze trzy razy, aby być w stu procentach pewną, że nie ominęłam żadnego znaku lub karteczki.
Przechodząc obok brzozy zauważyłam na nią wyrytą grubą strzałkę wskazującą na małą plantacje wrzosów, na której leżało białe pudełko.
Długo się nie zastanawiając rozpakowałam je i chwyciłam do ręki jego zawartość czyli czerwoną różę oraz karteczkę w podobnym kolorze.

Księżniczko, wiedziałaś, że czerwone róże są dawane tym, którym chce się pokazać pasję i miłość? Nie? Ja też o tym nie wiedziałem, dopóki Cię nie poznałem. Za pośrednictwem tej róży chce Ci pokazać właśnie te uczucia.
Powodzenia w dalszych poszukiwaniach.

Szczerze? Zamurowało mnie. Kompletnie. Nie wiedziałam, że Justin potrafi być taki romantyczny, gdy tylko chce. To jest właśnie kawałek tej zawsze ukrytej części niego, o której wspominałam.
Chyba po raz setny w ciągu minuty przypatrywałam się róże, obracając ją pomiędzy palcami i wciągnęłam nosem jej słodkawy zapach.
Zmotywowana do dalszych poszukiwań schowałam róże i karteczkę do pudełka, biorąc je ze sobą i udając się w dalsze poszukiwania.
Kolejnej wskazówki nie musiałam długo szukać. Ujrzałam ją schowaną w dziupli drzewa i jedynie luźno zwisająca różowa wstążka informowała mnie o jej obecności w tej dziurze.
Do białego pudełka schowałam drugą znalezioną przeze mnie różę, która była wręcz jaskrowo różowa i liścik, który mówił:

Gratulację, dotarłaś i znalazłaś kolejną róże!
Generalnie są one dawane osobą, którym chcę się pokazać wdzięczność, uznanie i szczęście.
Mówiłem już, że Cię podziwiam?
Zostały Ci już tylko trzy wskazówki, jesteś coraz bliżej głównej nagrody.

Podziwia mnie? Jest mi wdzięczny? Uszczęśliwiam go? Czemu nie powiedział tego prosto w twarz?
Miałam tak dużo pytań, które chciałam mu teraz zadać, jednak musiałam jeszcze poczekać. Trzy róże. Tyle mi jeszcze zostało. Dam radę.
Wbrew moim oczekiwaniom znalezienie trzeciej róży znalazło mi stosunkowo dużo czasu. Przeszłam chyba z cztery razy tą samą trasą i wciąż nie zauważyłam żadnej strzałki, karteczki, róży, czegokolwiek.
Znudzona usiadłam na pobliskim pieńku i rozejrzałam się dookoła po raz kolejny, łudząc się, że tym razem uda mi się dostrzec coś więcej. Moje niedoczekanie.
Zirytowana wniosłam oczy ku górze i zauważyłam zielony latawiec, przyczepiony do jednej z wyższych gałęzi, drzewa które rozkładało swoje ramiona nade mną.
Jęknęłam z niezadowolenia, myśląc o wspinacze na drzewo, za którą nie przepadałam. Może dlatego, że jako dziecko nigdy mi to nie wychodziło i zazwyczaj wracałam do domu z poobieranymi kolanami, łokciami, a raz zdarzyło się nawet, że ze złamaną ręką.
Spychając wszystkie niepozytywne wspomnienia na boczny tor, podwinęłam rękawy bluzy, podchodząc do drzewa i sięgając ręką gałąź, która znajdowała się najniżej.
Odepchnęłam się nogami od kory drzewa i z całych sił podciągnęłam się i usiadłam na pierwszej gałęzi. Potem poszło jak z górki.
Po około piętnastu minutach zeskoczyłam z drzewa z podrapanymi rękami oraz znajdującym się w nich latawcem.
Odczepiłam od niego brązową paczuszkę i wypakowałam z niej pomarańczową róże. Po schowaniu jej do pudełka z moją dotychczasową kolekcją wzięłam się za czytanie trzeciej już z kolei karteczki.

Witamy na półmetku naszej przygody!
Jak się podoba nasza zabawa?
J
Zanim zwyzywasz mnie w swoich myślach, posłuchaj ciekawostki na temat pomarańczowych róż.
Te natomiast oznaczają, że kogoś się pragnie, chcę się go lepiej poznać lub, że jest się z kogoś dumnym.
Pragnę Cię od naszego pierwszego spotkania i chcę Cię poznać, żebyś otwarła się przede mną tak jak przed nikim innym.
Czy dostąpisz mi tego zaszczytu, księżniczko?

O. MÓJ. BOŻE. To tyle co mam do powiedzenia.
Z każdym kolejnym liścikiem, chyba coraz bardziej…zakochuję się w tym chłopaku?
Nie, jeszcze nie. Coraz bardziej go lubię. Tak, to zdecydowanie to. To i nic więcej.
Wraz z białym pudełkiem ruszyłam w dalsze poszukiwania, rozglądając się dookoła, rozkoszując się ciszą panującą dookoła.
Gdy jest się rodowitym Nowojorczykiem nawet szumienie radia, potrafi uspokoić. Życie w ciągłym hałasie zdecydowanie nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy.
Ułożone z patyków strzałki doprowadziły mnie do małej polany, pośrodku lasu, na której leżała żółta różyczka. 
Przypominając sobie, że jest to ulubiony kolor mojej mamy, z zaciekawieniem chwyciłam karteczkę, która zaraz powie co oznacza ten kolor.

Jest to już przedostatnia róża.
Jest ci smutno, że nasza mała zabawa dobiega końca? (:
Mi nie, uwierz, to co czeka na Ciebie na końcu jest zdecydowanie lepsze.
To jednak może być coś lepszego od tego? Zapytałam retorycznie sama siebie.
Żółte róże z reguły wyrażają radość, zadowolenie i przyjaźń.
Może i nie jesteśmy przyjaciółmi z prawdziwego zdarzenia, jednak cieszę się, że jesteśmy tym czym jesteśmy.
Jesteś niepowtarzalna i to między nami też.

Zarumieniłam się i cieszyłam się, że Justin nie był tego świadkiem, bo z pewnością nie zignorowałby tego, że ciemna czerwień pokryła moje policzki, pomimo tego, że wcześniej zaświadczałam Justinowi na wszystkie pieniądze świata, że się nie rumienię. Prawdopodobnie w tej chwili byłabym bankrutem.
Dotarcie do ostatniej róży wydawało mi się, że trwa w nieskończoność, jednak chyba było to spowodowane niecierpliwością. Nie mogłam się doczekać co oznacza ostatnia róża i co przygotował dla mnie Justin.
Zauważając w oddali lawendową plamę podbiegłam do niej uradowana, a może raczej powinnam powiedzieć podfrunęłam? Dosłownie czułam się jakbym unosiła się nad ziemią i zbliżała do ostatniej róży. Tylko ona dzieliła mnie od spotkania z Justniem.
Była ona wyjątkowa. Nie dość, że była ona w odcieniu mojego ulubionego koloru, to na dodatek wyglądała lepiej, niż ta w teledysku Katy Perry do ‘Wide awake’, którą skrycie zawsze chciałam zobaczyć, dotknąć, powąchać. Teraz miałam na to szansę.
Poza oryginalnym kolorem nie różniła się ona niczym innym od przeciętnej róży, więc kończąc swoją ekscytację sięgnęłam po ostatnią karteczkę. Taką mam nadzieję.

Dotarłaś do ostatniej róży.
Jesteś z siebie dumna? Bo ja bardzo.
Pewnie ciekawi Cię co oznacza ta róża.
Lawendowe róże świadczą o tym, że zakochało się w kimś od pierwszego wejrzenia.
Banalne i tak bardzo filmowe, nieprawdaż?
Jednak wcale nie musi takie być. Wystarczy odpowiednio wyznać to osobie, którą pokochało się od pierwszego spotkania, a od razu stanie się ono wyjątkowe.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że ciągnęło mnie do Ciebie od pierwszego spotkania i nie tylko pod względem fizycznym.
Miłość od pierwszego wejrzenia. Wierzę w nią. Czemu? Bo poznałem Ciebie.
Chcę Cię teraz przytulić i wyszeptać do twojego ucha to jedno zdanie. Dwa słowa. Dziewięć liter. Wiesz co mam na myśli? Jesteś inteligentną dziewczynką, więc z pewnością wiesz, że chodzi o Kocham Cię. I taka jest prawda; Kocham Cię, księżniczko.

-Wow. – wysapałam. Nie mogłam w to uwierzyć. On mnie kocha? On mnie kocha! O mój boże…to zdecydowanie zbyt dużo emocji jak na jeden dzień.
Chciałam teraz wtulić się do niego z całych sił i powiedzieć, że ja chyba też go kocham. Nie jestem jeszcze pewna, jednak mam nadzieję, że słysząc te słowa z jego słodkich, pulchnych ust i czując jak przytwierdza on je do moich, spragnionych jego pocałunku, wszystkie niepewności odeszłyby na boczny tor.
Wręcz pobiegłam w kierunku, który wskazywała strzałka ułożona z patyków, i od razu się zatrzymałam jak wryta. Justin. Stał tam, obok rozłożonego koca, na którym znajdowały się różnorodne słodkości i bukiet biało-czerwonych róż, jednak to nie to przyciągnęło moją uwagę.
To Selena. Selena przytulająca się i całująca się z chłopakiem, który chwile wcześniej wyznał mi w liściku miłość. Stali do mnie tyłem, więc nie mogłam dokładnie dostrzec co robili, albo to zły spływające w dół moich policzków uniemożliwiały mi dokładne przyjrzenie się scenie przede mną, jednak i tak byłam pewna, że wymieniali się śliną na moich oczach.

Jak mogłam być taka głupia, pomyślałam, wycofując się i odbiegając od nich, pozostając niezauważoną.






Mówcie co chcecie, ja tam lubię dramy :))
I zanim mnie zlinczujecie, spalicie na stosie to przeczytajcie do końca tą notke, hahahah.
Wybaczcie, wręcz musiałam wpleść tą dramę, bo rozdział był taki meeeeega słodki. Aż za słodki. :D 

A teraz ogłoszenia parafialne:
1) Co myślicie o roleyplayerach naszych bohaterów? Byłybyście zainteresowane? Jest to coraz częściej spotykane, więc pomyślałam, że nawet fajna sprawa.
2) Coraz bardziej popularne jest również wyrażanie swoich opinie na temat opowiadania poprzez wybrany hasztag na twietterze. Jeśli chcielibyście coś napisać wpiszcie hasztag #TBFN lub po prostu napiszcie mi to na asku. I to i to z pewnością przeczytam. :)
3) Jestem Wam ogromnie wdzięczna za to, że to co piszę spotyka się z tak pozytywnym odbiorem z Waszej strony i dziękuję, że komentujecie to w co wkładam prawie, że całe serce i większość mojego czasu wolnego. Skoro jest coraz to więcej odbiorców, powinno być również coraz więcej opinii, co nie? :)
4) Zostało Wam już mniej niż 4K wyświetleń, aby dobić do okrąglutkiej stówki, więc do dzieła! Skoro już jesteśmy przy tym temacie, to rozważałam Wasze opinie i nie mogłam się wybrać pomiędzy cały tydzień z TBFN (codzinnie rozdział) a One Shotem. Ku Waszemu zawodowi, wybrałam jednak drugą opcję z powodu braku czasu, ale obiecuję Wam, że z pewnością w przyszłości uda mi się zrobić tydzień z TBFN! :)
5) I teraz ostatnio (o ile o czymś nie zapomniałam napisać) informacja, a mianowicie poszukuję trzeciej tłumaczki do pomocy z opowiadaniem Be Alright. Jeśli czujesz się na siłach i chcesz spróbować wystarczy tylko przetłumaczyć ten rozdział http://www.justinbieberfanfiction.com/viewstory.php?sid=32122&chapter=7 i wysłać na mój email: biitchpleaseex333@gmail.com 

55 komentarzy = Nowy rozdział 
To już taki nasz standardzik! :)

Much love, Paulla :) <33




65 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!Justin dupek- jak zwykle musiał coś zepsuć.. Czekam n nowy:*

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE NAJPIERW TAKIE EMOCJE JAKBY MI KTOŚ MIŁOŚĆ WYZNAWAŁ, A POTEM SIĘ POPŁAKAŁAM. JEBANA SUKA KURWA MAĆ

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział ale to zakończenie mi się nie podoba :'''''c

    OdpowiedzUsuń
  4. Kansjoxbdisoka no żeby w takim momencie przerywać wiesz co!!!!!!!!!!!!
    Już myślałam że wyznają sobie miłość i może coś tam pod drzewem a ta jebana Selena to wszystko zepsuła -_-

    OdpowiedzUsuń
  5. O KURWA ZAJRBISTEE... / thebestgabi
    musisz dac nastepny i to juz przerwalas w takim momecie ugh

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo :* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja myślałam że już będą razem, a tu pieprzona Selena za przeproszeniem. Ale nie będę ukrywać, lubię dramy :D Doobraaa...co tam.. KOCHAM DRAMY ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Justin ty dupku. Rozdział cudny

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdzail idealny.Na poczatku jak czytalam ten rozdzail to az motylki w brzuhu czylam a potem to tak sie wkurzylam na justina ze prawie tabletem rzuciłam.ale jedno musze przyznac-robiac takie dramy na koniec nie moge sie doczekac kolejnego.Zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. nie wierze w to chce nowy !!! ;* kocham i podziwiam julia

    OdpowiedzUsuń
  11. ej kiedy nowy strasznie fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. jaki słodki rozdział <3
    KOCHAM!
    ale ta końcówka.... ugh........ ;_________;
    jednak myślę, że oni się wcale nie całowali i w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni :)
    czekam :*
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  13. No kurwa! Ja liczylam na jakies slodka koncowke, a tu takie cos ugh no jak moglas :D Justin ty kretynie! Jezeli on naprawde pocalowal te szmate to go zatluke xd
    Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. No a bylo juz tak uroczo... Justin ty dupku! Lepiej żebyś miał dobre wytłumaczenie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie no końcówka mnie rozwaliła. Czyżby Selena słyszała rozmowę Demi i Jess na pomoście? To by wyjasnialo wszystko mam nadzieję że szybko dodasz następny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze kończysz w najlepszych momentach ale to to już po prostu przesada no. Ten rozdział był tak genialny, że mógłby się nigdy nie kończyc xd. Na początku i później z tymi różami było troche za słodko więc ta końcówka idealnie tu pasuje :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział niesamowity !!! Czekam nn !!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudo !! *.* Czekam na następny (; <3

    OdpowiedzUsuń
  19. o jaa
    taki słodki *o*
    bardzo podoba mi się to z tymi podchodami haaskjhdsakjfd
    i tak myślałam że będzie na końcu Selena aslkhdkajfh
    no nieźle
    @nashshoney

    OdpowiedzUsuń
  20. zaskoczyłaś mnie tą końcówką i to bardzo ale o to chodzi. czekam na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. A już myślałam że będzie tak pięknie a tu ta k...a Selena wszędzie się musi s..a wpier....c.Biedna Jessi.Mam nadzieję że wszystko się ułoży i Justin i Jessi będą razem.; ).Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  22. KURWA MAC
    PODEJRZEWALAM ZE TAK BEDZIECL!
    TYLKO CZY TO WINA SELENKI PIERDOLONEJ DZIWKI SZMATY GOMEZ, CZY JUSTINA SMIERDZACEGO FLIRCIARZA KTOREGO AKTUALNIE NIE ROZUMIEM BIEBERA?
    CZEKAM NA NN,

    OdpowiedzUsuń
  23. A zapowiadało się tak fajnie :( czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Głupia selena no :( a juz było tak blisko

    OdpowiedzUsuń
  25. Co za aaaaaaaaaaaaaaaaa! Mam nadzieję, że to nie porozumienie...

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny, tyle emocji awww *.* x

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja też nie lubie gdy jest za słodko ale ta końcówka przyprawiła mnie o palpitacje serca! :o <3

    OdpowiedzUsuń
  28. No czułam od początku, że ta pizda zrobi coś, że Jess całkiem się zawiedzie na Justinie. Jezu, takie emocje, im bliżej końca rozdziału tym bardziej się ekscytowałam a tu taka dupa haha Wspaniały rozdział, po prostu Cię kocham za to opowiadanie! Szczerze? Na rozdziały na tym blogu czekam z największą niecierpliwością. Zaglądam tu codziennie wkurzając się i wyzywając czemu tak długo hahaha Strasznie Cię kocham.


    Mam nadzieję, że skusisz się zajrzeć kiedyś do mnie i dasz jakieś wskazówki co do pisania :)
    http://collision-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Ale mnie zaskoczylas :((
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  30. O jejku ale zwrot akcji :o
    Nie mogę się doczekać nn ♡

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudowny <3 czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  32. :( Czemu tak miało być? No ale trudno :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  34. Cudowny rozdział ♡
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie no kurwa zabije JustinAa!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Jejku rozdział genialny! ♥ Ale jak moglas skończyć w takim momencie to jest niewybaczalne. Błagam dodaj szybko następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  37. Selena to dziwka nienawidze jej ona robi to specjalnie -.- Nie placz Jessie bd dobrze :*

    OdpowiedzUsuń
  38. o Boże, kiedy następny rozdział no! Uzależniłam się, dodaj jak najszybciej! :)))

    OdpowiedzUsuń
  39. Pasuje zrobić spam, żeby było 55 komentarzy!

    OdpowiedzUsuń
  40. Ciekawe co później, większa drama? :* czy się pogodzą? <3

    OdpowiedzUsuń
  41. eeh ta selena, po co coc co ona tam, nieeeeeeee, a tak słodko eh ciekawe jak Justin zareaguje na to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  42. co sie stanie, no rozdzial jak najszybciej kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  43. mam nadzieje ze nastepny rozdzial bedzie dlugi! dlugi dlugi prosze! <3

    OdpowiedzUsuń
  44. ciekawe co w nastepnym <3

    OdpowiedzUsuń
  45. drama eh, szkoda a tak słodko. Boze kiedy nastepny! i mam nadzieje ze bedzie takze dlugi <3

    OdpowiedzUsuń
  46. masz talent czekam na nastepny rozdzial, oby był długi i kochany !

    OdpowiedzUsuń
  47. musialas! chyba spale cie na stosie ! ale rozdzial super (oprocz koncowki) ale cos czuje ze on jawcale nie calowal :( *selene srenke)

    OdpowiedzUsuń
  48. ile to już komentarzy? dużo... 55... 56... czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  49. Aaaa! Zabije Cie!
    Jak mogłaś tak to zakończyć, po co wgl ta Selena się wpieprza....
    Dawaj szybko następny !

    Zapraszam do siebie ---> http://lifelosesitsmeaning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  50. Kiedy nn napisz szybko to nie fer ze skończyłem e takim momencie

    OdpowiedzUsuń
  51. Cudowny ff!! Mam nadzieję że dodasz już niedługo kolejny rozdział! Nie mogę się doczekać, bo tak mnie to wciągnęło haha! ����

    OdpowiedzUsuń
  52. Ej szybko kolejny ten jest cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Wiem że jestem do tyłu ale i tak napiszę MAM OCHOTĘ CIĘ ZABIĆ ZA TO! a było już tak pięknie :'( (oczywiście już czytałam nowy więc nic więcej nie dodaje:*)
    #muchlove @trouvdag

    OdpowiedzUsuń
  54. Nie no ,nie mogę się doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  55. Genialny <33
    /L

    OdpowiedzUsuń