*Justin*
Ostra ciecz znana również jako wódka paliła moje gardło,
podczas gdy ja siedziałem na łóżku i od kilku minut, godzin, kurwa a może nawet
dni wpatrywałem się bezmyślnie w ścianę. Tak bardzo pogrążyło mnie rozmyślanie
nad tym jak bardzo skończonym idiotą jestem, że aż straciłem poczucie czasu.
Głowa bolała mnie niemiłosiernie tak samo jak brzuch,
prawdopodobnie od połączenia chipsów, alkoholu i wyrzutów sumienia.
-Kurwa! - krzyknąłem,
z całej siły uderzając w ścianę, zauważając jak w tym miejscu formuje się wgniecenie.
Musiałem się wyładować, a ściana była najlepszą opcja.
Alkohol nie dawał mi takiej
samej ulgi jak krwawiące i zdarte knykcie. Miałem ogromną ochotę powtórzyć tę
czynność jeszcze kilka razy, jednak myśl o tłumaczeniu się z tego mamie skutecznie
mnie od tego odwiodła.
Przeniosłem wzrok na
biurko, gdzie mój telefon bez przerwy wibrował, jednak ignorowałem go wiedząc,
że to albo Selena albo Chaz próbuje się do mnie dodzwonić, a nie osoba na
której mi naprawdę zależało.
Wyraz twarzy Jessicy
gdy spotkała Selene, wciąż widniał w mojej głowie i nie było sposobu abym o nim
zapomniał; rozczarowanie, złość i zawód malujący się w jej pięknych zielonych tęczówkach
prawdopodobnie zostanie w mojej pamięci do końca życia.
Spieprzyłem na całej linii. Nie obwiniałem nawet Jessy o to,
że nie dała mi szansy się wytłumaczyć, bo gdybym był na jej miejscu z pewnością
kazałbym sobie spierdalać.
Dlaczego zawsze gdy
zaczyna się w moim życiu układać, co jest naprawdę rzadkością, pojawia się
osoba która wszystko niszczy?! Bóg mnie chyba serio nienawidzi, jednak z
pewnością nie tak bardzo jak ja w tej chwili nienawidzę Seleny.
Ta zapatrzona w siebie tępa dzida jest chyba najgorszym i
zarazem w pewnym stopniu najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Poznaliśmy się zeszłych wakacji nad jeziorem, gdzie pod
przymusem spędzałem całe wakacje ze swoją rodziną. Już pierwszego dnia wpadła
mi do oka, jednak byłem wtedy nieśmiałym gówniarzem, który wstydził się wykonać
pierwszy krok. Jednak los postanowił się do mnie uśmiechnąć i podczas ogniska
organizowanego przez wszystkich wczasowiczów to ona pierwsza do mnie zagadała,
pod głupim pretekstem podania ketchupu.
Tak zaczęła się nasza namiętna znajomość, która trwała
calutkie dwa miesiące i ani dnia dłużej. Selena była naprawdę fajną dziewczyną
i nawet fakt, że była nieziemska w łóżku i to właśnie ona nauczyła mnie jak
skutecznie wyrywać dziewczyny nie zmienił tego, że była całkowicie nie w moim
typie.
Również fakt, że jest ode mnie dwa lata starsza lekko
zniechęcił mnie do związania się z nią. Była to typowa wakacyjna przygoda,
jednak chyba tylko dla mnie. Brunetka nawet po zakończeniu wakacji nie
przestała dręczyć mnie swoimi telefonami , przez co byłem zmuszony zmienić
numer.
I gdy nareszcie myślę, że pobyłem się jej na dobre, ona pojawia
się ponownie i sprawia, że dziewczyna, którą naprawdę lubię uważa mnie za
dupka, który ją wykorzystał!
Gdybym nie posiadł w
sobie resztek z dżentelmena, na jakiego próbowała mnie wychować mama, bez
żadnych zahamować poszedłbym do niej i powiedział, żeby zniknęła z mojego życia
raz na zawsze, bo jest dobrą panienka do pieprzenia i nic więcej. Również fakt,
że jest moja nową dalsza sąsiadka, wcale nie polepszał sytuacji.
Wziąłem ostatniego łyka wódki z butelki i syknąłem pod nosem
czując ponowne pieczenie w gardle. Czas
wrócić do rzeczywistości pomyślałem, sprawdzają godzinę na telefonie.
Pozostała mi jeszcze godzina do wyjazdu, a ja nawet nie
jestem spakowany.
Zajebiście!
To z pewnością będzie ciekawy weekend, jednak nie wiem czy w
pozytywnym tego słowa znaczeniu.
*Jessica*
Siedziałam skulona pod prysznicem czując jak gorąca woda
pali moją skórę, jednak było to niczym w porównaniu do bólu psychicznego jaki
odczuwałam.
Czułam się zraniona, oszukana, jednak najbardziej w byciu
okłamywanym bolało to, że nie byłam nawet warta prawdy.
Czułam się jak zabawka; wykorzystana i porzucona, zaraz po
tym gdy się znudziła.
I pomimo tego, że
chciałbym się wściekać na Selenę za wkroczenie do mojego życia i zniszczeniu
wszystkiego na czym dotychczas mi zależało, całą nienawiść kieruje do siebie,
bo przez cały czas to JA byłam tą drugą,
nie ona.
To tak cholernie boli.
Mój szloch zamienił
się w żałosne łkanie, kiedy bezwładnie upadłam na kafelki i skuliłam się tak
bardzo jak to było możliwe.
Za dwie godziny mieliśmy wyjechać nad jezioro, a ja siedzę
pod prysznicem i płacze z powodu jakiegoś dupka.
Nie poznaje siebie; to nie ta sama Jessica, która była pewna
siebie i nie pozwoliła sobie aby jakikolwiek facet, a w szczególności taki
kobieciarz jakim jest Justin zranił ją. I może nie wiem gdzie jest, ale
przysięgam sobie tu i teraz, że zrobię wszystko aby pokazać Justinowi co stracił.
I w małej części również po to by uświadomić Selinke, że rozpierdalam ją na
stracie.
- Weź się w garść dziewczyno do kurwy nędzy. - powiedziałam
do siebie zakręcając kurek z wodą i wychodząc spod prysznica.
Minęły dwie godziny od mojego spotkania z Seleną po którym
tak po prostu wróciłam do domu pod pretekstem ugotowania obiadu dla mamy i
Dylana, w co chyba nikt mi nie uwierzył, jednak żaden z chłopaków nie odważył
się powiedzieć tego na głos. I bardzo dobrze.
Owinięta ręcznikiem
udałam się do garderoby, gdzie stała moja w połowie zapakowana torba na wyjazd.
Przejrzałam jeszcze raz jej zawartość poczym dopakowałam kilka niezbędnych
rzeczy takich jak kilka ciepłych bluz i dwie pary dresów.
Sprawdziłam godzinę
na swoim telefonie, gdzie oprócz kilku powiadomień z portali społecznościowych
widniała informacja, że Justin próbował się ze mną skontaktować kilkanaście
razy oraz że nagrał mi się 8 razy na pocztę głosową i wysłał około 20 sms-ów.
Długo się nie
namyślając usunęła je wszystkie przy okazji pozbywając się numeru szatyna z
mojej listy kontaktów, wiedząc, że nie będzie mi on potrzebny w najbliższym
czasie, a może i dłużej. Nie dałam mu
szansyy na wytłumaczenie się i nie zamierzam nawet poświęcić minuty na
słuchanie jego zbędnych tłumaczeń i przeprosin. Zaistniała sytuacja jest dla
mnie jasna.
Coś jest albo czarne, albo białe.
Informacja o tym, że Justin od dłuższego czasu ma dziewczynę
dała mi do myślenia, żeby się z tego wycofać póki jeszcze nie jest za późno.
Może i jestem rozpieszczoną, wredną nastolatką, ale mam
pewne zasady których nie łamie, a jedną z nich od rozwodu rodziców było, aby
nie wpierdalać się w czyiś związek, bo niszcząc go, mogę również zniszczyć
czyiś świat.
Nie wiem czy Justin kocha Selenę, lub ona jego, jednak to i
tak bez znaczenia. Muszę sobie go odpuścić nawet jeśli go bardzo lubię lubię.
-Gdzie są te cholernie szorty? - jęknełam do siebie,
przerzucając ciuchy w szafie w poszukiwaniu czarnych materiałowych spodenek. -
Chodźcie do mamusi. - powiedziałam przesłodzonym tonem, widząc swoją zgubę.
Szybko wsunęłam na siebie spodenki, uprzednio zakładając
czarne rajstopy i zakolanówki w tym samym kolorze. Ciemną stylizację rozjaśniłam kolorowym
topem w bliżej nieznane wzory, na który zarzuciłam kurtkę moro.
Uświadamiając sobie, że wyjeżdżamy za około 20 minut szybko
założyłam czarne martensy, a włosy poczochrałam, pozostawiając je rozpuszczone
i nadając im niechlujny wygląd. Na koniec musnęłam usta różową pomadką i
dopakowałam do torby sprey na komary.
Upewniając się, że
niczego nie zapomniałem chwyciłam torbę i zbiegłam do salonu, gdzie mama
leczyła kaca sokiem pomidorowym i oglądając powtórkę American Next Top Model.
-Mamuś, ja już
wychodzę. - cmoknęłam ją w policzek i udałam się w kierunku drzwi.
-Baw się dobrze i nie rozrabiaj mi tam! - powiedziała na
odchodne uśmiechając się do mnie ciepło.
-Obiecuję! -
odkrzyknęłam, chichotając i zamykając za
sobą drzwi.
Nie pożegnałam się jednak z Dylanem, który słodko spał
zmęczony, po piżama party w wersji męskiej spędzonym u kolegi, a ja jako
kompletna ciepła klucha w stosunku do dzieci nie miałam serca go obudzić.
Lepsze pytanie, kto by miał?
-Jessi! - uśmiechnął się słodko Chaz dopakowując torby do
Range Rovera Justina. - Gotowa na najlepszy wyjazd twojego życia?! – zapiszczał
jak dziewczyna, przybierając równie dziewczęcą pozę.
-Z tobą zawsze! -
Zachichotałam, czochrając nu włosy. - Chris i Ryan już wyjechali? - zapytałam,
nie zauważając ich w pobliżu. Wcześniej uzgodniliśmy, że pojedziemy na dwa
auta; Chris i Ryan pojadą po Demi, natomiast ja wraz z Chazem i Justinem
pojedziemy od razu na miejsce.
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jaka niezręczna droga nas
czeka.
-Yep, jakąś godzinkę
temu, ale myślę, że i tak będziemy szybciej od nich. Wskakuj do auta, zaraz
ruszamy. - przytaknęłam i ruszyłam w stronę tylnich drzwi, jednak zatrzymał mnie
głos Chaza. -A ty gdzie? - popatrzył na mnie jak na idiotkę.
-Eee...na tylnie siedzenie? – bardziej spytałam niż
stwierdziłam, patrząc na niego zdezorientowana.
-Niee, ja tam siedzę.
Zamierzam przespać całą czterogodzinną drogę i dlatego całe tyły są moje.
-Ilu godzinną drogę?! – wykrzyknęłam zaskoczona. - Gdzie wy
nas do cholery wywozicie? Mieliśmy jechać gdzieś blisko.
-Kochanie... -
powiedział szatyn, podchodząc do mnie i obejmując mnie w ramionach. - Czy ty
naprawdę myślałaś, że pojedziemy na biwak 20 km od domu?
-Taak?!
-Ojj, mała, głupiutka
Jessi. - zarechotał Chaz cmokając mnie w policzek. - A teraz, wsiadaj i nie
marudź, Justin zaraz zejdzie.
*****
Jedziemy już od ponad godziny i czuję się jakby zamiast
drogi z każdym kilometrem ubywać, przybywa. Justin próbował nawiązać ze mną
jakąkolwiek rozmowę, jednak skutecznie mu to uniemożliwiałam poprzez
rozmawianie z Chazem i ignorowanie jego prób przyłączenia się do naszej
konwersacji, słuchanie muzyki przez słuchawki lub po prostu gapienie się na
krajobraz za oknem, co było zdecydowanie bardziej ciekawsze niż rozmowa z nim w
tej chwili
Licząc, że minęliśmy już 157 drzewo, poczułam, że staję się
coraz to bardziej senna, więc ulokowałam się wygodnie w fotelu, opierając głowę
o szybę i czekając na sen, który przyszedł szybciej niż myślałam.
*****
-Jessica, Jessica,
obudź się. - przekręciłam się w fotelu, strącając z ramienia czyjąś rękę i
próbując zignorować jej właściciela, który uparcie próbował mnie obudzić.
-Ugh..czego? - jęknęłam zaspana, przyzwyczajając oczy do
słońca, które świeciło w swojej pełnej okazałości, pomimo tego, że było już po
17.
-Mamy akurat postój w
barze, więc pomyślałem, że może będziesz chciała rozprostować kości i coś
zjeść? - zapytał Justin, drapiąc się niezręcznie po karku i wypalając dziurę
wzrokiem w gumie przyklejonej do asfaltu, jakby to była najrzadziej spotykana
rzecz na świecie.
-Emm...chętnie. - stwierdziłam, odpinając pasy i wyskakują z
auta, od razu czując nieprzyjemne mrowienie w stopach. Nienawidzę tego gówna. -
Gdzie jest Chaz? - rozejrzałam się ponownie, upewniając się, że nie ma go w
pobliżu.
-Poszedł zamówić
sobie coś na wynos i idzie dalej spać. On zdecydowanie jest największym
śpiochem w całej Kanadzie. - zażartował Justin, próbując rozluźnić atmosferę.
-Najwidoczniej nie
poznałeś jeszcze mojej leniwej strony. - posłałam mu wdzięczny uśmiech, gdy
przepuścił mnie w drzwiach. - Jestem w
stanie przespać cały dzień, wstać na obiad i pójść dalej spać.
Justin zaśmiał się ze mnie i usiadł na krześle barowym,
chwytając menu w plastikowej oprawie. - Co zamawiasz? - zapytał, skanując
rubrykę z najróżniejszymi hamburgerami.
-Frytki, nuggetsy i cheeseburgera z podwójnym serem. A ty?
-Mmm, tak dawno nie jadłem cheeseburgera. - zamruczał
Szatyn. - Chyba skuszę się na to samo.
Chwilę później podeszła do nas ciepło uśmiechnięta starsza
kobieta ubrana w czarno-różowy uniform, u której złożyliśmy swoje zamówienia.
-Proszę. - powiedziała, o ile dobrze spostrzegłam Candy,
wracając do naszego stolika i stawiając przed nami dwie duże porcje wszystkiego
co jest niezdrowe.
-Dziękujemy. - odpowiedzieliśmy oboje chwytają sztućce i od
razu pałaszując swoje dania. Początkowa komfortowa cisza, minęła wtedy, kiedy
najedzeni, odłożyliśmy sztućce na puste talerze i nie wiedzieliśmy co
powiedzieć.
Ciszę, która trwała kilka minut, jednak dla mnie dłużyła się
godzinami, przerwał Justin, odkaszlując i patrząc na mnie.
-Jessica... - zaczął niepewnie, a ja już wiedziałam, co chce
powiedzieć. -J-ja..-
-Justin. -przerwałam mu. – Oszczędź sobie tych nędznych
przeprosin, dla mnie sprawa jest jasna. Okłamałeś mnie; masz dziewczynę i tyle
w temacie.
-Ty nic nie rozumiesz. - powiedział zirytowany, czym
zdecydowanie podwyższył moje ciśnienie.
-To może łaskawie mi
to do jasnej cholery wytłumaczysz? - podniosłam swój głos o jedną oktawę wyżej,
jednak w pełnym barze, było to o jedną oktawę za wysoko i wystarczyło by oczy
wszystkich w pomieszczeniu spoczęły na nas.
Zarumieniłam się nieznacznie i schowałam swoją twarz za
kurtyną włosów.
- Proszę Cię,
wysłuchaj mnie, obiecu- -spróbował ponownie i ponownie mu przerwałam.
-Justin, zrozum, że nie chce Cię wysłuchać! Spieprzyłeś i
tyle. Nie jestem zwolenniczką drugiej szansy, więc opuść sobie. - stwierdziłam,
osuwając się z barowego stołka i szybko opuszczając bar, aby jak najszybciej
znaleźć się w aucie, jednak mój pośpiech był zbędny, gdyż i tak musiałam
czekać, aż Justin odblokuje auto.
Słysząc charakterystyczne piknięcie, weszłam do środka,
wygodnie rozkładają się w fotelu i umieszczając stopy na desce rozdzielczej,
uprzednio ściągając buty.
Zamknęłam oczy i próbowałam ponownie zasnąć, jednak nadal mi
się to nie udawało, więc po prostu leżałam z zamkniętymi oczami, wschłuchując
się w radio, mieszające się z dźwiękami pracującego silnika.
W pewnej chwili poczułam na swoim udzie dłoń Justina, która
delikatnie zaczęła mnie głaskać. Było to takie przyjemne i delikatne, że z
cudem powstrzymała gęsią skórkę.
-Czemu ty musisz być taka uparta? – zapytał i już myślałam,
że wie o tym, że udaję, jednak słysząc jak kontynuuje, zdałam sobie sprawę, że
po prostu myśli na głos. - Wiem, że zawaliłem, ale naprawdę Cię lubię, mała. –
westchnął i mogę się założyć o wszystkie pieniądze świata, że przygryza wargę i
przeczesuje nerwowo włosy, ciągnąc za końcówki, ręką, którą zabrał z mojego
kolana.
Nie muszę chyba
wspominać jak wielki mętlik mam teraz w głowie.
*****
-Dojechaliśmy! - wykrzyknął uradowany Chaz, gdy Justin zgasił
silnik na przepięknej polonie.
Z tyłu była otoczona niezbyt gęstym lasem, a przed nią
rozciągał się widok na jezioro, którego błękitna tafla wody odbijała promienie
słoneczne, sprawiając, że poczułam się jak w środku sceny jednej z bajek
Disneya.
Otrząsając się z zadumy, spojrzałam na chłopaków,
zaczynających rozkładać namiot, co szło im dość opornie.
-Chaz, nie! - wydarł się Justin. - Naucz się czytać
instrukcje, ośle.
-Instrukcja jest po chińsku, matole. - zripostował,
puszczając śledzie i młotek na ziemie. - Pierdole, nie robie.
Zaśmiałam się pod nosem na ich dziecinne zachowanie i
poszłam do auta, aby wypakować resztę bagaży, po drodze pisząc do Demi kiedy
przyjadą.
Chwytałam właśnie po jedną z ostatnich toreb, gdy poczułam
czyiś oddech na karku. Obróciłam się w stronę, prawdopodobnie Justina lub
Chaza, jednak jakie było moje zaskoczenie, gdy stanęłam twarzą w twarz z
uśmiechniętym Ryanem. Kompletnie się nie spodziewałam go ujrzeć, więc
zaskoczona i przestraszona zaczęłam krzyczeć, jakby mnie obdzierali ze skóry.
Hej, nie oceniajcie mnie! Jestem dziewczyną, to normalna reakcja.
Bynajmniej dla mnie.
-Jessica! Jessica! Co
się dzieje?! - wykrzyknął zdyszany Justin, który znalazł się przy nas w
dosłownie przeciągu kilku sekund z patykiem w ręku.
Oh, Justin, ty mój
rycerzu. Na pewno byś mnie kurwa obronił patykiem!
-Stary, ty masz jakiś radar czy inne gówno? - spytał
zdezorientowany Ryan. - Chronisz ją, jak oka w głowie. Lecz się, bro. To
podchodzi pod obsesje. - stwierdził blondyn, patrząc na nas z politowaniem i
kręcąc głową.
-Zamknij się, debilu.
-I tak wiem swoje,
Justin. Ją może oszukasz, ale nie mnie
-Nie żeby coś, ale ja tu wciąż jestem, palanty. - wtrąciłam,
mierząc ich wzrokiem. I kto kogo oszukuje? Jeśli Justin znowu mnie okłamuje, to
chyba go zabiję.
-Jak mógłbym o tym
zapomnieć? - zapytał Ryan sarkastycznie, za co oberwał ode mnie w tył głowy.
-Dupek. - rzuciłam na
odhodne.
Panującą ciemność na dworze rozjaśniało ognisko, przy którym
siedziała pozostała trójka naszych przyjaciół. Kurcze, ale ten czas szybko
leci.
-Co tam gołąbeczki...i Chaz? - zachichotałam, siadając koło
brązowookiego i przykrywając sobie nogi połową jego koca.
-Nie odzywałaś się do
mnie od 49 godzin i - Demi przerwała, aby spojrzeć na zegarek. - ...15 minut!
To dłużej niż wtedy, gdy w 6 klasie pokłóciłyśmy się o tą różową sukienkę! - wszyscy
spojrzeliśmy najpierw na siebie, po czym wybuchneliśmy śmiechem.
Zdecydowanie
brakowało mi tej dziewczyny.
-Co tu tak wesoło? -
zapytał Ryan, dołączając do nas z szatynem, który trzymał gitarę w dłoniach.
-Przypomnieliśmy
sobie jak w dzieciństwie przebierałeś się w sukienki i malowałeś, mówiąc, że
jesteś drugą Merlin Monroe. - uśmiech Chaza stopniowo się poszerzał, gdy
obserwował jak Ryan się rumieni i uśmiecha niezręcznie.
-Nie zrobiłbyś tego. - zapierał się Ryan.
-Uwierz, zrobiłbym, ba zrobiłem! - brnął dalej chłopak,
jednak po jego minie spostrzegłam, że tylko sekundy dzielą go od wybuchnięcia
śmiechem.
I tym razem się nie
pomyliłam. Somers tarzał się aktualnie po
ziemi, śmiejąc się do rozpuchu. Chaz zdecydowanie jest jedną z tych osób, która
zawsze ma dobry humor i nigdy nie ma doła.
Głupi ma zawsze
szczęście.
-Dobra ludziska, co
gramy? - spytał Justin, widząc, że chłopcy już się uspokoili.
-Demons! - wykrzyknęła od razu moja przyjaciółka. Jeśli
musicie coś wiedzieć o niej wiedzieć, to z pewnością to, że jest jedną z
największych fanek Imagine Dragons.
Raz sprzedała swój rower, tylko po to, by kupić ich
najnowszą płytę, dla której musiała koczować pod sklepem całą deszczową noc. I
to się nazywa poświęcenie.
- Masz szczęście, że znam chwyty. - uśmiechnął się słodko,
uderzając palcami o struny i zaczynając grać pierwsze akordy.
Justin może być
bezuczuciowym dupkiem, jednak z ręką na sercu, muszę przyznać, że jest
niesamowity i posiada wspaniały, wręcz anielski głos.
Cholera, kogo ja okłamuje? On jest perfekcyjny!
Justin grał już ósmą z kolei piosenkę, podczas gdy my smażyliśmy
pianki i rozmawialiśmy o ostatecznym podzieleniu na namioty.
-To ja będę spała z
Chazem, a Justin z Ryanem.
-Coo?! Nie, nie zgadzam się! Ty śpisz ze mną. - przerwał
Justin w połowie piosenki i otworzył zdziwiony oczy.
-Nie masz innego
wyjścia, skarbie. - powiedział "słodziutko" Chaz, któremu moja
propozycja przypadła najbardziej do gustu.
-Nie i koniec! -
szatyn dalej był uparty, natomiast Ryan siedział cicho i wyglądał podejrzanie.
-Ryan, a Tobie odpowiada ten podział? - zapytałam, aby
dowiedzieć się co go trapi.
-No bo widzicie... Jest taka sprawa-
-Jaka sprawa? - spytała automatycznie zaciekawiona Demi.
-No bo ja zaprosiłem jeszcze Selene. - wymamrotał blondyn
pod nosem.
-Coś ty kurwa
zrobił?! - wykrzyknął Justin, niedowierzając.
-Powiedziała mi przez telefon, że nikogo jeszcze nie zna i
cały tydzień będzie się nudzić, więc zaproponowałem, żeby do nas dołączyła i
powinna być...-
-Cześć kochani! - usłyszałam zza pleców piskliwy głos mojej
ulubionej przyjaciółki.
Oh, wyczuj ten sarkazm.
-...teraz. - dokończył Ryan, odsuwając się najdalej od
Justina.
-Zabiję cię stary, przysięgam, że utopię cię w tym jeziorze!
- wysyczał przez zęby Bieber, tak by panna Gomez tego nie usłyszała.
-Hej misiu-pysiu. Tęskniłeś? - zachichotała brunetka
składając soczysty pocałunek na policzku szatyna, który najpierw spojrzał na
nią z odrazą, a następnie przeniósł wzrok na mnie, a z jego ust wyczytałam
"ratuj".
- Ten weekend będzie wspaniały! - stwierdziła zbyt
optymistycznie Selena, siadając tak blisko Justina, że nie zmieściłaby się między
nich nawet kartka papieru.
Błagam, zabijcie mnie zanim sama to zrobię.
~~*~~
Dzień Doberek, słoneczka :))
Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu dodaję tak szybko, taki długi rozdział!
Zdecydowanie, powinniście to zapisać w kalendarzu.
I jakie wrażenia po rozdziale?
Co to by był za biwak bez Selenki? :>
Cóż, zdecydowanie udany.
Przepraszam, za wszelkie błędy, które mogłam przeoczyć, bo wszystko było pisane i dodawane z telefonu. Mam nadzieję, że następny pojawi się równie szybko, więc trzymajcie za mnie kciuki i komentujcie! :)
55 komentarzy = Nowy rodział
Ps. Brakuje tylko (tak, w Waszym przypadku i z Waszymi możliwościami tylko) 14k do pełnych 100 tysięcy wyświetleń! :) Woow, zdecydowanie się tego nie spodziewałam. Myślę nad jakimś prezentem/niespodzianką z okazji tej okrągłej stówki. Jakieś propozycje? Ktoś, coś? :)
Much love, Paulla :) <33
Świetny rodział, jak zwykle <3 głupi Rayan. Po co zapraszał Selene -.- Justin musi być z Jessicą <3 dziękuje Ci, że piszesz tak cudowne ff :*
OdpowiedzUsuńRYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAN!
OdpowiedzUsuńboże noooooo
Jessica, błagam pokaż jej na co cię stać ioajscfosdjf
wspaniały rozdział :)
nie mogę się doczekać następnego!
@nashshoney
Świetny rozdział, a Selena ugh.. niech wypierdala xD Czekam na kolejny xxx
OdpowiedzUsuńŚwietny ! A ta Selena... niech stąd sobie idzie no XD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Jestes cudowna :*
OdpowiedzUsuńświetny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńcudowny, dalej i to szybko, bo usycham :(
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać kolejnego ;< boziu, cudowne jest to opowiadanie i chcę znać ciąg dalszy <3 ?@KarolinaGrzeskow
OdpowiedzUsuńp.s. naprawiłam i mogę już dodawać komentarze :) pozdrawiam, ily ;*
OMG ZDYCHAM CHCE NOWY JUZ ona cos zjebie ja to czuje jiz nie moge sie doczekac !!!
OdpowiedzUsuńOMG ! Selena również na biwaku ? Może być ciekawie. Rozdział cudowny :-) Czekam na next ! ! ! :*
OdpowiedzUsuńJa się tak nie bawię ;(
OdpowiedzUsuńJus ma być z Jess.
SELENA IDŹ SOBIE, POWIEDZIAŁAM IDŹ SOBIE!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na następny ☺
@sweetyofbieber
siema, super rozdział! i jak szybko , naprawdę warto gdzieś zapisać :) Nie martw się pisownia . Ważna treść a nie wygląd. Cieszę się, że tak szybko napisałaś i dodałaś nowy rozdział :D a prezentem może być nowy rozdział w którym będzie... fajnie się działo? lub zmniejszona liczba komentarzy do następnego rozdziału. Nie marnj tych wyświetleń a będzie dobrze :D pozdro
OdpowiedzUsuńCzekam nn ❤
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Świetny rozdział!!! Ona musi mu wybaczyć!! A Selena niech spierdala!!!!
OdpowiedzUsuńOMFG *.*
OdpowiedzUsuńNie widziałam żadnych błędów bo to był tak cholernie dobry rozdział. Ciesze się, że szybciej go dodałaś ale teraz mam taki niedosyt bo skończyłaś w takim momencie... Strasznie czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPS z okazji tej 100 może jakiś mega długi rozdział? albo dwa rozdziały pod rząd?
Super! Kocham to opowiadanie czekam na kolejny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńZajebisty :)
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńSuperrrrrrrrr <3
OdpowiedzUsuńhahaahhhaahha o mój boże, uwielbiam! <3
OdpowiedzUsuńCwbsjshbensjshebsksjehdjs BOŻE JAKIE EMOCJE
OdpowiedzUsuńCo za głupek z tego Ryana :| niech Jessica i Justin się pogodzą i w końcu będą razem! Rewelacyjny rozdział. Kocham to! <333
OdpowiedzUsuńNIESAMOWITY ! KOCHAM TEGO BLOGA ! Czekam na następny ! :))
OdpowiedzUsuńjak ja nienawidzę Seleny!!! ;______; weź ją zabij czy coś, bo mi psuje relację Jess i Jusa :(
OdpowiedzUsuńale poza tym malusieńkim szczegółem jest cudownie! <3 mam nadzieję, że nasze gołąbeczki się szybko pogodzą :)
@saaalvame
rozdział naprawde super mam nadzieje ,że ktoś zabije Selenke :)
OdpowiedzUsuńKocham :)
OdpowiedzUsuń❤❤❤👌👍👍☺
OdpowiedzUsuńjejku! cudowny. <3 czuje ze bd drama. :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM KOOOOOCHAM ! *.*
OdpowiedzUsuńvddhnjifxheagnk *-*
OdpowiedzUsuńświetny czekam na następny ze zniecierpliwieniem
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow! Serio zaprosił Selene?! A już myślałam, że między nim a jess
OdpowiedzUsuńCudowny :-)
OdpowiedzUsuńsuper czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńDawaj juz nn dggfssgutrgh
OdpowiedzUsuńOoo czyżby Ryan coś ten tego do Jess :D fajniuki rozdział czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńJA PIERDOLEEEEEEEEEEE........
OdpowiedzUsuńi pomyslec ze wszystko byloby wspaniale i pieknie, gdyby nie ta jebana selena kurwa gomez:)
Ohhh genialny! :) Podziwiam Cię, że potrafisz pisać tak wspaniale x Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper!!! Wspaniały!!! Genialny!! Dziś w 1h przeczytałam wszystkie twóje rozdziały i jestem zachwycona!!! Masz genialnego bloga. Ty jestes genialna!!!! Mam nadzieję ze szybko pojawi się next!!!
OdpowiedzUsuńChce już nexta rodzial wspaniały!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper! *.*
OdpowiedzUsuńTO OPOWIADANIE JEST TAKIE ASDFGHJKL;KJHGFDFGHJKLKJH
OdpowiedzUsuńNIE DA SIĘ OKREŚLIĆ INACZEJ
JA TO KOCHAM !!! <3
CZEKAM NA NN :D
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńBoski genialny!!! Nie lubię tej Seleny! Czekam z niecierpliwoscia na rozdział!!!
OdpowiedzUsuńNa chuja wafla przyjacha ta Selena ?!
OdpowiedzUsuńTaki cudowny! chce wiecej! :*
OdpowiedzUsuńCos czuje ze bedzie sie dzialao.
OdpowiedzUsuńmysiu- pysiu
O nie hahahahahha
Swietny rozdzial ;)
denerwuje mnie Jessica, nawet nie daje mu sie wytlumaczyc. Czekam na nowy kfjxfjc
OdpowiedzUsuńJeju cudowny ! Chce juz nowy
OdpowiedzUsuńJest już 55 komow
OdpowiedzUsuńKiedy next?? Proszę powiedz ??!!!?
O boze masakra! Czekam NN Nie moge sie doczekac!
OdpowiedzUsuńo boze zabijasz mnie :* czekam nn <3
OdpowiedzUsuńJezu a juz myslam ze to bedzie ich sznasa na pogodzenie sie :(
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział! Czekam na nn
OdpowiedzUsuńugghh przez chwile sie wkurzylam i pomyslalam ze wiecej tego nie przeczytam xd (bo ta glupia selena przyjechala tylko dlatego ) xd ;*** zabije ja przy najblizszej okazjii :D czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńa z ta niespodzianka to moze mhhhmmm dodaj dwa rozdzialy na raz czy cos xd ;***
Usuńniespodzianka mogloby byc tydzien z 'chlopak z sasiedztwa!' tzn ze przez caly tydzien od poniedzialku do piatku dodajesz nowy rozdzial!:D rozdzial serio swietny:3
OdpowiedzUsuńProszę powiedz tylko kirdy next??!! Proszę,proszę,proszę,proszę,!!!!
OdpowiedzUsuńAaaaaawwwww <3 ja pitooleee zajebisteeeeeeeeeeeeeeeee !!!! Chcę następne !!!!! :D <3
OdpowiedzUsuńkiedy nn ? xd
OdpowiedzUsuńno kurwa kiedy nastepny !?
OdpowiedzUsuńBoski:)
OdpowiedzUsuńBłagam...!!!!! Dodaj.już!
OdpowiedzUsuńSerio nie możesz nawet powiedzieć tylko kiedy rozdział każdy się niecierpliwi !!!!!!
OdpowiedzUsuńGdybyś naprawdę chciała wiedzieć kiedy pojawi się nowy rozdział, to zajrzałabyś na mojego aska i dowiedziałabyś się. :))))
UsuńKocham ten blog *.*
OdpowiedzUsuń/L